Reklama

Czy (i kogo) obawiać się w reprezentacji Szwecji?

redakcja

Autor:redakcja

19 czerwca 2017, 17:48 • 7 min czytania 4 komentarze

Po raz kolejny przyszło nam zagrać mecz o wszystko. Też macie deja vu? Dopiero co zapomnieliśmy, jak to jest mieć nóż na gardle, a tutaj znowu ta sama historia. Musimy wygrać, a łatwo nie będzie, bo w końcu nie gramy z byle naleśnikami. Po analizie naszych dzisiejszych przeciwników, której dokonaliśmy z pomocą Malin Wahlberg ze Sportsbladet, doszliśmy do wniosku, że młodzieżówka Szwecji ma – niestety – zdecydowanie więcej zalet niż wad.

Czy (i kogo) obawiać się w reprezentacji Szwecji?

Doświadczony trener i świetna atmosfera w drużynie

Przede wszystkim należy pamiętać, że gramy dzisiaj z obrońcami tytułu. Co prawda z drużyny, która dwa lata temu wygrała mistrzostwa Europy w Czechach pozostało tylko dwóch zawodników i trener, ale postaci, które zostały, są absolutnie kluczowe. Na początku zajmijmy się selekcjonerem Hakanem Ericsonem, który jest niezwykle ceniony i przez piłkarzy, i szwedzkich dziennikarzy. W zasadzie nic w tym dziwnego, w końcu dwa lata temu przywiózł do kraju złoty medal. Szacunek do przywódcy i świetna atmosfera w drużynie to bardzo ważne aspekty, o których my niestety możemy tylko pomarzyć. Poza tym Ericson ma niesamowicie duże doświadczenie w prowadzeniu Szwecji U-21, bo pracuje na tym stanowisku już sześć lat. Jak do tej pory poprowadził tę reprezentację aż 54 razy. Średnio w tych meczach inkasował 1,94 punktu. Poza tym, przed rokiem w Brazylii dowodził nią w igrzyskach olimpijskich, ale tego turnieju na pewno nie może zaliczyć do udanych. Szwedzi przegrali z Japonią, Nigerią i zremisowali z Kolumbią. Tym samym z jednym punktem zajęli ostatnie miejsce w grupie. Po turnieju w Polsce Ericson zakończy swoją misję z młodzieżówką. Nie wiadomo jeszcze gdzie będzie kontynuował karierę, ale wydaje nam się, że na brak ofert na pewno nie będzie narzekał. O krótką opinię na temat Ericsona poprosiliśmy szwedzką dziennikarkę sportową Malin Wahlberg.

– Hakan Ericson to naprawdę świetny trener. Przede wszystkim potrafi zbudować znakomitą atmosferę w drużynie. Poza tym pokazał też, że potrafi wygrywać, a to tworzy ducha zespołu. Jesteśmy z niego zadowoleni, bo przez ostatnie lata wykonał naprawdę świetną robotę.

Cóż, co tu dużo mówić? W tym aspekcie mamy im czego zazdrościć.

Reklama

Najmocniejsza formacja – środek pola

Bez wątpienia środkowi pomocnicy to najmocniejszy punkt naszych dzisiejszych przeciwników. Wcześniej wspominaliśmy dwóch zawodników, którzy dwa lata temu zdobyli złoty medal w Czechach. Mowa o Tibblingu i Olssonie, którzy uznawani są za najlepszych zawodników reprezentacji, która zawitała do Polski.

– Kristoffer Olsson to najlepszy zawodnik naszej reprezentacji. Cała gra w środkowej strefie będzie zależała głównie od niego. Ma świetne długie podanie i jest niezwykle inteligentnym piłkarzem. Nauczył się też sporo w Arsenalu. A dlaczego mu tam nie wyszło? Brakowało mu trochę lepszych warunków fizycznych, Anglia to jednak wymagający siłowo futbol. Naszym drugim najlepszym zawodnikiem jest Simon Tibbling. To jedyny zawodnik, który grał regularnie poza Szwecją i wychodziło mu to całkiem dobrze. Uzupełnieniem jest Melker Hallberg, który jest niezwykle silny i bardzo ważny dla Ericsona. Selekcjoner wykorzystuje go przede wszystkim jako tzw. przecinaka. Jego rola jest również nieoceniona, kiedy jesteśmy kontrowani. Co ciekawe mimo swoich defensywnych atutów, on również potrafi posłać świetne otwierające podanie  – twierdzi Wahlberg.

W Szwecji Kristoffer Olsson od najmłodszych lat był uznawany za wielki talent. Gdy miał szesnaście lat trafił do Arsenalu, w którym spędził cztery lata. Ostatecznie nie zdobył jednak uznania Wengera i nie przebił się do pierwszej drużyny. Trafił wtedy do duńskiego FC Midtjylland za około milion euro. Tutaj było już lepiej, jeśli chodzi o czas spędzony na boisku. W sezonie 15/16 młody Szwed rozegrał ponad 2000 minut. W tym czasie strzelił jedną bramkę i zaliczył trzy asysty. Zbierał dość dobre recenzje, ale ostatecznie w zimowym okienku transferowym powrócił do kraju, aby wesprzeć AIK Solna, w którym rozegrał jedenaście spotkań na wiosnę i zaliczył jedną asystę. Nie są to statystyki, po których łapiemy się za głowę, ale też liczby nie zawsze mówią o zawodniku wszystko.

Drugi mistrz Europy to Simon Tibbling, który ma naprawdę spore doświadczenie jak na swój wiek. Gdy miał dziewiętnaście lat, trafił do Groningen, w którym bardzo szybko stał się ważnym zawodnikiem. Łącznie ma już 74 spotkania w Eredivisie. W tym czasie zaliczył sześć asyst i strzelił dwie bramki. Natomiast Melker Hallberg, w ostatnich latach nie nagrał się zbyt wiele, ponieważ w 2014 roku kupiło go Udinese i zaczęła się zabawa w wypożyczenia. Była Valerenga, Hammarby, Ascoli i Kalmar. Dopiero w tym ostatnim klubie mógł liczyć na regularne występy. Uzupełnieniem środkowej linii będzie zapewne jeszcze Alexander Fransson, który gra w FC Basel. Potencjał wyrażający liczbami, to można o nim powiedzieć na pewno, bo w przeciągu niespełna 1200 minut zaliczył 5 asyst i strzelił jedną bramkę. Całkiem nieźle, jak na defensywnego pomocnika.

Solidna i zgrana defensywa

Reklama

W eliminacjach do Euro w Polsce, Szwecja U-21 straciła siedem bramek. Całkiem dobry wynik, jeśli weźmiemy pod uwagę, że w grupie mieli Hiszpanów i Chorwatów. Cała linia obrony, która weszła w mecz z Anglią – Lundqwist, Dagerstal, Larsson, Wahlqwist – nigdy nie wyjechała poza Szwecję, ale gra regularnie i nieustannie odbiera piłkarskie szlify w rodzimej ekstraklasie. Łącznie w reprezentacji do lat 21 mają 45 spotkań. Najmocniejszymi punktami linii defensywnej wydają się środkowi obrońcy – Larsson i Dagerstal, którzy w kraju zbierają same pochlebne opinie.

Strzelenie bramki, a więc klucz do pozostania w grze o awans, będzie zadaniem naprawdę trudnym, bo już w meczu z Anglią było widać, że to nie jest zlepek graczy z ulicy. Od dłuższego czasu grają razem, a co najważniejsze – występują regularnie w swoich klubach. W dwóch meczach eliminacyjnych z Hiszpanią stracili jedynie dwie bramki, a jak duży to wyczyn najlepiej pokazał mecz rewelacji eliminacji – Macedonii z Hiszpanami właśnie.

Słaba strona – warunki fizyczne

Gdy zapytaliśmy Wahlberg, o słabe strony reprezentacji, powtarzała jak mantrę: mizerne warunki fizyczne. Jej zdaniem, w tej drużynie prawie nikt nie potrafi grać siłowo. Coś w tym jest, bowiem prześledziliśmy sylwetki zawodników Trzech Koron i trochę wygląda to tak, jakby każdy z nich, poza Hallbergiem, jechał na diecie Kapustki. Właśnie w tym powinniśmy upatrywać swojej szansy. Nie możemy dopuścić do tego, aby grali na swoich zasadach. Bardzo szybko trzeba wybić im z głowy ,,grę w piłkę”. Jeśli pójdziemy na wymianę ciosów, Tibbling czy Olsson rozwiną skrzydła, a wtedy – pozamiatane.

Niewiadoma – bramkarz

Pierwszym bramkarzem jest Cajtoft i nie ukrywamy, że to dość dziwny wybór, bowiem w ubiegłym roku doznał on poważnej kontuzji. Zerwał więzadła i nie grał przez rok czasu. Do gry wrócił na początku kwietnia. Wystarczył jeden mecz towarzyski w reprezentacji i Ericson postawił właśnie na niego. A właściwie to jedna jego połowa, bo w spotkaniu z Danią Cajtoft został zmieniony w 46. minucie. W lidze zaliczył dziewięć spotkań w barwach Jonkopings, w których piłkę z siatki musiał wyciągać aż trzynaście razy. Jedynie dwukrotnie zachował czyste konto. Co prawda w meczu z Anglią zagrał na zero, ale nie miał też dużo roboty. Trudno ocenić tego zawodnika po tak małej próbce gry w ostatnim czasie, ale bez wątpienia jest to wielka niewiadoma. Na miejscu piłkarzy Dorny, jak się mówi w żargonie podwórkowym, sprawdzilibyśmy go na początku spotkania.

Rezerwy i możliwości – napastnicy

W pierwszym meczu z Anglią jedynie Pawel Cibicki zagrał całkiem dobre spotkanie. Dochodził do sytuacji i ogólnie był widoczny. Przez większą część meczu brakowało mu jednak partnera, który pomógłby stworzyć dobrą okazję. Gustav Engvall przez godzinę był na placu gry i to by było na tyle. Dostrzegliśmy go dopiero, gdy zmieniał się ze Strandbergiem, który przez trzydzieści minut zrobił więcej dobrego, niż tamten przez sześćdziesiąt minut.

– W meczu z Anglią bardzo słabo wypadł Engvall, ale my ogólnie stworzyliśmy mało okazji. Warto jednak pamiętać, że w Djurgarden strzelał w ostatnim czasie bardzo dużo. To dobry zawodnik, ale był problem z okazjami. Zapewne trener postawi na niego jeszcze raz, ale gdybym ja miała decydować, to postawiłabym na Strandberga. Warto też pamiętać, że mamy silną ławkę rezerwowych, bo jest jeszcze młodziutki Joel Asoro – mówi Wahlberg.

Zapominając o meczu z Anglią i patrząc na suche statystyki z tego sezonu, to właśnie Engvall wypada najlepiej, bo do tej pory w 12 spotkaniach w barwach Djurgardens do siatki trafił sześć razy, a w  eliminacjach do turnieju był najlepszym strzelcem ekipy Ericsona. Cibicki w Malmoe ma natomiast póki co cztery bramki i tyle samo asyst. Z kolei Asoro, który w pierwszym spotkaniu wisiał za kartki, na co dzień występuje w drugiej drużynie Sunderlandu, ale udało mu się już zadebiutować w Premier League, co pokazuje, że sroce spod ogona na pewno nie wypadł. Czwarty do brydża, Strandberg, pokazał zaś w pierwszej kolejce, że jest w stanie zrobić sporo wiatru nawet gdy pełni rolę jokera.

Krótko mówiąc – Szwedzi naprawdę nie mają się czego wstydzić i ogranie ich po tym, co zobaczyliśmy w wykonaniu Polaków w meczu ze Słowacją, zdecydowanie do najłatwiejszych należeć nie będzie. Niestety, tak jak chcielibyśmy pisać o wielu powodach do optymizmu, trzeba chyba póki co ograniczyć się do kilku znanych piłkarskich truizmów. Bo nowy mecz to nowa szansa. A futbol bywa nieprzewidywalny.

Najnowsze

Komentarze

4 komentarze

Loading...