Reklama

Slisz w Legii? To najbardziej przełomowy ruch w historii polskich okienek transferowych

Autor:

27 lutego 2020, 14:22 • 6 min czytania 0 komentarzy

– Slisz w Legii? Powiedziałbym nawet, że jest to najbardziej przełomowy transfer w historii polskich okienek transferowych. Kiedy ktoś wydał tego typu pieniądze między polskimi klubami? Może prezes Wojciechowski, kiedy pozyskiwał Sobiecha i Sadloka do Polonii z Ruchu? Wtedy padła kwota poniżej miliona euro, teraz mamy do czynienia z podwójną przebitką za jednego chłopaka. Pytanie, czy przedefiniuje to rynek czy to pojedynczy wyskok – ta kwestia pozostaje otwarta. Mam nadzieję, że coś się zmieni – mówi w rozmowie z nami Marcin Matuszewski, znany też jako Duże Pe, pośrednik transakcyjny z agencji I-N-I Music & Sport Agency. Zapraszamy. 

Slisz w Legii? To najbardziej przełomowy ruch w historii polskich okienek transferowych

Jestem na urlopie w Tokio. Po zamknięciu tematów z zimowego okienka transferowego trzeba trochę podładować baterie…

To mógł cię ominąć rekordowy gotówkowy transfer wewnątrz ligi Bartosza Slisza z Zagłębia Lubin do Legii Warszawa.

Nie, taki transfer nie mógłby mnie ominąć. Jakby nie było, jestem dumnym współtwórcą twitterowego hashtagu #TeamSlisz. Broniłem go jak lew po pierwszym meczu reprezentacji Polski na mistrzostwach świata U-20 z Kolumbią, bo jak dla mnie – wbrew opinii ogółu – zaprezentował się wtedy naprawdę świetnie. Od tego czasu mega trzymam za niego kciuki – więc cieszę się, że po części „wychodzi na moje”.

Akurat trafiło na tydzień po kolejce, kiedy Slisz zaliczył strzał w aut.

Umówmy się: wyrzuciliby go z Ekstraklasy, gdyby nie dał choć jednego strzału w aut (śmiech).

Według ciebie jest rynkowo warty 1,5 miliona euro?

Legia poczyniła bardzo śmiałą inwestycję. Tym bardziej że to inwestycja w defensywnego pomocnika, a nie w skrzydłowego czy napastnika. Nie zdziwię się jednak, jeśli za dwa lata odejdzie z Warszawy za 4 czy 5 milionów euro – co wciąż daje lepszy zysk niż pozyskanie go „za friko” i sprzedanie „za bańkę”. A zawodnika kupionego za taką kwotę dużo łatwiej sprzedać drożej. Ale równie dobrze ten transfer może się Legii nigdy nie zwrócić…

Nie wiadomo, czy w ogóle będzie regularnie grał w tym półroczu.

Też zastanawiam się, jak to wszystko się ułoży. Przykładowo na swojej nominalnej pozycji nie gra świetny w tym sezonie Karbownik. To jest przecież piłkarz, który zasadniczo jest środkowym pomocnikiem – i to bardziej z inklinacjami defensywnymi niż ofensywnymi. A w Legii gra na lewej obronie i choć idzie mu świetnie, to już może zapalić się jakaś lampka. Dlatego też to sprowadzenie Slisza jest zaskakujące. W środku pola czeka go spora rywalizacja i nie wiadomo, czy się przebije do pierwszego składu. Tak czy inaczej, widać, że Legia przyjęła strategię skupowania z polskiego rynku zdolnych młodzieżowców, których można z czasem zyskownie spieniężyć. Jeśli chcemy sprzedawać nie za 4 miliony euro, a za 24 miliony euro, to cena zawodników, którzy przychodzą do klubu, nie może wynosić 200 tysięcy euro, tylko właśnie to przykładowe 1,5 miliona euro, jak w przypadku Slisza, żeby procentowo ten zysk na sprzedaży był taki sam, a w wartościach absolutnych szedł mocno w górę.

To jest transfer, który rynkowo broni się na każdym poziomie?

Ciężko mi powiedzieć. Najstarsze ekonomiczne prawo mówi, że towar jest wart tyle, ile ktoś jest w stanie za niego zapłacić. Jeżeli w Legii, przy liczeniu potencjalnych zysków i strat, wyszło im, że są praktycznie pewni, iż sprzedadzą chłopaka z jeszcze większą przebitką, to w porządku. Rozumiem, że mogą wiedzieć, iż pół Europy obserwuje Karbownika i w takim wypadku nieźle byłoby mieć na pokładzie jeszcze 2-3 ciekawych młodych piłkarzy, którzy też mogą komuś wpaść w oko. Inna sprawa, że ryzyko, że Slisz nie będzie grał wybitnie często i trudno będzie sprzedać go z opłacalnym zyskiem, również nie jest małe. Słowem – to dość ryzykowny ruch, ale bardzo mnie cieszy, że wystąpił. I to niekoniecznie z czysto pragmatyczno-ekonomicznych powodów, że agencje menadżerskie zaczną teraz zarabiać krocie na wewnątrz-ligowych ruchach, tylko bardziej z tego powodu, że ten rynek znajdował się w marazmie, a teraz może coś ruszy. Nic się nie działo, jeśli chodzi o wewnętrzne transfery przychodzące, każdy chciał zawodników za darmo i wielkie halo było, kiedy ktoś wykładał 250 tysięcy euro. A w przykładowych Czechach transferów na poziomie 1-1,5 miliona euro jest już kilkanaście czy kilkadziesiąt. Może to dobry prognostyk, że coś się zmienia.

Właśnie, może ten transfer powinniśmy traktować bardziej jako prognostyk nowego trendu. Może kluby zmienią swoje myślenie.

Oby tak, zwłaszcza w wypadku młodych „zawodników-inwestycji” – choć nie wiem ile polskich klubów realnie na to stać.

Cracovia zimą próbowała ściągnąć Felixa z Piasta i Bohara z Zagłębia. Nie udało się, bo te dwie drużyny postawiły zaporowe ceny. Pewnie chodziło o trochę mniej niż milion. Myślisz, że tutaj może coś się zmienić?

Sam pośredniczyłem w takim transferze, kiedy Ramirez przechodził do Lecha Poznań. I jest to naturalną odpowiedzią na zadane pytanie – takie transfery się zdarzają. Rynek działa tu jednak tak, jak z samochodem czy laptopem – w momencie zakupu wartość zaczyna spadać, bo „sprzęt się starzeje”. Nie sądzę, żeby w przyszłości kluby wykładały większe pieniądze, takie z pułapu 1-1,5 miliona, za zawodników 28-letnich. Sam jestem jednak zdziwiony, że kluby nie są skłonne wykładać więcej kasy za pensje zawodników „z dużym CV” z kartami na ręku. Oni przychodzą bez kwoty odstępnego i dla mnie zapłacić przykładowemu Nikolicowi te 40 tysięcy euro miesięcznej pensji jest rozsądniej niż zapłacić za kogoś „mniej ceniącego się” 500 tysięcy euro i dać mu 20 tysięcy pensji.

WARSZAWA 18.08.2019 MECZ 5. KOLEJKA PKO EKSTRAKLASA SEZON 2019/20 --- POLISH FOOTBALL TOP LEAGUE MATCH IN WARSAW: LEGIA WARSZAWA - ZAGLEBIE LUBIN 1:0 BARTOSZ SLISZ SANDRO KULENOVIC FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Fot. Piotr Kucza/ 400mm.pl

Same rozmowy między Lechem, ŁKS-em i pośrednikami pokazywały coś o tym rynku. To też było trochę znamienne, że transfer jednego z najlepszych obcokrajowców ligi był taką sagą i przepychanką o w sumie rynkowo nieduże pieniądze.

Lech prezentuje odwrotną strategię do Legii – chce produkować zawodników, szkolić swoją młodzież, a nie wydawać miliony na cudzą. Jeżeli idzie o zawodników z zewnątrz, zależy im za to na oglądaniu każdego grosika po dwa razy, by nie wydawać nierozważnie i nie wydawać za wiele – więc to zupełnie inny temat.

Tu ci przerwę, bo z drugiej strony Lech szukał zastępcę za Jevticia, a nie młodzieżowca, mogli wydać trochę kasy. 

Jasne. I wydali, moim zdaniem rozsądnie i adekwatnie. Gdyby Dani miał 23 lata – pewnie w razie potrzeby daliby i więcej. To jest powtarzająca się śpiewka wśród prezesów klubów – „za młody super-talent będziemy w stanie zapłacić trochę więcej”. To jest zrozumiałe, i to całkowicie, bo każdy w swojej biznesowej inwestycji poszukuje jak najlepszej stopy zwrotu.

Slisz miał stosunkowo niską klauzulę. 

Nie była niska. Można byłoby tak powiedzieć, jeśli wynosiłaby 150 tysięcy euro.

Na pewno taką w zasięgu takich klubów jak Legia, a już na pewno zagranicznych kupców. 

Znów należy spojrzeć na „zadowalającą” stopę zwrotu z transferu piłkarskiego. Jeśli wynosi ona dziesięciokrotność kwoty zainwestowanej, to już jest bardzo dobra sytuacja. Ile Zagłębie włożyło pieniędzy w Slisza? 150 tysięcy złotych? Jeśli więc jakiś klub przyjdzie i wyłoży 1,5 miliona ale euro – nie ma co się smucić, trzeba sprzedawać – i mieć na celowniku 10 młodych, zdolnych następców, których za jedną setną otrzymanej kwoty za Slisza można ściągnąć. I wypromować. I znowu sprzedać…

To był najbardziej przełomowy transfer zimowego okienka transferowego, jaki mogliśmy sobie wyobrazić?

Powiedziałbym nawet, że jest to najbardziej przełomowy wewnętrzny transfer w historii polskich okienek transferowych. Kiedy ktoś wydał tego typu pieniądze między polskimi klubami? Kiedy prezes Wojciechowski pozyskiwał Sobiecha i Sadloka do Polonii Warszawa z Ruchu Chorzów – padła rekordowa chyba kwota około miliona euro za obu. A teraz mamy do czynienia z podwójną przebitką za jednego chłopaka. Pytanie, czy przedefiniuje to rynek czy to pojedynczy wyskok – ta kwestia pozostaje otwarta. Mam nadzieję, że coś się w końcu tu w tej kwestii zmieni – i że kupowanie troszkę drożej pomoże polskim klubom o niebo drożej sprzedawać.

ROZMAWIAŁ: JAN MAZUREK

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Niemcy

Oficjalnie: Julian Nagelsmann nie dla Bayernu. Niemiec zostaje w reprezentacji

Damian Popilowski
1
Oficjalnie: Julian Nagelsmann nie dla Bayernu. Niemiec zostaje w reprezentacji

Komentarze

0 komentarzy

Loading...