Reklama

Ruch rozpieszcza kibiców! W końcu wygrywa po raz drugi z rzędu

redakcja

Autor:redakcja

27 lutego 2017, 20:35 • 3 min czytania 16 komentarzy

No, no, nie spodziewaliśmy się, że aż tak się chorzowianie rozkręcą. Owszem, parę razy już kończyli mecz z kompletem punktów, ale od początku rozgrywek ani razu nie powtórzyli tej sztuki po raz drugi. A tu proszę – przed tygodniem poradzili sobie z Legią na Łazienkowskiej, a dziś odprawili Śląsk.

Ruch rozpieszcza kibiców! W końcu wygrywa po raz drugi z rzędu

Ruch był dziś cierpliwy i konsekwentny, a Śląsk – niezbyt pomysłowy i nieskuteczny. Goście zaczęli z grubej rury, bo ledwo zawodnicy zdążyli się porozstawiać na placu, a Kamil Biliński otrzymał już kapitalną wrzutkę na piąty metr. Fakt faktem sędzia podniósł chorągiewkę, ale napastnik wrocławian i tak fatalnie spudłował. Na tę efektowną centrę gospodarze odpowiedzieli w najlepszy z możliwych sposobów. Kapitalnym podaniem błysnął Lipski, który prostopadłe zagranie do Przybeckiego wymierzył z chirurgiczną precyzją. Piłka lecąca na odpowiedniej wysokości, uderzona z odpowiednią siłą – wystarczyło dostawić nogę i uderzyć obok Pawełka, co Przybecki zrobił bez najmniejszego problemu.

Nie mieli dziś chorzowianie jakiegokolwiek ciśnienia, by rywala zdominować. Z każdą minutą przekonywali się coraz bardziej, że cofnięcie się na własną połowę i cierpliwe wyczekiwanie na ruchy rywala jest posunięciem jak najbardziej skutecznym. Miejsca szukał sobie Morioka, na skrzydle szarpać próbował Pich, często do akcji podłączał się Dankowski, ale wszystkie próby sforsowania defensywy Ruchu nie przynosiły efektu. W końcu piłka w siatce zatrzepotała, ale naprawdę minimalnego spalonego dopatrzył się sędzia. Kokoszka świetnie wypuścił bowiem Bilińskiego (jak to określił Maciej Terlecki – jak Beckenbauer!), ale zadecydowało subtelne wysunięcie głowy przez napastnika Śląska.

Ruch fajnie organizował się w defensywie, którą kapitalnie dowodził dziś Rafał Grodzicki. Kapitan „Niebieskich” łatał wszystkie możliwe dziury, ustawiał kolegów i przerywał multum akcji. Nie miało dla niego dziś znaczenia, czy Pichowi trzeba wybić z głowy dryblingi, czy Bilińskiemu grę ciałem – Grodzicki był bowiem cały czas na posterunku.

Cierpliwość chorzowian w końcu została wynagrodzona – Niezgoda ruszył w stronę bramki, bujnął Kokoszkę i, choć został sfaulowany tuż przed polem karnym, wywalczył jedenastkę. Debiutujący dziś sędzia Robert Marciniak, który w przerwie zastąpił kontuzjowanego Frankowskiego, walnął więc na starcie sporą gafę, która praktycznie pozbawiła nas emocji w końcówce spotkania. Ruch bowiem do ostatniej minuty dociągnął spokojne prowadzenie i tym samym odbił się z ostatniego miejsca w tabeli przeskakując Górnik i Piast.

Reklama

Podopieczni Waldemara Fornalika zgarnęli już tej wiosny sześć punktów, czyli dokładnie tyle, ile przez cały listopad i połowę grudnia na zakończenie poprzedniej rundy. I wcale nie zdziwimy się bardzo, jeśli chorzowianie dalej będą w miarę regularnie punktować, bo niespodziewane zwycięstwo na Łazienkowskiej ewidentnie spuściło z nich sporo presji i ciśnienia. Dziś zagrali bowiem z wiarą we własne umiejętności, z lekką dozą fantazji i bez tak mocno plączącej nogi jesienią nerwowości.

mf3XkLo

fot. FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Trela: Napastnicy drugiego wyboru. Kto w Ekstraklasie ma w ataku kłopoty bogactwa?

Michał Trela
1
Trela: Napastnicy drugiego wyboru. Kto w Ekstraklasie ma w ataku kłopoty bogactwa?

Komentarze

16 komentarzy

Loading...