Reklama

W Szczecinie Szymon Marciniak był świetny, to jego asystenci zawiedli

redakcja

Autor:redakcja

08 maja 2017, 20:38 • 4 min czytania 31 komentarzy

Mecze 32. kolejki ekstraklasy możemy podzielić na dwie równie liczne grupy – te, w których praktycznie nie było kontrowersji oraz te, w których było ich całe mnóstwo. Do tego drugiego grona zaliczają się starcia Wisły Kraków z Lechią, Korony z Jagiellonią, Górnika z Wisłą Płock i Pogoni z Legią. I, co piszemy z przykrością, nasi sędziowie będą po nich mieli o czym myśleć i nad czy pracować.

W Szczecinie Szymon Marciniak był świetny, to jego asystenci zawiedli

Zacznijmy od największej pomocy i największej krzywdy, czyli meczu w Lublinie. Prowadzący spotkanie Bartosz Frankowski ogólnie dobrze sędziował całe zawody, ale nie poradził sobie z jednym z pozoru mało istotnym szczegółem – z pojedynkami Gersona z Wlazło w obrębie pola karnego. Otóż kiedy w starciu tej pary nie było faulu, arbiter wskazał na wapno (po niby przewinieniu Gersona), natomiast gdy faul był, arbiter puścił grę (po przewinieniu Wlazły). Innymi słowy, to Górnik powinien dostać karnego, a dostała go Wisła, przez co podopieczni Smudy zostali skrzywdzeni dwukrotnie. W myśl zasad niewydrukowanej tabeli za niesłusznie podyktowaną jedenastkę odejmujemy gola gościom, a za niesłusznie niepodyktowaną przyznajemy gola gospodarzom, którzy u nas wygrywają cały mecz 3:2. Poniżej możecie zobaczyć starcie w polu karnym Górnika:

Na nieszczęście Tomasza Kwiatkowskiego dużo działo się także w meczu Korony z Jagiellonią, po którym uzasadnione pretensje mogą mieć Michał Probierz i spółka. Przede wszystkim asystent sędziego mocno zdrzemnął się przy akcji bramkowej gospodarzy, gdzie nie zauważył ewidentnego spalonego Pyłypczuka. Co więcej, arbiter z Warszawy w końcówce spotkania nie wyrzucił z boiska Kwietnia za brutalny i bezmyślny faul na Góralskim. Dużo kontrowersji było także przy starciu Żubrowskiego z Tomasikiem w polu karnym Korony, ale tu uznajemy, że sędzia będzie w stanie obronić swoją decyzję o puszczeniu gry. Tak czy inaczej Jagiellonia została ewidentnie skrzywdzona i w niewydrukowanej tabeli to ona dopisuje sobie trzy punkty.

Reklama

Gorąco było również w Krakowie, gdzie Paweł Gil miał pełno roboty i niezbyt dobrze sobie z tym poradził. Co prawda uznajemy, że kluczowa decyzja o wyrzuceniu z boiska Cywki broni się, bo przewinienie jednak miało miejsce (a w takim wypadku sędzia musiał sięgnąć po drugą żółtą kartkę), ale już nie zgadzamy się z interpretacją starcia Malocy z Gonzalezem w polu karnym Lechii. Obrońca gości faulował dosyć ewidentnie, a swój faul rozpoczął jeszcze przed tym, jak niedozwolony wyblok zastosował inny z wiślaków. Gospodarzom należała się więc jedenastka, przez co w niewydrukowanej tabeli weryfikujemy wynik meczu na 1:1.

Na koniec spotkanie, w którym wynik nie został wypaczony, ale kontrowersji było mnóstwo. Dla odmiany zaczniemy od błędów Szymona Marciniaka, a raczej jego asystentów, którzy zabrali gościom dwie setki (ani Guilherme, ani Hamalainen nie byli na spalonym). A teraz najciekawsze, czyli dobre decyzje: słusznie puszczona gra po starciu Fojuta z Guilherme w polu karnym (obaj atakowali piłkę w podobny sposób), słuszne wykluczenie z boiska Fojuta, słusznie podyktowany karny dla Legii i wreszcie słuszne zachowanie sędziego w obliczu niedozwolonego zachowania Radovicia przy strzelaniu jedenastki. Najpierw jednak wspomniane starcie z pierwszej połowy:

Z tym karnym Radovicia to w ogóle bardzo ciekawa sytuacja, bo przewinienia były aż trzy – jedno legionisty (zwód przy strzale) oraz dwa Portowców (Fojut zbyt szybko wbiegł w pole karne, Słowik opuścił linię bramkową). W myśl przepisów najpoważniejsze wykroczenie popełnił jednak strzelec, przez co decyzja arbitra była jak najbardziej słuszna. Co ciekawe, gdyby Radović nie strzelił gola, rzut karny musiałby być powtórzony (ranga złamania przepisów przez bramkarza by wzrosła), ale – jako że trafił do siatki – to gospodarzom należał się rzut wolny pośredni. Poprawna była także decyzja o pokazaniu żółtej kartki Radoviciowi, co przy okazji ukazuje pewien absurd obowiązujących przepisów, wedle których dosyć mocny faul Niepsuja w polu karnym to mniejsze przewinienie (bo bez kartki) niż zwód Radovicia przy strzale z jedenastu metrów (kartka).

Odnotujmy także, że Daniel Stefański spokojnie wybroni się z decyzji o niepokazaniu drugiej żółtej kartki (lub wcześniej bezpośredniej czerwonej) Tosikowi w meczu Ruchu z Zagłębiem, oraz że we właśnie zakończonym meczu Cracovii z Arką większych kontrowersji nie było. Cała niewydrukowana tabela prezentuje się następująco:

Reklama

Najnowsze

EURO 2024

Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu

Antoni Figlewicz
0
Boniek: Jechanie z nastawieniem, że niczego nie zdziałamy, to strata czasu
Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
12
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Niewydrukowana tabela

Ekstraklasa

Kopnięcie w głowę? Tylko żółta. Niekonsekwencja Marciniaka | Niewydrukowana Tabela

Maciej Wąsowski
12
Kopnięcie w głowę? Tylko żółta. Niekonsekwencja Marciniaka | Niewydrukowana Tabela

Komentarze

31 komentarzy

Loading...