Reklama

Jak co czwartek… LESZEK MILEWSKI

redakcja

Autor:redakcja

23 stycznia 2020, 19:47 • 5 min czytania 0 komentarzy

Z Lecha Poznań odszedł Darko Jevtić. Nie odszedł za frytki, nie odszedł za skrzynię z paciorkami. Kwota, o której się mówi, może nie poraża, pewnie w swoim czasie dało się wyciągnąć znacznie więcej, ale groszową czy głodową także bym jej nie nazwał.

Jak co czwartek… LESZEK MILEWSKI

Tu i ówdzie przy okazji wyjazdu Jevticia słyszę: o, ESA, mistrzyni świata w osłabianiu się, wydaje się, że bardziej osłabić się nie może, a jednak wciąż staje na wysokości zadania. O, była mierna, a teraz jest – pozwólcie tak powiedzieć – jeszcze mierniejsza; o, trwa exodus wszystkich, którzy potrafią prosto kopnąć piłkę; o, jesteśmy tylko oknem wystawowym i niczym więcej; Wyprzedaż Ekstraklasa, to jej prawdziwe imię.

No i dobrze. Nie twierdzę, że odejście Jevticia zawyży poziom. To niezły gracz. Chimeryczny, nigdy nie dorósł w pełni do roli lidera, jakiego w pewnym momencie pewnie nie tylko ja w nim widziałem, ciesząc się po jego wielce obiecującym początku, że nie zniknie z radaru polskiego futbolu.

Ale w zasadzie co z jevticiopodobnymi piłkarzami, a więc ponadprzeciętnymi, zrobić?

Trzymać ich na siłę?

Reklama

Łańcuchem przywiązać do boiska?

Gdzie, nie oszukujmy się, jeśli ktoś się po nich zgłasza, to raz, że proponuje lepsze pieniądze, to również lepsze stawki i jeszcze lepsze okno wystawowe, czyli nie tylko lepszy byt, ale i jeszcze wyższą drabinę?

Co konkretnie poza ujadaniem, że ktoś dobry odchodzi, z tego ujadania może wynikać?

Znam Ekstraklasę, wiem gdzie są jej słabe punkty, nie raz wbijałem jej szpilkę. Ale sprzedawanie najlepszych piłkarzy to akurat nie jest jej problem czy wada. Tak wygląda po prostu dzisiejszy futbol. Każda liga, poza może ścisłym topem, to okno wystawowe, tylko ma innych nabywców i inne stawki.

Czy w Belgii po udanym sezonie topowi gracze nie przebierają nogami? Może mniej tanecznym krokiem, może z mniejszą natarczywością, ale przebierają czy nie przebierają?

Czy w Norwegii jak ktoś ma dwadzieścia jeden lat i wymiata to marzy o zostaniu na dziesięć lat w Rosenborgu czy innym Molde?

Reklama

Czy koleś wyróżniający się w Newcastle to już o niczym poza Newcastle nie marzy, bo przecież Anglia, Premier League?

To są kwestie poza nami, bo to są kwestie dla dzisiejszej piłki i jej ekonomii uniwersalne.

Szatnie dzisiejszych drużyn piłkarskich powinny posiadać drzwi obrotowe. Warunki są dziś jasne: albo się do tego zaadaptuj, albo zgiń.

Kto śledzi piłkę intensywnie dziś, znając każdą tabelę drugiej ligi tureckiej i skład Trofense do trzech sezonów wstecz, ale z historią ani ani, najbardziej byłby zaskoczony stabilnością składów sprzed lat. Byle Stal Mielec, byle Nottingham – mniej więcej ta sama kadrowo drużyna przez minimum pół dekady, zwykle więcej. Dzisiaj to nie do pomyślenia. Dzisiaj piłkarz, który spędza dziesięć lat w jednym klubie, a nie jest to Barcelona, Bayern czy inny klub z wielkiego topu, to owszem, piłkarz, który budzi szacunek, ale też pytania: a w sumie czemu nigdy nie poszedł wyżej? Co poszło nie tak? Czy nie mógł więcej? Brakło mu odwagi? Jak to było z tym szampanem i ryzykiem?

Nie mówię, że dzisiaj trzeba się po pół roku rzucać na pierwszą lepszą ofertę, która kieruje cię choć w potencjalnym sensie wyżej – nie, zupełnie nie. Ale nie da się ukryć, że dzisiaj piłkarska giełda transferowa to o wiele żywsza materia niż kiedyś. To ruch jak na Wall Street, w konsekwencji kadry zmieniają się nieustannie nie do poznania. Spojrzysz wstecz o rundę, dwie, a pół jedenastki inne, praktycznie wszędzie – bywa zresztą, że proporcje są jeszcze wyraźniejsze.

ESA próbująca zatrzymać na siłę swoich zawodników przy takich tendencjach światowych rynków byłaby anachronizmem. Zatrzymani byliby buntownikami, cierpiętnikami, często na naszych oczach tracącymi ogień – sami sobie odpowiedzcie czy to przypadek Jevticia.

Globalizacja w futbolu sprawiła, że dzisiaj wszystkie ligi są elementami jednego łańcucha pokarmowego. Nie możemy się temu przeciwstawić ” BO TAK”. Lepsi od nas będą wybierać z naszych zasobów, tak jak lepsi od nich wybierają z ich kadr. To nieubłagane, bo opierające się na podstawie współczesnej piłkarskiej ekonomii prawo.

Wiem, że użyłem pewnego uproszczenia, generalnie wielu chodzi o to, że odchodzenie kolejnych graczy jest dowodem jak Ekstraklasa jest dla nich nieperspektywiczna. Ale przy dzisiejszym rynku, przy potężnych możliwościach obserwacji, narzędziach takich jak InStat, które zacierają w futbolu problemy odległości… Powiem tak: gdybyśmy w trzech ostatnich latach grali w fazie grupowej europejskich pucharów, byłoby tak samo, najlepsi by wyjeżdżali, tak jak bez względu na wszystko wyjeżdżać będą. Jest tylko kwestia otrzymywanej stawki, a już tydzień temu w felietonie pisałem, że pod tym względem akurat wyciągamy wyjątkowo dużo jak na jakość ligi.

Droga do tego, by nasza liga była lepsza, nie wiedzie przez lament „o, ten czy tamten odchodzi”. Droga wiedzie przez lepszy obrót pozyskanymi w ten sposób pieniędzmi. Możemy zahaczyć o nieśmiertelną dyskusją o szkoleniu, niemniej od niej odejdę, z dwóch przyczyn: raz, że samymi młodymi Polakami sukcesu nie zrobisz, to jest 2020 rok, obcokrajowcy są w drużynie potrzebni, grunt, żeby byli naprawdę nieźli. Po drugie, akurat co do szkolenia w ostatnich latach wytworzono sporą presję, a przy tym po prostu było dostatecznie wiele „success story”, by każdy zauważył, że dzięki szkoleniu można się – zwyczajnie – obłowić.

Skauting, penetrowanie tych lig, gdzie my powinniśmy się stołować, to inna para kaloszy. Zaryzykuję i powiem, że tak jak nasze szkolenie jest dalekie od ideału, że choć cały czas trzeba je intensywnie rozwijać, tak już dostało potężnego kopa na rozpęd, i choćby ostatnio zupełnie nieźle radzimy sobie jako dostawca materiału dla wyższych lig, co jakimś tam wyznacznikiem jednak jest.

O wiele gorzej, gdy to nam idzie się wybrać z koszykiem w ręku. To obszar, o którym jest ciszej, a gdzie mamy gigantyczne pole do rozwoju.

To drugi fundament budowy mocnego zespołu dla klubów z naszego regionu: umiejętne przebieranie w przecenach przecen, umiejętność skuszenia.

A może nawet ważniejszy?

Skoro kadry są tak chwiejne?

Skoro co pół roku trzeba trzymać rękę na pulsie, a potem zaczyna się walka na noże, gdzie o jednego gracza walczy szereg zawodników z różnych miejsc nie tylko Europy?

Skoro nie sztuką jest znaleźć dobrego piłkarza mając grubą forsę, sztuką jest znaleźć dobrego piłkarza działając w naszych widełkach cenowych?

Jak sądzicie, czy gdybyśmy wiedzieli wszystko o skautingu w ESA, gdybyśmy znali czarno na białym detale wszystkich transakcji i ich przebiegu, częściej łapalibyśmy się za głowę jak Apoloniusz Tajner po skoku Małysz w Willingen czy jednak z innych przyczyn?

Leszek Milewski

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Szymon Janczyk
1
Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”
1 liga

Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków

Bartosz Lodko
4
Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków
Anglia

Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Bartosz Lodko
4
Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Felietony i blogi

Ekstraklasa

Trela: Przewagi i osłabienia. Jak czerwone kartki wpływają na losy drużyn Ekstraklasy?

Michał Trela
4
Trela: Przewagi i osłabienia. Jak czerwone kartki wpływają na losy drużyn Ekstraklasy?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...