Reklama

Oni mijającego roku nie będą wspominać dobrze – największe regresy 2019

redakcja

Autor:redakcja

31 grudnia 2019, 16:08 • 8 min czytania 0 komentarzy

Były największe progresy, czas na największe zjazdy 2019 roku. Oto dziesiątka piłkarzy, którzy raczej nie zostawią sobie kalendarza z mijającego roku na pamiątkę. Raczej nie będą wracać z rozrzewnieniem do pięknych wspomnień, wielkich sukcesów i wspaniałych momentów. Z jednej prozaicznej przyczyny – dla nich 2019 był pasmem rozczarowań i niepowodzeń. Albo nie grali wcale, albo grali słabo, albo po prostu zdecydowanie słabiej niż rok wcześniej.

Oni mijającego roku nie będą wspominać dobrze – największe regresy 2019

Łukasz Teodorczyk – Udinese

Pamiętacie jeszcze te wrzutki medialne o tym, że Teodorczyka widziałyby u siebie kluby z Premier League, a kwota odstępnego dobijała już powoli do 30 baniek euro? Dawno i nieprawda. Od czasów podbijania Belgii w barwach Anderlechtu już trochę czasu minęło, a u Łukasza jest coraz gorzej. Jesienią w Udinese rozegrał oszołamiające 117 minut, nie strzelił rzecz jasna żadnego gola, dorzucił jedną asystę. Był kontuzjowany przez jakiś czas, co usprawiedliwia po części tak mierny wynik, ale po powrocie do zdrowia nadal nie znajdywał uznania w oczach trenera. Wiosną dużo lepiej nie było, choć tu jawi się jakikolwiek promyk dobrych wieści – w 2019 roku „Teo” trafił chociaż raz do siatki. W lutym po wejściu z ławki na wagę zwycięstwa z Chievo. Sęk w tym, że to nie był gol a’la pchnięcie kostki domina, a jego przygoda we Włoszech nie nabrała rumieńców. W mijającym właśnie roku nie zagrał w Serie A nawet 200 minut. Chyba czas na to, by usiąść przy kominku, przeanalizować swoje szanse na grę i pomyśleć o zmianie klubu. Albo zmianie klubu i zarazem ligi. Przecież to nie koniec kariery – rocznik 1991, jeszcze kilka sezonów w jakiejś Danii może pokopać.

Rafał Kurzawa – Amiens

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie. Od początku lekko ostrożnie podchodziliśmy do tego transferu do Francji. Zbyt wiele historii słyszeliśmy o Kurzawie w kontekście jego… jakby to określić… rozmowosceptyzmu. Gość jest po prostu dość specyficzny i trudno mu się integruje z grupą. A co dopiero z grupą międzynarodową i obcą kulturowo. Nie to, że Kurzawa jest jakimś odmieńcem, nie potrafi wydukać trzech słów – po prostu jest bardzo, bardzo zamkniętym facetem.

Reklama

Trudno właściwie stwierdzić, czy w Amiens nie gra przez to, że z nikim nie gada, czy przez to, że po prostu nie nadaje się do silnej i szybkiej ligi. Niemniej na jego miejscu modlilibyśmy się o transfer już zimą. Najlepiej do Polski. Wrócić z podkulonym ogonem to żaden wstyd. Gorzej zostać w Amiens i – tak jak jesienią – rozegrać okrągłe zero minut na francuskich boiskach. My mamy tyle samo, tylko nawet w tym roku nie byliśmy we Francji.

WROCLAW 11.09.2018 MIEDZYNARODOWY MECZ TOWARZYSKI: POLSKA - IRLANDIA 1:1 --- INTERNATIONAL FRIENDLY FOOTBALL MATCH: POLAND - REPUBLIC OF IRELAND 1:1 RAFAL KURZAWA BORIS MARHEFKA FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Dawid Kownacki – Fortuna Dusseldorf

Obiecujące wejście do Bundesligi skusiło Fortunę na rekordowy w historii klubu transfer, po czym Kownacki totalnie zgasnął. Wiosną – cztery gole w dziesięciu meczach, jesienią piętnaście występów i żadnej cyfry w klasyfikacji kanadyjskiej. Podobnie jak u Teodorczyka krwi napsuły mu urazy, ale czy możemy być zaskoczeni takim stanem rzeczy? Wychowanek Lecha już w przeszłości rzadko miewał rundy bez choćby jednej kontuzji. I w Niemczech nie jest inaczej.

Trener klubowy zarzekał się, że w przeszłości zbyt szybkie wprowadzanie go do gry po urazach powodowało kolejne kontuzje. Fortuna wysłała go na specjalne badania. Kownacki wrócił do grania i przede wszystkim rozczarowywał. W notach Kickera cieniuje na tle zespołu, w meczach ligowych próżno szukać jakichś zrywów, tego młodzieńczego błysku, który pokazywał jeszcze dwa czy trzy lata temu. Nie stawiamy jeszcze na nim krzyżyka, to przecież chłopak z rocznika 1997, ale 2020 rok będzie dla niego przełomowy. Klasyczne „make or break”.

Michał Kucharczyk – Urał Jekaterynburg

Reklama

Ostatni gol Kucharczyka? Grudzień zeszłego roku, zwycięstwo 3:0 nad Koroną. Ostatnia asysta? Początek kwietnia i ogranie 3:0 Jagiellonii Białystok. Już wiosna w wykonaniu Kuchego nie była taka, jak wcześniejsze rundy w Legii. W przeszłości można było wytykać mu kiepskie mecze czy słabsze okresy, ale można było liczyć na to, że wykręcał przyzwoite liczby. Ale 2019 rok kończy z fatalnym bilansem dwóch asyst i żadnego gola.

Po transferze do Rosji dopiero w samej końcówce rundy zaczął grać w wyjściowym składzie. A tak – pierwsze pięć meczów ławka lub trybuny, później cztery wejścia z ławki na ogony, znów na miesiąc schowany do szafy i dopiero w listopadzie zaczął wybiegać na boisko tydzień w tydzień. Z całej armii zaciężnej, która latem wybrała się na wschód, dużo więcej grają Szymański czy Augustyniak. A Kuchy raczej nie będzie wspominał 2019 roku z łezką w oku, tylko z goryczą straconego roku – brak mistrzostwa i pucharu w Legii, kiepski początek w Jekaterynburgu, zero wzmianek o tym, że „a może warto sprawdzić w kadrze tego Kucharczyka?”.

Jakub Piotrowski – KRC Genk

Ależ przyjemnie oglądało się tego chłopaka przed wyjazdem z Polski do Belgii. Świetne warunki fizyczne, oczy dookoła głowy, niezła technika. I o ile byliśmy w stanie przymknąć oko na to, że początkowo w Genk grał niewiele, bo taki był plan na niego w Belgii, o tyle kolejne miesiące pokazują, że Piotrowski okazał się na mistrza kraju za krótki. Nawet po letniej wyprzedaży w Genk trudno mu o miejsce w składzie.

Jesienią zaczął od kilku epizodów w pierwszym zespole, a od siódmej kolejki jakby o nim zapomnieli. Od września do grudnia rozegrał tylko jeden mecz w lidze, w Lidze Mistrzów tylko raz na sześć meczów znalazł się w ogóle w kadrze. Jeśli nie grał w okresie największego natężenia spotkań, to trudno oczekiwać, że nagle zacznie grać, gdy Genk będzie grał raz w tygodniu. Euro U-21 też nie zaliczy do udanych. To jest już chyba ten moment, gdy trzeba pomyśleć albo o wypożyczeniu, albo o transferze. Wziąć na klatę fakt, że na ten zespół okazał się za słaby i że być może przeszarżował z przeskokiem z Pogoni na czołową ekipę w Belgii.

Mariusz Stępiński – Hellas Werona

Niech przemówią liczby:

– Stępiński w 2018 – 32 mecze, osiem goli, dwie asysty, piąte miejsce w naszym rankingu polskich napastników

– Stępiński w 2019 roku – 31 meczów, trzy gole, jedna asysta, brak miejsca w dziesiątce w naszym rankingu polskich napastników

Jakby to ująć… Mariuszowi brakuje dziś argumentów na poparcie swojej tezy, którą rzucił w programie Foot Truck, że nie jest gorszym napastnikiem od Krzysztofa Piątka. Nawet biorąc pod uwagę, że Piątek też po transferze do Milanu nie strzela jak na zawołanie.

Trochę pogubił formę chociażby z Nantes. Miewał w swojej nie tak przecież długiej karierze lata grubsze i lata chudsze, no i w tym roku wypadł okres bessy. Sami jesteśmy ciekawi z czego to wynika, bo zasadniczo grał regularnie, jesienią dostawał sporo szans w Hellasie, ale strzelił raptem jednego gola i to już pod koniec rundy. Był taki czas, gdy poważnie myślano o nim w kontekście czwartego napastnika kadry. Dzisiaj wyprzedza go już nie tylko trio Lewandowski-Piątek-Milik, ale i Wilczek, Świderski, a pewnie też i Niezgoda.

LUBLIN 16.06.2017 MECZ GRUPA A MISTRZOSTWA EUROPY U-21 W PILCE NOZNEJ 2017: POLSKA - SLOWACJA 1:2 --- 2017 UEFA EUROPEAN U21 CHAMPIONSHIP MATCH: POLAND - SLOVAKIA 1:2 MARIUSZ STEPINSKI FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Patryk Lipski – Lechia Gdańsk

Zasadniczo od odejścia z Ruchu Chorzów jego kariera przypomina szereg niefortunnych zdarzeń. Albo po prostu ciąg nieudanych meczów. Pamiętamy doskonale tego chłopaka wchodzącego do ligi – luz, wizja gry, technika ponadprzeciętna, niezłe stałe fragmenty gry, piłeczka tu, piłeczka tam. Przeszło nam przez chwilę przez myśl, że liga wreszcie wypuści w świat niezłą dziesiątkę. No i dupa zbita. Gdy odchodził z Ruchu i czekał na zagraniczne oferty, to przyszła tylko ta z Chorwacji. Został w Ekstraklasie i… zekstraklasowiał, w negatywnym tego słowa znaczeniu.

Nawet na tle przeciętnie grającego środka pola Lechii (wyjątkiem Kubicki) wygląda kiepsko. Myśleliśmy już kilka razy „a może wreszcie teraz Patryk przypomni sobie jak się gra w piłkę?”, ale za każdym razem kończyło się rozczarowaniem. Dzisiaj szukamy klubu w lidze, dla którego byłby realnym wzmocnieniem na tu i teraz, no i nie widzimy. A to już o czymś świadczy, gdy mówimy o lidze, która na nadwyżkę kreatorów gry nie narzeka.

Szymon Żurkowski – Fiorentina

Gdybyśmy mieli stawiać na jednego zawodnika z letnich transferów na linii Polska-Włochy, który ma szansę na wejście do Serie A i regularną grę, to stawialibyśmy właśnie na Żurkowskiego. Oczywiście pewnie gorszą pozycję ma Walukiewicz, pewnie inaczej wyobrażali sobie tę grę po transferze Dziczek i Jagiełło, natomiast w kontekście Szymona bardziej mówimy o rozczarowaniu niż o zjeździe.

Jeszcze w zeszłym roku poważnie istniał temat gry Żurkowskiego w seniorskiej reprezentacji Polski. Coraz odważniejsze były głosy o tym, by zluzować już z występów Krychowiaka, a dać szansę gry nowej-lepszej-wersji-Krychy-w-dodatku-młodszej. To kryptonim operacyjny Żurkowskiego. Dzisiaj Żurkowski ma dziesięć minut w Serie A na 1530 możliwych.

BOLONIA 19.06.2019 MECZ GRUPA A MISTRZOSTWA EUROPY U-21 W PILCE NOZNEJ 2019: WLOCHY - POLSKA 0:1 --- 2019 UEFA EUROPEAN UNDER-21 CHAMPIONSHIP MATCH IN BOLOGNA: ITALY - POLAND 0:1 CLAUD ADJAPONG SZYMON ZURKOWSKI FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Robert Gumny – Lech Poznań

Może to nominacja trochę na wyrost, bo w jego przypadku ten zjazd nie jest jakiś spektakularny – przecież dostał nawet w tym roku powołanie do kadry. Trudno mieć tu zarzuty do niego samego. Chłopak ma po prostu w życiu totalnego pecha. Niemal równo rok temu zapluwaliśmy się ze śmiechu z emisji filmu „Ojciec i syn, czyli wiadomość do pana Janekx89”, dzisiaj już do śmiechu nam nie jest. Przez kontuzję straci ten sezon, który i tak nie należał do udanych. Tylko przyzwoita wiosna uratowała go w rankingu prawych obrońców od wypadnięcia poza grono poważnych zawodników.

Nie zrozumcie nas nie – nadal widzimy w nim potencjał na niezłe zagraniczne granie. Przekonanie o tym, że stać go na wyjazd na zachód burzy jednak to, co widzieliśmy jesienią w jego wykonaniu. Czyli po prostu ligową przeciętność. Przeleciały nam przed oczami te wszystkie nazwiska, które miały podbijać inne ligi, a skończyły na epiozodziku w przeciętnym klubie zagranicznym i powrocie do Polski. Miejsce w rankingu zjazdów ma głównie przez pryzmat spadku z oczekiwań na jesienną rzeczywistość.

Damian Szymański – Achmat Grozny

I znów wydaje nam się, że najcelniejsze pod względem ukazania jego regresu będzie takie obrazowe podsumowanie roku:

– rok 2018 – Szymański jest kapitanem Wisły Płock grającej w górnej ósemce i która aspirowała do gry w pucharach, debiutuje w kadrze, gra nawet w czterech spotkaniach

– rok 2019 – Szymański nie jest nawet najlepszym Szymańskim w lidze rosyjskiej, jesienią zaliczył mierne 178 minut w Achmacie

Na jego niekorzyść w kontekście kadry działa też fakt, że na jego pozycji wyraźnie wzrosła rywalizacja. Doszedł Krystian Bielik, swoje akcje podbił Jacek Góralski, gdzieś też pewnie wypatrywana jest szansa powrotu dla Karola Linettego. A Szymański z tym swoim ostatnim meczem w rundzie rozegranym we wrześniu nie daje Brzęczkowi argumentów, by w ogóle rozważać go przy powołaniach. Damianowi proponujemy konsultacje o Rafała Augustyniaka z tego, jak wchodzić do nowego klubu w buta.

fot. FotoPyK

Najnowsze

Anglia

Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Bartek Wylęgała
2
Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami
1 liga

Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Piotr Rzepecki
5
Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Komentarze

0 komentarzy

Loading...