Reklama

O dwóch komediantach, którzy dziś w Płocku zrobili różnicę

redakcja

Autor:redakcja

25 lutego 2017, 18:33 • 3 min czytania 11 komentarzy

Wyobraźcie sobie Jakuba Meresińskiego, który pozuje do pamiątkowej fotki z Florentino Perezem przy okazji meczu Wisły Kraków z Realem Madryt w Champions League. Wyobraźcie sobie prezydenta Kielc ściskającego rękę Calvina Kleina, nowego właściciela Korony, którego udało się przekonać do tego, że Kielce są stolicą mody. Wyobraźcie sobie Steevena Langila wpadającego w objęcia Besnika Hasiego po golu na wagę awansu do kolejnej fazy Ligi Europy. O tak absurdalne rzeczy prosimy was z tylko jednego powodu – jeszcze kilka miesięcy temu wydawało nam się, że zdarzenia te są mniej więcej tak samo prawdopodobne jak to, że Jose Kante będzie strzelał gole w trzech kolejnych meczach Ekstraklasy. 

O dwóch komediantach, którzy dziś w Płocku zrobili różnicę

No bo przecież mówimy o piłkarzu, który nie potrafił wsadzić nic w barwach Górnika Zabrze mimo 162 okazji w rundzie, walnie przyczyniając się do spadku z ligi. Mówimy o gościu, którego nie podejrzewalibyśmy wtedy nawet o trafienie w wielki jak stodoła tyłek Kim Kardashian. W końcu mówimy o zawodniku, który w Wiśle Płock przeszedł na tryb „mecz dobry/niezły – trzy  średnie – mecz fatalny”. Nawet Marcin Kaczmarek w niego zwątpił i w nowej rundzie stawiał na Mateusza Piątkowskiego. Historia dzieje się na naszych oczach.

Ze Śląskiem Kante wszedł z ławki i strzelił na wagę remisu, z Koroną wszedł z ławki i zmniejszył rozmiary porażki, dziś przeciwko Zagłębiu zagrał od początku i wyrównał stan rywalizacji strzałem głową. Jeśli dołożymy do tego fakt, że to piłkarz z rodzaju tych, na których grę patrzy się zazwyczaj z przyjemnością, mamy mocnego kandydata do miana „gracz meczu”. Jednak dzisiejsze spotkanie w Płocku jak na standardy Ekstraklasy było naprawdę dobrym meczem, bo na murawie był ktoś jeszcze leszy niż reprezentant Gwinei.

Giorgi Merebaszwili kojarzy nam się z absurdalnymi kiksami i przyzwoitą postawą, koniecznie w tej kolejności. Dziś jednak momentami grał jakby był najlepszym gruzińskim piłkarzem od czasów Kachy Kaładze. Cały czas na obrotach, cały czas niebezpieczny, cały czas przypominający piłkarzom Zagłębia, że to nie piknik a mecz Ekstraklasy. W dodatku to on zaliczył asystę przy trafieniu Kante. Wcześniej jeszcze lepszą piłkę zagrał na nogę Recy, który spartolił świetną okazję. Oddał też przepiękny strzał, który zatrzymał się na poprzeczce. No i przede wszystkim rozstrzygnął losy rywalizacji w widowiskowy sposób – objechał Miedziowych jak dzieci i i ładnie sieknął w róg bramki. Zrobił różnicę. Bez jego udziału Wisła rzadko stwarzała zagrożenie.

Zagłębie Lubin przez prawie 40 minut było lepsze od Wisły Płock. Na prowadzenie wyszło ze sprawą stałego fragmentu gry, ale miało też kontrolę w środku pola, w tym miejscu grało dwóch najlepszych piłkarzy drużyny Stokowca, czyli Starzyński i Jagiełło. Jednak jeszcze w pierwszej połowie zgasł ten młodszy, później z pola widzenia zniknął też „Figo”. I to nie tak, że Wisła tylko czekała na przejęcie inicjatywy. Nie, nie kwapiła się w rezultacie, czego w pewnym momencie mecz stał się ciężkostrawny…

Reklama

Nie sądziliśmy, że kiedykolwiek to napiszemy – na szczęście był Merebaszwili.

KruvjXX

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Liga Mistrzów

Żaden z półfinalistów Ligi Mistrzów nie wygrał w ćwierćfinale pierwszego meczu

Bartosz Lodko
0
Żaden z półfinalistów Ligi Mistrzów nie wygrał w ćwierćfinale pierwszego meczu

Komentarze

11 komentarzy

Loading...