Reklama

Mączyński kontra Kopczyński – to będzie naprawdę ciekawa walka o skład

redakcja

Autor:redakcja

07 lipca 2017, 12:01 • 5 min czytania 40 komentarzy

– Nikt na pewno nie zagwarantuje mu miejsca w składzie i będzie musiał udowodnić, że jest lepszy od tych, którzy grają obecnie. Jak siedzący obok Michał Kopczyński. Rywalizacja ma zmuszać do jeszcze bardziej wytężonej pracy – tak na konferencji przed Superpucharem sytuację Krzysztofa Mączyńskiego nakreślił Jacek Magiera (cytat za legia.net). I wydaje się, że przy okazji namaścił też parę, która ma stoczyć zacięty pojedynek o miejsce w pierwszym składzie Legii. Miejsce Thibault Moulin jest niepodważalne, przed nim – nawet w kontekście wciąż prawdopodobnego odejścia Vadisa – najbliżej do gry Miroslavowi Radoviciowi. Jako że Tomasz Jodłowiec jest w totalnym odwrocie, to właśnie Mączyński i Kopczyński powalczą o jedno wolne miejsce w środku pola mistrzów Polski.

Mączyński kontra Kopczyński – to będzie naprawdę ciekawa walka o skład

Co ciekawe, są to zawodnicy, których naprawdę sporo łączy. Przede wszystkim…

ZACZĘLI GRAĆ W WIEKU 24 LAT

Tak, tak – piłkarze, którzy stoczą batalię o pierwszy skład najlepszej drużyny w Polsce naprawdę późno zaczęli poważne granie w piłkę. Prześledźmy, co obaj zawodnicy robili pomiędzy 18. i 24. rokiem życia (za 90minut.pl). Mączyński:

Reklama

Kopczyński:

Można powiedzieć, że obaj wychowankowie wchodzili do swoich zespołów w czasach świetności – Mączyński pod koniec kapitalnego okresu Wisły, Kopczyński na początku kapitalnego okresu Legii. Z pewnością awans do pierwszego zespołu nie był więc sprawą prostą, bo konkurencja była naprawdę silna. Obaj napotykali na wiele przeciwności, mieli swoje kłopoty ze zdrowiem, przez co do 24. roku życia grali jedynie na wypożyczeniach w I lidze, Mączyński w ŁKS-ie, Kopczyński w Wigrach. Poza tym siedzieli na ławkach, trybunach bądź w gabinetach lekarskich, a jedynym pocieszeniem były zaocznie zdobywane tytuły. Obaj się jednak nie załamali i po latach niepowodzeń ostatecznie przebili się do pierwszych jedenastek swoich macierzystych klubów. Co ciekawe, obaj też…

POSADZILI NA ŁAWCE JODŁOWCA

Dziś łatwo powiedzieć, że Tomasz Jodłowiec posadził się na ławce sam, że kompletnie zniszczyły go problemy pozaboiskowe i nadmierna eksploatacja w kilku poprzednich sezonach. Fakty są jednak takie, że dalej byłby ważnym elementem zarówno Legii, jak i reprezentacji, gdyby nie konkurenci. Bez alternatyw Jodłowiec być może mozolnie odbudowywałby się poprzez występy i tym sposobem zażegnał problemy oraz odzyskał formę. A tak od dłuższego czasu męczy się na ławce rezerwowych.

Najpierw sukcesywnie z kadry wygryzał go Mączyński, i to nawet w czasach, gdy Jodła świecił pełnym blaskiem, a Czerczesow opowiadał, że wart jest 15 milionów euro. Na Euro 2016, poza niewiele znaczącym meczem z Ukrainą, grał tylko ogony, i to pomimo faktu, że Mąka był świeżo po kontuzji. A po turnieju Jodłowiec usiadł na ławce także w klubie, tym razem za sprawą Kopczyńskiego. A w efekcie przestał być nawet powoływany przez Adama Nawałkę.

Reklama

Tak naprawdę trudno się dziwić, że Jodła znalazł się na wylocie z Legii. Skoro najpierw przegrał rywalizację z Mączyńskim, a potem z Kopczyńskim, to walcząc z nimi dwoma na treningach Legii wielkiego światełka w tunelu widzieć nie może. Wracając jednak do pojedynku o pierwszy skład Legii, kolejne podobieństwo to…

SZACUNEK TRENERÓW, BRAK WIARY KIBICÓW

Po meczu z Realem Jacek Magiera następująco zrecenzował występ Kopczyńskiego na Weszło: – Ktoś może powiedzieć, że Michał był niewidoczny w tym spotkaniu. Ale taką opinię wygłoszą tylko ci, którzy nie zastanowią się nad tym, jakie były założenia. Normalne zjawisko. O mnie też często mówiono, że byłem niewidoczny.

Taka jest to bowiem pozycja, gdzie rzadko ogląda się fajerwerki, a zdecydowanie częściej wykonuje się ciężką, drugoplanową robotę. Trudno powiedzieć, by Kopa cieszył się wielkim poparciem warszawskich trybun, a już z pewnością ma znacznie wyższe notowania wśród trenerów. Bardzo ceni go Jacek Magiera, ale przecież pierwsze szanse dawał mu Besnik Hasi, który także był z niego zadowolony. A jeszcze wcześniej mnóstwo pochlebnych słów na temat tego piłkarza można było usłyszeć chociażby od duetu Jan Urban – Kubu Vicuna.

Podobnie jest z Mączyńskim, który w oczach kibiców reprezentacji często bywa najsłabszym ogniwem, a w rzeczywistości Nawałka nie wyobraża sobie drużyny bez niego. Selekcjoner bardzo go ceni i widzi w nim ogromny potencjał, a podobne spojrzenie na sprawę miał też chociażby ostatni klubowy trener Mąki, Kiko Ramirez. Z pewnością dla obu piłkarzy nie jest to prosta sytuacja, bo są powszechnie niedoceniani. Ale też – gdyby mogli wybierać – pewnie woleliby cieszyć się większym szacunkiem własnie u trenerów, a nie u kibiców. Poza tym zarówno Kopczyński, jak i Mączyński…

DAJĄ RADĘ W NAJWAŻNIEJSZYCH MECZACH

A w naszych warunkach to takie mecze, w których przeciwnik dominuje na boisku. Obaj jednak potrafią wtedy grać przez 90 minut na pełnej koncentracji i w pełni realizować założenia trenerów, przez co cały zespół wygląda lepiej. Kopczyński, mimo nikłego doświadczenia, sprawdził się w zdecydowanie najlepszych meczach Legii z ubiegłego sezonu, z Realem i ze Sportingiem w Lidze Mistrzów. W obydwu perfekcyjnie zrealizował obowiązki powierzone mu przez Jacka Magierę.

Z kolei Mączyński od jakiegoś czasu lepiej najlepiej wygląda w reprezentacji. Zaliczył naprawdę udane Euro 2016, mimo że był świeżo po kontuzji i tak naprawdę walczył z czasem. Co więcej, jego najlepsze mecze z orzełkiem na piersi to także te, gdzie i presja była największa. Rozegrał kapitalne zawody w decydującym o awansie na turniej meczu z Irlandią, świetnie też sobie radzi podczas ostatniej, gorszej dyspozycji Krychowiaka i – bez straty jakości dla drużyny – potrafi zastąpić go na boisku.

* * *

Rywalizacja Kopczyńskiego i Mączyńskiego zapowiada się bardzo ciekawie i będzie pełna dodatkowych smaczków. W teorii większe szanse na starcie ma były wiślak, który ma więcej doświadczenia i w końcu jest reprezentantem Polski. Ale w dzisiejszym meczu o Superpuchar to właśnie Kopa wyprowadzi drużynę na boisko jako kapitan. Tak jak powiedział wczoraj Jacek Magiera, to na treningach obaj będą musieli udowodnić, że zasługują na grę. I powinno to być z korzyścią dla każdego z nich, a przede wszystkim dla samej Legii.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Polecane

Aleksander Śliwka: Po igrzyskach czułem się, jakbym był chory. Nie mogłem funkcjonować [WYWIAD]

Jakub Radomski
0
Aleksander Śliwka: Po igrzyskach czułem się, jakbym był chory. Nie mogłem funkcjonować [WYWIAD]
Niemcy

Była gwiazda Bayernu: Neuer jest na tym samym poziomie co Messi

Maciej Szełęga
0
Była gwiazda Bayernu: Neuer jest na tym samym poziomie co Messi

Komentarze

40 komentarzy

Loading...