Reklama

„Paprykarze” wypuszczają swój paprykarz. Pogoń na podbój półek sklepowych

Autor:

26 lutego 2020, 12:17 • 3 min czytania 0 komentarzy

„Paprykarze” – tak kibice rywali mówią o Portowcach. W Szczecinie bynajmniej się jednak nie obrażają, rozumieją, że paprykarz tak jak może niektórym kojarzyć się źle, tak pozostaje lokalnym przysmakiem – teraz postanowili wręcz ten potencjał skojarzeń wykorzystać i na rynku pojawia się paprykarz oficjalnie sygnowany marką Pogoni.

„Paprykarze” wypuszczają swój paprykarz. Pogoń na podbój półek sklepowych

O co w ogóle chodzi? Tłumaczy nam Krzysztof Ufland.

– Jeśli chodzi o branżę spożywczą, to nie jest dla nas pierwszyzna, od kilku lat współpracujemy z piekarnią „Asprod”, wspólnie wypiekając „Pieczywo sPortowców”, podobnie z naszym partnerem Drobimexem produkujemy „Parówki sPortowców”, mamy też współpracę z burgerownią „Wół i Krowa”, która serwuje „Burger Portowców”. Chcemy, by Pogoni było więcej na mieście, by była bardziej widoczna, więc dlaczego nie również w sklepach? To kolejny ze sposobów. O paprykarzu myśleliśmy jakiś czas, to w pewnym sensie kwestia oczywista. Pogoń to jeden z trzech najsilniejszych brandów Szczecina, obok stoczni i paprykarza – wskazywały to różne niezależne badania. A skoro tak, to warto je połączyć. I działać jeszcze ze wzmożoną siłą jeśli chodzi o promowanie Szczecina. Chodziło tylko o kwestię znalezienia partnera, bo wiadomo, że Pogoń nie zrobi produkcji. Spotkaliśmy się z fajnym przyjęciem u firmy Rybiarnia Intersea Poland R.B. Góra sp.j., pomysł szybko im się spodobał. My ze swojej strony chcemy, żeby produkty sygnowane marką Pogoni były dobre jakościowo. Okej, historycznie paprykarz nie kojarzy się z rarytasem, wysokogatunkowy paprykarz to może oksymoron, ale tak, zależało nam, by skład tego paprykarzu to była górna półka tego co można znaleźć w sklepach. Podobnie jest ze wspomnianym pieczywem i parówkami.

Aktualnie paprykarze – i nie tylko – powędrowały w świat. A konkretnie między innymi do klubów Ekstraklasy.

Reklama

Krzysztof Ufland: – Wysłaliśmy w ramach prezentu nasz paprykarz do klubów i cieszymy się, że spotkał się się z ciepłym przyjęciem. To są te fajne momenty, kiedy nie ma złych emocji, tylko docenienie czyjejś pracy. Zresztą, to działa w obie strony, my też czasem od innych klubów dostajemy coś miłego, to dobry punkt, aby wymieniać się spostrzeżeniami, dobrymi pomysłami. Jeśli ktoś wypuści swój przysmak, chętnie spróbujemy.

Ciekawi jesteśmy natomiast na ile ta ofensywa w branżę spożywczą jest projektem komercyjnym, który może realnie wzmocnić klubowy budżet.

Krzysztof Ufland: – Nie rozpędzałbym się, że branża spożywcza stanie się istotnym elementem budżetu Pogoni, ale to kolejna z odnóg, która może pomóc klubowi zarabiać. Tego typu inicjatywy można zaobserwować też w klubach o wiele większych – pamiętam, że w jednym klubie Premier League też była współpraca co do produktów spożywczych sygnowanym mianem klubu. W Polsce najczęściej znamy współpracę w produktach piwnych, ale czemu się ograniczać. Nasz paprykarz już jest do kupienia, choć cały czas jesteśmy na etapie budowania sieci sprzedaży na terenie naszego regionu. No i najważniejsze: wiadomo, to kwestia gustu, ale on jest naprawdę smaczny!

Reklama

Podsumowując: Messiego za paprykarz Pogoń raczej sobie nie kupi. Ale coś wpadnie, a szlaki zarabiania w ten sposób są już przetarte, zawsze mogą się poszerzyć. My doceniamy kreatywność i otwartość w poszukiwaniu przestrzeni, w których klub Ekstraklasy może być obecny – mamy wrażenie, że w innych klubach takiego namysłu brakuje, a potencjał jest duży. Lepiej spróbować w myśl zasady „dlaczego nie?” i nawet się sparzyć, niż cały czas realizować tylko najbardziej standardowy pomysł na miejsce i rolę klubu.

Fot. PogonSzczecin.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...