Reklama

„Gdzie są transfery?” w Lechu już od lat nie było tak aktualne

redakcja

Autor:redakcja

24 stycznia 2020, 19:35 • 4 min czytania 0 komentarzy

W wielu klubach Ekstraklasy w tematach transferowych dzieje się na razie niewiele, a przynajmniej tych związanych z pozyskiwaniem zamiast sprzedawaniem piłkarzy. Przeważnie jednak struktura kadrowa drużyny nie ulegała jakimś niesamowitym zmianom i trenerzy mogą w miarę spokojnie przygotowywać się do wiosny, czekając, aż z czasem uda się kogoś pozyskać. W Lechu Poznań sytuacja wygląda inaczej, czyli gorzej. Jak nigdzie indziej, na gwałt potrzeba tam wzmocnień, balansu między młodością a doświadczeniem na pewno w tym momencie nie ma. Słynne hasło „gdzie som transfery?” jest tu wyjątkowo na miejscu. 

„Gdzie są transfery?” w Lechu już od lat nie było tak aktualne

W 26-osobowej kadrze „Kolejorza” na obóz w Turcji znalazło się piętnastu (!) młodzieżowców. Wymieńmy wszystkich, od najstarszego do najmłodszego: Juliusz Letniowski (08.04.1998), Kamil Jóźwiak (22.04.1998), Tymoteusz Puchacz (23.01.1999), Miłosz Mleczko (01.03.1999), Jakub Moder (07.04.1999), Michał Skóraś (15.02.2000), Bartosz Bartkowiak (17.04.2000), Mateusz Skrzypczak (22.08.2000), Karol Smajdor (16.01.2001), Jakub Karbownik (15.03.2001), Filip Marchwiński (10.01.2002), Jakub Niewiadomski (09.04.2002), Filip Szymczak (06.05.2002), Jakub Kamiński (05.06.2002), Krzysztof Bąkowski (04.01.2003).

Jeszcze chwila i młodzi przegłosują, że to starsi będą znosili pachołki po treningach.

Jóźwiak jest już pierwszoplanową postacią zespołu i ligowym wyjadaczem na tle kolegów, Puchacz regularnie grał w pierwszym składzie, przebłyski mieli Moder czy Kamiński, parę szans dostali Marchwiński i Skrzypczak. Ośmiu chłopaków nadal jednak nie zadebiutowało nawet w pierwszym zespole. Spora część z nich poleciała na doczepkę, żeby nie straszyły puste miejsca w samolocie.

Dariusz Żuraw zwyczajnie nie za bardzo ma dziś z czego lepić. W Belek do jego dyspozycji pozostaje już tylko 25 nazwisk, bo Darko Jevtić wybrał się do Rosji, a Joao Amaral wrócił do Portugalii przez szeroko pojmowane problemy rodzinne. Robert Gumny jeszcze długo będzie kontuzjowany, ciągle dochodzi do siebie Tomasz Cywka, z powodu problemów zdrowotnych w Poznaniu został również Paweł Tomczyk, kontuzję już w Belek leczy Michał Skóraś. Jak tak dalej pójdzie, klub zdąży się przeprosić z Maciejem Makuszewskim, który dostał wolną rękę w poszukiwaniu nowego pracodawcy.

Reklama

Lech rozgrzebuje sobie transfery pod kątem lata, a tych zimowych póki co nie widać. A o to właśnie teraz chodzi. Co z tego, że Alan Czerwiński został zaklepany na 1 lipca, skoro najbardziej potrzebny byłby wiosną pod nieobecność Gumnego? Rozmowy z Zagłębiem Lubin idą jak po grudzie, „Miedziowi” nie palą się do zarobienia paru groszy kosztem utraty kluczowego zawodnika pół roku wcześniej, a że Lech kasą nie śmierdzi, argumentów mu brakuje. Jedyną nową twarzą – i to też nie do końca z zewnątrz – jest powracający z wypożyczenia do Rakowa Skóraś. W zespole beniaminka miewał słabsze chwile w obronie, ale z przodu mimo niewielu minut na boisku (608) dawał radę, zdążył zaliczyć trzy asysty i na koniec strzelić gola w Gdańsku. Trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu, że wrócił bardziej ze względu na problemy kadrowe poznaniaków niż świetną postawę w Częstochowie.

O tym, jak krótką kołdrę ma dziś Żuraw, mogliśmy się przekonać dwa dni temu w sparingu z Astrą Giurgiu (0:0). Wyjściowa jedenastka jeszcze tak źle się nie przedstawiała: Van der Hart – Kamiński, Satka, Rogne, Kostewycz – Jóźwiak, Muhar, Tiba, Marchwiński, Puchacz – Gytkjaer. Już jednak widać pewne problemy. Po stracie Jevticia głównym kandydatem do jego zastąpienia jest 18-letni Marchwiński, który w pierwszej części sezonu nie dobił w lidze do stu minut, choć teorie są tu różne, łącznie z tymi, że chłopak nie grał z powodu przeciągających się rozmów kontraktowych. Mamy też eksperyment z Kamińskim na prawej obronie, ale w razie czego można wrócić do układu z Satką na tej pozycji. Wtedy partnerami Rogne na środku defensywy byliby Tomasz Dejewski lub jak dotąd mocno rozczarowujący Djordje Crnomarković.

W każdym razie, skład wpuszczony na Rumunów po przerwie wyglądał nieco kuriozalnie: Szymański – Smajdor, Dejewski, Crnomarković, Niewiadomski – Karbownik, Skrzypczak, Moder, Bartkowiak, Letniowski – Szymczak.

Na większości pozycji jakiekolwiek absencje spowodowane kartkami czy kontuzjami oznaczałaby dziś poważne kłopoty. W mediach regularnie pojawiają się nowe nazwiska, którymi Lech ma się interesować, ale na nic konkretnego jeszcze się nie zanosi. A czas nieubłaganie leci. Do pierwszego ligowego meczu z Rakowem pozostało 15 dni. Nawet jeśli ktoś zdąży przyjść, będzie musiał z marszu wejść do zespołu.

Z perspektywy kibiców „Kolejorza” najgorszy jest chyba fakt, że nie ma nic w zamian. Trochę łatwiej byłoby przełknąć taką sytuację ze świadomością, że polityka zaciskania pasa i nastawienie na okres przejściowy przynajmniej owocuje zbilansowanym budżetem. Jak wiadomo, ostatnio już nawet tabelki w Excelu się nie zgadzają, budżet coraz bardziej się rozjeżdża. A skoro tak, „gdzie są transfery?” przy Bułgarskiej może tej zimy nie ucichnąć.

[etoto league=”pol”]

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...