Reklama

Henry świętoszek? Nie tym razem!

redakcja

Autor:redakcja

06 stycznia 2017, 12:00 • 2 min czytania 3 komentarze

W futbolu widzieliśmy już tylu kanciarzy czy symulantów, że powoli zaczynamy tracić wiarę w uczciwość tego sportu. Oszukują nas nawet ludzie, których mieliśmy za nieskazitelnych. Wszyscy od poszewki znają choćby „Rękę Boga” Diego Maradony, doskonale pamiętamy też, gdy wyczyn boskiego Diego powtórzył Jan Furtok. O zagranie podobnej rangi pokusił się niegdyś Thierry Henry. Elegant futbolu. Facet, który na boisko mógł wychodzić w garniturze. 

Henry świętoszek? Nie tym razem!

Zespoły reprezentacji Francji i Irlandii zajęły drugie miejsce w swoich eliminacyjnych grupach i do wyłonienia zwycięzcy biletu do RPA potrzebny był baraż. W pierwszym spotkaniu w  Dublinie, padł wynik 0-1 i wyglądało na to, że droga „Les Bleus” do mundialu została już dobrze utorowana. Okazało się jednak, że Irlandczyków nie jest tak łatwo pokonać. Mimo że na papierze byli gorsi, nadrabiali walecznością.

„Trójkolorowi” naszpikowani byli gwiazdami pokroju Nicolasa Anelki czy właśnie Thierry’ego Henry’ego. Wrzawa na trybunach, Martin Hensson gwiżdże po raz pierwszy. Już w 32. minucie Robbie Keane wykorzystał szereg błędów Francuzów i po pięknej akcji Damiena Duffa walnął bramkę na 0-1. Zaczęła się nerwówka, ponieważ kibice nie tak wyobrażali sobie pierwszą połowę. Francja atakowała, ale mecz życia rozgrywał Shay Given, który wyjmował wszystko, co się dało.

Mecz po zmianie stron nie zmienił obrazu i mieliśmy przyjemność oglądać go jeszcze przez dodatkowe 30 minut. Niestety, Francuzi zamknęli go szybciej. Zmiennik Malouda dośrodkował z rzutu rożnego wprost na rękę Henry’ego, który ewidentnie skorzystał z jej pomocy w opanowaniu futbolówki i zgrał do Gallasa, a ten wyrównał. Shay Given wraz z kolegami ruszyli do szwedzkiego sędziego z ogromnymi pretensjami, na boisku zapanowała burza. Trudno się dziwić – ręka była przecież oczywista.

Henry w wywiadzie pomeczowym nie miał problemów, by przyznać się do winy: – Tak, zagrałem ręką, ale ja nie jestem sędzią. Piłka uciekała za linię, zatrzymałem ją ręką, arbiter nie zagwizdał… Kontynuowałem grę, ale ręka oczywiście była. Z Williamem znamy się długo, odnaleźliśmy się w tej akcji, to była wielka chwila. Przejdzie do historii. Najważniejsze, że awansowaliśmy.

Reklama

Całe szczęście, że to niejedyne zagranie, z którego kojarzymy Henry’ego.

 

 

Najnowsze

Komentarze

3 komentarze

Loading...