Reklama

Bydło znów bez opieki – tym razem w Bytomiu, gdzie pobito piłkarzy Ruchu Radzionków

redakcja

Autor:redakcja

06 lutego 2017, 12:56 • 4 min czytania 37 komentarzy

Wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę, że futbol to wulkan emocji i to nie zawsze do końca tych pozytywnych. Lecz o ile na wyzwiska, wulgaryzmy i tak dalej jest jakieś przyzwolenie – bo stadion to nie teatr, a i w tramwaju potrafi lecieć gruby język – o tyle pewnej bariery przekraczać nie wolno. Chodzi tu oczywiście o naparzanie kogoś tylko ze względu na to, że kibicuje lub gra dla „wrogich” barw. Przecież to jest zwykłe zbydlęcenie, inaczej nie da się nazwać ludzi, którzy głupieją na widok przedstawicieli określonego zestawu kolorów. A tak stało się w Bytomiu, gdzie pobito piłkarzy Ruchu Radzionków.

Bydło znów bez opieki – tym razem w Bytomiu, gdzie pobito piłkarzy Ruchu Radzionków

Do scen kompromitujących ludzki gatunek doszło wczoraj, zawodnicy Ruchu brali udział w turnieju halowym, a po jego zakończeniu chcieli zwyczajnie udać się do domów. Niestety, ktoś zaplanował dla nich wątpliwej jakości atrakcje. – Nasi piłkarze zostali napadnięci i pobici, w tym jeden mocno ucierpiał, to kapitan zespołu, Marcin Trzcionka. Został zaatakowany pod swoim blokiem, na Stroszku w Bytomiu, sto metrów od stadionu. Potem trafił do szpitala – mówi Marcin Wąsiak, prezes Ruchu. Trzcionka przeszedł badania, ma złamany nos i pękniętą kość oczodołu. Szukanie sprawców według personaliów może być jakimś kłopotem, ale by odgadnąć, jakie barwy w swoim mniemaniu godnie reprezentowali, nie trzeba być po kursie detektywistycznym. Chodzi oczywiście o pseudokibiców Polonii Bytom i sam prezes Ruchu już na Twitterze nie ukrywał, że za tym wszystkim stoją właśnie oni.

– Nie chcę zostać źle zrozumiany, że piłkarz musi być nietykalny, a wszystkich innych można bić. Nie, nie o to mi chodzi. Jednak zmierzam do tego, że takie rzeczy do tej pory się nie zdarzały i nie chodzi mi tutaj o Ruch Radzionków, tylko ogólnie. Nawet jeśli kibice mają swoje porachunki, to nie zdarzało się, by cierpieli piłkarze. Takie coś nie ma prawa się dziać – nikt mi nie wmówi, że się pomylili, biorąc piłkarza za kibica. Nie ma takiego usprawiedliwienia, dobrze wiedzieli, że to Marcin. On nigdy nie prowokował fanów Polonii, mieszka w Bytomiu, każdy go zna i kojarzy – tłumaczy Wąsiak.

Reklama
alexKUP KSIĄŻKĘ ALEX FERGUSON. BYĆ LIDEREM W PROMOCJI W SKLEPIE WESZŁO

Pytanie, co z tym dalej zrobić. Z jednej strony, pozostawianie tego bez reakcji będzie dużym przyzwoleniem, by podobne akcje działy się w przyszłości, bo banda poczuje się bezkarna. Z drugiej, piłkarz może nie chcieć ryzykować – mieszka przecież w Bytomiu. – Rozmawiałem z Marcinem i on nie chce udzielać żadnych komentarzy na ten moment. Jeszcze jest u lekarza, musi się zastanowić dalej z rodziną czy będzie to zgłaszał, czy nie. Też martwi się o bezpieczeństwo swoich bliskich. Nie będę go namawiał, by sprawę zgłosił na policję. Przedstawiłem mu argumenty za i przeciw, powiedziałem, jaką możemy mu udzielić pomoc prawną. To musi być jego decyzja – nie jest przecież tak, że jeśli kogoś pobiją na ulicy, to wszyscy jadą do firmy i szefa – dodaje Wąsiak.

Wszystko jest więc w rękach pobitego piłkarza, policja, jak sama mówi, nie może w tej sprawie na razie zbyt wiele zrobić. – Nie zostaliśmy poinformowani przez pokrzywdzonego, więc nie prowadzimy czynności w tej sprawie, nie możemy potwierdzić takiego zdarzenia. Musimy wiedzieć czy do czegoś doszło. Mężczyzna się z nami nie skontaktował, miał wezwanie na godzinę 10, ale się nie pojawił, w związku z tym nie mamy podstaw, by wszczynać postępowanie do momentu, kiedy pokrzywdzony się u nas nie stawi – mówi Tomasz Bobrek, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Bytomiu.

Jak widać sytuacja nie jest łatwa, ale najgorsze, że o czymś podobnym w ogóle trzeba pisać. Trudno aż ubierać to wszystko w słowa, bo głupota tych troglodytów zwyczajnie powoduje bezsilność – w wydawałoby się cywilizowanym świecie komuś przeszkadza, że ktoś gra dla innych barw i wymierza mu, w swojej chorej opinii, karę czy nawet sprawiedliwość. Bo Trzcionka mieszka w Bytomiu, a gra dla Ruchu? Stadion Ruchu leży w Bytomiu, tylko dwóch piłkarzy tego klubu mieszka w Radzionkowie. Zresztą, to akurat najmniej ważne, banda tumanów powód znajdzie przecież zawsze, by przekroczyć kolejne granice. Zaszli już niestety niebezpiecznie daleko.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

37 komentarzy

Loading...