Reklama

O strategii warto mówić, bo nawijanie makaronu na uszy wychodzi im najlepiej

redakcja

Autor:redakcja

16 grudnia 2019, 09:17 • 11 min czytania 0 komentarzy

– W polskich klubach najczęściej mówi się teraz o strategii. Dobrze ją mieć, a jeszcze lepiej o niej głośno mówić. Bo tego oczekują słuchacze (kibice, dziennikarze), a nawijanie makaronu na uszy wychodzi naszym rządzącym całkiem nieźle. Najczęściej liczy się tylko i wyłącznie bieżący sezon, przyszłość jakoś się ogarnie, a teraz trzeba zapewnić sobie ligowy byt i kroplówkę z pieniędzmi od telewizji – czytamy w „Przeglądzie Sportowym”, który analizuje 32. miejsce Ekstraklasy w rankingu UEFA. Co poza tym dziś w prasie?

O strategii warto mówić, bo nawijanie makaronu na uszy wychodzi im najlepiej

„PRZEGLĄD SPORTOWY”

Robert Lewandowski trzecim strzelcem w historii Bundesligi. Trzecim. Najlepszym. Strzelcem. Czyż to nie brzmi dobrze? A perspektywa pogoni za drugim miejscem wygląda obiecująco.

– Robert na naszych oczach przeszedł do historii Bundesligi i będziemy o tym pamiętać do końca życia. W meczu z Werderem na Allianz Arena dogonił w końcu Juppa Heynckesa. Mam nadzieję, że szybko wskoczy na drugie miejsce i Fischer już niedługo zostanie przez niego wyprzedzony, wtedy skorzystamy na tym wszyscy – powiedział dyrektor zarządzający Bayernu Karl-Heinz Rummenigge. – Wiedziałem, że jeśli Robert pozostanie w Bundeslidze, to mnie przegoni, bo jest zbyt dobrym piłkarzem, żebym mógł liczyć na jego trwającą kilka sezonów blokadę. To najlepszy napastnik świata i jestem dumny, że mogliśmy przez kilka miesięcy współpracować – skomentował w sobotę 74-letni Heynckes, który w sezonie 2017/18 był w Bayernie szkoleniowcem Lewego i po kolejnym trafi eniu naszego zawodnika spadnie z podium najlepszych strzelców Bundesligi.

56e829da7ec1b_p

Reklama

Jarosław Niezgoda strzelił dwa gole Wiśle Płock i… pożegnał się z kibicami Legii? Na brak zainteresowania nie narzeka.

Bardzo szybko okazało się, że to idealne zestawienie na ten wieczór, a pewnie i kolejne spotkanie. Trudno jednak stwierdzić, jak długo Legia będzie mogła w ten sposób grać, bo znakomita skuteczność Niezgody przekłada się na coraz większe zainteresowanie nim zagranicznych klubów. Przede wszystkim pięciu z Włoch, dwóch z Portugalii. Jednak 4,5 miliona euro, jakie trzeba położyć na stole, może być dla nich ceną zaporową, którą łatwiej będzie zapłacić drużynom z Rosji, bo i takie z chęcią by go u siebie widziały. Możliwe więc, że było to ostatnie spotkanie Niezgody przy Łazienkowskiej (z Zagłębiem Lubin Legia zagra na wyjeździe). – Tego nie wiem. Okno transferowe dopiero się otworzy, jakieś ruchy zostaną dokonane, ale teraz nie chcę zgadywać, jakie. Jarek jest gotowy, by grać w piłkę na najwyższym poziomie, ale ja mam nadzieję, że zostanie w Legii – stwierdził Vuković, który być może po raz ostatni słyszał, jak cały stadion krzyczy głośne „Jarosław”.

ELsDLkBXYAUKNn3

Jagiellonia rozbiła Lechię, ale nie ma szans na to, by Rafał Grzyb pozostał na stanowisku trenera białostoczan. Przede wszystkim – nie ma na to licencji.

Niepokonana od czterech spotkań Lechia została zatrzymana przez zespół, który wydawał się pogrążony w kryzysie. Ten mecz jednak pokazał, że drużyna z Białegostoku wychodzi z dołka, kłopoty, które doprowadziły do zwolnienia Mamrota, w niedzielę były niewidoczne. Grzyb znakomicie rozpoczął szkoleniową przygodę, która za moment musi się zakończyć. Zapewnia, że niezależnie od wyników nie ma możliwości, aby z tymczasowego stał się trenerem Jagiellonii na stałe (nie ma uprawnień, taka jest też umowa z władzami klubu).

ekstraklasa-2019-12-11-14-12-46

Reklama

Wygrana z Cracovią będzie punktem zwrotnym dla Korony Kielce? Smyła będzie chciał budować na tym mit założycielski kielczan.

Po ostatnim gwizdku sędzieg Smyła zebrał swoich zawodników na środku boiska w kółku i dość długo z nimi rozmawiał, dziękując za walkę w niedzielnym meczu. Było za co, bo jego piłkarze zaliczyli chyba najlepszy występ w sezonie. Dla 50-letniego szkoleniowca zwycięstwo nad Cracovią może być przełomowym punktem sezonu. Smyła przejmował Koronę znajdującą się w kryzysie i powoli, mozolnie starał się wyciągnąć kielczan na powierzchnię. Szło opornie, ale z tygodnia na tydzień gra jego zespołu wyglądała coraz lepiej. I chociaż w spotkaniu przeciwko Pasom spokojnie można byłoby znaleźć kilka słabszych punktów, to po raz pierwszy od dawna Korona wyglądała jak drużyna, a nie zbieranina przypadkowych piłkarzy.

EK8rZsrXsAM7Rp-

Ciekawa rozmowa z Ryszardem Tarasiewiczem. O szachach, szansach na awans z Tychami, o pierwszoligowych sędziach i prawie-że-zwolnieniu.

Pan też miał w tej rundzie trudne chwile, po trzeciej porażce z rzędu pana posada była zagrożona.

A wcale nie graliśmy bryndzy. O meczach z Olimpią i Termalicą już wspominałem, prezentowaliśmy się dobrze, a przegraliśmy przez pomyłki sędziowskie.

Po tej czarnej serii GKS pokonał Miedź Legnica 4:1. Na trybunach spotkanie obserwował Zbigniew Smółka, który był przymierzany na pana miejsce. Jak się pan wtedy czuł?

O tym dowiedziałem się po spotkaniu. Dla mnie to była dziwna sytuacja, bo przez dwa i pół roku, odkąd pracuję w GKS, nigdy nie widziałem go na stadionie w Tychach, a nagle po trzech porażkach pojawił się, czyli sytuacja była jasna. Ja nigdy bym się tak nie zachował, nie przyjechałbym na mecz i nie czekał na potknięcie.

comment_b6Y77TprB8GoBd9vhZN4asmPQ6Xsi1aT (1)

„Prześwietlenie” dziś nie w formie wywiadu, a takiego felietonu przestrzelonego wypowiedziami i historiami ze świata piłki. Gorzka refleksja na temat zarządzania polskimi klubami i dużo trafnych wniosków pod adresem ludzi decydujących o polskiej piłce.

W polskich klubach najczęściej mówi się teraz o strategii. Dobrze ją mieć, a jeszcze lepiej o niej głośno mówić. Bo tego oczekują słuchacze (kibice, dziennikarze), a nawijanie makaronu na uszy wychodzi naszym rządzącym całkiem nieźle. Najczęściej liczy się tylko i wyłącznie bieżący sezon, przyszłość jakoś się ogarnie, a teraz trzeba zapewnić sobie ligowy byt i kroplówkę z pieniędzmi od telewizji. Niedawno zamieniłem kilka zdań z Krzysztofem Przytułą, dyrektorem sportowym ŁKS. Łodzianie na razie boleśnie przekonują się o różnicy między I ligą i ekstraklasą, a Przytuła wybiega już w przyszłość. I zapewnia, że oni z obranej drogi nie zejdą, nie zepchnie ich z niej spadek, który muszą przecież brać pod uwagę. Chciałby, żeby nawet w takim wypadku trenerem pozostał Kazimierz Moskal, bo ten szkoleniowiec wpisuje się w pomysł, jaki dyrektor ma na zespół. To jednak wyjątek. Już w Lechu w ostatnim czasie tyle razy zmieniali strategię, że chyba i Piotr Rutkowski miałby kłopot z wyliczeniem wszystkich pomysłów, według których kompletowano poznańską drużynę. Akurat ta obrana jako ostatnia, czyli z większym udziałem wychowanków, wydaje się najrozsądniejsza.

comment_b6Y77TprB8GoBd9vhZN4asmPQ6Xsi1aT

„SPORT”

Mistrz odetchnął z ulgą. Piast wreszcie wygrał jakiś mecz, wreszcie strzelił gola, choć to wcale nie musiało się skończyć zwycięstwem gliwiczan nad ŁKS-em.

Gospodarze atakowali, ale też nadziewali się na kontry, przez co ostatnie pół godziny było bardzo ciekawe. Kalinkowski czy Trąbka mogli trafić dla ŁKS-u. Choć i Piast miał swoje okazje – np. Badia i Sokołowski. Zwłaszcza po strzale tego pierwszego rozległ się jęk zawodu – piłka odbiła się od poprzeczki. I w końcu lewą stroną urwał się właśnie Badia, zagrał w pole karne, a tam Jorge Felix nie dał żadnych szans Arkadiuszowi Malarzowi, zdobywając dziesiątego gola w tym sezonie. Trybuny oszalały, podobnie jak Badia, który z radości zaczął podrzucać… reklamami wzdłuż linii bocznej boiska. Gliwiczanom spadł kamień z serca. Przed ostatnim tegorocznym meczem Piast otrzyma odrobinkę spokoju i komfortu, a czarna seria trzech porażek przeszła już do historii. Z kolei sytuacja ŁKS-u, mimo że rozegrał nie po raz pierwszy w tej rundzie dobry mecz, robi się coraz trudniejsza, bo reszta stawki punktuje, a łodzianie tkwią na miejscu spadkowym…

56e829da7ec1b_p

Zagłębie Lubin ma mieć nowego prezesa – zostać ma nim Artur Jankowski, którego pamiętać możemy z prezesowania w Zabrzu.

Teraz szefować „miedziowym” ma Artur Jankowski. 48-latek to Ślązak, urodził się w Knurowie, w środowisku piłkarskim jest znany z blisko 2,5-letniej prezesury w Górniku Zabrze, którego jest zdeklarowanym kibicem. Ta prezesura zakończyła się w marcu 2014 roku. Trafił na trudny dla Górnika okres, bo budowy nowego stadionu. Zastąpił Tomasza Młynarczyka, jego następcą był zaś Zbigniew Waśkiewicz. Jankowski był także członkiem rady nadzorczej Górnika, a w 2017 roku – dyrektorem zarządzającym szczypiornistów NMC Górnika. Zasiadał też w zarządzie Śląskiego ZPN, w przeszłości był kierownikiem futsalowej reprezentacji Polski. Być może pod wodzą Jankowskiego klub z Lubina wreszcie będzie w stanie uzewnętrznić swój potencjał, którego szczytem z pewnością nie jest status ekstraklasowego średniaka, jak ma to miejsce teraz.

ELsDLkBXYAUKNn3

Zagłębie Sosnowiec szuka konkurenta dla Fabiana Piaseckiego, wystawia piłkarzy na listę transferową – ruch u spadkowicza.

Fabian Piasecki wyrównał strzelecki rekord ostatnich lat należący do Szymona Lewickiego z jesieni 2017 roku. Snajper sosnowiczan zdobył w pierwszej odsłonie sezonu 10 bramek. Problem w tym, że od momentu kontuzji Michała Górala Zagłębie pozostało z jednym nominalnym napastnikiem w składzie. Poza Piaseckim w linii ofensywnej występowali jeszcze Stanislav Bilenkyi i Błażej Radwanek, ale żaden z nich nie przekonał do siebie trenera Dariusza Dudka i obaj znaleźli się na liście transferowej. Ukrainiec Bilenkyi był próbowany jako zmiennik Piaseckiego, ale występował też na boku pomocy oraz jako klasyczna „10″, tuż na wysuniętym napastnikiem. Zagrał w 18 meczach, w których zdobył dwie bramki.

ekstraklasa-2019-12-11-14-12-46

„Klasyczna kradzież” piszą katalońskie media o decyzjach sędziego z meczu przeciwko Realowi Sociedad. Czyli podgrzewanie atmosfery przed klasykiem trwa.

Teraz po meczu z udziałem Isaka protestować będzie Barcelona, ale z zupełnie innego powodu. Chodzi o VAR. W doliczonym czasie gry przed szansą stanął Gerard Pique. Był ciągnięty za koszulkę przez Diego Llorente i mimo protestów gości sędzia Javier Alberola Rojas nie zamierzał tego sprawdzić i podyktować rzutu karnego, który pewnie dałby im wygraną. Podobne przewinienie Sergio Busquetsa na początku meczu skończyło się podyktowaniem „jedenastki” dla Realu Sociedad. „Klasyczna kradzież”- oświadcza na pierwszej stronie „Mundo Deportivo”. Katalońskie dzienniki piszą o wstydzie i skandalu.

EK8rZsrXsAM7Rp-

„SUPER EXPRESS”

Piotr Świerczewski gotowy na swój debiut w sportach walki. W sensie – ten oficjalny. Gala 21 grudnia, a „Świra” zaczepia też Marcin Najman…

– Marcin Najman powiedział, że Świerczewski to „chłopek roztropek na jednego liścia” i że mógłby się z tobą spotkać w klatce. Co ty na to?

– To jest mało sportowe zachowanie. Nie podoba mi się, jak on traktuje swoich rywali. Najpierw ich obraża, a potem w 30 s przegrywa walkę. No ale to jest jego poziom. Niski i płytki. Czy stoczyłbym taką walkę? Na pewno jest za duża różnica wagi, ale jakbym trochę potrenował, to myślę, że dałbym mu radę.

ELsDLkBXYAUKNn3

„Superak” też pisze o golach Niezgody w kontekście jego odejścia, ale póki co Vuković ma go na treningach i wierzy, że jednak zostanie w Warszawie.

Niezgoda z 13 golami jest samodzielnym liderem klasyfikacji snajperów. Strzelił dwa gole, a niewiele brakowało, by skompletował hat tricka. W drugiej połowie po jego strzale piłka trafiła w słupek. Znów potwierdził, że będzie łakomym kąskiem dla zagranicznych klubów w zimowym okienku transferowym. Wyceniany jest na ok. 5 mln euro, ale cena może poszybować jeszcze w górę. Czy zimą odejdzie z Legii? – W tym momencie tego transferu nie ma, nie chcę zgadywać – komentował Vuković. – Jest gotowy do tego, aby grać w piłkę na najwyższym poziomie. Mam nadzieję jednak, że Jarek nadal będzie grał w Legii. Z mojej perspektywy byłoby to idealne rozwiązanie – przyznał szkoleniowiec nowego lidera ekstraklasy.

56e829da7ec1b_p

„GAZETA WYBORCZA”

Niezły felieton Wojciecha Kuczoka o długowieczności gwiazd. Dziś nie jest tak, że w rubryce „wiek” pojawia się trzydziestka, to na piłkarzu – nawet tym wielkim – stawia się krzyżyk.

Nie sposób sobie wyobrazić, że Lewy po sezonie wiesza buty na kołku zmęczony karierą – on zdaje się dopiero rozwijać, ładuje bramki hurtowo, gdzie popadnie, ściga się z pomnikowymi postaciami na listach strzelców. Podobnie Messiemu i Ronaldo nie sposób wypomnieć, że „już się zmierzcha” – to wielcy liderzy, autorytety wciąż żwawo pomykające ku wiecznej sławie, dysponujące wartością dodatkową, która młodym gwiazdom nie jest dostępna – boiskową mądrością i doświadczeniem. Wiek oldbojski się przesuwa, niegdyś umownie określony jako 35+, ale spróbujcie to wytłumaczyć takiemu Zlatanowi, który właśnie wrócił do Europy i przekomarza się z Milanem co do długości kontraktu. Milan winien ustąpić, bo to dla Rossonerich piłkarz talizman, ostatnie scudetto zawdzięczają właśnie jemu. I cóż z tego, że jest blisko czterdziestki, skoro jej dobiega, a nie doczłapuje, jak przystało na wiek. Skądinąd Zlatan jest nie od biegania, tylko od przyzlataniania, a z Milanem jest już tak nędznie, że ryzyko żadne – w najgorszym razie do drużyny dołączy jeszcze jeden nieskuteczny napastnik, tyle że z legendarnym nazwiskiem. Żyjemy w szczęśliwych dla kibiców czasach, długowieczność wielkich gwiazd jest częstsza niż przedwczesne finały; dawne legendy miały znacznie mniej czasu na to, by wygrawerować swoje nazwiska na złoto; czy ktoś pamięta, że taki Marco van Basten – inny talizman Milanu – dał sobie spokój z piłką, mając lat 29?

Rafał Stec wytyka hipokryzje Barcelonie czy Xaviemu. Bojownikami o demokracje Katalonii są ci, którzy na idealistów jedynie brzmią w wywiadach, a na co dzień nie mają problemów ze współpracą z przedstawicielami reżimu.

Słowem, na bojowników o demokrację pozują bodaj najważniejsze postaci FC Barcelony ostatniej dekady. Twórca superdrużyny, która dwukrotnie podbiła Ligę Mistrzów (Guardiola), jej wieloletni kapitan (Xavi), a także jej najważniejsza katalońska twarz współcześnie (Piqué). Wszyscy zdają się reagować szczerze i z pasją, aż człowieka korci, by obwołać katalońską rodzinę wzorcem społecznej wrażliwości na tle całego nowoczesnego futbolu. Głos zamiera jednak człowiekowi w gardle, gdy przyjrzy się, z kim ci idealiści zadają się na co dzień. Barcelona przez siedem lat przytulała miliony za wdrukowanie na koszulki piłkarzy logo Qatar Foundation, czyli przedstawicielstwa reżimu, który karze śmiercią za homoseksualizm i bluźnierstwo, chłostą wyperswadowuje picie alkoholu (uderzenia biczem), opiera sukces na niewolniczej sile roboczej, w sądzie zeznanie kobiety uważa za warte połowę zeznań mężczyzny. Umowy nie przedłużyła, dopiero gdy porządnie się przestraszyła wizerunkowych szkód, jednak biznesowych więzi z dyktaturą nie zerwała. Ale pal licho klub, jeden z mnóstwa niebrzydzących się pobieraniem brudnych sponsorskich pieniędzy – sam Xavi – w 2015 roku do Kataru się przeprowadził, grał dla Al-Sadd, ostatnio został trenerem. I co gorsza, wyrobił sobie opinię o nowym sąsiedztwie. A co jeszcze gorsze, postanowił się nią podzielić z ludzkością, dzięki czemu wiemy, że „system w Katarze działa lepiej niż w Hiszpanii”

Najnowsze

Piłka nożna

Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Szymon Piórek
1
Boruc odpowiada TVP, ale nie wiemy co. „Kot bijący się echem w zupełnej dupie”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...