Reklama

Ranking Weszło – defensywni pomocnicy 2019

redakcja

Autor:redakcja

29 grudnia 2019, 12:15 • 6 min czytania 0 komentarzy

Zajmowanie się najlepszymi polskimi defensywnymi pomocnikami po przerobieniu ofensywnych (TUTAJ) nosi znamiona luksusu. Nie jest to może żonglerka nazwiskami graczy europejskiego formatu i wychwytywanie detali pomiędzy ich osiągnięciami w jednej z topowych lig, ale z drugiej strony – nie musieliśmy brać pod uwagę gości, którzy na jakiekolwiek wyróżnienie zasłużyli w tym roku tylko trochę bardziej niż Zbigniew Smółka na zostanie selekcjonerem. Może ujmijmy to w ten sposób – jedenasty czy dwunasty piłkarz tego rankingu (gdyby liczył tyle pozycji) miałby szansę wylądować na piątej lokacie wśród ofensywnie nastawionych graczy środka pola. 

Ranking Weszło – defensywni pomocnicy 2019

Dobra, do rzeczy. Zwycięzca niby ten sam co przed rokiem, ale jednak trochę inny. Ten sam, bo mowa rzecz jasna o Grzegorzu Krychowiaku. Inny, bo to już nie jest ten gość, którzy miota się w poszukiwaniu dawnej formy i wcale nie kasuje krajowej konkurencji już na starcie. Dwa lata temu przed nim umieściliśmy Karola Linettego, rok temu wygrał, choć tylko z klasą C, więc wynikało to również ze słabości pozostałych. Teraz najlepszy był bez dwóch zdań i trzeba jasno powiedzieć – wrócił „Krycha”, którego znaliśmy z meczów Sevilli oraz kadry Nawałki (tych do Euro 2016 włącznie).

W dodatku wyposażony w nową umiejętność, którą zdradził jesienią – strzelanie goli znacznie częściej, niż wymaga się tego od gracza, który występuje na jego pozycji. Tylko w jesiennych spotkaniach Krychowiak wykręcił dwucyfrówkę. Z ośmioma golami na koncie jest czwarty w klasyfikacji najlepszych strzelców ligi rosyjskiej (do liderującego Dziuby traci trzy trafienia), do tego doszła bramka w LM (pierwsze w karierze), a także gol w kadrze na otwarcie wyniku z Izraelem. Najlepsze jest jednak to, że taka skuteczność wcale nie oznacza, że swoje podstawowe zadania gracz Lokomotivu wypełnia na niższym poziomie. Wręcz przeciwnie. A to połączenie sprawia, że jest obsypywany nagrodami i wyróżnieniami, należy do ścisłego topu najlepszych graczy ligi rosyjskiej. Powrót na salony czasami da się zauważyć również w szczegółach – gdy ostatnio Guardian wybierał 100 najlepszych piłkarzy na świecie, Krychowiak był brany pod uwagę. Ostatecznie w zestawieniu się nie znalazł, ale już miejsce wśród trzystu nominowanych to jest coś, na co nie wszyscy mogą liczyć (z ligi rosyjskiej wskazano ledwie siedmiu graczy).

Do tego dochodzi kadra, której był fundamentalną postacią. Podczas eliminacji wykręcił u nas dokładnie taką samą średnią not jak Robert Lewandowski – jeśli chodzi o graczy z pola, najwyższą w zespole (a generalnie lepszą miał jedynie Wojciech Szczęsny, ale zagrał tylko w sześciu meczach).

Rozpisaliśmy na temat czegoś oczywistego, więc teraz coś, co oczywiste nie będzie. Nic a nic. Mamy wrażenie, że w przypadku miejsc od drugiego do siódmego różnice są tak niewyraźne i trudne do uchwycenia, że gdybyśmy porzucali kostką, a następnie spróbowali jakoś uzasadnić wybory losu, mogłoby się to udać. Oczywiście ostatecznie tego nie zrobiliśmy, tylko zanurkowaliśmy w morzu szczegółów i drobnostek, które mogły zrobić różnicę.

Reklama

Po wynurzeniu uznaliśmy, że dwójką ma prawo pozostać Karol Linetty. Jeśli chodzi o piłkę reprezentacyjną, rok może spisać na straty, jego pozycja u Jerzego Brzęczka jest jeszcze słabsza niż u Adama Nawałki. Cały czas broni go jednak to, że gra w Serie A, w której naprawdę miał swoje momenty zarówno wiosną, jak i jesienią. Na ostatni mecz z Juve (a wcześniej pucharowy z Cagliari) wyszedł nawet z opaską kapitana. Przyznajcie – wydawało się, że to jeden z ostatnich Polaków, który może wyprowadzić zagraniczną drużynę z silnej ligi na spotkanie. W Genui, gdzie obecnie dowodzi Claudio Ranieri, były pomocnik Lecha jest ceniony, o czym świadczą również rozmowy o jego nowym kontrakcie, które niedługo powinny zakończyć się happy-endem.

Na podium wskoczył też Krystian Bielik. Jak zwykle – bez kompleksów. Właśnie to stwierdzenie kojarzy nam się z tym pomocnikiem (ewentualnie stoperem Derby). Nie grał w eliminacjach młodzieżówki do Euro? To nic – najpierw z marszu dał radę w barażach z Portugalią (jeszcze w 2018), a następnie był naszym najlepszym zawodnikiem na samym turnieju. Pierwsza reprezentacja? Gdy już dostał szansę, zatrzymały go tylko kwestie zdrowotne. Jasne, warto pamiętać o tym, że wiosnę spędził na poziomie League One, choć – tak z drugiej strony – z Charltonem wywalczył przecież awans i należał do grona wyróżniających się piłkarzy. Jesień to już młócka na poziomie Championship. Jednym słowem? Solidna. Tylko tyle i aż tyle.

Dalej miejsce dla gościa z Ekstraklasy. Janusz Gol poprowadził Cracovię do pucharów i grał tak dobrze, że niektórzy znów odważyli się podnieść temat 34-latka w reprezentacji. Co zrobił jesienią? Zerknęliśmy w statystyki, zliczyliśmy noty i wyszło nam, że grał jeszcze lepiej. Kolejny Jacek Góralski o takiej pozycji w klubie może zapomnieć. Gdy w tym roku przychodziły najważniejsze dla Łudogorca mecze w fazie grupowej pucharów, nie był pierwszym wyborem. Dwa razy wszedł z ławki, a gdy w końcu wybiegł w pierwszym składzie, w 34. minucie starcia z Espanyolem zobaczył czerwoną kartkę – o tyle głupią, że 20 minut wcześniej wyleciał jego kolega z zespołu i skończyło się pogromem. Za byłym graczem Jagiellonii przemawiają jednak dwa udane mecze w kadrze – nawet jeśli do października niewiele znaczył u Jerzego Brzęczka, nawet jeśli ze Słowenią graliśmy tylko o pietruchę, to swoje ważą i dają mu fajną perspektywę na 2020 rok. Poza nimi wyróżnili się jeszcze Dominik Furman i Rafał Augustyniak. Bez pierwszego raczej nie byłoby utrzymania Wisły Płock, a jesienią chwilowej pozycji lidera dla Nafciarzy. Nie ma w naszej lidze piłkarza, który mocniej wyrasta ponad swoją drużynę, a bardzo dobrą grę Furmana zauważył też selekcjoner, który odkurzył go w kontekście kadry. Przy drugim mieliśmy za to spore wątpliwości. Jesienią bardzo dobrze wypadał w lidze rosyjskiej, pod względem odbiorów piłkarz Urału nie ma tam sobie równych. Na tej podstawie nie zdziwiłoby nas nawet powołanie go do kadry, a i w tym rankingu mógłby dostać wyższą pozycję. No ale tu liczymy cały rok, a wiosną Augustyniak spadł z Ekstraklasy z Miedzią Legnica i nie prezentował przy tym poziomu wybijającego się ponad ligową szarzyznę. To, że odpalił aż tak, jest pewną niespodzianką. Tak czy siak – na pewno jest to piłkarz, którego warto uważnie obserwować w 2020 roku.

Dalej Radosław Murawski, który zmienił adres zamieszkania na Turcję, ale nie zmienił tego, że ciągle gra na poziomie bardzo solidnym. Patryk Dziczek, który do pewnego momentu szedł na czołową lokatę (mistrzostwo Polski jako ważna postać Piasta, udane Euro U-21), ale przystopowały go ławka i trybuny w Serie B, gdzie przesiedział wrzesień, październik i listopad. No i niezwykle solidny i trochę niedoceniany Jarosław Kubicki, który był cichym bohaterem Lechii Gdańsk w drodze po Puchar Polski i podium Ekstraklasy, a jesienią – przynajmniej naszym zdaniem – bodaj najlepszym piłkarzem ekipy Piotra Stokowca.

bFkBigQ

Najnowsze

Niższe ligi

Katastrofalne informacje dla klubu z Częstochowy. Skra ukarana odjęciem siedmiu punktów

Szymon Piórek
1
Katastrofalne informacje dla klubu z Częstochowy. Skra ukarana odjęciem siedmiu punktów

Komentarze

0 komentarzy

Loading...