Reklama

Przyzwyczaiłem się do gry na poziomie, którego nie umiem przekroczyć

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

18 stycznia 2020, 07:58 • 11 min czytania 0 komentarzy

Czy czuje się pełnoprawnym liderem Jagiellonii Białystok? Czy to prawda, że na stole leży oferta za niego oferta z Turcji? Czy zostanie w Białymstoku na rundę wiosenną? Jakie pierwsze wrażenie w szatni Jagiellonii zrobił Iwajło Petew? Czy według niego nowy sternik podlaskiego klubu ma charakter i potrafi trafić do swoich podopiecznych? Czy zgadza się z tezą, że od dwóch lat nie poczynił progresu? Na te i na temu podobne pytania w rozmowie z nami odpowiada Taras Romanczuk. Zapraszamy.

Przyzwyczaiłem się do gry na poziomie, którego nie umiem przekroczyć

***

W jakich humorach spędziliście te ostatnie dwa tygodnie przed zgrupowaniem w Turcji?

W przyzwoitych. Jedziemy na obóz, solidnie popracowaliśmy w Białymstoku, głównie pod kątem fizycznym. Myślę, że na wyjeździe czeka nas więcej taktyki i kwestii czysto piłkarskich, bo teraz dostaliśmy porządną dawkę wycisku. Codziennie po dwa treningi, każdy solidny, każdy uczciwie przepracowany. Przydaje się takie coś.

Już z Iwajło Petewem za sterami. 

Reklama

Dużo od nas wymaga, jest konkretny, od razu widać było, że nie zamierza się czaić i czekać na wyjazdowe zgrupowanie, żeby się przedstawiać, tylko od początku mocno narzucał nam swoje standardy. Wiadomo jednak, jak to jest, wszystko krystalizuje się z czasem i chyba dopiero po zgrupowaniu w Turcji, całkowicie będzie widać, czego od nas oczekuje, w jakim ustawieniu będziemy grać i jak chce budować zespół.

Da się zauważyć, że to trener, który będzie bazował na ofensywnie? 

Nie będzie wielkiej zmiany w tym aspekcie względem filozofii trenera Mamrota, który też chciał, żebyśmy utrzymywali się przy piłce, dominowali i prowadzili grę. Tego trzeba od nas wymagać, bo nie wyobrażam sobie, żebyśmy stawiali zasieki w obronie i tylko czekali na kontratak.

83193659_174630616934083_1573250446124908544_n

W Polsce da się w ogóle grać ładną i przyjemną piłkę dla oka?

Kilka razy nam się to w Jagiellonii udawało, więc myślę, że się da. Oczywiście, nie zawsze tak bywało, każdy widzi, jak bywa, nie będę zakłamywał rzeczywistości, ale jeżeli będziemy dobrze przygotowani do sezonu, to nasza gra będzie przyjemniejsza dla oka. Moim zdaniem największym problemem jest to, że wysoka dyspozycja często przekłada się na pojedyncze mecze, nieregularne, rozgrywane seriami, a nie całą rundę czy nawet cały sezon. Brakuje w tym wszystkim regularności.

Reklama

Z czego to wynika?

Może z mentalności zawodników? Jeśli ktoś czuje, że jedzie na wyjazd do słabszego przeciwnika i myśli, że jego rywal położy się jeszcze przed meczem, to siłą rzeczy nie zagra wybitnego spotkania, bo będzie chciał przejść przez mecz, wkładając w to minimalny wysiłek. Nigdy tak nie myślę i zawsze denerwuje mnie takie lenistwo. To nie fair wobec samego siebie i swojej drużyny. Każdego przeciwnika trzeba traktować tak samo.

Taka to liga. 

Ciężko tu się gra. Ostatni zespół w tabeli trzeba traktować na równi z pierwszym, bo inaczej można się na tym przejechać.

A zarazem poziom rozgrywek nie rośnie, a może nawet spada, z roku na rok.

Tylko dlatego, że w europejskich pucharach nie gramy tak, jak powinniśmy grać, czyli tak, jak polskie drużyny grały jeszcze dwa-trzy lata temu, kiedy Legia potrafiła występować w Lidze Mistrzów, a Lech w Lidze Europy. Spowodowane jest to tym, że wielu młodych odchodzi po jednej czy dwóch dobrych rundach. Dostają pierwszą dużą ofertę z zagranicy i nawet nie wahają się specjalnie, czy zostać, bo dla nich ta decyzja jest oczywista sama w sobie. Na pewno liga byłaby lepsza i bardziej atrakcyjna, jeśli młode gwiazdki dostawałby w Polsce lepsze i wyższe kontrakty, żeby nie musieć wyjeżdżać na zachód. Inna sprawa, że Anglicy są w dzisiejszych czasach wziąć każdego za każde pieniądze, a młody zawodnik też raczej będzie wolał rozwijać się w bardziej prestiżowym miejscu i w silniejszej lidze.

Rozumiesz decyzję Patryka Klimali, który po pół roku gry na niezłym poziomie w Ekstraklasie, zdecydował się na transfer do Celticu?

Rozumiem. I to doskonale. Liga szkocka będzie dla niego dobra. Lubi waleczność, jest szybki, nie boi się kontaktu z innymi zawodnikami, odnajdzie się. Czy wyjechał za szybko? Miał taką kwotę wpisaną w kontrakcie, że pewnie głównie ten fakt decydował, czy zostanie, czy odejdzie. Ostatecznie wyszły z tego dobre warunki dla Patryka, dobre warunki dla Jagiellonii, i pewnie dobre też dla Celticu, który może tylko na tym wszystkim skorzystać. W konsekwencji wszystkie strony są zadowolone.

A jak wygląda sprawa transferu w twoim wypadku? Relatywnie niedawno wyróżniałeś się w lidze, ocierałeś się o reprezentację Polski, na pewno pojawiały się jakieś oferty. Teraz też mówi się o zainteresowaniu z ligi tureckiej? Czy to prawda i czy nie kusi, żeby z niej skorzystać?

Mogę się tylko uśmiechnąć. Głosy jakieś do mnie dochodzą, może jest jakaś oferta, może jakieś zapytanie, ale to wszystko nie przeszkadzało mi w tym, żeby spakować swoje rzeczy i zdecydować się na pojechanie na obóz przygotowawczy z Jagiellonią. Nic się w tej kwestii nie zmienia.

Zresztą obóz też w Turcji.

Tak, taki przypadkowy zbieg okoliczności. Skupię się na sobie, żeby dobrze popracować, a nie na tym, żeby czytać plotki na swój temat.

Zadeklaruj się, że zostaniesz, to wszyscy będą szczęśliwi.

Myślę, że nic się nie zmieni i faktycznie zostanę w Białymstoku. Podpisałem nowy kontrakt, życie mi się tu podoba, tu jest mój dom, tu jestem szczęśliwy, mam szacunek do kibiców, a oni mają szacunek do mnie, więc ja byłbym spokojny o moją przyszłość.

Porozmawiajmy o drużynie Ireneusza Mamrota. Ona za to nie miała już przyszłości. Strony pożegnały się w serdeczny sposób, ale chyba wszyscy poczuli ulgę, że to już koniec, bo dobrnęliście w tym układzie do ściany. 

Od roku regularnie, raz na jakiś czas, graliśmy mecze o pozycję trenera. Dużo pisało się o tym, że Ireneusz Mamrot straci pracę w czasie poprzedniego sezonu, w jego końcówce, gdzie przegraliśmy Puchar Polski z Lechią Gdańsk, potem w rundzie jesiennej sytuacja się powtarzała, i to wszystko bardzo siedziało w głowach trenera, jego sztabu i chyba też w naszych. Mieliśmy świadomość tego, że jeśli nie będziemy grali dobrze, jeśli nie będziemy punktować i wygrywać, to trenerowi bardzo ciężko będzie utrzymać posadę. Pamiętam takie mecze u siebie, jak z Cracovią czy ŁKS-em, gdzie po porażkach wyjazdowych czy po seriach klęsk, wiedzieliśmy, że albo wygrywamy, albo pozycja trenera zawiśnie na włosku.

Udawało się, skupialiśmy się, wygrywaliśmy, ale potem wszystko sypało się na nowo i nie mogliśmy złapać wiatru w żagle. Na koniec przyszedł feralny mecz z Zagłębiem. Zagraliśmy fatalnie. Tego nie da się wytłumaczyć. Skompromitowaliśmy się przed kibicami, którzy przyszli nas oglądać i zobaczyli zespół, który bał się grać w piłkę. Każdy robił, co chciał i nic dziwnego, że po tym meczu Mamrot został odsunięty od zespołu.

ZABRZE 21.12.2019 MECZ 20. KOLEJKA PKO EKSTRAKLASA SEZON 2019/20 --- POLISH FOOTBALL TOP LEAGUE: GORNIK ZABRZE - JAGIELLONIA BIALYSTOK TARAS ROMANCZUK FOT. MICHAL CHWIEDUK / 400mm.pl

Sporo mu zawdzięczasz?

Mam szczęście do trenerów. Każdy jeden nauczył mnie bardzo dużo. I Papszun, i Probierz, i Mamrot. Dużo mi dali, przy każdym się rozwinąłem. Podobała mi się współpraca z trenerem Mamrotem, bo to ofensywy szkoleniowiec z fajną wizją, który potrafi do człowieka trafić. Takie jest już jednak życie w piłce, że przychodzą rozstania i trzeba zaczynać pewne rzeczy od nowa.

Z Mamrotem zaczynaliście bardzo dobrze, przez pierwsze czterdzieści pięć meczów jego kadencji Jagiellonia punktowała bardzo dobrze i regularnie, ale nagle wszystko zaczęło się psuć.

Nie da się ukryć. Na pewno nie pomogły nam odejścia Sheridana, Bezjaka, Świderskiego, Frankowskiego, bo każdy z nich dawał od siebie naprawdę dużo. Jeżeli popatrzeć na ten zespół, do którego przychodził trener Mamrot i ten zespół, z którego odchodził, to z tamtej ekipy zostali tylko Runje, Guilherme, Pospisil i ja. Duża rotacja. Przez dwa lata zostało zaledwie czterech zawodników, którzy byli tu od początku. Można nas zmieścić na palcach jednej ręki. To bardzo mało.

Nie przeszkadza to, że ten zespół stał się przez to Wieżą Babel. Mówisz po polsku, masz polskie obywatelstwo, więc nie masz tego problemu, ale z drugiej strony, używanie polskiego nie jest ci pewnie specjalnie potrzebne, bo w drużynie dominują obcokrajowcy z innych kręgów kulturowych i lingwistycznych. 

Jak przychodziłem do Jagiellonii, to ta proporcja była wręcz odwrotna, nie da się ukryć. Taka sytuacja jednak nie dotyczy tylko Jagiellonii. Tak jest wszędzie i taka jest rzeczywistość. Wystarczy popatrzeć na składy zespołów. Przykładowo taka Korona czy Cracovia, a można by wymieniać kolejne kluby, mają w swoich kadrach przeważającą liczbę obcokrajowców. Naturalnie chcielibyśmy mieć w składzie więcej Polaków, ale nie będę narzekał, bo nie mamy żadnych problemów z komunikacją. Angielski dzisiaj jest niezbędnikiem dla piłkarza. Młodzi chłopcy też dzięki temu mogą się uczyć na żywej materii i zakładam, że potem, kiedy wyjadą z kraju, będzie im łatwiej odnaleźć się w zagranicznej szatni.

Czujesz się liderem tego zespołu? Całą rundę nosiłeś opaskę kapitana.

Mamy tu kilku zawodników, którzy prowadzą grę, od kilku szczególnie zależy kształt tego zespołu na boisku, więc nie jestem taki osamotniony.

A w szatni?

Też to się rozkłada. Nie jest tak, że ja odpowiadam za wszystko, a reszta tylko słucha. Absolutnie, wprost przeciwnie. Na spotkania z trenerem chodzi reprezentacja kilku zawodników, bo nie brakuje u nas silnych charakterów, ale co tam będę mówił – to nic dziwnego, bo tak to funkcjonuje praktycznie w każdej szatni.

Czyli była już rozmowa z trenerem Petewem.

Gadałem z nim indywidualnie, ale myślę, że nie tylko ja sobie na to pozwoliłem. Pewne rzeczy sobie wyjaśniliśmy, przedstawiliśmy się sobie poza boiskiem i teraz zobaczymy, jak będzie dalej.

Jest charyzmatyczny?

Ma charakter, ale nauczyłem się w czasie kariery, że pełniej i obiektywniej takie rzeczy ocenia się po pierwszych sparingach, bo wtedy można zobaczyć zewnętrzną reakcją na to, co dzieje się tu i teraz. Wtedy zobaczymy, jak reaguje przy linii, jak wspiera zawodników, jak zachowuje się w obliczu gorszych momentów, to wszystko będzie bardzo ciekawe. Na razie zauważyłem, że nie wchodzi w wewnętrzne gierki, ale za to bardzo dużo podpowiada, instruuje, zatrzymuje grę, zwraca uwagę na to, co jest źle, co wymaga poprawy i co można by zrobić, żeby to zmienić.

Wierzysz w efekt nowej miotły czy to mit?

Każdy zawodnik chce udowodnić nowemu trenerowi, że jest dobry i zasługuje na miejsce w składzie. Myślę, że tak to właśnie działa. Na zasadzie czystej karty. Zaczęcia od nowa. Łatwiej wtedy wprowadzić jakieś zmiany i korekty w swoją grę, kiedy nie blokuje cię żadna przeszłość. I często korzysta na tym cała drużyna.

Pogadajmy trochę o twojej karierze. Nie uważasz, że trochę wyhamowałeś i przez dwa-trzy ostatnie lata nie poczyniłeś większego progresu? Cały czas grasz na niezłym, solidnym ligowym poziomie, ale w sumie nic więcej.

Coś w tym jest, że trochę przyzwyczaiłem wszystkich do gry na poziomie, z którego choć nie schodzę, to też nie umiem go przeskoczyć. To może być pewien problem. Dwa-trzy sezony temu było o mnie głośniej, mówiono, że się rozwijam, że sondują mnie w kontekście reprezentacji, że może jakiś transfer zagraniczny, a teraz to wszystko przycichło, choć nie gram wcale gorzej.

Tylko problem w tym, faktycznie, że nie gram lepiej. Staram się nad sobą pracować, rozwijać się na treningach, szukam u siebie deficytów, bo stary przecież nie jestem, więc nie będę zadowalał się tym, co już osiągnąłem. Zobaczymy, nie wiem, może w którymś momencie zadowoliłem się swoimi umiejętnościami i przestałem intensywnie pracować, ale problem na pewno nie leży w mojej mentalności, bo nigdy nie zrobiłbym czegoś takiego celowo. Nie jestem próżny.

Co mógłbyś poprawić i czy w wieku 28 lat da się jeszcze poczynić wielki progres?

Spokojnie można poprawiać się i w wieku 28 lat, i w wieku 32 lat, i pewnie nawet w wieku 34 lat. Człowiek uczy się całe życie, a doświadczenie tylko w tym pomaga. Im więcej zobaczysz na boisku, tym szybciej będziesz w stanie zareagować i podjąć lepszą decyzję.

Ostatnie pół roku to najgorszy czas w Jagiellonii, odkąd jesteś w klubie?

Najgorszą rundę zaliczyliśmy w sezonie 2015/16, kiedy w pierwszej rundzie zdobyliśmy żałośnie małą liczbę punktów, przegrywaliśmy mecze trzema bramkami i dostawaliśmy regularne łomoty od rywali. Wtedy było bardzo źle, teraz trochę lepiej, ale w trójce najgorszych rund znalazłoby się miejsca również dla tej minionego roku.

Dziewiąte miejsce to spore rozczarowanie?

Spore, ale traktuję je z dużym spokojem, o wszystkim zdecyduje wiosna, kiedy zmierzymy się z naszymi bezpośrednimi przeciwnikami o miejsce w pierwszej ósemce. Te spotkanie zdecydują o tym, czy będziemy w rundzie finałowej, a nie mamy przecież dużej straty. Nawet do trzeciego miejsca, które jest naszym celem, mamy zaledwie sześć punktów straty, a to spokojnie da się odrobić. Recepta jest prosta: dobrze grać. Potencjał składu mamy spory. Dobrzy młodzieżowcy, ograni ligowcy, ludzie, którzy z powodzeniem radzili sobie w zagranicznych ligach, reprezentanci kraju, jest w czym wybierać. Tylko trzeba z tego umiejętnie korzystać.

Najmocniej wygląda chyba druga linia, ale brakuje napastnika.

Patryk Klimala strzelał jesienią sporo bramek, dużo nam dawał, więc nie powiedziałbym, że mieliśmy problem z atakiem.

Ale teraz już w Białymstoku nie ma i to jest zasadniczy problem.

Jest za to Ognjen Mudrinski, stać go na bramki, a też mi się wydaje, że niedługo dojdzie, ktoś nowy w miejsce Patryka i wzmocni środek ataku. Bez mrugnięcia oka zgodzę się za to z tym, że mamy mocną pomoc i to na każdej jednej pozycji.

Camara, Imaz, Kostal, Pospisil, Prikryl – w Jagiellonii roi się aż od ofensywnie usposobionych pomocników i chyba przez to twoja rola ofensywna jest mocno zmarginalizowana.

Wcześniej proporcje między moim udziałem w defensywie a ofensywie były bardziej zrównoważone, bo grałem często obok Rafała Grzyba i Jacka Góralskiego, którzy odpowiadali głównie za destrukcję, więc mogłem więcej podłączać się do ataków. A teraz? Jestem ”6” z dominującą liczbą zadań defensywnych. Muszę się z tym pogodzić.

romanczuk kucza

Jaki cel na wiosnę?

Załapanie się do pucharów. Stać nas na to.

Indywidualnie?

Pomóc zespołowi w załapaniu się do pucharów (śmiech).

Czyli nie przykleiłeś sobie na lodówce karteczki z napisem: pięć bramek, pięć asyst?

Niech zostanie tyle bramek i asyst, ile mam, ale zajmijmy trzecie miejsce w tabeli na koniec tego sezonu. I wtedy będę szczęśliwy.

ROZMAWIAŁ: JAN MAZUREK

Fot. Michał Chwieduk/Fotopyk

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Inne kraje

Świetna dyspozycja Michała Skórasia. Polak trafił do siatki w starciu z Genk [WIDEO]

Damian Popilowski
5
Świetna dyspozycja Michała Skórasia. Polak trafił do siatki w starciu z Genk [WIDEO]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...