Reklama

Niewierny Tygrysek z miliardem na koncie

Kamil Gapiński

Autor:Kamil Gapiński

03 stycznia 2017, 11:07 • 9 min czytania 16 komentarzy

Tygrysek rzuca się do ucieczki po swojej wypasionej chałupie. Krzyczy, podskakuje, przeprasza, zaprzecza, chowa się za stołami, wznosi modły do wszystkich bóstw jakie ogarnia w pamięci, ale jego wołania pozostają bez odzewu. Elin zamierza rozszarpać niewiernego męża i nic jej przed tym nie powstrzyma. Od dawna podejrzewała, że robi ją w konia, ale teraz nie ma już żadnych wątpliwości. Nienawiść dodaje jej dodatkowych sił. Taranuje Tygryska, powalając zwierzaka na ziemię. Zaczyna drapać go po twarzy z taką zawziętością, jakby chciała zedrzeć z niego skórę i zrobić z niej pasek do spodni.

Niewierny Tygrysek z miliardem na koncie

Tygrysek wie, że musi się ratować, inaczej skończy się to dla niego tragedią. Wyrywa się ze szponów żony i salwuje ucieczką z domu. Elin kontynuuje pościg. Ach, jak on wtedy musiał żałować, że zamiast zająć się za dzieciaka sprintem, wolał wbijać piłeczki do dziurek. Jest za wolny. Dopada samochodu, w którym postanawia przeczekać tajfun wzburzenia żony. O, nierozważny. Zdradzona kobieta robi potężny zamach kijem golfowym i z całej siły przypieprza w szybę Cadillaca. Tygrysek rozumie, że następny cios zostanie wymierzony w jego łeb, więc próbuje wyskoczyć z auta. Robi to jednak na tyle nieudolnie, że jego fura rusza, ścina hydrant i uderza w drzewo. Później wątek się urywa, ale jedno jest pewne – Tygrysek przeżył.

Myślicie, że to zwykłe bujdy? Ta sytuacja rzeczywiście miała miejsce, a przez nas została jedynie delikatnie podrysowana o fantazyjny opis konkretnych emocji i reakcji na zdarzenie. Tę wersję potwierdził amerykański portal TMZ, który miał być bardzo wiarygodnym źródłem.

Tiger Woods. W momencie, kiedy ta historia przedostała się do mediów, miał 33 lata, 14. wygranych turniejów wielkoszlemowych, a od 7 lat uznawany był za najlepiej zarabiającego sportowca świata. Kontrakty z nim podpisały m.in. Nike, General Motors, Gillette i TAG Heuer. Niestety, facet z najlepszego golfisty świata i milionera o nieposzlakowanej opinii przeistoczył się w gościa uzależnionego od zdradzania żony z plastikowymi lalami oraz lekomana notorycznie serwującego sobie Nicodin. Brawo stary, bardziej nie dało się tego spieprzyć.

Lista jego kochanek jest długa, a zapewne i tak to ledwie część, która ujrzała światło dzienne. Znalazła się na niej choćby Jaimee Grubbs, kelnerka z Las Vegas. Nierozważny Tygrysek nagrał się na jej pocztę głosową, prosząc by nie ujawniła ich szczególnie bliskiej zażyłości. SMS-y liczone w setkach też wysyłał.

Reklama

Później była m.in. Rachel Uchtel. Ona jednakże wszystkiemu zaprzeczyła, chociaż nikt jej nie uwierzył. Ostatecznie prasa dotarła do dowodów świadczących o tym, że spotykała się z jurnym sportowcem. Łącznie naliczyliśmy 15 kobiet, które – skuszone kasą od tabloidów – zdecydowały się ujawnić swoje romanse z Tygryskiem. Wszystkie przyznawały, że to prawdziwy demon seksu, który chciał zabawiać się o każdej porze dnia i nocy, obojętnie gdzie by przebywał. Zwraca uwagę fakt, że większość z owych pań charakteryzowała się blond włosami, wielkimi piersiami, dmuchanymi ustami, obowiązkową tapetą na twarzy i umiłowaniem do różu. Ideał żywcem wyniesiony z filmów porno stał się wielkim przekleństwem jurnego kociaka., tfu, Tygryska.  Szybko wyszło też na jaw, że regularnie korzystał z usług domów publicznych. Często nie wystarczyła mu wtedy jedna dziewczyna. Potrafił zamawiać nawet kilka prostytutek jednocześnie.

Ach, przebrzydły on! Przytłoczony ogromem zeznań nie miał żadnych szans na swoją obronę. Przeprasza. Czyni to jednak dopiero wtedy, kiedy ujawnionych zostaje około dziesięć z jego kochanic. Przyznaje się do wielokrotnego zdradzania żony, czego skutkiem staje się rychły rozwód. Jego nazwisko nie znika z okładek gazet na wiele tygodni, Ze współpracy z nim wycofuje się wtedy większość sponsorów. Jak się później okazało – na moment, albowiem za jakiś czas powrócą do niego choćby Nike i Electronic Arts.

No ale w czasach największych skandali Tygryska nikt nie chciał być kojarzony z tak niemoralnym typkiem. Społeczeństwo zapomniało o jego wielkich sukcesach sportowych i niezwykłym talencie. Wtedy był tym złym. Sam rozwód kosztował go najprawdopodobniej około 110 milionów dolarów, choć z przeróżnych stron płynęły informacje o kwotach wielokrotnie wyższych. Do dziennikarz miał zawsze pretensje. W 2002 roku podczas jednego z turniejów potrafił wyrwać kamerę jednemu z nich i rzucić nią o ziemię. Później tłumaczył, że operator wytrącał go z koncentracji. W 2015 roku dziennikarz, nieumiejętnie machając kamerą, przez przypadek wybił mu przedniego zęba (karma wraca), a jego zdjęcia z tym widocznym brakiem obiegły cały świat. To i tak jest pikuś. Najbardziej podpadli mu tym, że zrobili wszystko, by cała prawda o jego życiu osobistym ujrzała światło dzienne. Udało się. Yahoo podało, że na informacjach o skandalu zarobiło więcej niż na newsach o śmierci Michaela Jacksona.

Tiger to mieszanka wielu narodowości. Jego tato był pół krwi Afroamerykaninem, ćwierć Indianinem i ćwierć Chińczykiem, zaś mama ma w sobie Holenderkę, Chinkę i Tajkę.

Earl Woods był całkiem niezłym bejsbolistą, ale postanowił nie kontynuować dobrze zapowiadającej się kariery, wybierając służbę w wojsku. W Wietnamie poznał pułkownika Voung Dang Phonga, który nosił dumny pseudonim „Tygrys”. Tak też nazwał swojego syna, którego spłodził po powrocie z tego azjatyckiego kraju. Nie pytajcie dlaczego ofiarował mu ksywę kumpla. Podobno darzyli się wielką sympatią, ale nam to jakoś brzydko pachnie.

Mały Eldrick „Tiger” Woods kij golfowy otrzymał na pierwsze urodziny. Tak mu się wtedy spodobał, że w swoich pierwszych zawodach w Cypress wziął udział w wieku trzech lat. Nie mogło być zresztą inaczej, ponieważ ojciec zaplanował jego karierę jeszcze przed przyjściem na świat syna. Na starcie uzyskał 48 punktów. Wtedy też wystąpił po raz pierwszy w znanym programie telewizyjnym, prowadzonym przez Boba Hope’a. Niewiele później stał się stałym bywalcem show o cudownych dzieciach. 5 lat od startu w Cypress rozpykał na miękko mistrzostwa juniorów, brawurowo sięgając po ostateczne zwycięstwo. Było to zaskakujące tym bardziej, że startowały tam dzieciaki w wieku od 9 do 10, a Tiger ledwo wtedy ukończył ósmy rok życia.

Reklama

Jak już zresztą zaczął wygrywać, to nikt nie był w stanie go zatrzymać. Cudowne dziecko zaczęło przyciągać Amerykanów przed telewizory, a w kraju rozpoczął się pierwszy boom na tę dyscyplinę sportową. Sprzęt do golfa był masowy wykupywany ze specjalistycznych sklepów, a na polach golfowych nigdy wcześniej nie pojawiała się aż taka liczba chętnych do spróbowania swoich sił w grze.

chi-tiger-woods-masters-20150406

W wieku 29 lat miał już na koncie dziewięć tytułów mistrzowskich. Błyskawicznie zaczął  triumfować we wszystkich możliwych turniejach. PGA Championship? Jego. British Open Golf? Spoko. US Open Golf? No raczej. The Masters Tournament? Wiadomo.

– Nikt nigdy nie zdominował żadnej dyscypliny sportowej tak, jak właśnie on. Wygrywał dosłownie wszystko, obojętnie z kim rywalizował i w jakim miejscu. Jego przewaga była niesamowita, ponieważ wielokrotnie była ona liczona o kilkadziesiąt uderzeń nad rywalami. Jednocześnie stał się motorem napędowym dla całej dyscypliny. Pamiętam jak miał zostać zaproszony na golfowe Australian Open. Tyle, że aby skusić taką gwiazdę na udział, organizatorzy musieli wyłożyć na jego przylot 1,5 – 2 miliony dolarów. Pieniądze te miały zostać wypłacone z budżetu państwa. Połowa kraju oburzała się na ten pomysł, a druga go wspierała. Ostatecznie Woods przyleciał, zagrał fenomenalnie, bez problemu wygrywając turniej, a Australijczycy zwariowali nie tylko na jego punkcie, ale i na całej dyscyplinie. – opowiada Sławomir Piński, były członek zarządu Polskiego Związku Golfa, założyciel polskiego oddziału European Golf Course Owners Association.

W 2008 roku Tiger przerwał karierę, by poddać się operacji więzadła krzyżowego. Pierwsze zawody po powrocie, mimo sporych oczekiwań, były w jego wykonaniu słabe. Jego kibice nie czekali jednak długo na mistrzowską formę. 29 marca 2009 roku znowu to zrobił. Turniej Arnold Palmer Invitation należał do niego. Wydawało się, że od tego momentu wróci na ścieżkę zwycięstw, do których zdążył już wszystkich przyzwyczaić.Tymczasem wtedy przychodzi wielki krach. Skandal za skandalem goni życie Tigera Woodsa. Zawodnik nie ma wyjścia, przerywa na kilka miesięcy karierę, by emocje wokół niego zdążyły ucichnąć, a on sam próbuje naprawić życie osobiste.

Powrót nie wygląda tak, jakby zapewne sobie tego życzył. Podczas turnieju Bridgestone Invitational zanotował najgorszy wynik w swojej karierze. Tylko co z tego? Jeszcze przed  tym pierwszym startem Amerykanie przeprowadzają badania, z których wynika, że jego powrót byłby najbardziej oczekiwanym come backiem w historii sportu! No to wraca, macie co chcecie – do pokonania 18-dołkowego pola potrzebował wtedy aż 298 uderzeń. Zarówno w 2010, jak i 2011 roku nie wygrał żadnego turnieju zaliczanego go PGE Championship.

Jego pozycja w światowym rankingu zaczęła drastycznie lecieć na łeb, na szyję. W 2012 roku pojawia się światełko w mrocznym tunelu – w końcu odzyskuje formę. Wygrywa trzy turnieje i wskakuje na czwartą pozycję światowego rankingu. 2014 i 2015 rok to pasmo problemów zdrowotnych. Golfista przechodzi trzy bolesne operacje kręgosłupa. Wtedy jeszcze nie wie czy będzie w stanie wrócić do sportu. Siedzenie sprawia mu ból, a kiedy podróżuje samochodem, to zawsze z mocno rozłożonym siedzeniem. W 2015 roku udaje mu się wystąpić w zaledwie 11 turniejach, ale nie przypomina wtedy geniusza, którym był przez długie lata. Jego najlepszym wynikiem było 10. miejsce. Magia nazwiska jednak wciąż działa, mimo katastrofalnego roku zarabia 48 milionów dolarów z kontraktów reklamowych. Rok wcześniej około 50 milionów, z czego zaledwie 600 tysięcy dolarów z puli nagród turniejów golfowych. Dużo? W 2002 roku otrzymywał 60 milionów dolarów, w 2006 roku 99 milionów. Rok później przekroczył setkę. 2008 był najlepszy. Zgarnął wtedy około 115 milionów baksów. Tiger to pierwszy w historii sportowiec, który łącznie zarobił miliard dolarów. Dostawał 200 dolców na minutę. Dość powiedzieć, że po drodze zdążył nawet napisać  poradnik gry w golfa „How I Play Golf”. Sprzedał się w liczbie 1,5 miliona egzemplarzy.

– Na tle innych zawodników od zawsze wyróżniał się tym, że był bardzo wysportowany. To człowiek, który bardzo dba o swoją dietę, a także odpowiednią liczbę treningów na siłowni. Można powiedzieć, że wyznaczał nowe standardy w golfie, ucząc innych swojego profesjonalizmu – wspomina Sławomir Piński. Wydaje się, że jednak tamten Tiger to już tylko przeszłość.

Z powodu problemów z kręgosłupem pauzuje od 15 miesięcy, jednakże w jego planach są starty w październiku 2016 roku. Nic z nich nie wychodzi, ponieważ zawodnik nie czuje się gotowy, by sprostać wymaganiom rywalizacji. W listopadzie sytuacja się powtarza. Ostatni raz zagrał w połowie sierpnia 2015 roku, natomiast smak zwycięstwa pożegnał w 2013 roku, kiedy wygrał w Ohio.  Jest pierwsza połowa grudnia 2016 roku. Tiger Woods zajmuje 15. miejsce w turnieju Hero World Challenge w Nassau na Bahamach. Jest to jego pierwszy występ po 15 – miesięcznej przerwie, podczas której walczył o powrót do zdrowia. W turnieju bierze udział zaledwie 18. zawodników. Co ciekawe,  olbrzymia część środowiska nadal mu kibicuje.

– Gdyby skończył karierę w czasach swoich największych sukcesów, czyli kiedy miał trzydzieści kilka lat, to popełniłby wielki błąd. Golf jest sportem dla zawodników długowiecznych. Na profesjonalnym poziomie nie jest niczym zaskakującym, kiedy konkretne zawody wygrywają zawodnicy po 50. roku życia. Tiger Woods jest zawodowcem, który jest stale głodny sukcesów. Ambicja nie pozwoliłaby mu tak łatwo odpuścić, więc jak najbardziej nie dziwię się, że ma w sobie wiele sportowej złości, która nie pozwala mu zakończyć kariery. Cała branża mu kibicuje, ponieważ wiemy jaką ikoną jest dla świata golfa. Jest kimś takim jak Michael Jordan dla koszykówki. Powiem więcej – jestem w stanie postawić duże pieniądze na to, że Woods nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i będzie odnosił sukcesy – pointuje Sławomir Piński.

PAWEŁ DRĄG

Kibic Realu Madryt od 1996 roku. Najbardziej lubił drużynę z Raulem i Mijatoviciem w składzie. Niedoszły piłkarz Petrochemii, pamiętający Szymona Marciniaka z czasów, gdy jeszcze miał włosy i grał w płockim klubie dwa roczniki wyżej. Piłkę nożną kocha na równi z ręczną, choć sam preferuje sporty indywidualne, dlatego siedem razy ukończył maraton. Kiedy nie pracuje i nie trenuje, sporo czyta. Preferuje literaturę współczesną, choć jego ulubioną książką jest Hrabia Monte Christo. Jest dumny, że w całym tym opisie ani razu nie padło słowo triathlon.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Komentarze

16 komentarzy

Loading...