Reklama

Magia Kortu Centralnego znów działa – Radwańska w 4. rundzie Wimbledonu!

Jan Ciosek

Autor:Jan Ciosek

08 lipca 2017, 17:31 • 3 min czytania 8 komentarzy

Druga runda Australian Open, trzecia Roland Garros i generalnie – mnóstwo rozczarowań od początku roku. Ten sezon to dla Agnieszki Radwańskiej powrót do odległej przeszłości, kiedy każdy wygrany mecz był sukcesem i z rzadka przychodziło jej grać na największych arenach. Kiedy jednak dziś zaprezentowała się na ukochanym Korcie Centralnym Wimbledonu, znów była starą, dobrą Radwańską. No, przynajmniej od drugiego seta.

Magia Kortu Centralnego znów działa – Radwańska w 4. rundzie Wimbledonu!

Radwańska do Wimbledonu przegrała w sezonie 10 razy. To nie jest problem, tylko standard. Problemem jest to, że wygrała tylko 11 spotkań. To tylko pokazuje, o jak dużym kryzysie mówimy. Rok temu na kortach All England Lawn Tennis and Croquet Clubu meldowała się z bilansem 26-9, rok wcześniej 21-11, a w 2012, kiedy dotarła na Wimbledonie do finału, także miała na koncie 10 porażek w sezonie, ale po stronie wygranych – aż 38.

Teraz od początku roku boryka się z kontuzjami, z infekcją i różnymi problemami. Złośliwi mówią, że po prostu nie ma już głowy do tenisa, bo żyje wrześniowym ślubem z wieloletnim sparingpartnerem Dawidem Celtem.

Na Wimbledonie Agnieszka udowadnia jednak raz po raz, że wciąż chce walczyć. Wyrwała zwycięstwo byłej liderce rankingu Jelenie Janković (7:6, 6:0), wyszarpała wygraną Christinie McHale (5:7, 7:6, 6:3), w szalonym pojedynku, w którym broniła dwóch piłek meczowych.

Dziś wcale nie było łatwiej. Po drugiej stronie siatki Polka miała Timeę Bacsinszky. Szwajcarka jest notowana 10 miejsc niżej od Radwańskiej, na 20. miejscu. Grały dwa razy, Agnieszka wygrała jednego seta. W meczu Pucharu Federacji dwa lata temu Bacsinszky zafundowała Radwańskiej największe lanie w karierze: 6:1, 6:1, w dodatku przed polską publicznością.

Reklama

Co więcej, kilka tygodni temu Szwajcarka dotarła do półfinału Roland Garros, gdzie po trzech zaciętych setach uległa późniejszej mistrzyni Jelenie Ostapenko. W Londynie także szła jak burza, w drugiej rundzie oddała Kristinie Kucocej jednego gema.

Przed dzisiejszym pojedynkiem to Bacsinszky była faworytką: jest w lepszej formie i z pewnością wypoczęta po spacerku w drugiej rundzie. W pierwszym secie wygrała 6:3 i wydawało się, że niedługo będzie po wszystkim. A jednak, z minuty na minutę Polka grała coraz lepiej i zmuszała rywalkę do błędów. Co zaskakujące, to Szwajcarka zaczęła słabnąć, a Radwańska – wręcz przeciwnie. A przecież to właśnie o przygotowanie fizyczne Polki mogliśmy obawiać się najbardziej.

W trzecim secie Polka oddała rywalce tylko gema i zameldowała się w czwartej rundzie turnieju wielkoszlemowego po raz pierwszy od wrześniowego US Open. To była taka Radwańska, jaką chcemy oglądać. Zdecydowanie zadziałała magia Kortu Centralnego – najsłynniejszego kortu tenisowego świata, z którego Agnieszka ma tak wiele pięknych wspomnień. Przed meczem o ćwierćfinał ze Swietłaną Kuziecową jedno z nich powinna sobie odświeżyć. Rok 2008, Polka rozstawiona z 14., Rosjanka z 4. Decydujący set i dwa przełamania. Kuzniecowa prowadzi już 4:1, ale Radwańska nie rezygnuje. Piłka po piłce, gem po gemie, wyszarpuje 7:5 i pierwszy w karierze ćwierćfinał Wimbledonu.

https://www.youtube.com/watch?v=Yo0Qu3YfeCI

Trzymamy kciuki za powtórkę z rozrywki!

Najnowsze

Inne sporty

Komentarze

8 komentarzy

Loading...