Reklama

U Prijovicia całkiem nieźle. Gol co 90 minut, puchar i powołanie do kadry w ręku

redakcja

Autor:redakcja

24 maja 2017, 16:15 • 3 min czytania 30 komentarzy

Czy na korytarzach Legii Warszawa istnieją jakieś tematy tabu? Jeśli tak to – strzelamy – prawdopodobnie są to rozmowy o formie strzeleckiej napastników, którzy chwilę temu wyfrunęli z klubu w świat. Ostatnio pisaliśmy o przekozackiej formie Nemanji Nikolicia, który już stał się liderem klasyfikacji strzelców MLS (KLIK), ale przecież to nie jedyny napadzior, który zimą pożegnał się z Łazienkowską. Wprawdzie Aleksandar Prijović nie robi może aż takiej furory jak Nikolić w MLS, ale trzeba to uczciwie przyznać – lipy nie ma.

U Prijovicia całkiem nieźle. Gol co 90 minut, puchar i powołanie do kadry w ręku

Rzućmy okiem na suche liczby. Biorąc pod uwagę ligę i puchar, Prijo trafił już w tej rundzie do siatki dziesięć razy, dorzucił do tego jedną asystę i całość osiągnął wychodząc na boisko siedemnaście razy (930 minut na placu gry). Oznacza to, że strzelał bądź wypracowywał bramki co 84,5 minuty, czyli można założyć, że jeśli dało się byłemu legioniście pograć cały mecz, kończyło się to golem. Chociaż reguła ta nie sprawdziła się w najważniejszym wiosennym meczu PAOK-u, czyli finale Pucharu Grecji (2:1 z AEK Ateny). Wprawdzie Prijo nie zapisał się w nim do protokołu, ale jednak 90-minutowy występ jasno pokazuje, jaką pozycję wypracował sobie przez ten krótki czas w Grecji. W ogólnym rozrachunku wygląda to wszystko całkiem nieźle.

I całkiem efektownie (gol, którego nie powstydziłby się Zlatan):

I to wcale nie wyjątek…

Reklama

Były też bramki o nieco gorszej urodzie (lecz równie ważne):

Grecy mogą tylko żałować, że Prijo nie mógł grać w każdym meczu. Z europejskich pucharów (PAOK przegrał w 1/16 z Schalke) wykluczył się sam, notując asystę przy golu Guilherme, co dało Legii miejsce w LE (mógłby grać tylko wtedy, gdyby Legia odpadła). Druga sprawa to urazy, przez które opuścił łącznie siedem meczów ligowych, w których pewnie wyśrubowałby swój dorobek jeszcze bardziej. No i najważniejsze – przez jeden z nich nie zadebiutował w reprezentacji Serbii, do której dostał powołanie. Ponowna okazja ku temu będzie jednak niebawem, gdyż nie stracił zaufania selekcjonera i znalazł się w kadrze na mecz eliminacyjny z Walią.

Mimo wszystko z obrotu spraw mogą cieszyć się także w Legii, bo 2,2 mln euro za tego gracza i tak jest bardzo dobrym zyskiem, a zawsze to korzystna sytuacja, gdy były zawodnik robi poprzedniemu klubowi dobrą reklamę. Wielką rysą na całej operacji jest tylko to, jak w Warszawie wyszli na jego odejściu sportowo (a przede wszystkim na przyjściu następców). Pozwólcie, że zrobimy małe porównanie.

Wiosenny bilans napastników, którzy zimą odeszli z Legii: 20
Wiosenny bilans napastników, którzy zimą przyszli do Legii: 1

Reklama

Znamy roszady, które sportowo broniły się nieco bardziej.

Najnowsze

Komentarze

30 komentarzy

Loading...