Reklama

Górnik wygrał dziś coś znacznie ważniejszego niż tylko jeden mecz

redakcja

Autor:redakcja

03 marca 2017, 22:53 • 3 min czytania 2 komentarze

Są takie spotkania, których za żadne skarby świata nie masz prawa przerżnąć. Które w razie porażki będą bardzo przykre w skutkach. Dzisiejsze zdecydowanie było takim dla piłkarzy Górnika Zabrze. I nie, bynajmniej nie dlatego, że wygrana pozwoliła zgarnąć ważne trzy punkty w batalii o awans i umożliwiła wspięcie się na 5. miejsce w lidze.

Górnik wygrał dziś coś znacznie ważniejszego niż tylko jeden mecz

Wiktoria była tak istotna dlatego, że jej skutki mogły być w Zabrzu bardzo widoczne podczas wielu kolejnych meczów. Kompletu na trybunach przy porażce – czy nawet remisie – być może nie udałoby się już wiosną zebrać. Wygłodniali futbolu kibice wykarmieni mrożonkami wprost z najgorszych koszmarów Magdy Gessler nieprędko wróciliby na trybuny przy Roosevelta, a tak – choć sama gra owszem, pozostawiała trochę do życzenia – z pewnością jeszcze nie raz i nie dwa tutaj zagoszczą.

Choćby tylko napędzani nadzieją, że będzie im dane raz jeszcze zobaczyć takie arcydzieło jak bramka Łukasza Wolsztyńskiego. Na stadionie, na którym padały takie gole, jak choćby ten słynny Adama Marciniaka przeciwko Lechowi z około 40 metrów, trudno jest przyprawić kibiców o zaparty dech. Wolsztyńskiemu się udało. Umówmy się – można grać przeciętnie przez całe spotkanie, ale jeżeli któryś z zawodników trafia w taki sposób, tak perfekcyjnie, tak potężnie, to kibic zawsze skłonny będzie wybaczyć znacznie więcej.

A dziś zdecydowanie miałby co wybaczać. Nieskuteczność Angulo, która apogeum osiągnęła w 74. minucie, gdy sam na sam z Florkiem strzelił obok słupka. Dyskrecję Janco, o którego istnieniu przypominaliśmy sobie, gdy podchodził do stałych fragmentów gry i gdy jego numer zamigotał na tablicy świetlnej. Mało konkretów ze strony Ledecky’ego… I tak dalej.

W zasadzie jedynym z ofensywnych zawodników, który pozostawił po sobie pozytywne wrażenie był Sandi Arcon. Słoweniec biegał, odbierał, a przede wszystkim – błysnął podaniem do Angulo we wspomnianej sytuacji, którą Hiszpan koncertowo zmarnował. No i już w doliczonym czasie drugiej połowy bardzo rozsądnie dał się sfaulować Błanikowi, by zarobić dla Górnika trochę bezcennego czasu. I choć czasami zdarzyło mu się nie nadążyć za piłką (efektem żółta kartka w samej końcówce), to i tak gdybyśmy na dziś mieli oceniać, z kogo z nowego zaciągu Górnik może mieć najwięcej pożytku, to zdecydowanie z niego.

Reklama

Ale też ciężko było dziś ocenić takiego Daniego Suareza, bo zwyczajnie… obrona miała bardzo mało roboty. Pewnie zauważyliście, że do tego momentu niewiele miejsca poświęciliśmy piłkarzom GKS-u Tychy, ale po prostu nie dali do tego pretekstu. Jakiś minimalnie niecelny strzał Radzewicza, inny Grzeszczyka, kilkuminutowe oblężenie pod koniec spotkania. To w zasadzie wszystko, na co było ich dziś stać. Prezes tyszan zapowiadał w wywiadzie opublikowanym dziś na Weszło, że za dobrą, miłą dla oka grę i rezultaty będzie premiować – no cóż, pozytyw wynikający dla niego z tego meczu jest taki, że przynajmniej trochę zaoszczędzi.

Nieco grosza wpadnie za to z pewnością do kas przy Roosevelta 81 przy okazji kolejnego ligowego starcia w Zabrzu. I to chyba zdecydowanie największy, obok przepięknego gola Wolsztyńskiego, pozytyw dzisiejszego spotkania dla gospodarzy.

fot. FotoPyK

Najnowsze

1 liga

Problemy z obsadą bramki Wisły rozwiązane? Golkiper w końcu zgłoszony do I ligi

Arek Dobruchowski
0
Problemy z obsadą bramki Wisły rozwiązane? Golkiper w końcu zgłoszony do I ligi
Hiszpania

Dudek: Real zawdzięcza półfinał Łuninowi. Dobrze zastępuje Courtoisa

Szymon Piórek
1
Dudek: Real zawdzięcza półfinał Łuninowi. Dobrze zastępuje Courtoisa

Komentarze

2 komentarze

Loading...