Reklama

Mocne postanowienie poprawy. Wisła chętna, by wypisać się z walki o spadek

redakcja

Autor:redakcja

16 lutego 2020, 17:43 • 3 min czytania 0 komentarzy

Mecz Zagłębia Lubin z Wisłą Kraków, tak obiektywnie patrząc, był gniotem, o którym chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć. Ale co innego obiektywne spojrzenie, a co innego standardy wyznaczone przez piłkarzy w tej kolejce – patrząc przez ich pryzmat, Miedziowi i zawodnicy Białej Gwiazdy stworzyli widowisko, po którym nie mamy większego prawa narzekać. Ze względu na zmęczenie tą kopaniną, dla higieny psychicznej, uznajmy, że druga z tych narracji też trzyma się kupy. 

Mocne postanowienie poprawy. Wisła chętna, by wypisać się z walki o spadek

Czyli tak – fajnie, że padł jakiś gol. Co prawda tylko jeden, co prawda trzeba było czekać na niego aż 65 minut, ale za to trafienie Vukana Savicevicia było naprawdę ładne. Czarnogórzec skorzystał z:

– gapiostwa środkowych obrońców Zagłębia,
– nie do końca przemyślanego wyjścia z bramki Forenca,
– no i rzecz jasna dobrego podania z głębi pola Sadloka.

Dzięki temu w dość ekwilibrystyczny sposób przerzucił piłkę nad bramkarzem i Wisła dopięła swego. No bo wypada wyraźnie zaznaczyć, że podopieczni Artura Skowronka byli w Lubinie drużyną lepszą. Może – ba, nawet na pewno – nie grali z takim rozmachem jak tydzień wcześniej, ale punkty wspólne również bez trudu znajdziemy. W środku pola kolejny raz rządził Żukow, który wygląda tak, jakby miał – za przeproszeniem – motorek w tyłku. Tak jak tydzień temu sygnał do walki dawał kolegom Błaszczykowski, Turgeman znów bez większego trudu dochodził do sytuacji (raz zatrzymał go Forenc, raz Slisz wybił piłkę sprzed linii), a podobać mogły się też ofensywne wejścia bocznych obrońców Białej Gwiazdy. Fajnie, że jest powtarzalność, bo to towar deficytowy w naszym futbolu.

Dwa wiosenne mecze i dwa zwycięstwa to jeszcze za mało, by mówić, że sytuacja w Krakowie jest opanowana. Nawet jeśli doliczymy dwie wygrane z końcówki rundy jesiennej, czerwona lampka ciągle się pali. Ale nie sposób przy tym nie podkreślić, że wśród czterech najgorszych drużyn ligi, Wisła po przerwie wygląda zdecydowanie najlepiej.

Reklama

A jak wyglądało Zagłębie? Dwie wiadomości, wiadomo jakie. Dobra: lepiej niż w Gliwicach. Obecność na boisku Czerwińskiego, Guldana i Żivca, nawet jeśli nie wszyscy grali dziś dobrze, jednak dodaje pewności siebie drużynie, a dla kibiców jest nadzieją, że w kolejnych meczach będzie lepiej. Wiadomość gorsza jest taka, że Zagłębie grając lepiej, znów nie strzeliło bramki, a okazji wypracowało sobie tak naprawdę tyle, co kot napłakał. W pierwszej połowie Żivec został w ostatniej chwili zablokowany przez Klemenza, a Białek z dyńki pociągnął nad bramką. W drugiej części gry golem dla gospodarzy mocniej zaśmierdziało tylko wtedy, gdy strzał Guldana po stałym fragmencie z linii bramkowej wybił w ostatniej chwili Janicki.

Generalnie Janicki zagrał dziś bardzo dobrze. Lepszej puenty chyba nie wymyślimy.

screencapture-207-154-235-120-mecz-640-2020-02-16-17_32_39

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...