Reklama

Legia królem Polski, Real królem Europy

redakcja

Autor:redakcja

05 czerwca 2017, 09:15 • 11 min czytania 14 komentarzy

„Zauważył to napastnik Michał Kucharczyk, teraz kontuzjowany. Nie tyle najlepszy w zespole, co emblematyczny, z którym kibice identyfikują się wyjątkowo. Krytykowany ironicznie stwierdził, że choć w Legii grało kiedyś wielu wybitnych piłkarzy, „to my, małe żuczki, zrobiliśmy dla niej najwięcej”. Wyniki przyznają mu rację. Legia przeżywa najlepszy okres swojej historii. Wygrała aż pięć z siedmiu ostatnich edycji Pucharu Polski. Cztery razy była najlepsza w lidze w odstępie pięciu lat. Tak nie było nigdy wcześniej. Przeciwnie: między 1970 a 1994 rokiem była klubem zaprzepaszczonych szans” – czytamy w dzisiejszej Gazecie Wyborczej. Generalnie prasa stoi pod znakiem nowego-starego mistrza Polski, a także nowego-starego króla piłkarskiej Europy – Realu Madryt.

Legia królem Polski, Real królem Europy

FAKT

Niezwykle emocjonujący finisz sezonu ekstraklasy. Nerwy były do końca.

Zanim zaczęło się świętowanie, było długie i nerwowe nasłuchiwanie wieści z Białegostoku. To było najdłuższe 10 minut w historii polskiego futbolu i najbardziej pasjonująca końcówka sezonu. 

– Napiję się dopiero wtedy, gdy Lechia zdobędzie mistrzostwo Polski – mówił przed meczem były piłkarz z Gdańska Jarosław Bieniuk (38 l.).

Reklama

– To długo się jeszcze nie napijesz – skwitował skory do żartów grający kiedyś w Legii napastnik Piotr Włodarczyk (40 l.).

Zrzut ekranu 2017-06-05 o 07.09.31

Real po raz kolejny jest wielki. Największy w Europie, w dużej mierze dzięki Zinedine’owi Zidane’owi.

„Zizou” musiał zamienić Turyn na Madryt, aby wygrać Ligę Mistrzów jako piłkarz. Teraz już pod krawatem, w roli trenera Królewskich, przeszedł do historii. Realowi jako pierwszemu klubowi udało się obronić trofeum Champions League (w starym formacie zrobił to ostatnio AC Milan – 1989, 1990). Zidane to najlepszy prezent, jaki mógł zrobić kibicom Florentino Perez. W kilkanaście miesięcy Francuz przeskoczył największych trenerów – Moutinho, Ancelottiego czy Guardiolę. A przecież wielu nie wróżyło mu wielkiej kariery w tej roli. Za cichy, bez odpowiedniej charyzmy, jak miał porwać drużynę? Jamie Carragher słusznie napisał w „Daily Mail” przed finałem, że pomimo wspaniałego roku na Santiago Bernabeu, wielu z nas nie wymieniłoby Francuza w „10” najlepszych szkoleniowców świata. Tak bardzo nie rzuca się w oczy.

Zrzut ekranu 2017-06-05 o 07.09.46

Reklama

GAZETA WYBORCZA

Nienasycony, niepowstrzymany, monumentalny. Taki jest Real Madryt XXI wieku.

Madrytczycy są nienasyceni, nikt już nie pamięta, kiedy zeszli z boiska całkiem z niczym. Od bezbramkowego remisu z Manchesterem City w kwietniu 2016 r. minęły 64 mecze, w których strzelali gola, co czyni ich rekordzistami wszech czasów – oczywiście w wielkim futbolu nikt nie sprawdza, na jakie serie zdobywają się kopacze z okręgówek. Finał był 65. z rzędu, w przyszłym sezonie można serial kontynuować.

Zresztą niemal wszystko, co wypada teraz o madrytczykach wykrzyczeć, to monumentalna historia. Ich triumfowi patronował Zidane, samodzielny trener od ledwie kilkunastu miesięcy. Ronaldo po raz szósty został królem strzelców rozgrywek i niebawem odbierze piątą w karierze Złotą Piłkę, wyrównując osiągnięcie Leo Messiego. Cały Real wzbogaci kolekcję o 12. triumf w LM, tymczasem wicelider rankingu wszech czasów, wspomniany Milan, uzbierał ich tylko siedem.

Zrzut ekranu 2017-06-05 o 07.13.23

Wojciech Kuczok barwnie o stypie Ruchu Chozów.

Sposobiłem się do oracji pogrzebowej, by w natłoku mistrzowskich rozstrzygnięć tego weekendu nie umknęło nikomu, że zaczął się od pożegnania Chorzowa z ekstraklasą. Kibole urządzili Ruchowi taką stypę, że cokolwiek by powiedzieć, zrobi się z tego żałobna mowa-trawa.

Mógłbym przecież rzec, że kibicowanie Ruchowi w tym sezonie było jak kopanie się z koniem, ale czymże są słowa wobec działań performatywnych – fani Niebieskich postanowili się kopać z końmi w sensie ścisłym, na murawie, grając w berka z policyjną konnicą. Uroczystości żałobne rozpoczęto przy Cichej od ogłoszenia zaśpiewajły: „Ch…j z piłkarzami, którzy nie są warci dopingu, dziś kibicujmy dla samych siebie” i rytualnego wyskandowania „Ruch to my, a nie wy!”. Może gdyby piłkarze odpalili w pierwszej połowie, kibice nie musieliby odpalać za nich – rac i petard – o co, zważywszy na okoliczności, mieć do nich pretensji nie mogę.

Zrzut ekranu 2017-06-05 o 07.13.30

Liga znów jest Legii.

Legia zdobyła 12. tytuł mistrza Polski, w tym czwarty w ostatnich 5 latach.

Zauważył to napastnik Michał Kucharczyk, teraz kontuzjowany. Nie tyle najlepszy w zespole, co emblematyczny, z którym kibice identyfikują się wyjątkowo. Krytykowany ironicznie stwierdził, że choć w Legii grało kiedyś wielu wybitnych piłkarzy, „to my, małe żuczki, zrobiliśmy dla niej najwięcej”. Wyniki przyznają mu rację. Legia przeżywa najlepszy okres swojej historii. Wygrała aż pięć z siedmiu ostatnich edycji Pucharu Polski. Cztery razy była najlepsza w lidze w odstępie pięciu lat. Tak nie było nigdy wcześniej. Przeciwnie: między 1970 a 1994 rokiem była klubem zaprzepaszczonych szans. Powoływała piłkarzy do wojska, a ci wesoło spędzali czas w stolicy, po to by jak najmniej po sobie zostawić. Sfrustrowani kibice śpiewali na trybunach modlitwę: „Boże, mistrza z Legii zrób, Boże, usłysz, jak cię błaga lid. My czekamy już dwadzieścia lat”.

SUPER EXPRESS 

Jerzy Dudek ocenia sezon Premier League w wykonaniu Polaków.

Kto z naszych piłkarzy zasłużył na najwyższą notę?
Grosicki. Gdy trafił do Hull, mówiłem, że to dobra okazja dla niego, aby zaistnieć na Wyspach. Nie zmarnował szansy, wypromował się. Zauważono i doceniono jego zalety: akcje, szybkość, umiejętność gry 1 na 1. Pokazał, że jest w stanie udźwignąć ciężar. Widzę go nadal w Premier League, byłby wzmocnieniem dla wielu klubów.

Na zaskakująco wysokim, dziewiątym miejscu finiszował Bournemouth z Arturem Borucem w bramce.
W nagrodę klub przedłużył z nim kontrakt. Świadczy to o tym, że Artur wykonał robotę bardzo dobrze. Nie popełniał błędów, zdarzało mu się błysnąć. To, że nie będzie grał w reprezentacji Polski, powinno mu pomóc. Będzie miał więcej czasu na regenerację. Ale dostrzegam też minus tej sytuacji. Gdy jesteś w drużynie narodowej, to cały czas się mobilizujesz, wiesz, że musisz być gotowy.

Zrzut ekranu 2017-06-05 o 07.12.10

Ostatnich dziesięć minut meczu Jagiellonia – Lech kosztowało Miroslava Radovicia parę lat życia.

Co było kluczowym momentem rozgrywek, w którym uwierzyliście, że możecie dogonić liderów tabeli?
Przyjście Jacka Magiery. Cały czas utwierdzał nas w przekonaniu, że dobrze wykonujemy swoją pracę i osiągniemy cel, jakim od początku było mistrzostwo. Przed meczem z Lechią zrobił nam odprawę, której nie zapomnę do końca życia. Wiele przeżyłem w piłce, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Nie chcę zdradzać szczegółów, ale mówił o nas, naszych rodzinach. Kiedy się tego słuchało człowiek miał ciarki na plecach…

Dużo nerwów straciliście czekając na zakończenie spotkania w Białymstoku?
Te dziesięć minut kosztowało mnie kilka lat życia. Nie zdziwię się, jeśli jutro rano zobaczę, że przybyło mi siwych włosów ( śmiech).

W trakcie meczu znaliście wynik Jagiellonii?
Kiedy schodziliśmy na przerwę, dowiedzieliśmy się, że Lech wygrywa 2:0. Potem w końcówce z ławki słyszeliśmy żeby atakować, bo w Białymstoku jest remis 2:2. Trochę szkoda mi Lechii, bo zasłużyła na puchary.

Zrzut ekranu 2017-06-05 o 07.12.20

PRZEGLĄD SPORTOWY

Zrzut ekranu 2017-06-05 o 07.14.02

Droga Legii z piekła do nieba wiodła przez mękę. Za rękę poprowadził ją Jacek Magiera.

Magiera budował zespół, który z 25 ostatnich meczów ligowych przegrał tylko jedno, z rozwagą i pomysłem. Przyszedł w tragicznym momencie, kiedy drużyna była rozbita przez fatalnie zarządzającego nią Besnika Hasiego. Po 0:6 z Borussią Dortmund albański szkoleniowiec stwierdził, że „taka jest różnica między polską, a europejską piłką i w Warszawie powinni przygotować się na pięć podobnych wieczorów.

Magiera pokazał inną drogę – umiał pokierować drużyną znajdującą się w fazie rozpadu, posklejał i poskładał ją od początku. Jeden ze współpracowników opowiadał, że jego wejście do szatni było dla piłkarzy jak otwarcie okna w dusznej, siwej od dymu papierosowego sali.

Zrzut ekranu 2017-06-05 o 07.14.12

W Białymstoku Jagiellonia znów wyludniła ulice.

Zaledwie kilka zdarzeń w ostatnich trzech dekadach sprawiały, że ulice Białegostoku wyludniały się. W 1991 roku tłumy witały na lotnisku papieża Jana Pawła II, za resztę „odpowiadają” piłkarze Jagiellonii.

– 30 lat temu, gdy autokarem jechaliśmy przez centrum miasta na stadion, by rozegrać pierwszy mecz w historii ekstraklasy, zrobiło nam się smutno. Puste ulice… – wspomina były jagiellończyk Jacek Bayer. – Zobaczcie, jaka pogoda… Piękny, upalny sierpień, ludzie wyjechali nad wodę – ktoś wytłumaczył wymarłe serce miasta. – Ale im bliżej byliśmy stadionu już wiedzieliśmy, że „cały” Białystok jest na stadionie przy Słonecznej. 35 tysięcy kibiców. Ludzie ciągnęli gęsiego chodnikami, w żółwim tempie, taki był tłum – dopowiada Bayer. 

Wczoraj białostoczanie obierali ten sam, co 30 lat temu kierunek.

Zrzut ekranu 2017-06-05 o 07.14.21

Hity i kity sezonu według Dariusza Dziekanowskiego:

Hity:
1. Iskra boża Vadisa
2. Odbudowa talentu (Rafała Wolskiego)
3. Nie poddali się mimo pecha (to o Wiśle Płock)
4. Magic był pod nosem
5. Wielcy dorośli do grania (Legia, Lech, Lechia, Jagiellonia)

Kity:
1. Niemiecka pogarda dla Bartoszka
2. Patologia w Chorzowie
3. Albański (roz)łącznik
4. Oszustwo i nagonka (czyli zamieszanie wokół ręki Rafała Siemaszki, jak i samo zdarzenie)
5. Czy leci z nami tłumacz (to o braku tłumacza dla Morioki aż do maja tego roku)?

Zrzut ekranu 2017-06-05 o 07.14.31

„Przegląd” serwuje dziś niezwykle ładnie graficznie opakowane podsumowanie sezonu ligowego i jego najbardziej pamiętnych momentów.

7. 18 grudnia 2016, Legia – Górnik 5:0
Na ławkę trenerską w ekstraklasie wraca Franciszek Smuda. Były selekcjoner na dzień dobry przyjmuje od obrońców tytułu pięć bramek. Po tym spotkaniu  ze stolicą żegna się najlepszy strzelec Legii z dwóch ostatnich sezonów – Nemanja Nikolić, który przenosi się do Chicago Fire. Na koniec swojej przygody z Warszawą Węgier strzela trzy gole i po zejściu z boiska płacze na ławce rezerwowych.

10. 10 kwietnia 2017, Korona – Ruch 1:2
Pudło roku Miłosza Przybeckiego. Skrzydłowy Niebieskich mija kielecką obronę, bramkarza Milana Borjana, ma przed sobą pustą bramkę… i piłka po strzale lewą nogą trafia w słupek. Stojący przy linii trener Ruchu Waldemar Fornalik długo nie mógł w to uwierzyć. Pudło Przybeckiego sprawiło, że po samobóju Rafała Grodzickiego chorzowianie przegrali mecz.

Zrzut ekranu 2017-06-05 o 07.14.48

Kadra ma pomóc odbudować Milika.

Reprezentacja pokazała w meczu z Czarnogórą (2:1), że istnieje życie bez Milika. Teraz Adam Nawałka będzie musiał się zastanowić, czy przywrócić go do wyjściowego składu, czy zachować jako tajną broń i pierwszego rezerwowego do wejścia z ławki. Jeśli 23-latek da mu na treningach dowód, że na Rumunię jest przygotowany, trener wystawi go u boku Roberta Lewandowskiego od początku. Nawałka mocno liczy na swojego ulubieńca. – Do rywala mamy spory szacunek, ale dopiero weźmiemy go na warsztat. Zwycięstwo przybliży nas do wspólnych marzeń – oceniał Milik.

Mimo powołania na młodzieżowe mistrzostwa Europy, dzień po meczu z Rumunią napastnik wylatuje na wakacje do Stanów Zjednoczonych. Neapolitańczycy postawili weto, nie zgadzając się na udział Milika i Zielińskiego w turnieju. – To decyzja Napoli. Nie mogę tego zmienić i trudno mi się z tym pogodzić. Chciałem zagrać, ale nie mogę – tłumaczy napastnik.

Zrzut ekranu 2017-06-05 o 07.15.13

Górnik wraca do elity.

Emocje z minuty na minutę rosły, bowiem zarówno w Legnicy, jak i w Sosnowcu zmieniły się wyniki i w wypadku choćby jednej bramki dla puławian, Górnik straciłby w dramatycznych okolicznościach upragniony awans. Dlatego sztab gości nie mógł powstrzymać emocji. Żywiołowe reakcje Marcina Brosza do tego stopnia zdenerwowały arbitra, że odesłał szkoleniowca na trybuny.

Ale cóż oznacza taka kara, jeśli kilka minut później trener usłyszał upragniony gwizdek? Nic. Brosz wpadł na płytę boiska jak oszalały i rzucił się na stojącego w bramce Loskę, obaj wylądowali na trawie w męskim uścisku. Natychmiast na boisku pojawili się też zabrzańscy kibice. W efekcie po kilku minutach śląscy piłkarze mieli wyraźne braki w garderobie. Nie musimy dodawać, że najcenniejsze były klubowe koszulki, w których zabrzanie wywalczyli triumfalny powrót do ekstraklasy.

Zrzut ekranu 2017-06-05 o 07.15.23

Real króluje w Europie. Królewscy zburzyli turyńską ścianę.

Wszystko, co najlepsze w sporcie w tym roku dzieje się na brytyjskich arenach. Wembley miało superwalkę Joshua-Kliczko. Cardiff gościło najważniejsze starcie europejskiego futbolu. Piłkarska waga ciężka. Podobnie jak bokserscy giganci Juventus Turyn i Real Madryt postawili na show i szaloną wymianę ciosów. To było grande finale, które mogłoby trwać i trwać. Real zburzył w pył turyńską ścianę. Strzelił turyńczykom więcej goli, niż ci stracili w tej edycji. Wygrał 4:1 i po raz pierwszy w historii obronił trofeum Ligi Mistrzów. Król Ronaldo, król Zidane!

To smutne, ale przyzwyczailiśmy się, że najważniejsze mecze, te rozstrzygające, w kogo ręce wpadnie puchar, na kogo głowę posypie się konfetti, nie porywają. Są po prostu nudne. Tym razem było inaczej, o 180 stopni! To był sztorm na trawiastym morzu. Niesamowita intensywność, walka od pola karnego do pola karnego. Jeśli na początku porwaliśmy się na pięściarskie porównanie, to tu jeszcze jedno: oba zespoły przyjmowały mocne ciosy na szczękę, ani myślały o chowaniu głowy w dłoniach, do tego szły na zwarcie – dużo fauli wynikających z ostrej walki. Ależ to się oglądało.

Zrzut ekranu 2017-06-05 o 07.15.36

Ronaldo zmierza pewnie po Złotą Piłkę. Mimo… najgorszego strzelecko sezonu od siedmiu lat.

Portugalczyk ma w kieszeni piątą Złotą Piłkę bez względu na to, co stanie się w drugim półroczu 2017 roku. Inny wynik byłby niesprawiedliwością i dziwactwem, bo CR7 w Lidze Mistrzów rozpędził się w fazie pucharowej do zawrotnej prędkości. Tak bardzo, że zatrzymał się dopiero na podium – całując czwarty w karierze Puchar Europy. Zabawnie brzmi fakt, że to jego najgorsza strzelecka kampania od siedmiu sezonów, gdy przytoczymy statystykę: 46 meczów, 42 gole. Ale to Cristiano… W tej samej lidze tak długo gra z nim tylko Leo Messi. Być może nie zdobywał tak wiele bramek jak w ostatnich latach (51, 61, 51, 55, 60, 53), ale ich waga i znaczenie były nie do przecenienia.

Ronaldo się zmienił. W sierpniu, gdy odpoczywał po wygranym EURO 2016 i leczył uraz (słynne obrazki z Paryża – łzy i ćma siadająca na jego twarzy) porozmawiał z Zinedine Zidane’m. Francuz wytłumaczył mu, że musi więcej odpoczywać, jeśli ma spełnić swój plan i grać co najmniej do czterdziestego roku życia. Posłuchał, co mogło dziwić. Posłuchał, bo to Zidane. Maszyna pazerna jak nikt inny na gole nieco zwolniła.

Zrzut ekranu 2017-06-05 o 07.15.44

fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

14 komentarzy

Loading...