Reklama

Pięć meczów, 24 gole. Na razie z Mourinho nie ma nudy

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

08 grudnia 2019, 10:21 • 4 min czytania 0 komentarzy

Może to tylko pozytywna reakcja zespołu na wpuszczenie do szatni świeżego powietrza, a może jednak coś trwalszego? Tego nie wiemy i na razie na tak postawione pytanie odpowiedzieć nie sposób. Ale jedno trzeba przyznać – pięć meczów Tottenhamu z Jose Mourinho u steru z całą pewnością nie może uchodzić za przykład futbolowego nudziarstwa. Bilans bramkowy mówi sam za siebie – w pięciu spotkaniach z udziałem Spurs dowodzonych przez Portugalczyka padły aż 24 bramki. Parkowanie autobusu? Nic z tych rzeczy. Na razie The Special One funduje kibicom ostrą jazdę bez trzymanki.

Pięć meczów, 24 gole. Na razie z Mourinho nie ma nudy

Średnia 4,8 gola na mecz. Wow! Całkiem nieźle jak na gościa, który dorobił się – raczej zasłużenie zresztą – reputacji przeklętego nudziarza, specjalisty od wytrącania przeciwnika z równowagi i wygrywania spotkań niskim nakładem sił.

Można się oczywiście domyślać, że sam Mourinho nie jest do końca zadowolony z tego, jak prezentuje się jego zespół, który często do siatki trafia, ale sporo czystych ciosów też przyjmuje. Zresztą – prawdziwe efekty pracy nowego managera „Kogutów” będziemy oceniać nie dziś, nie za tydzień, ani nawet nie za miesiąc. Wygadany szkoleniowiec dopiero zaczął swoją misję w północnym Londynie, z pewnością niewiele zdążył tam poukładać w stu procentach po swojemu. Bazuje na tym, co wypracował przez lata jego poprzednik, pomału dokładając jakieś własne elementy, a eliminując inne, do których nie jest przekonany. Niemniej – wygląda to wręcz zaskakująco ciekawie. We wczorajszym spotkaniu Tottenham pokonał przed własną publicznością Burnley aż 5:0. Oczywiście cały piłkarski świat zachwycił się przede wszystkim spektakularnym, solowym golem Heung-Min Sona, ale to nie była jedyna efektowna akcja zaprezentowana przez londyńczyków.

Naprawdę fajnie się oglądało w akcji podopiecznych Mourinho.

Reklama

Efektowny triumf nad Burnley był oczywiście formą rehabilitacji za porażkę z Manchesterem United w poprzedniej kolejce Premier League. Starcie z byłym klubem to na razie jedyna wpadka Mourinho w roli trenera Tottenhamu. Poza tamtym spotkaniem Portugalczykowi udało się pokonać w lidze Bournemouth (3:2 u siebie) i West Ham (3:2 na wyjeździe), a także po niezwykle dramatycznym spotkaniu zwyciężyć w Lidze Mistrzów z Olympiakosem (4:2 u siebie). Co jeden mecz, to ciekawszy. Manchester United dowodzony przez Mourinho odstraszał sprzed telewizora, a Tottenham to aż chce się oglądać. Nie tylko z uwagi na boiskowe wydarzenia, ale i numery wykręcane przez samego Jose. I nie chodzi tu o dziwo o karczemne awantury na konferencjach prasowych.

Weźmy choćby spotkanie pod lupę z Champions League. Grecy prowadzili po dwudziestu minutach już dwiema bramkami, lecz Spurs pięknie się tamtego wieczora odrodzili. Głównym bohaterem został chłopiec do podawania piłek, który zaliczył asystę drugiego stopnia przy jednej z bramek, za co Mourinho najpierw mu wyjątkowo wylewnie podziękował, a potem jeszcze dodatkowo zaprosił do ośrodka treningowego klubu na wspólny posiłek z drużyną.

– To świetny chłopiec do podawania piłek, potrafi czytać grę – zachwycał się Mourinho. Przechwalając się przy okazji, że osobiście wie coś na ten temat, ponieważ w dzieciństwie sam też doskonale znał się na tej robocie. No co za uroczy facet! Kto by pomyślał.

Cała ta sympatyczna akcja stanowi niejako symbol początków Jose w nowym klubie. Portugalczyk w niczym nie przypomina tego zgorzkniałego, ponurego złośliwca, który niemal dokładnie rok temu żegnał się z posadą szkoleniowca Manchester United. Wtedy widzieliśmy Mourinho zmęczonego, wrednego, wiecznie osaczonego. Notorycznie przypominającego wszystkim o swoich sukcesach sprzed lat, odgrażającego się, pogrążonego w konfliktach. W tej chwili Jose jest natomiast słodziutki jak cukiereczek. Chętnie rozdaje pochwały, oczarowuje uśmiechem. Radziej wyciąga zza pazuchy rózgę. Co – przynajmniej na krótką metę – korzystnie wpłynęło na poszczególnych zawodników. Widać to chociażby na przykładzie tego, co na boisku pokazuje w ostatnich spotkaniach Delle Alli. Choć rzecz jasna Mourinho nie jest bezkrytyczny wobec swojej drużyny. – Musimy poprawić grę w defensywie bez straty tego, co wypracowaliśmy w ataku. W każdym z moich czterech meczów w roli menadżera Tottenhamu traciliśmy po dwa gole. Strzeliliśmy więcej, mogło być jeszcze lepiej. Tracimy tanie gole.

Reklama

[etoto league=”eng”]

Na ile wystarczy Portugalczykowi tej pogody ducha?

Przeszłość podpowiada, że początki Mourinho w nowych klubach zawsze były obiecujące. Bo to po prostu jest świetny fachowiec, co tu dużo gadać. Ale jednocześnie facet, z którym na dłuższą metę trudno jest żyć w zgodzie. Jednak aż tak sympatycznie z Jose chyba jeszcze nigdy nie było. Odpoczynek od trenerki i nieco dłuższy niż zwykle czas na przemyślenia ewidentnie dobrze Portugalczykowi zrobił.

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Liga Mistrzów

Żaden z półfinalistów Ligi Mistrzów nie wygrał w ćwierćfinale pierwszego meczu

Bartosz Lodko
0
Żaden z półfinalistów Ligi Mistrzów nie wygrał w ćwierćfinale pierwszego meczu

Anglia

Anglia

Schorowany trener i asystent-skandalista. Pierwsza złota era Manchesteru City

Michał Kołkowski
2
Schorowany trener i asystent-skandalista. Pierwsza złota era Manchesteru City

Komentarze

0 komentarzy

Loading...