Reklama

Kapustka: Nie chciałem wracać do polskiej ligi

redakcja

Autor:redakcja

01 lutego 2017, 09:35 • 8 min czytania 26 komentarzy

Na pewno nie chciałem wracać do polskiej ligi. Między naszą ekstraklasą a Premier League jest zbyt duża różnica, jeśli chodzi o sam poziom treningów. Jestem pewny siebie, uważam, że mam wystarczające umiejętności, by prędzej czy później zaistnieć w Leicester – mówi w Fakcie i Przeglądzie Sportowym Bartosz Kapustka.

Kapustka: Nie chciałem wracać do polskiej ligi

FAKT

W końcu przebiję się w Anglii – przekonuje Bartosz Kapustka.

Przez ostatnie dni Bartosz Kapustka musiał podjąć decyzję, czy zostać w Leicester City FC i walczyć o miejsce w zespole Claudio Ranieriego, czy zgodzić się na wiosenne wypożyczenie do Cracovii. Ostatecznie wygrała pierwsza opcja. Pomocnik reprezentacji Polski zostaje w Anglii. – Na pewno nie chciałem wracać do polskiej ligi. Między naszą ekstraklasą a Premier League jest zbyt duża różnica, jeśli chodzi o sam poziom treningów. Jestem pewny siebie, uważam, że mam wystarczające umiejętności, by prędzej czy później zaistnieć w Leicester – przekonuje zawodnik.

f1

Reklama

Bez Odjidji Legia nie istnieje z przodu.

Trener Legii Jacek Magiera musi przygotować zespół na grę bez swojej największej gwiazdy w pierwszych spotkaniach rundy, bo Vadis Odjidja-Ofoe ma do nadrobienia zaległości treningowe. Trudno przypuszczać, by szybko złapał formę. (…) Brak Odjidji-Ofoe to niejedyny poważny problem szkoleniowców Legii. Kontuzjowany jest również Thibault Moulin, który narzeka na problemy z mięśniem dwugłowym uda.

Poza tym:
– Michał Koj musi grać w kasku
– Lech ma problem, wciąż nie sprzedał Kadara. Pozostaje tylko ewentualny transfer do Dynama Kijów
– Lechia pozyskała Gino van Kessela i interesuje się Kuciakiem
– QPR wykupiło Wszołka
– Grosicki na rozmowach w Hull, a już po zamknięciu gazety podpisał kontrakt

f2

Sławomir Stempniewski, były przewodniczący Kolegium Sędziów PZPN, twierdzi zaś, że powtórki wideo to konieczność.

Czy jest pan za korzystaniem z powtórek wideo w pracy sędziów?
– Już w 2007 roku z ówczesnym prezesem PZPN Michałem Listkiewiczem i szefami kilku klubów podpisywałem wniosek do UEFA, aby to właśnie w Polsce testowano powtórki wideo. Wtedy nic z tego nie wyszło, ale ja zdania nie zmieniłem. System będzie jeszcze sprawdzany przez jeden rok, a potem zostanie wprowadzony powszechnie. Dlatego im szybciej zaczniemy się do tego w Polsce przygotowywać, tym lepiej. Kilka lat temu nie przyjął się u nas eksperyment z sędziami za bramką właśnie dlatego, że nie byliśmy do niego odpowiednio przygotowani.

Reklama

GAZETA WYBORCZA

gw

Rafał Stec pisze o tym, że Maracana ginie w ciemnościach.

Najsłynniejszy stadion świata, na którym ledwie pół roku temu otwierano i zamykano igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro, popada w ruinę. Właśnie odcięto go od prądu. Niszczeje jak większość luksusowych obiektów pobudowanych na dwa kosztowne święta sportu w Brazylii. Firma Light poinformowała, że właściciele nie płacą rachunków od października. Zadłużenie przekroczyło 3 mln reali (około 3,9 mln zł), z czego 1,7 mln obciąża organizatorów igrzysk, a 1,3 mln – obecnych właścicieli, czyli konsorcjum, na którego czele stoi przedsiębiorstwo budowlane Odebrecht. (…) Brazylia pobiła jednak wszelkie rekordy. Natchniona pomyślną koniunkturą gospodarczą porwała się na aż dwie imprezy niemal jednocześnie – zorganizowała mundial w 2014 r. oraz igrzyska w 2016. I dzisiaj ma ciężkiego kaca. Chorowała już rok po MŚ. Najdroższy stadion – w stołecznej Brasilii, wzniesiony za ponad 550 mln dol. – służył za zajezdnię autobusową. Na obiekcie w Natal, którego budowa pochłonęła blisko 200 mln dol. (należał do najbardziej chwalonych przez FIFA), odbywały się wesela i imprezy dla dzieci, co oczywiście nie wystarczało na pokrycie kosztów utrzymana. O istnieniu stadionu w Cuiabie (293 mln dol.) Brazylijczycy przypominali sobie, gdy był zamykany z powodu wymagających remontu wad konstrukcyjnych albo dziennikarze odkrywali, że w jego wnętrzu urządzili się bezdomni.

SUPER EXPRESS

Łukasz Załuska w nietypowej rozmowie. Chciałbym popływać z rekinami – opowiada.

se

Skąd fascynacja tymi drapieżnikami?
– Odkąd pamiętam, zawsze mnie pasjonowały takie zwierzęta. Inni lubią psy i koty, a ja rekiny i krokodyle, zaraziłem tą pasją syna. Prędzej czy później popływam z nimi w klatce albo pojadę w miejsce, gdzie są największe rekiny na świecie. Nawet mam tatuaż rekina na nodze.

Żony nie przeraża twoje hobby?
– Przyzwyczaiła się, bo nie lubi nudziarzy.

(…)

Dobre samopoczucie to efekt diety, którą stosujesz?
– Do Celticu wraz z trenerem z Norwegii przyszedł dietetyk. Jako jeden z nielicznych w drużynie zacząłem stosować jego dietę. Nie jem węglowodanów, pieczywa i cukrów. W zamian za to dużo warzyw, owoców, mięsa, ryb. W tej diecie można warzywa jeść do woli i jeśli je mieszać, to wyłącznie z mięsem. Na początku było ciężko. A najgorzej u siostry, której narzeczony jest Włochem i tam na stole zawsze królują makarony. Ale kiedy zobaczyłem, że drastycznie spadła mi tkanka tłuszczowa i nie mam poważniejszych kontuzji, to uznałem, że było warto.

Obok czytamy zaś o wielkiej kasie dla Kucharczyka.

Michał Kucharczyk (26 l.) właśnie stanął przed okazją zarobienia największych pieniędzy w karierze. Piłkarz Legii Warszawa dostał bardzo dobrą ofertę z Rosji. Jeśli przejdzie do Lokomotiwu Moskwa, to będzie zarabiał cztery razy więcej niż przy Łazienkowskiej! Niedawno Michał Kucharczyk podpisał nowy kontrakt z Legią Warszawa, który zagwarantował mu około 85 tysięcy złotych miesięcznie brutto. Sporo jednak wskazuje na to, że tego kontraktu nie wypełni, bo oferta Lokomotiwu Moskwa jest dla niego z gatunku nie do odrzucenia. Piłkarz ma szansę zarabiać w Rosji aż cztery razy więcej niż z Warszawie, co oznaczałoby pensję przekraczającą 300 tysięcy złotych miesięcznie. W zasadzie sam piłkarz się już zdecydował, Legia przy sumie odstępnego 1,4 miliona euro też nie powinna robić przeszkód. W tym momencie wszyscy czekają na decyzję trenera rosyjskiego klubu.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Bartosz Kapustka na okładce.

ps

Nie chciałem iść na łatwiznę. Tutaj rozmowa z Kapustką.

Co się myśli po kilkuminutowym debiucie w pierwszym zespole, na który się czekało przez ponad pięć miesięcy? 7 stycznia wyszedł pan na sześć minut w meczu II rundy Pucharu Anglii z Evertonem.
– Wiele osób mi gratulowało, sam byłem dumny, że wyszedłem na boisko, ale chcę dostawać szansę w kolejnych spotkaniach, bo jeden występ nie ma wielkiego przełożenia na moją sytuację. Po meczu pojawił się uśmiech na twarzy i tyle.

I szybko mógł zniknąć, bo kilka minut w Pucharze Anglii sprawiło, że zimą nie mógł pan już przejść na wypożyczenie do innego klubu niż Cracovia.
– Wiedziałem, że takiej możliwości już nie będzie, ale nie zastanawiałem się nad tym dłużej, chcę walczyć o to, by w Leicester częściej pojawiać się na boisku, to było dla mnie najważniejsze.

ps2

Legia już ma brakujące ogniwo.

Następca Nemanji Nikolicia, nowy Koller, zbawienie w ataku. Tomaša Necida, zanim dołączył do legionistów, nazwano już w bardzo różny sposób, pamiętając, że uznawano go za wielki talent czeskiej piłki i był o krok od gry w Juventusie. Od wczoraj mierzący 190 cm napastnik może udowadniać, że nie były to określenia na wyrost. (…) – Necid to piłkarz wysoki, który potrafi zdobyć bramkę głową i nogą. Wiadomo, że łatwiej strzelać gole po ziemi, ale nie mieliśmy zawodnika, który potrafiłby walczyć w powietrzu. Tomaš nie unika walki, potrafi zastawić piłkę, może urozmaicić naszą grę w ofensywie. To było to brakujące ogniwo – scharakteryzował nowego piłkarza dyrektor sportowy. – Potrzeba jednak czasu, by zobaczyć, jak wkomponuje się w zespół – dodał. Pierwsza okazja w piątek – pojutrze Legia rozegra dwa sparingi. Dzień przed powrotem do Polski zespół Magiery zmierzy się z koreańskim Daejeon Citizen (wczoraj nastąpiła zmiana, pierwotnie miało być to Odense) i FC Nordsjelland. Żewłakow przyznał, że nie musi to być ostatni zawodnik, który zimą wzmocnił zespół z Łazienkowskiej. – Mamy jednego napastnika, zobaczymy, co wydarzy się dalej. Będziemy reagować na to, co stanie się z zawodnikami, których mamy w drużynie. Od kilku dni mówi się o transferze Michała Kucharczyka, nie wiadomo, czy zostanie Michał Pazdan, bo wciąż pojawiają się pytania o naszego środkowego obrońcę. Musimy być czujni – dodaje Żewłakow.

Z kolei Jagiellonia musiałaby sporo zapłacić za Pospila.

Lider LOTTO Ekstraklasy nie przestaje zabiegać o czeskiego rozgrywającego. Piłkarz odrzucił propozycję nowej umowy w swoim obecnym klubie, bo chciałby przejść na Podlasie. – Zawodnik jest przekonany. Sam rozmawiałem z nim już dwa razy przez telefon. Niestety są problemy, żeby porozumieć się z Czechami – przyznaje prezes Jagiellonii Cezary Kulesza. – Cały czas jesteśmy w kontakcie z klubem z Jablonca. Zobaczymy co z tego wyjdzie – dodaje. Według naszych informacji Jablonec oczekuje za 25-latka 500 tysięcy euro. To kwota szokująca zwłaszcza, że 3-krotnemu reprezentantowi Czech umowa kończy się 30 czerwca. Pospišil miałby zostać sprowadzony do Białegostoku, jako potencjalny następcą Konstantina Vassiljeva. (…) Nadal możliwy jest scenariusz, w którym Czech zostanie jagiellończykiem dopiero latem.

ps3

A jednak – Ruch odzyska punkty.

W drugiej połowie grudnia Komisja Licencyjna PZPN stwierdziła, że klub złamał wymóg F09 (brak przeterminowanych zobowiązań wobec klubów piłkarskich, pracowników i z tytułu prawomocnych wyroków Piłkarskiego Sądu Polubownego PZPN). Byli zawodnicy śląskiego klubu mieli podwójne umowy, jedną ze spółką, drugą z fundacją Ruch Chorzów. Piłkarze jednak nie otrzymali pieniędzy z fundacji, gdzie byli zatrudnieni między innymi jako specjaliści ds. marketingu. Klub zdecydował się wtedy dobrowolnie poddać karze minus ośmiu punktów – ustalono, że cztery z nich mogą zostać anulowane, jeśli gracze zostaną spłaceni do końca stycznia. – Dzięki wsparciu jednej z firm zdołaliśmy spłacić zaległe kwoty, co pozwala zredukować liczbę ujemnych punktów – przekonuje Aleksander Kurczyk, pełniący obowiązki prezesa Ruchu. Chorzowianom pomogła grupa kapitałowa Fasing, która działa między innymi w branży górniczej.

Sławomir Stempniewski mówi: Nie ma już ucieczki od powtórek wideo.

I nie ma pan obaw, że te zmiany mogą zabić ducha futbolu?
– Piłka idzie w takim kierunku, że potrzebujemy bardziej precyzyjnych narzędzi w ocenianiu trudnych i ważnych dla losów meczu sytuacji. W głowie mam taki obrazek, który widziałem na meczu w USA, kiedy sędzia techniczny podbiega do linii bocznej z tabletem i pokazuje głównemu powtórkę jakiejś kontrowersyjnej sytuacji. To znak czasu, konieczność. Zostaje tylko pytanie o kwestię technicznych rozwiązań.

ps4

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
5
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

26 komentarzy

Loading...