Reklama

Dokąd jedzie Vadis i dlaczego to jedyne logiczne wyjście?

redakcja

Autor:redakcja

03 lipca 2017, 14:15 • 4 min czytania 202 komentarzy

Wszystko wskazywało na to, że żadna ze stron głośnego sporu nie zdoła wyjść z tej sytuacji z twarzą. Legia miała kiepski wybór – albo iść ze swoim piłkarzem na wojnę, tracąc sporo pieniędzy, albo ugiąć się, sprzedać zbyt tanio i przede wszystkim – pozwolić się zaszantażować jednemu zawodnikowi. Ale i Vadis Odjidja-Ofoe miał kiepskie perspektywy – rok w niełasce w Warszawie, utracenie szansy na, być może, ostatni duży transfer, o opinii awanturnika nie wspominając. Pat trwał, Vadis opuszczał treningi, kryzys dotyczył i kwestii sportowych – bo w zawieszeniu pozostawał najlepszy piłkarz ligi, i wizerunkowych – bo całość przypominała szopkę w klubie z Macedonii, a nie ekipie celującej w drugi z rzędu awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów.

Dokąd jedzie Vadis i dlaczego to jedyne logiczne wyjście?

Ale wtedy do akcji wkroczyli Rosjanie. Vadis Odjidja-Ofoe za 3,5 miliona euro trafia do FK Krasnodar. Jutro przejdzie badania medyczne w Graz, tam też podpisze 3-letni kontrakt z klubem. Co ważne – Legia dostaje całe 3,5 miliona euro, piłkarz zrzekł się ustalonej wcześniej połowy z nadwyżki ponad 1,5 miliona euro. A to jeszcze nie koniec – w zależności od wyników sportowych Krasnodaru, Legia może zarobić w bonusach kolejne 2 miliony euro, co oznacza, że cały transfer może przynieść do klubu aż 5,5 miliona euro.

Pogrubienia nie są przypadkowe, to naprawdę tłusta kwota.

Legia zarabia dużo większa kasę, niż przy transferze do Olympiakosu, na który nalegało otoczenie zawodnika. Pozbywa się gorącego kartofla, pozbywa się problemu w szatni, przede wszystkim – pozbywa się kłopotu wizerunkowego oraz mrocznego widma grubego opłacania niezadowolonego piłkarza. 3,5 miliona euro to cena – jak za 28-letniego zawodnika wyplutego przez dwie mocne ligi – całkiem przyzwoita, a gdy dodamy do tego bonusy – po prostu bardzo korzystna dla Legii. Sam zawodnik też dostaje wszystko, czego oczekiwał – pieniądze, kasę oraz forsę (zarobi… pięć razy więcej niż w Legii). Można jeszcze dodać interesujące wyzwanie, grę w lidze, która przygotowuje się właśnie wraz z całym państwem do przyszłorocznych Mistrzostw Świata, fajną bazę treningową i inne pierdoły, ale nie oszukujmy się – największą rolę w tym wszystkim od początku odgrywała nie martwa przyroda w ośrodku przygotowań i na stadionie, ale martwi prezydenci w gustownych walizkach.

Transfer przeprowadził Mariusz Piekarski. Co ciekawe – dużo w sytuacji Vadisa i Legii zmieniły transfery do… Pragi. Slavia ściągnęła do siebie byłego piłkarza Zenita, Danny’ego, na którego chrapkę miał też nowy klub Odjidji-Ofoe. Na ile traktowanie gwiazdy polskiej ligi jako opcji rezerwowej dla 33-letniego Portugalczyka jest rozsądne – okaże się podczas sezonu. Biorąc pod uwagę wysokość bonusów – dla kibiców Legii odświeżanie livescore’a z wynikami rosyjskiej Priemjer Ligi i europejskich pucharów może się stać stałym punktem weekendu.

Reklama

A co z samym Krasnodarem?

Były klub Artura Jędrzejczyka od czterech sezonów konsekwentnie pozostaje w czołowej piątce ligi rosyjskiej – raz znalazł się nawet na podium. Trzy razy z rzędu kwalifikował się do fazy grupowej Ligi Europy, z każdym sezonem zresztą kończył rozgrywki później – w 2015/16 tuż po wyjściu z grupy, w dwumeczu ze Spartą Praga, rok później dopiero w 1/8 finału, gdzie lepsza okazała się Celta Vigo. Warto jednak zwrócić uwagę, że wcześniej Krasnodar ograł Niceę 5:2, a w pierwszej rundzie wyeliminował Fenerbahce. Ba, pod koniec 2015 po golu Mamajewa pokonał nawet samą Borussię Dortmund.

Jak każdy klub z rosyjskiego topu jest bogaty – dba o to Siergiej Galicki, jeden z dziesiątek rosyjskich oligarchów żywo zainteresowanych futbolem. Właściciel i twórca sieci hipermarketów Magnit. Co ważne – bez większych powiązań z Kremlem, co ważne – z majątkiem, który money.pl szacowało trzy lata temu na 10 miliardów dolarów. W składzie m.in. Naldo kupiony ze Sportingu za ponad 4 bańki, Roman Szyszkin czy Fiodor Smołow – reprezentanci Rosji. Nie jest to jakaś anonimowa ekipa, nie jest to jakiś klub-kukułka. To rozsądnie zarządzana firma ściśle związana z miastem – bo Galicki swoje największe biznesy rozkręcał właśnie tam.

Co można dodać – to po prostu majstersztyk. Zadowolone wszystkie strony. Potężna kasa na kontach wszystkich zainteresowanych potężną kasą. Kto by pomyślał, że ta mocno niesmaczna historia będzie mieć taki sympatyczny finał. Szkoda jedynie, że nasza liga wciąż jest zbyt słaba i zbyt biedna, by tego typu kozaków zatrzymywać na dłużej.

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

202 komentarzy

Loading...