Reklama

Odważna misja Marka Zuba. Polak buduje od podstaw nowy klub na Łotwie

redakcja

Autor:redakcja

25 stycznia 2020, 10:53 • 4 min czytania 0 komentarzy

Marek Zub mówił nam ostatnio, że chciałby coś w swoim życiu zmienić i pracować na Zachodzie. Tymczasem jednak doświadczony polski trener znalazł angaż w dobrze znanych sobie stronach. Wybór jest o tyle zaskakujący, że Zub trafił do beniaminka łotewskiej ekstraklasy – FK Tukums. Co przekonało go do podjęcia pracy w mniej znanym klubie?

Odważna misja Marka Zuba. Polak buduje od podstaw nowy klub na Łotwie

W krajach nadbałtyckich Marek Zub to sprawdzona firma. Nie bez powodu jego nazwisko krążyło w gronie kandydatów na selekcjonera reprezentacji Litwy. Nie bez powodu Zuba zatrudniały Żalgiris Wilno, Szachtior Soligorsk czy Spartaks Jurmala. Jasne – my znamy te kluby tylko z czerwcowych wojaży w pucharach, ale w swoich krajach to silne marki, zespoły bijące się o mistrzostwo i grę w Europie. Polski trener zresztą kilka pucharów w swoim CV zapisał, a za pracę na Łotwie otrzymał nawet tytuł najlepszego szkoleniowca sezonu 2017 roku.

Teraz Zub wraca do Virsligi z nowym celem. FK Tukums to drużyna, która stawia pierwsze kroki jako profesjonalny zespół. Zatrudnienie polskiego szkoleniowca wskazuje jednak na to, że za drużyną stoją ludzie, którzy są nastawieni na szybki sukces i podążanie drogą Ryga FC, które w krótkim czasie dołączyło do łotewskiej elity. Postanowiliśmy, że zamiast snuć domysły, najlepiej będzie, jeśli o nowym miejscu pracy opowie sam zainteresowany.

***

Kiedy ostatnio rozmawiał pan z nami, padło stwierdzenie, że chciałby pan zmienić kierunek i wyjechać na Zachód. Co nie wypaliło?

Reklama

– Nie chodzi o to, że coś nie wypaliło, w dalszym ciągu próbuję znaleźć pracę na Zachodzie. Nie wybrałem sobie, kiedy to nastąpi. Można czekać, a można w międzyczasie zacząć pracować. Moje założenie jest cały czas aktualne, może kiedyś się uda. Jako trener podejmuję decyzje niezależne od kierunku, ważne, żeby pracować. Daty pójścia na zachód sobie nie wyznaczam.

Pana nowy klub to beniaminek łotewskiej ekstraklasy. To dość nieoczywisty kierunek.

– Z jednej strony nieoczywisty, a dla mnie bardzo oczywisty. W ostatnim czasie nie pracowałem, tutaj znam dobrze rzeczywistość. To nowy projekt, klub, który po raz pierwszy gra w łotewskiej ekstraklasie. Trzeba go zbudować od zera, począwszy od sztabu przez organizację w klubie, bo pierwsza liga jest amatorska, po awansie następuje przełom. Jest możliwość zbudowania czegoś od początku, prowadzenie nowego podmiotu w rozgrywkach jest dla mnie ciekawe.

Nie boi się pan pracy w nowych realiach? Dotychczas pracował pan raczej w drużynach, które walczyły o mistrzostwo kraju.

– Czego się bać? Każda sytuacja, w której klub będzie oceniany pozytywnie, będzie w tym przypadku podwójnie korzystna. A jeżeli coś będzie nie tak, czego nie zakładam, to będzie nowy zespół. Trudno będzie w nim coś zrobić nie tak, oczywiście ściąganie zawodników czy przygotowanie to jedno, ale wszystko co uda się tu wypracować, będzie korzystnym rezultatem. Nikt nie oczekuje, że ta drużyna będzie walczyła o mistrzostwo kraju. Dla środowiska, z którego wywodzi się ten klub, gra w ekstraklasie to wielkie wydarzenie. Ludzie przekazują bardzo pozytywną energię, to między innymi zaważyło na tym, że zdecydowałem się podjąć tutaj pracę.

Szefowie klubu postawili panu jakiś plan minimum?

Reklama

– Proszę nie podchodzić do tego tak, jak się podchodzi w naszym kraju. Tu celem jest budowa drużyny, chcieliby zostać w lidze, ale to nie jest najważniejsze. Ważne, żeby drużyna stała się profesjonalna. Klub ma solidne podstawy, jeśli chodzi o system szkolenia czy wartość pierwszego zespołu. Założenie jest jedno: bazować na młodych zawodnikach. Nie wiem, czy pan się orientuje, na Łotwie jest przepis, który pozwala na grę ośmiu obcokrajowców. W związku z tym możliwości poszukiwania są bardzo duże, również jeśli chodzi o młodych piłkarzy. Jak w każdym kraju, z młodymi jest problem, są daleko, żeby myśleć o szybkim wzroście poziomu, ale to jest normalna sytuacja. Na pewno wartością dodaną będzie tutaj trener – nie mówię konkretnie o sobie – który w takiej sytuacji może bardziej odcisnąć swoją rękę. Każdy trening będzie przeprowadzony z ideą, krokiem w jakimś kierunku, zwłaszcza, że obecnie trwa proces selekcyjny, co chwilę przychodzą nowi zawodnicy. Czasu na przygotowanie się będzie trochę mniej, ale mamy jeszcze trzytygodniowy obóz w Turcji.

Długi obóz w Turcji, wizja budowy drużyny – jak rozumiem za klubem stoi ktoś, kogo stać na utrzymanie zespołu i wprowadzenie go w najbliższym czasie do czołówki?

– Pozostawię to bez komentarza. Wiadomo, że to dzisiaj kosztuje. Inwestor pojawia się w każdym klubie. Ryga czy RFC to kluby z silnym zapleczem biznesowym, może tego w Polsce nie widać, ale proszę mi wierzyć, że tak jest.

Rozmawiał SZYMON JANCZYK

fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...