Reklama

Korona znaleziona 11 metrów od bramki? Fura szczęścia Marcina Robaka

redakcja

Autor:redakcja

29 kwietnia 2017, 18:05 • 3 min czytania 27 komentarzy

Marcin Robak strzelił dwa gole Koronie Kielce, czym mocno zbliżył się do tytułu króla strzelców. Na tę chwilę jego przewaga nad mającym problemy ze zdrowiem pomocnikiem, Konstantinem Vassiljevem wynosi cztery gole, a na horyzoncie raczej nie dostrzegamy rywali, których stać na finisz tak dobry, że trzeba będzie przenosić koronację do innego miasta. I choć nie po raz pierwszy w karierze na głowie Robaka – najprawdopodobniej – wyląduje laur dla najskuteczniejszego gracza sezonu, musimy przyznać, że będzie to rozstrzygnięcie dość hm… specyficzne. 

Korona znaleziona 11 metrów od bramki? Fura szczęścia Marcina Robaka

No bo – po pierwsze – na pewno zaskakujące. Gdy latem kibice Lecha dość głośno domagali się wzmocnień ofensywy, Jan Urban wypalił, że przeoczyli oni jeden transfer, bo tak należy traktować powrót do gry Robaka. Spostrzeżenie może i uzasadnione, ale chyba nikogo nie uspokoiło to, że ciężar zdobywania bramek spocznie na plecach 34-latka, który praktycznie cały poprzedni sezon stracił przez problemy ze zdrowiem, a w 13 spotkaniach strzelił ledwie 2 gole. Gdybyśmy mieli wtedy stworzyć ranking najpoważniejszych kandydatów do korony, napastnik Lecha pewnie wylądowałby poza pierwszą dziesiątka, a może nawet i poza drugą. Ba! Nawet gdy w środku sezonu ze składu wygryzł go Dawid Kownacki, wydawało się, że bardziej doświadczony napastnik dostał kij w szprychy i straci szansę na wygraną w wyścigu. Ale nic z tych rzeczy.

Po drugie, Robak po tytuł idzie w sposób trochę nietypowy. Zostając przy porównaniu do wyścigów, ma turbodoładowanie, które pozwala mu skutecznie powiększać przewagę nad resztą stawki. Chodzi rzecz jasna o bardzo dużą liczbę karnych do wykorzystania, no i skuteczność w tym elemencie.

Gdyby nie gole zdobywane z punktu znajdującego się 11 metrów od bramki, czołówka klasyfikacji strzelców wyglądałaby w tej chwili „trochę” inaczej. Dokładniej tak:

Reklama

Nemanja Nikolić – 12 (0 goli z karnych)
Fedor Cernych – 12 (0)
Marco Paixao – 11 (0)
Miroslav Radović – 10 (0)
Jarosław Niezgoda – 10 (0)
Rafał Boguski – 9 (0)
Krzysztof Piątek – 9 (0)
Adam Frączczak – 9 (do tego 3 gole z karnych)
Konstantin Vassiljev  – 9 (do tego 4 gole z karnych)
Marcin Robak – 9 (do tego 8 goli z karnych)

Te gole naprawdę mają więc znaczenie. A co jeśli popatrzymy na wpływ bramek z jedenastek na dorobek królów strzelców w ostatnich latach (za soccerway.com)?

2015/16: Nemanja Nikolić – 28 goli, 4 z rzutów karnych
2014/15: Kamil Wilczek – 20 goli, 2 z rzutów karnych
2013/14: Marcin Robak – 22 gole, 6 z rzutów karnych
2012/13: Robert Demjan – 14 goli, 1 z karnych
2011/12: Artjoms Rudnevs – 22 gole, 2 z karnych
2010/11: Tomasz Frankowski – 14 goli, 3 z karnych
2009/10: Robert Lewandowski – 18 goli, 0 z karnych

Tylko Robak mógłby powalczyć z Robakiem, ale po wczorajszym meczu już i tak pozamiatane, a do końca sezonu jeszcze kawałek. Przynajmniej w ostatnich lata – to ewenement.

I nie zrozumcie nas źle – dalecy jesteśmy od deprecjonowania, dalecy jesteśmy od stwierdzenia, że gole strzelone z karnych to „bramki specjalnej troski”. One też z czegoś wynikają, trzeba je wywalczyć, co Robak również robi, potem jeszcze wykorzystywać, a przy takiej liczbie prób stuprocentowa skuteczność to niezły wynik. Chcemy po prostu zwrócić uwagę na to, że napastnik Lecha najzwyczajniej w świecie ma w tym sezonie szczęście i nie ma sensu się na to zżymać. Po poprzednim, wyjątkowo pechowym, chyba wychodzi na zero.

Fot. FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Komentarze

27 komentarzy

Loading...