Reklama

Skąd Tsubasa w rezerwach Legii? Magiera i Dębek wyjaśniają, jaka rewolucja czeka drugą drużynę

redakcja

Autor:redakcja

17 lipca 2017, 19:41 • 7 min czytania 25 komentarzy

Tsubasa w Legii! Akcja marketingowa? Zaatakowanie rynku azjatyckiego? O co chodzi? Ano o to, że umowę z Legią, a raczej jej rezerwami podpisał… Tsubasa Nishi. A razem z nim trzech innych doświadczonych piłkarzy. – Druga drużyna będzie bezpośrednio pod pierwszą, a nie tak jak było w ostatnich latach, że rezerwy były nad akademią, jako jej sztandarowy zespół. Teraz to się zmieni – mówi nam Jacek Magiera. Czemu druga drużyna mistrzów Polski nie będzie już tak szeroko otwartym oknem wystawowym dla młodych? I czy faktycznie nie?

Skąd Tsubasa w rezerwach Legii? Magiera i Dębek wyjaśniają, jaka rewolucja czeka drugą drużynę

Nagle Legia zaczęła kontraktować do rezerw piłkarzy nawet o dziesięć lat starszych od dotychczasowych. Wydawało się, że „dwójka” planuje szturm na drugą ligę. Przyszli:

Tomasz Wełnicki (27 lat) – w ostatnim sezonie 24 mecze w pierwszoligowym Stomilu
Łukasz Turzyniecki (23 lata) – poprzedni sezon spędzony w pierwszej lidze, przez kontuzje grał nieregularnie w Wiśle Puławy
Mateusz Majewski (25 lat) – 15 goli w trzeciej lidze w poprzednim sezonie
Tsubasa Nishi (27 lat) – pełny sezon w pierwszej lidze w Stomilu, siedem bramek oraz pięć asyst

Trener zespołu rezerw Krzysztof Dębek mówi nam: – Awans jest jednym z, a nie jedynym celem.

Skoro nie ma jasnego sygnału, że tak jak pierwsza drużyna ma zdobyć mistrzostwo, tak „dwójka” MUSI awansować, o co więc chodzi? Do tej pory tak naprawdę główną drużyną młodzieżową Legii nie była CLJ-ka, tylko rezerwy. Z tą różnicą, że młodzi piłkarze Legii rywalizowali z dorosłymi przeciwnikami. W Warszawie stwierdzono, że nie liczy się tylko weekend i mecz, a cały tydzień, w którym do tej pory legioniści z rezerw mogli czuć się jak w szkole.

Reklama

– Młody zawodnik dużo lepiej rozwija się w mieszance doświadczenia z młodością, niż z rówieśnikami. Chodzi o doświadczonych niekoniecznie z nie wiadomo jakiego poziomu, tylko takich, którzy już dużo przeżyli. Którzy funkcjonowali w szatniach nie tak dobrych, zadbanych, czystych jak nasze. Oni mogą coś naszym chłopakom pokazać, porozmawiać z nimi. Chcemy lepiej rozwijać młodzież, a będzie to skuteczniejsze przy starszych zawodnikach. Ten zespół ma być doroślejszy. Młodzi zawodnicy nie są rozwijani tylko przez trenera, dużą rolę odgrywa też szatnia, w której rysuje się hierarchia. Dlatego nie chodzi już tylko o schodzących z pierwszej drużyny wyłącznie na mecz, a takich, którzy w szatni będą z nimi na co dzień.

Bo w Legii dobrze wiedzą, że zsyłanie gromady piłkarzy grzejących ławę w ekstraklasie kończyło się różnie. Pamiętamy mecz z Oskarem Przysucha, kiedy rezerwy postanowił poprowadzić Berg i w meczu zagrał choćby Marek Saganowski, czyli obecny asystent Dębka. Z drugiej strony, gdy piłkarze pomagali „dwójce” pojedynczo. – Schodzili do nas Kopczyński czy Vranjes i przy nich młody piłkarz czuł się po prostu bezpiecznie – chwali sobie tę metodę Dębek. – Dalej będzie to praktykowane. Spójrzmy na Szymańskiego. Według mnie bardzo ważna osoba na ławce, ale on zagrał wiosną sto minut. Może być zastępstwem dla Moulina czy Radovicia, ale kiedy on czeka na swoją kolei i nie gra, to dzień po przesiedzianym na ławce meczu ligowym może zagrać u nas 90 minut.

Oczekiwania wobec transferów pierwszoligowców tłumaczy też Jacek Magiera: – Mówiąc krótko – nowi piłkarze przyszli po to, żeby pomóc młodszym zawodnikom wznieść się na wyższy poziom. Podniesienie poziomu treningu i w rezultacie podniesienie poziomu drużyny. To już nie będzie drużyna, w której grają 16-, 17- czy 18-latkowie, bo sam przeżywałem to jako trener, że brakowało dwóch-trzech doświadczonych piłkarzy, którzy czasami wzięliby sprawy w swoje ręce i pociągnęli resztę. Widać, że kiedy cała drużyna jest złożona z juniorów, to gra dużo wolniej. Teraz przystanek o nazwie „drugi zespół” będzie miejscem, w którym oni lizną normalnego treningu seniorskiego.

Teraz pora zadać dosyć zasadne pytanie – dlaczego pozyskani piłkarze chcieli takiej zmiany? Przecież skok z poziomu pierwszej ligi na poziom rezerw Legii mógłby okazać się dla ich karier samobójczy. Jakie ambicje kierują zawodnikami, którzy decydują się na transfer dwie ligi niżej?

Pytaniem na pytaniem odpowiada Krzysztof Dębek: – Kto odrzuciłby ofertę Legii? Padają pytania, dlaczego Legia ich ściąga. A warto zadać pytanie: dlaczego oni się zdecydowali? Kiedy dochodzi do tego kwestia dbałości o zawodnika, opieki medycznej, sprawy materialne… A poza tym ważne pytanie – kto zamyka przed nimi szczyty w tym klubie? Mają stanowić o sile drugiego zespołu, pomagać rozwijać młodych zawodników, ale samemu też się przy tym rozwijać. Nawet u dojrzałego, 27-letniego mężczyzny można zauważyć progres. A jeśli dostaną szansę, bo na przykład Jacek Magiera będzie potrzebował zawodnika na trening, to wszystko w ich nogach.

Ze swojej perspektywy mówi o sprawie Magiera, czyli osoba o tym decydująca: – Nishi? Odpowiem bardzo dyplomatycznie – on jest zawodnikiem Legii. A każdy zawodnik Legii ma szansę grać w pierwszej drużynie. Nie chodzi tylko o Nishiego, bo każda wybitna jednostka trafi do „jedynki”.

Reklama

A Legia jak na trzecią ligę jest jak Nowy Jork na sterydach. – Dlatego w Legii chce być bardzo wielu zawodników. Dostaję telefony od zawodników, którzy widzą, że w rezerwach coś się dzieje. Nasze sito nie przepuści każdego, my chcemy naprawdę dobrych zawodników.

Czyli – parafrazując słowa Andrzeja Niemczyka – Legia jak prawdziwy mężczyzna sprawia, że to nie jego kobiety będą zazdrosne o inne, tylko inne będą zazdrosne o nie.

– W tym roku zimą odeszło ośmiu ważnych zawodników i nie zastąpiliśmy ich nowymi, tylko awansowaliśmy do rezerw młodych piłkarzy z dołu. Odeszli Michalak, Wieteska czy Szrek, a takiego Turzynieckiego czy Nishiego nie puścimy na wypożyczenie – porównuje sytuację Dębek.

A czy nie planowano postawić bardziej na byłych piłkarzy grających przy Łazienkowskiej, których losy różnie się potoczyły? – Ich kariera potoczyła się tak, że grali w słabszych klubach, wiedzą, że w Legii osiągnęli już swój sufit, że ciężko będzie im się przebić. Natomiast ci kompletnie nowi zawodnicy będą dopiero uczyli się Legii, poczują euforię, która temu wszystkiemu towarzyszy. Przychodzą tu z jasnymi celami, ale nikt nie zabrania im marzyć o debiucie i przebiciu się do pierwszej drużyny. Z byłych legionistów myślałem o ściągnięciu Cichockiego na stopera, byłby super. Ale poszedł do Sosnowca, czyli klubu, który zawalczy o ekstraklasę. Na razie ściągnęliśmy Turzynieckiego, czyli zawodnika z „eLką” głęboko w sercu. Może niedługo zacznie z nami ćwiczyć Misiak, zobaczymy.

Pytamy Dębka o dalsze szczegóły, choćby bramkarza. – Pierwszym bramkarzem rezerw będzie trzeci bramkarz w „jedynce”. Rok temu bronił młody Radek Majecki, teraz poszedł na wypożyczenie do Stali Mielec, a w naszym pierwszym sparingu bronił Kuba Szumski, który pewnie zostanie w bramce. Nowi zawodnicy? Fajny przykład to Majewski… Dopiero co grając w Łowiczu wychodził nabuzowany na Legię. Strzelił nam dwa gole. Teraz zobaczy jak to jest z drugiej strony, jak to walczyć co tydzień z nakręconymi na mecz z Legią obrońcami.

No dobrze, wszystko brzmi rozsądnie, ale wróćmy do punktu wyjścia – czy Legia chce szturmem atakować drugą ligę i natychmiast do niej awansować? Dębek opowiada, jak było do teraz: – Kiedy wiosną 2015 roku trenerem rezerw był Jacek Magiera, a wiosną 2016 ja, do awansu brakowało niewiele, ale to nie były awanse wymuszane. A było o nie trudno, bo jednak ta literka „M” przy nazwiskach królowała w raportach meczowych meczów Legii II, czyli graliśmy przeważnie młodzieżowcami. Jednak krok do drugiej ligi mógł być albo nie, nikt nie stawiał takiego celu. W kluczowej fazie najlepsi młodzi zawodnicy z rezerw schodzili do drużyny CLJ, żeby walczyć o mistrzostwo Polski. To bardzo osłabiało „dwójkę”.

Jacek Magiera dopowiada: – Nie chcemy doprowadzić do tego, że zawodnicy z rezerw będą schodzić do drużyny CLJ. Dla członków „dwójki” następnym krokiem ma być pierwszy zespół. Nie chcemy przygotowywać w rezerwach zawodników do finału juniorskich mistrzostw Polski, bo to się mija z celem. Sztandarowym zespołem akademii ma być CLJ, nie rezerwy. A z nimi chcielibyśmy osiągnąć w tym sezonie coś więcej, niż tylko gra o drugie, trzecie, czwarte czy piąte miejsce.

– Deklaracja walki o awans? Na razie z góry nie było jeszcze takich słów. Jeśli one padną, to o tym powiemy. Wiem, że teraz możemy być lepsi i faktycznie do samego końca możemy walczyć o awans – kończy temat Krzysztof Dębek.

Samuel Szczygielski

Najnowsze

Komentarze

25 komentarzy

Loading...