Reklama

Mój związek z Polską jest jak toksyczny związek z kobietą: kocham ją, ale czasem bardzo jej nie lubię

Kamil Gapiński

Autor:Kamil Gapiński

04 lutego 2017, 10:59 • 10 min czytania 20 komentarzy

Rock stracił zęby. Nie mam nic do młodych zespołów, ale chciałbym, żeby ktoś nagrał w końcu płytę, która mnie uderzy. Chciałbym się dowiedzieć, co tych młodych naprawdę wkurza. Ale oni śpiewają głównie po angielsku, bo nie mają nic do powiedzenia. A potem tylko mówią, że to dlatego, bo tak fajnie się śpiewa po angielsku. A co to, kurwa, znaczy „fajnie się śpiewa”? Wygrzeczniało to wszystko strasznie – mówi w rozmowie z Weszło Muniek Staszczyk. Lider T. Love opowiada o wydanej niedawno nowej płycie, polsko-polskiej nawalance, Donaldzie Trumpie, internetowych klikaczach i o tym, jak Chińczycy uznali go za wizjonera nowoczesnych technologii.        

Mój związek z Polską jest jak toksyczny związek z kobietą: kocham ją, ale czasem bardzo jej nie lubię

Który z piłkarzy byłby najlepszym materiałem na gwiazdę rocka?

Złych chłopców w futbolu było wielu. Nie szukając daleko, kilku takich gości można było znaleźć chociażby w Legii z czasów Ligi Mistrzów i Pawła Janasa. Z naszych obecnie grających elementy rock’n’rolla ma w sobie na pewno Artur Boruc. A z zagranicznych oczywiście George Best, Paul Merson, który napisał świetną książkę „Jak nie być profesjonalnym piłkarzem”, ale także Paul Gascoigne czy Eric Cantona. Kiedyś w piłce było jednak więcej baleciarzy, dziś futbol jest inny, grzeczny. Wiesz, wszystko jest bardziej fitness. Piłka zrobiła się przez to trochę metroseksualna, w porównaniu chociażby z rugby jest to sport trochę zniewieściały. Kumpel zaraził mnie rugby, ale nie oglądam tego jakoś regularnie, bo to jednak piłka jest bardziej pop.

Kariera piłkarza trwa zwykle kilkanaście lat, może nieco dłużej. A T. Love gra już 34 lata i ciągle w ekstraklasie. Niedawno zapowiedziałeś jednak, że po 2017 r. robicie sobie przerwę. Po tylu latach nie możecie już na siebie codziennie patrzeć?

Atmosfera w zespole wciąż jest spoko, na pewno nie ma takiego podejścia, że „skoro okręt tonie, to trzeba spierdalać”. Uznałem jednak, że na bliżej nieokreślony czas zawieszamy działalność. To była moja decyzja, chłopaki wiedzą o niej od roku. Nie chciałem trzymać ich w niepewności, bo oprócz tego, że zespół to nasza pasja, to jest to też nasza praca, wszyscy żyjemy z T. Love. Jest nas wprawdzie siedmiu na scenie, ale tak naprawdę piętnastu, bo są jeszcze dźwiękowcy, kierowcy, dwójka managerów. Taka mała firemka. Początkowo reakcje chłopaków były różne, ale szanują mnie, spięli się i wspólnie nagraliśmy jeszcze kolejną płytę. W tym roku stuknęło nam 35-lecie, dlatego chcemy uczcić to fajnymi koncertami. Gramy do końca tego roku i robimy przerwę. Ale na pewno nie rozwiązuję kapeli, bo to przecież moje dziecko. 

Reklama

Póki co pod koniec 2016 r. wydaliście nową płytę pt. „T. Love”. Szukałem jednego słowa, którym można byłoby opisać ten album. Uznałem, że śpiewacie o lęku. Jest tak?

To pocztówka z 2016 r. Teksty powstawały od stycznia do kwietnia. Wtedy działo się sporo, rzeczywistość sama podrzucała nam tematy. Na pewno w dzisiejszym społeczeństwie jest więcej tego lęku, strachu. Nasza płyta to diagnoza nastrojów społecznych, próba opowiedzenia o tym, o czym też nawet sami rozmawiamy między sobą na próbach: Jak to będzie? Co to będzie? Może wojna będzie? Takich pytań nie stawialiśmy sobie jako kumple od bardzo dawna, w zasadzie od czasów komuny. Ale dziwnie dzieje się nie tylko u nas, także na świecie. Taka Ameryka też ma problem – Trumpa.

16522451_1301017426611088_1577210354_o

Widzisz go i co sobie myślisz?

Dla mnie wygląda na strasznego narcyza, egocentryka, gościa, który może się teraz bawić tą prezydenturą, chociaż nie ma doświadczenia politycznego. Na szczęście w Stanach nie ma dyktatury i ktoś go będzie kontrolował. Ale niektórzy i tak się boją. Mój 26-letni syn powiedział mi, że jest przerażonym tym wyborem. Ja aż tak bardzo przerażony nie jestem, ale wybór Amerykanów jest na pewno ryzykowny, chociaż sam też nie jestem zwolennikiem Hillary Clinton. Widać jednak, że sytuacja polityczna jest tam nieco podobna do tej w Europie i Polsce. Dużo populizmu, obietnic i nic więcej.

„Warszawa Gdańska” to kawałek dedykowany pamięci zmarłego w ubiegłym roku Davida Bowie’go. Tekst opowiada jednak przede wszystkim o współczesnej Europie, porusza temat uchodźców. Sam mówiłeś kiedyś, że nie masz problemu, żeby porozmawiać i przybić piątkę z osobą o innym kolorze skóry.

Reklama

Jestem otwarty, nie mam z tym problemu. Chodzi jednak o coś innego. Każdy wie, że w Syrii jest przesrane, ale w przypadku uchodźców powinny być jakieś procedury. Nie dyskryminujące nikogo, ale sprawdzające kto kim naprawdę jest, bo nie każdy być może idzie tutaj z dobrymi intencjami. Ale jeśli ktoś całymi rodzinami naprawdę ucieka przed reżimem i biedą, to trzeba im absolutnie pomóc. Doskonale pamiętam lata 80., kiedy nam pomagano w stanie wojennym, ludzie uciekali do Szwecji, Niemiec. Dlatego jestem przede wszystkim za dyskusją, a nie jakimś internetowym hejtem, czy graniem tym trudnym tematem przez polityków. Europa jest dziś przestraszona, nie wie co z tym zrobić. Europa latami żyła w hipokryzji, podzieliła się na mega biednych i mega bogatych, a teraz płaci za to cenę.

Śpiewasz tam: „Zamykają się granice, popatrz kończy się nasz świat”. Nie masz jednak poczucia, że dla twojego pokolenia, które zna historię, może to i jest koniec świata, ale większość młodych ma to w dupie?

T. Love zawsze był zespołem, który reagował na to, co dzieje się za oknem. Robiliśmy tak, chociaż mój związek z Polską jest trochę jak taki toksyczny związek z kobietą: kocham ją, ale czasem bardzo jej nie lubię. Dzisiejsza popkultura, te wszystkie talent show, nastawiane są na sławę w pięć minut i być może właśnie dlatego nikt nie śpiewa o takich rzeczach? Robią to już tylko emeryci rocka jak ja czy Kazik, czasami wyskoczą z czymś hip-hipowcy, ale też ci ze starszej generacji, jak O.S.T.R czy Sokół. Słusznie zauważyłeś – być może dużego procenta ludzi to w ogóle nie obchodzi. Zdaję sobie sprawę, że ta płyta może do wielu ludzi nie dotrzeć, ktoś powie: „Co ten Muniek biadoli, co ten Muniek pieprzy?”. Co ich obchodzi, że kończy się świat, jak u nich jest kolorowo, wszystko wyświetla się na wypasionym telefonie jak trzeba.

A ty jaki masz telefon?

(Muniek sięga do kieszeni kurtki)

Też smartfona, ale od niedawna. Wcześniej miałem zwykłego Samsunga, tylko coraz gorzej działał i musiałem zmienić. Pamiętam jak kiedyś pojechałem z nim do Chin na koncert z innym zespołem, a wiesz jak oni tam są strasznie nakręceni na gadżety. No i któregoś razu jechaliśmy pociągiem. A Chińczycy aż się do nas zbiegli, bo chcieli zobaczyć co to jest. Bo oni myśleli, że to jest nowe! No więc ja próbowałem tłumaczyć, że to bardzo stary telefon, ale oni zupełnie tego nie kumali. Tak więc od pewnego czasu mam nowy. Opanowałem go. Pomaga mi, bo w natłoku wywiadów muszę być cały czas pod e-mailem. Czasy się zmieniają, jak kiedyś mówiłem teksty w stylu: „Odbiorę e-maila jak będę przy kompie”, to wszyscy już wiedzieli, że taki ze mnie old school. Technologia jest ważna i potrzebna, ale trzeba w tym wszystkim zachować jakiś rozsądek.

16492231_1301017416611089_464946456_o-1

Zostawmy Chiny, wróćmy do Polski, o której śpiewacie. Dziś podziały polityczne w naszym kraju bardzo przeniosły się na zwykłych ludzi. W zasadzie nie ma dyskusji, kłótni, żeby na końcu nie padło podejrzenie, że jeden na pewno jest „pisiorem”, a drugi „kodowcem”. Co sądzisz o tej ciągłej nawalance?

To zeszło już do takich bardzo prymitywnych instynktów. Nie pamiętam takich podziałów od czasów komuny, ale wtedy to i tak było prostsze, bo była komuna, której praktycznie wszyscy już nie chcieli. I ludzie myśleli podobnie. Wtedy, paradoksalnie, rzeczywistość była prostsza. Teraz społeczeństwo zostało podzielone dziwnymi schematami: pisior, lewacka kurwa, katol, faszysta, dziecko TVN-u, dziecko „Gazety Wyborczej” itd. Ludzie patrzą na świat kolorem białym lub czarnym, w ogóle nie dostrzegając odcieni szarości, których jest mnóstwo. Robią tak głównie dorośli, bo małolaci mają to raczej w dupie. Sam znam przypadki, że dobrzy, starsi znajomi, jeździli ze swoimi dziećmi nawet na wakacje, chodzili na wspólne imprezy, aż w końcu jeden z drugim obrzucili się, że ten jest z PiS-u, a ten z PO. I wspólne wakacje się skończyły.

W teledysku do piosenki „Marsz” polecieliście bardzo ostro, jest w nim pełno krwi.

Jezu, ile hejtu na nas wylano, ludzie w ogóle nie rozumieją, o co chodzi w tym kawałku. Pojawiły się nawet pytania kto nam za to płacił. Czytałem: „Pewnie komuniści, może ruski wywiad!”, albo że jesteśmy z KOD-u. A przecież wyraźnie tam śpiewam „Ja idę z boku” i patrzę na te dwa idące marsze. Na szczęście podczas ostatnich obchodów 11 listopada nic się nie stało. Prezydent Duda akurat mądrze powiedział, że fajnie byłoby zrobić jedne obchody, a nie piętnaście marszów. Bo po co to? Żeby pokazać, kto jest lepszym patriotą? Dla mnie to święto jest ważne, ale wcale nie muszę iść w marszu. Bo tę datę mam w sercu. Wiesz co, zauważyłem, że dzisiaj śpiewanie o polityce wzbudza straszne emocje. Ta piosenka naprawdę nie opowiada się za żadną ze stron, a spotkał nas taki wylew obelg… Ludzie nie zrozumieli, bo przez ten cały internet, media, mają myślowe schematy. Potem siadają przed klawiaturą i się mądrzą. Ja sam nie jestem takim klikaczem, bo nie mam na to czasu. Najczęściej są to tacy cisi onaniści, którzy po prostu chcą ci przyjebać przez to klikanie. Ale gdyby sami przed tobą stanęli, to by powiedzieli tylko „yyyyy”. Chociaż ja nie zamierzam się z nikim bić. Jeden kolega – dosyć znany człowiek – opowiedział mi kiedyś, że pewnego razu tak się wkurwił, że aż jednemu odpowiedział. I ten hejter był w szoku, bo mu nagle internet odpisał.

Gdybyś miał teraz 20 lat, zwiałbyś na zmywak do Anglii czy Niemiec, czy jednak został w Polsce?

Wsiąść w samolot można w każdej chwili, ale wbrew pozorom mamy u nas jeszcze dużo kolorów. Z drugiej jednak strony, gdybym miał dziś 20 lat i zaczynał z zespołem, nie wiem jakby to było. Wydaje mi się, że niektóre piosenki dzisiaj pewnie by nie przeszły. Nie zmieściłyby się w tych badaniach prowadzonych przez radia komercyjne, gdzie rządzi tak naprawdę komputer. Wiesz, niby w Polsce od dawna nie ma cenzury, ale jest taka cenzura biznesowa – może tego nie opłaca się puszczać o tej porze, bo to, bo tamto, bo gorzej z reklamami itd. Ale mimo to młodzi mają dzisiaj dużo więcej szans niż ja kiedyś.

16492520_1301017413277756_2092725382_o

Wy jak mało kto macie prawo oceniać rynek rockowy w Polsce. Nie jest tak, że dzisiejszy rock chce być niegrzeczny, a w zasadzie jest potulny jak baranek?

Lansowany jest taki schemat, że rock to fajny tatuaż i niegrzeczne uczesanie. Tylko że każdy fryzjer zrobi ci styl na rocka. Nawet ćwieki możesz mieć, ale rock to tak naprawdę stan umysłu. My na początku naprawdę nie myśleliśmy o sławie. To się nam później oczywiście udało, ale to było niejako przy okazji. Teraz ten rock faktycznie zrobił się grzeczny, zrobiła się z tego taka dulszczyzna, kołtuństwo, bardziej pasuje to wszystko do gospodyń domowych, nie obrażając oczywiście gospodyń domowych. Ludzie myślą, że rock to tylko cała otoczka. To tak jak z tą knajpą Hard Rock Cafe, która jest fajna, ale siedzą tam sami goście z korpo. Bo chcą poczuć się rockowo, bo jest fajnie, bo wjedzie im na stół jakiś hamburger i piwko. A rock to coś innego. Przyjęło się, że rock może opowiadać o seksie i dupach, ale tak naprawdę może o wszystkim. Przykład – mamy piosenkę „Moi rodzice”, którą ludzie dopiero niedawno zauważyli. I nagle się dziwią: „Jak to?! T. Love, taka rockowa, zbuntowana kapela śpiewa o rodzicach?!”. A tak, o rodzicach. Ludzie są zdziwieni, bo stereotyp rocka mówi im, że to gość kręcący dupą i krzyczący niby coś co jest protestem, tylko że tak naprawdę jego teksty są o niczym. Rock stracił zęby. Nie mam nic do młodych zespołów, ale bardzo chciałbym, żeby ktoś nagrał w końcu płytę, która mnie uderzy. Chciałbym się dowiedzieć, co tych młodych naprawdę wkurza. Ale oni śpiewają głównie po angielsku, bo nie mają nic do powiedzenia. A potem tylko mówią, że dlatego, bo tak fajnie się śpiewa po angielsku. A co to kurwa znaczy „fajnie się śpiewa”? Wygrzeczniało to wszystko strasznie. Dlatego jak patrzę na dzisiejszą scenę, to najbardziej niegrzeczni są ci starsi. Bo mają jaja.

Ale z drugiej strony taki Mick Jagger wygląda trochę zabawnie. Ma 74 lata, a próbuje fikać po scenie jak gimnazjalista.

Świetny jest! Od lat dba o siebie, bardzo zdrowo się prowadzi. Daj Boże mu zdrowie. Byłem na Stonesach kilka razy, niektórzy śmieją się z niego, że taki Piotruś Pan, bo udaje młodego, ale on naprawdę daje czadu. Kiedyś długo się starałem, żeby zrobić sobie z nimi fotę i w końcu się udało. Pogadaliśmy kilka minut, widać było, że są bardzo szczupli, wygimnastykowani. Generalnie dobrze zakonserwowany temat. Uwielbiam ich.

Wyobrażasz sobie czasami siebie na scenie w takim wieku?

Mam 53 lata, póki co nie widzę problemu, chociaż czasami gramy czwarty koncert z rzędu, a to już dla mnie dużo. Wciąż jednak traktuję publikę mega serio. A rock ogólnie się zestarzał. Jak miałem 20 lat, to 50-latek był dla mnie trupem. Rock stał się jednak klasyką, nie musisz być młody żeby być świetny. Ale też bardzo czekam na młodych, chciałbym, żeby zaczęli naciskać, żeby w końcu skopali mi tyłek. Żeby była presja, ciśnienie. Jak w sporcie.

ROZMAWIAŁ RAFAŁ BIEŃKOWSKI

Fot. Robert Baka

Kibic Realu Madryt od 1996 roku. Najbardziej lubił drużynę z Raulem i Mijatoviciem w składzie. Niedoszły piłkarz Petrochemii, pamiętający Szymona Marciniaka z czasów, gdy jeszcze miał włosy i grał w płockim klubie dwa roczniki wyżej. Piłkę nożną kocha na równi z ręczną, choć sam preferuje sporty indywidualne, dlatego siedem razy ukończył maraton. Kiedy nie pracuje i nie trenuje, sporo czyta. Preferuje literaturę współczesną, choć jego ulubioną książką jest Hrabia Monte Christo. Jest dumny, że w całym tym opisie ani razu nie padło słowo triathlon.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Kibice Barcelony znów uderzają w Viniciusa. Obrzydliwe obrazki [WIDEO]

Piotr Rzepecki
1
Kibice Barcelony znów uderzają w Viniciusa. Obrzydliwe obrazki [WIDEO]
Hiszpania

Bellingham: City? Gdy przyszedł Real, nawet się nie zastanawiałem

Szymon Piórek
1
Bellingham: City? Gdy przyszedł Real, nawet się nie zastanawiałem

Komentarze

20 komentarzy

Loading...