Reklama

Bogate, ale i trochę wyblakłe CV. Petew nowym trenerem Jagi

redakcja

Autor:redakcja

30 grudnia 2019, 19:02 • 3 min czytania 0 komentarzy

Skończyła się chwila bezkrólewia w Białymstoku. Ireneusz Mamrot został pożegnany przed 19. kolejką, stery na moment objął Rafał Grzyb, ale było raczej wiadome, że długo przy nich nie wytrwa, gdyż klub będzie potrzebował kogoś z większym doświadczeniem i pojęciem (oraz odpowiednimi papierami). Kimś takim ma być nie Polak, a obcokrajowiec, konkretnie Bułgar: Iwajło Petew, który podpisał kontrakt z Jagą do czerwca 2021 roku.

Bogate, ale i trochę wyblakłe CV. Petew nowym trenerem Jagi

To, że doświadczeniem zjada nie tylko Grzyba, ale też Mamrota i nawet Probierza, widać już na pierwszy rzut oka. Coś w swoim życiu wygrał: dwa mistrzostwa Bułgarii, jeden puchar tego kraju i dwa superpuchary. Wszystko to z Łudogorcem, w którym Petew pracował na początku mijającego dziesięciolecia. Ale nie myślcie sobie, że Petew przyszedł do Razgradu na gotowe, bo teraz ten klub wygląda, jak wygląda. Nie, wówczas trzeba było sobie wywalczyć awans do bułgarskiej ekstraklasy i Łudogorec zrobił to właśnie pod wodzą Petewa.

Więcej: Petew ma w swoim CV taką firmę jak Dinamo Zagrzeb i występy z nią w Lidze Mistrzów 16/17. Owszem, w grupie z Sevillą, Lyonem i Juventusem nie udało się zdobyć nawet punktu, natomiast żaden obecnie pracujący w lidze szkoleniowiec nie może mówić o takich przygodach.

Wciąż mało doświadczenia w papierach? No to jeszcze na dokładkę dorzućmy reprezentację Bułgarii, którą Petew prowadził przez część eliminacji do Euro 2016. Oczywiście nic z tego nie wyszło, bo gdzie Bułgaria i wielki turniej, natomiast jednak z jakichś powodów mu zaufano.

Czyli tak – spory udział w budowie klubu, który dzisiaj pewnie zjadłby naszą ligę, słuchanie hymnu Ligi Mistrzów w innej formie niż sprzed telewizora, prowadzenie kadry narodowej (mocno przeciętnej, ale nie jakiejś Litwy czy San Marino). Być może trudno o lepsze CV wśród trenerów pracujących w tej lidze i ponadto, co ważne, nie mówimy o czasach przed drugim rozbiorem, ale o bieżącym dziesięcioleciu.

Reklama

Gdzie więc… leży haczyk? Petew to trener całkiem ceniony, ale od momentu odejścia z Łudogorca dość pechowy, jeśli takiego słowa można użyć.

Na Cyprze z AEL-em przegrał mistrzostwo, mając tyle samo punktów co APOEL, ale gorszy bilans.

W eliminacjach do Ligi Mistrzów wraz z Cypryjczykami wylosował Zenit i dostał w trąbę. Spadł więc do Ligi Europy i wylosował Tottenham, pech, ale z wiadomym końcem.

Nie wygrał z Dinamem Zagrzeb mistrzostwa Chorwacji, co jest jednak sporą sztuką, a też znów zabrakło mu niewiele – od Rijeki dzieliły go dwa punkty, dostał również od tego zespołu po głowie 1:3 w finale pucharu.

Z jednej strony można więc mówić o delikatnych prztyczkach w nos od losu, ale z drugiej – w pewnych momentach brakowało Petewowi umiejętności postawienia kropki nad i. Gdyby zrobił to mistrzostwo na Cyprze, gdyby mimo wszystko nie wygłupił się z Dinamem, dzisiaj po prostu nie przychodziłby do Jagiellonii. Jego pozycja na rynku pewnie byłaby wciąż mocniejsza i po średnio udanych kolejnych przygodach (w Omonii i w Arabii Saudyjskiej), dostałby pracę w bardziej prestiżowej lidze.

No, ale być może Jaga postawiła na właściwego konia, który zrozumiał swoje błędy i chce wyciągnąć wnioski. Też warto wspomnieć, że Łukasz Gikiewicz, który współpracował z Petewem na Cyprze, charakteryzował go jako kozaka, umiejącego jasno i dobitnie wyrazić swoje zdanie. A że paru piłkarzy w białostockiej szatni trzeba ustawić w szeregu – nie mamy większych wątpliwości.

Reklama

Sam moment na wejście do drużyny jest niezły. Trwa przerwa między rundami, meczu o punkty za pięć minut nie będzie. Tylko pracować i wyciągnąć Jagę z tego dołka.

Fot. Newspix

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...