Reklama

Czy w ataku Pogoni jest życie bez Buksy?

redakcja

Autor:redakcja

20 grudnia 2019, 11:50 • 4 min czytania 0 komentarzy

Dla Pogoni Szczecin odejście Adama Buksy do MLS to kolejny transferowy sukces, znów zarobi dobre pieniądze, ale wygląda na to, że w jej ataku powstanie olbrzymia wyrwa. Jak duża, częściowo powinniśmy się przekonać dziś w meczu z Koroną Kielce, gdy Kosta Runjaic będzie musiał korzystać wyłącznie z dotychczasowych zasobów. Zbyt wiele byśmy sobie nie obiecywali.

Czy w ataku Pogoni jest życie bez Buksy?

Odkąd Buksa zimą 2018 roku zawitał na Karłowicza, rywalizacja o grę na „dziewiątce” stała się w szczecińskiej drużynie jednowymiarowa. Jeśli tylko blondwłosy napastnik był zdrowy i nie musiał pauzować za kartki, w lidze prawie zawsze wybiegał na boisko w wyjściowej jedenastce.

wiosna 2018: 12 meczów, 9 w pierwszym składzie
sezon 2018/19: 22 mecze, wszystkie w pierwszym składzie
jesień 2019/20: 18 meczów, wszystkie w pierwszym składzie

Jedynie w pierwszym spotkaniu po przybyciu do Pogoni zdarzyło się, żeby znalazł się on w meczowej kadrze i nie zagrał. A jako rezerwowego w Ekstraklasie po raz ostatni oglądaliśmy go… 5 maja 2018 roku. W przerwie wszedł za Duncana Rasmussena w starciu z Arką Gdynia i zdobył zwycięską bramkę.

ekstraklasa-2019-12-20-09-12-28

Reklama

Od tamtego czasu wyłącznie czynnik losowy sprawiał, że Runjaic wystawiał w ataku kogoś innego. To raczej nie przypadek, że na początku ubiegłego sezonu przy problemach zdrowotnych Buksy, „Portowcy” po ośmiu kolejkach nie mieli na koncie ani jednego zwycięstwa. Wychowanek Wisły Kraków zaliczył w tamtym czasie ledwie dwa występy. Na szpicy nie radził sobie Adam Frączczak, podobnie jak Benedyczak.

Z jednej strony niepodważalna pozycja Buksy była atutem Pogoni. W razie jego obecności najczęściej miała zapewnioną jakość z przodu, w 55 meczach strzelił 22 gole. Z drugiej strony, przy tak dominującym koledze konkurenci zostali stłamszeni i nie mieli jak się wykazać. Teoretycznie wybór w szczecińskim ataku pozostaje przecież duży, ale to trochę wybór między mniejszym a większym złem.

Michalis Manias przychodził latem z nadzieją, że Buksa już wtedy odejdzie. Został, więc Grek był skazany na ławkę, na dodatek w międzyczasie dopadła go kontuzja. W efekcie do dziś w Ekstraklasie rozegrał 119 minut i nie pokazał absolutnie niczego. Zawodził nawet w Pucharze Polski w meczach z rywalami z niższych lig. Na jego transfer od początku trudno było patrzeć entuzjastycznie, bo choć ma ponad 50 goli w greckiej Super League i przez moment ocierał się o reprezentację, to przychodził po fatalnym sezonie w Asterasie Trypolis. Grał w nim regularnie, a zdobył raptem cztery bramki. Najprawdopodobniej to jednak właśnie on zostanie dziś żądłem Pogoni na Koronę.

[etoto league=”pol”]

Soufian Benyamina kończy w Szczecinie trzecią rundę i nadal nie odpalił. Zaczął od poważnego urazu twarzy, istniało ryzyko, że przestanie widzieć na jedno oko i będzie zmuszony zakończyć karierę, ale wszystko dobrze się skończyło. Od roku Niemiec z algierskimi korzeniami normalnie walczy o skład i jak dotąd dał niewiele argumentów. Wiosną trafił do siatki Arki i – na zakończenie sezonu – Cracovii. W tym sezonie zaliczył pięć ligowych epizodów (35 minut) i pełny występ z drugoligową Stalą Rzeszów w PP. Ostatnio Benyamina przegrywał rywalizację tak bardzo, że nie mieścił się nawet na ławce. Trudno zatem zakładać, żeby dziś dostał poważniejszą szansę.

Funkcję „dziewiątki” może również pełnić Frączczak, ale proces jego powrotu do formy po operacji trwa i nie wiadomo, czy kiedykolwiek zostanie zakończony. Wiosną był bardzo ostrożnie wprowadzany na wyższe obroty i wystąpił dopiero w przedostatniej kolejce. Teraz zaczął od asysty z Arką, lecz później stracił kilka tygodni przez kontuzję kostki. Od tamtego czasu w wyjściowym składzie oglądaliśmy go dwukrotnie. Znacznie częściej dostaje parę minut z ławki, nawet strzelił gola Jagiellonii, ale przeważnie wchodzi jako skrzydłowy.

Reklama

Zawsze można też przesunąć wyżej Srdjana Spiridonovicia, tyle że więcej pożytku z niego jest na skrzydle lub na kierownicy. Cała drużyna byłaby stratna.

W perspektywie drugiej części sezonu widzimy zatem, że kupienie porządnego napastnika wydaje się niezbędne. Oczywiście będzie z czego wydawać, a biorąc pod uwagę fakt, jak mocno Pogoń rozwinęła się w kwestii skautingu, śmiało można sądzić, że ryzyko wpadki zostanie zminimalizowane. W każdym razie, trudno zakładać, żeby Runjaic stratę Buksy zrekompensował sobie w oparciu o tych zawodników, których już ma w kadrze. Jeśli więc mamy się spodziewać zimą jakichś ciekawszych transferów w Ekstraklasie, jednym z pierwszych miejsc, na które zerkniemy z nadzieją, będzie Szczecin.

Co do dzisiejszego meczu, w Pogoni poza Buksą zabraknie zawieszonego za kartki Zvonimira Kożulja. Z tego samego powodu w Koronie nie zagrają Mateusz Spychała i Ivan Marquez, trener Mirosław Smyła musi improwizować w obronie. Do tego urazy leczą Marcin Cebula, Michal Papadopulos i Piotr Pierzchała. Dłuższa pauza Rodrigo Zalazara za czerwoną kartkę to już niekoniecznie osłabienie, biorąc pod uwagę jego dotychczasowe dokonania. „Portowcy” są zdecydowanym faworytem nie tylko ze względu na różnicę miejsc w tabeli. Kielczanie słabo spisują się na wyjazdach (9 spotkań, 5 punktów), a historia za nimi nie przemawia. W Szczecinie nigdy jeszcze nie wygrali, choć próbowali już 10 razy (3 remisy, 7 porażek), natomiast w ogólnym bilansie również są zdecydowanie gorsi. W dwudziestu meczach zwyciężyli trzykrotnie, po raz ostatni w listopadzie 2016 roku.

pogon korona grafa przedmeczowa

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Hiszpania

Wiceprezydent Barcelony potwierdza. „Nie rozpoczęliśmy rozmów z innymi trenerami”

Patryk Fabisiak
0
Wiceprezydent Barcelony potwierdza. „Nie rozpoczęliśmy rozmów z innymi trenerami”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...