Reklama

Klimala nie ma nic do stracenia. Wrócić może zawsze i to silniejszy

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

13 stycznia 2020, 09:59 • 8 min czytania 0 komentarzy

– Klimala idzie do Celtiku i może tylko na tym skorzystać. Jeśli mu nie wyjdzie, jeśli się nie odnajdzie, jeśli to będzie dla niego za wysoki poziom, to zawsze będzie mógł wrócić do Ekstraklasy. Bardzo często piłkarze, którym nie wychodzi na obczyźnie, wracają do kraju i ich status dodatkowo wzrasta, bo mają nowe doświadczenie, bo już coś zobaczyli i nie są nieopierzonymi młodzieńcami. Jestem w stanie wyobrazić sobie sytuację, w której Klimala ogrywa się w Celtiku, ale bez większych sukcesów, po czym przechodzi do Legii, która lubi korzystać z zawodników wracających do Polski po nieudanych zagranicznych podbojach. I też nikt na tym źle nie wychodzi – mówi w rozmowie z nami Tomasz Frankowski. Zapraszamy.

Klimala nie ma nic do stracenia. Wrócić może zawsze i to silniejszy

***

Cztery miliony za Patryka Klimalę to brak rozwagi, naturalna rynkowa cena czy promocja dla Celtiku?

Celtic ryzykuje. Nie da się ukryć. Klimala zagrał dopiero jedną rundę na wysokim poziomie w Ekstraklasie i Szkoci nie mają wiele argumentów, żeby twierdzić, że utrzyma poziom przez wiele lat. Z drugiej strony, można dopatrywać się w tym wszystkim racjonalności, bo dla nich cztery miliony euro, to jak cztery miliony złotych dla Legii. Przy budżecie Celticu nie jest to jakiś imponujący wydatek. Ten transfer tylko pokazuje, że ceny rynkowe poszły mocno do góry i polscy piłkarze wcale nie zostali w tyle. Głównie dlatego, że w ostatnich kilku latach, począwszy od transferu Lewandowskiego do Dortmundu, rok w rok z naszej ligi wyjeżdżają najzdolniejsi piłkarze za porządne sumy.

Tak było w przypadku Sebastiana Walukiewicza, Jana Bednarka, Krzysztofa Piątka, wcześniej Arkadiusza Milika, i właśnie chyba przez wzgląd na to, jak dobrze idzie tym ofensywnym zawodnikom, to spokojnie możemy twierdzić, że w zagranicznych ligach klasa polskich snajperów jest powszechnie znana i uznawana. Osoby decyzyjne w zagranicznych klubach, tutaj mówimy o Celtiku, patrzą na polską ligę, widzą wyróżniających się snajperów i naturalnie doceniają bramki takiego Klimali, bo doskonale zdają sprawę z tego, że zawsze może uda się wyłowić drugiego Piątka, Lewandowskiego czy Milika.

Reklama

Ale sam pan wspominał, że mistrz Szkocji ryzykuje. 

Bo to trudny kierunek dla napastnika. Nie jest powiedziane, że Klimali się uda, choć bardzo życzę mu, żeby poradził sobie tam lepiej od Maćka Żurawskiego, który z Polski wyjeżdżał jako dwukrotny król strzelców i czterokrotny mistrz kraju. Pamiętamy jego historię. Zaliczył pierwszy świetny sezon, nastrzelał sporo bramek, ale już w dwóch kolejnych latach nie było tak kolorowo. Chyba po kilkudziesięciu miesiącach w warunkach wyspiarskiej piłki skończył nieźle poobijany, bo zdecydował się kontynuować swoją karierę w zupełnie lżejszym, cypryjskim klimacie. Mówimy jednak o trochę innej rozpiętości i perspektywie. Klimala jedzie do Szkocji, żeby się uczyć.

Nie jest jeszcze ukształtowany, przebojem wdarł się do Ekstraklasy, pokazał potencjał i na ten moment chyba wszyscy są zadowoleni – on, bo liźnie większej piłki, Jagiellonia, bo otrzymała rekordową kwotę za swojego piłkarza, i sam Celtic, bo jeżeli się sprawdzi, to będą mogli go sprzedać za jeszcze więcej.

W Wiśle Kraków tworzyliście z Maciejem Żurawskim duet napastników, który strzelał po 40 goli w sezonie, ale jakoś nie ciągnęło was, żeby wyjechać do innego kraju po raptem jednej udanej rundzie. Brakowało lukratywnych ofert?

Kluczowe było podejście Bogusława Cupiała. Jako właściciel Wisły Kraków dysponował bardzo dużymi pieniędzmi i nie potrzebował nikogo sprzedawać. To po pierwsze. Kilkukrotnie podobne oferty, jak ta teraz za Klimalę, były lekką ręką odrzucane, co Żurawski, Szymkowiak czy paru innych Kosowskich może potwierdzić. Jedynie Kałużny odszedł za duże pieniądze do Bundesligi, ale jego sprawa była inna, bo on uparł się na transfer i dostał wolną rękę na zasadzie, że z żadnego niewolnika nie ma pracownika. Po drugie, w zakresie pięciu czy dziesięciu lat, przed naszym najlepszym czasem, nie było spektakularnych transferów piłkarzy z polskiej Ekstraklasy, którzy mogliby pokazać, że są w stanie zawojować Serie A, Premiera Division czy Premier League. Stąd agenci i kluby patrzyli na nas z pewnym dystansem. Mogli się zastanawiać: czy oni sobie poradzą, skoro nie mamy żadnego porównania?

To pozostawało w kwestii niewiadomej. Może europejskie puchary i reprezentacja dawała im jakąś większą informację, ale to dalej było nieporównywalnie mniej niż dzisiaj, kiedy cała Europa wie, że w Ekstraklasie można znaleźć jakiegoś naprawdę solidnego zawodnika z potencjałem do sporej kariery. A w przypadku Klimali, to jednak spojrzenie na niego przez pryzmat tych, którym się udało, znacznie zmienia optykę i ośmiela potencjalnego kupca.

Reklama

Rozumie pan decyzje młodych piłkarzy, którzy decydują się w ekspresowym tempie opuszczać Polskę? Wygląda to coraz częściej tak, że jeśli jakikolwiek młody zawodnik, wykazujący potencjał, pojawi się na murawach Ekstraklasy, to jest olbrzymie prawdopodobieństwo, że wraz z najbliższym oknem transferowym, nie będzie go już w klubie.

Wszystko zaczyna się od tego, czy pojawia się oferta i czy akceptuje ją klub, a nie oszukujmy się, że żadnego z polskich klubów nie stać aktualnie na odrzucenie kilkumilionowej propozycji za swojego piłkarza. Klimalę doskonale rozumiem. Musiał wykorzystać okazję i spróbować na Zachodzie. Niewykluczone, że druga okazja mogłaby się nie pojawić. Życie piłkarza jest bardzo zmienne. Raz jesteś na topie, wszystko ci wychodzi, budzisz zainteresowanie i trzeba z tego czerpać, bo można nawet nie zauważyć, kiedy coś się przytnie i nagle bezpowrotnie traci się szanse na transfer. Tak było na przykład w przypadku Marka Citko. Nie chciał odejść do Blackburn, myśląc, że za pół roku dostanie kolejne świetne oferty, a tu się okazało, że było zupełnie inaczej i kontuzja kompletnie zniweczyła jego plany.

Klimala idzie do Celtiku i może tylko na tym skorzystać. Jeśli mu nie wyjdzie, jeśli się nie odnajdzie, jeśli to będzie dla niego za wysoki poziom, to zawsze będzie mógł wrócić do Ekstraklasy. Bardzo często piłkarze, którym nie wychodzi na obczyźnie, wracają do kraju i ich status dodatkowo wzrasta, bo mają nowe doświadczenie, bo już coś zobaczyli i nie są nieopierzonymi młodzieńcami. Jestem w stanie wyobrazić sobie sytuację, w której Klimala ogrywa się w Celtiku, ale bez większych sukcesów, po czym wraca do Legii, która lubi korzystać z zawodników wracających do Polski po nieudanych zagranicznych podbojach. I też nikt na tym źle nie wychodzi.

Same pozytywy ze strony Klimali. A coś ryzykuje?

Przypomnę tylko jedną rzecz: pół roku temu kibice Jagiellonii na pieszo wysyłali go na wypożyczenie do Wigier Suwałki po finale Pucharu Polski. Kilka razy piłka odskakiwała mu od nogi, zestresował się, pogubił i ja go rozumiem, bo młody chłopak na PGE Narodowym nie zawsze musi sobie perfekcyjnie poradzić. Ostatnie pół roku jednak pokazało, że ma prawo ryzykować.

Też długo uważaliśmy, że sporo brakuje mu do wyróżniających się ligowych napastników. Czy to snajper, który w perspektywie czasu może dojść do poziomu, który wszystkich zaskoczy?

Nie mam zielonego pojęcia. Poczynił olbrzymi progres, wykorzystał swoją szansę w Ekstraklasie i teraz tylko pytanie, czy dadzą mu pograć w Celtiku. Jeśli tam będą cierpliwi i nie będę od niego wymagać cudów od pierwszego dnia w klubie, to ma spore szanse, żeby się od tej ligi szkockiej nie odbić. Myślę, że przez pierwsze pół roku trzeba poczekać z ocenieniem go. Niech tam założą, że kolejny sezon będzie weryfikował jego umiejętności, a wtedy można wierzyć, że będzie dobrze.

Brytyjska piłka jest zupełnie inna niż polska? 

Jest trudniejsza. Codziennie, na treningach dostaje się porządnie po nogach i ciele. Nie każdy sobie z tym radzi i z tym również zmierzy się Klimala. Inna sprawa, że wyjeżdża tam nie jako 32-latek, a jako 21-latek, co jest jego olbrzymim autem. Jego organizm jest w stanie wykonać kolejny skok mentalny, psychiczny i fizyczny. Cały czas może się uczyć. Nie blokują go złe nawyki z całego bagażu kariery. Oby tylko głowa funkcjonowała.

Przy zagranicznym wyjeździe tego typu bardziej liczą się same czyste umiejętności czy kwestia odpowiedniego mentalnego nastawienia? 

I to, i to. Trzeba to odpowiednio wypośrodkować.

Pewnie można powiedzieć, że zawsze, jak się strzela bramki, to się napastnik obroni. 

Wszystko jest ważne. W Anglii zderzyłem się ze ścianą, bo brakowało mi optymalnego przygotowania fizycznego, a bramki przecież strzelać umiałem. Klimala będzie się jeszcze rozwijał w kwestiach piłkarskich i to jest pocieszające. Ważne też, żeby nie dał sobie wejść na głowie, a na pewno ktoś tam będzie go podgryzał. W Celtiku spotka się z dużo większą rywalizacją niż w Jagiellonii, więc nikt go faworyzować nie będzie. Ani ze względu na wiek, ani ze względu na rynkową wartość, ani ze względu na pochodzenie. Startuje od zera.

Obcokrajowcom na wyspach ciężko jest się odnaleźć?

Dużo zależeć będzie od tego, w jakim stopniu Patryk zna angielski, ale z drugiej strony w pierwszej kolejności musi bronić się na treningach i boisku.

Z polskiej ligi odchodzi trójka najskuteczniejszych polskich napastników. Buksa i Niezgoda wybrali USA, Klimala Szkocję. Jeśli mógłby pan doradzić tym trzem młodszym kolegom jeszcze kilka tygodni temu, to popierałby pan wszystkie te wybory?

Nie są to wybory oczywiste. To na pewno. Idzie się tam, gdzie są oferty. Każdy z nich wybrał po swojemu.

Prowokuję: wyjazd do USA to samobójstwo?

Absolutnie nie!

Spodziewałem się takiej reakcji.

Już bardziej wyjazd do Kazachstanu uważałbym za błąd, a MLS to silniejsza liga niż Ekstraklasa.

Którykolwiek piłkarz z tej trójki podoba się panu jako napastnik i według pana nie wróci do Polski z podkulonym ogonem? Każdy z nich jest trochę innym typem.

To pytanie, na które nie znam odpowiedzi. Nie jestem prorokiem. Gdybym miał strzelać, to powiedziałbym, że Buksa, ale chyba tylko i wyłącznie dlatego, że najmniej razy go widziałem w akcji.

Mam się śmiać?

Niczego nie przesądzam. Nie wróżę z fusów. Nie gram w Totolotka.

Jeśli za pół roku Klimala zagra kilka razy, nie strzeli żadnej bramki, to powinniśmy sugerować mu powrót do ojczyzny?

Czekajmy spokojnie. Bednarka po pierwszym pół roku też już część ludzi wysłała z biletem powrotnym do Polski.

Szkocka liga to nie poziom angielskich rozgrywek. 

Weryfikujmy Klimalę co pół roku, z buforem pierwszego okresu, a nie co kolejkę. Wtedy będziemy wiedzieć, na czym stoi, bo może być przecież tak, że szybko dostanie szansę, zagra dwa-trzy razy bez gola i do końca sezonu nie wstanie z ławki. To realny scenariusz, ale absolutnie mu tego nie życzę.

rozmawiał JAN MAZUREK

Fot. FotoPyK

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

EURO 2024

Szymon Marciniak zmienił asystenta na Euro. „Dwa dni przez to nie spałem”

Piotr Rzepecki
0
Szymon Marciniak zmienił asystenta na Euro. „Dwa dni przez to nie spałem”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...