Reklama

Szczecińska młodzież na wykładzie u krakowskich profesorów

redakcja

Autor:redakcja

20 maja 2017, 23:01 • 2 min czytania 12 komentarzy

W zapowiedzi dzisiejszego meczu napisaliśmy, że Pogoń w grupie mistrzowskiej jest trochę jak Paweł Janas – nie wpierdala się. Błyskawicznie dostaliśmy potwierdzenie, mecz z Wisłą był wiadomością o treści: tak, zgadza się. Oczywiście okoliczności mają znaczenie, a są one takie, że bolesną lekcję od profesorów z Białej Gwiazdy dostała w dużej mierze szczecińska młodzież. 

Szczecińska młodzież na wykładzie u krakowskich profesorów

Do tego wrócimy jednak za moment, bo wybaczcie, ale musimy się powtórzyć i przypomnieć bilans Pogoni w grupie mistrzowskiej, oczywiście uaktualniony o dzisiejszy wynik.

Sezon 2013/14: 0 zwycięstw, 3 remisy, 4 porażki, bramki: 3-12.
Sezon 2014/15: 0 zwycięstw, 1 remis, 6 porażek, bramki: 5-14.
Sezon 2015/16: 2 zwycięstwa, 1 remis, 4 porażki, bramki: 7-13.
Sezon 2016/17: 0 zwycięstw, 1 remis, 4 porażki, bramki: 1-10.

12 punktów w 26 meczach. Dwanaście! Szczerze mówiąc, trochę obawiamy się o to, co się stanie, gdy drużyna ze Szczecina np. w przyszłym sezonie będzie miała mniejszy komfort w końcówce. Bo wiecie, wcale nie tak łatwo zmienić stare przyzwyczajenia, a takie punktowanie w kwietniu czy w maju to dość prosta droga w niebezpieczne rejony tabeli.

Wracając do meczu, z jednej strony dla wielu wiek kilku Portowców może być wymówką kończącą całą dyskusję. Z drugiej – wciąż słyszymy Rafała Murawskiego, który na gorąco w przerwie nie bawił się w konwenanse.

Reklama

Mówiąc o cyrku, kapitan Portowców miał na myśli z pewnością łatwość, z którą ogrywani byli jego koledzy z zespołu. Zapewne również krycie na radar, bo ono aż biło po oczach. Dalej: problemy z komunikacją, bardzo głupie straty, no i po prostu kompromitujące wpadki jak ta, którą zaliczył Henger przy drugim golu dla Wisły. To wszystko powodowało, że w 35. minucie na tablicy widniał wynik 4-0, który trzeba było uznawać za najniższy wymiar kary, bo Henger jednak coś obronił, a gdy znów zawiódł, uratował go sędzia, chyba zbyt pochopnie odgwizdując faul.

A Wisła się bawiła, w wielu momentach to była wspomniana profesura. Najwidoczniejsza przy czwartym golu u Krzysztofa Mączyńskiego, bo podanie do Brożka, który obsłużył Boguskiego – palce lizać. I tylko jedna rzecz nas zastanawia – czy to piłkarze Białej Gwiazdy w drugiej połowie wrzucili na luz, czy to Portowcy przypomnieli sobie, jak brzmią te słynne męskie słowa i trochę się ogarnęli. Bo gra się wyrównała Pogoń zaczęła dochodzić sytuacji i chyba nawet była bliżej bramki honorowej niż gospodarze kolejnych.

Jeśli krakowianie odpuścili, to trochę szkoda, bo młodzież ze Szczecina miała dziś od kogo się uczyć.

YebGZme

Fot. FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Komentarze

12 komentarzy

Loading...