Reklama

Bjelica nie wiedział, jak zatrzymać Vadisa? Probierz okazał się sprytniejszy

redakcja

Autor:redakcja

21 maja 2017, 20:39 • 3 min czytania 201 komentarzy

Miały być fajerwerki, a skończyło się na kilku zimnych ogniach. Powiedzieć, że piłkarze walczący o tytuł najlepszej drużyny w kraju dziś nas nie rozpieścili, to jak rzucić, że Michał Probierz nie jest najspokojniejszą osobą na świecie. Niedopowiedzenie tak duże, że aż ocierające się o kłamstwo. Najpierw przeciągnie liny pomiędzy Lechem a Lechią,w którym żadna z drużyn nawet nie zbliżyła się do rowu z wodą, a później tak typowy mecz walki w Białymstoku, że bylibyśmy w stanie uwierzyć, że drużyny na ostatnie treningi wychodziły w kaskach. 

Bjelica nie wiedział, jak zatrzymać Vadisa? Probierz okazał się sprytniejszy

– Rywale mieli dzisiaj zawodnika, który nie pasuje do tej ligi. Chodzi o Odjidję-Ofoe, który wyrasta ponad ekstraklasę. Nie wiedzieliśmy, jak grać przeciwko niemu – powiedział Nenad Bjelica po ostatnim spotkaniu z Legią i są to dość istotne słowa w kontekście meczu warszawskiej drużyny z Jagiellonią. Bo Michał Probierz doskonale wiedział, jak zagrać przeciwko gwieździe ligi. Uczynił z niego najmniej samotnego człowieka w tej części Europy. Ściągnął swojemu pitbullowi kaganiec i spuścił ze smyczy, jednak nie po to, by zrobił przeciwnikowi krzywdę. Góralski okazał się plastrem inteligentnym. Jasne, dobre maniery schował głęboko do kieszeni, ale wytrącał Vadisa z rytmu na tyle roztropnie, że skończył mecz bez żółtej kartki. Ba, to przeciwnik wyleciał z boiska przed czasem, oczywiście nie bez przyczyny. A gdy wcześniej legionista jednak się urywał, bo szukał dziś szczęścia w wielu sektorach boiska, to z odsieczą momentalnie przychodził choćby Taras Romanczuk.

To był najważniejszy pojedynek tego meczu. Nawet jeśli momentami miało to niewiele wspólnego z futbolem, wygrała go Jagiellonia. Cel uświęca środki.

Skupienie na Odjidji-Ofoe w teorii stwarzało większe pole do popisu innym graczom. Lasu rąk w górze jednak nie widzieliśmy, trochę zabrakło nam tego zarówno w pierwszej, jak i drugiej połowie. Raz lewą stroną urwał się Hlousek, dzięki czemu w dobrej sytuacji znalazł się Hamalainen, ale Fin przestrzelił. Była też akcja Guilherme, w której goście wymienili kilka podań, ale strzał był podobnej jakości. Zresztą, po drugiej stronie to samo. Słabe były próby zza szesnastki Cernycha, Runje przy rożnym tylko fajnie urwał się przeciwnikom, bo uderzeniem podarował piłkę kibicom. Jedyny celny strzał pierwszej części gry wynikał z poślizgnięcia się w polu karnym Jędrzejczyka, jednak kąt był zbyt ostry, by aktywny Cernych mógł oszukać Malarza.

O bezradności najlepszego gracza Legii już wspomnieliśmy, teraz słówko o gwiazdach Jagi. Też zawiodły. Vassiljev nie potrafił zagrać niekonwencjonalnej piłki, z reguły wybierał bezpieczne rozwiązania. Bezbarwny występ. Sheridan przegrywał walkę ze stoperami Legii. Gdy w końcu udało mu się opanować futbolówkę w polu karnym, odegrał piłkę do Cernycha, ale ten jeszcze raz przestrzelił. Irlandczyk w jednej sytuacji umieścił piłkę w siatce, ale był na spalonym tak wyraźnym, że było widać go aż z Dublina. Za mało.

Reklama

Cóż, status quo utrzymany. Panowie, chyba pora na mały apel – pograjcie jeszcze w tym sezonie w piłkę.

u1PCSk1

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

201 komentarzy

Loading...