Reklama

Jagiellonia bierze bramkarza Arsenalu. Brzmi dumnie, ale nic więcej

redakcja

Autor:redakcja

15 stycznia 2020, 09:06 • 3 min czytania 0 komentarzy

Nowy trener Jagiellonii, Iwajło Petew bardzo szybko dał do zrozumienia, że chce nowego bramkarza i to właśnie piłkarz na tę pozycję jest pierwszym zimowym transferem białostoczan. A w zasadzie wypożyczeniem, bo na taki wariant się zdecydowano. Nie mamy jednak poczucia, że przychodzi ktoś, kto może z miejsca wnieść odpowiednią jakość. 

Jagiellonia bierze bramkarza Arsenalu. Brzmi dumnie, ale nic więcej

Clickbajtowe tytuły typu „bramkarz Arsenalu w Jagiellonii!” fajnie brzmią, ale nie ma się czym podniecać. Dejan Iliev w lutym skończy 25 lat, a w seniorską piłkę zaczął się bawić dopiero w tym sezonie. „Kanonierzy” sprowadzili go już dawno temu – latem 2012 roku z drugiej ligi macedońskiej, w ostatnim dniu okienka. Chłopak jednak nigdy się nie przebił w Londynie, występował jedynie w drużynach młodzieżowych. Jego historię dobrze obrazuje położenie w pierwszej reprezentacji Macedonii Północnej. Powoływany do niej był już blisko dziesięć razy (dwukrotnie na mecze z Polską), lecz jak dotąd debiutu nie doczekał.

Na dodatek między 2015 a 2017 rokiem niemal wyłącznie się leczył. Na ławkę pierwszego zespołu londyńczyków załapał się tylko trzykrotnie, w tym na majowy finał Ligi Europy z Chelsea, gdy na wszelki wypadek do Baku poleciało trzech golkiperów. Zagrał Petr Cech, w pogotowiu czekał Bernd Leno, a Macedończyk zabezpieczał sytuację na wypadek jakiegoś kataklizmu.

Niedługo potem Iliev wreszcie zaczął poważniejsze granie, wędrując na wypożyczenie do słowackiego ekstraklasowca SKF Sered. Zaliczył komplet osiemnastu występów i choć zbierał niezłe recenzje, to jego drużyna raczej cieniowała. Odniosła zaledwie cztery zwycięstwa, w tabeli zajmuje trzecie miejsce od końca. Arsenal skrócił jego pobyt na Słowacji, uznając, że potrzebuje on ogrania w lepszym miejscu. Chciały go kluby League One, ale on chciał iść gdzieś do najwyższej ligi i padło na Jagiellonię. Jeżeli ma zamiar się u nas sprawdzić, musi wygrać rywalizację z Damianem Węglarzem i Grzegorzem Sandomierskim. Nie są to Himalaje tego fachu, obaj nie za bardzo jesienią „Jadze” pomagali, jednak nie postawilibyśmy więcej niż dychy, że Iliev przez całą wiosnę będzie miał pewne miejsce w składzie.

Gdy czyta się na jego temat, wątpliwości pojawia się sporo: małe doświadczenie jak na swój wiek, skłonność do popełniania głupich błędów, nie najlepsza odporność psychiczna, problemy z grą nogami. Na plus bardzo dobry refleks i komunikacja z obrońcami. No, nie brzmi to jak gotowy przepis na murowaną jedynkę między słupkami „Jagi”. Znajomość z Krystianem Bielikiem, który polecił mu polski kierunek, może nie przeważyć szali po stronie pozytywów.

Reklama

Jagiellonia bramkarskich kandydatur rozważała więcej i byli to zawodnicy znacznie bardziej otrzaskani, na przykład Ivan Provedel z Empoli. Wygląda jednak na to, że wybrano wariant najbardziej oszczędnościowy. W każdym razie jednego powinniśmy być pewni: Ilievowi motywacji nie zabraknie. Jeżeli chce jeszcze gdziekolwiek zaistnieć w poważniejszym otoczeniu, musi dać radę w Polsce. W samym Arsenalu nie ma już czego szukać. Zaraz będzie miał 25 lat, do zespołu U-23 się nie łapie, dlatego musiałby być numerem trzy w seniorach, co wydaje się nierealne. Tutaj walka toczy się o to, żeby w ogóle pozostać przynajmniej na jako takim poziomie. Pytanie, czy właśnie kogoś takiego Jagiellonia dziś potrzebowała, bo bramkarzy średnich lub słabych już wcześniej jej nie brakowało.

Fot. newspix.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...