Reklama

Cuda, cuda! Korona strzeliła trzy bramki!

redakcja

Autor:redakcja

23 listopada 2019, 17:40 • 2 min czytania 0 komentarzy

Do momentu, w którym pasterze śpiewają, a bydlęta klękają, został jeszcze nieco ponad miesiąc, ale cuda, cuda możemy ogłosić już dziś. Jeśli stoicie, usiądźcie, jeśli trzymacie w rękach drogocenne przedmioty, to je odłóżcie i uwaga – Korona Kielce strzeliła trzy bramki! Albo inaczej – spektakularne jest osiągnięcie Rakowa Częstochowa, który pozwolił w dzisiejszym spotkaniu strzelić Koronie Kielce trzy gole! 

Cuda, cuda! Korona strzeliła trzy bramki!

To wielka rzecz, nie przesadzamy. Przecież kielczanie do tego meczu wbili tylko siedem bramek w tym sezonie. Nie zdarzył się ani jeden mecz, w którym podopieczni Mirosława Smyły (a wcześniej Gino Lettieriego) pokonaliby bramkarza rywali więcej niż raz, a przecież mierzyli się już z całą ligową stawką. By znaleźć takie spotkanie, trzeba cofnąć się aż do połowy maja, kiedy to zespół z Kielc rozstrzelał zdegradowane Zagłębie Sosnowiec.

Nie mamy zamiaru jakoś szczególnie deprecjonować tego osiągnięcia, ale nie sposób też nie, że Raków zrobił wszystko, by do takiego przełamania doszło. Wystarczy zerknąć na to, jak padały gole.

Pierwszy – już na początku spotkania piłkę do własnej bramki zapakował Piątkowski.
Drugi – drewniak Azemović kompletnie, konkretnie bez sensu wjechał w nogi Cebuli w polu karnym i jedenastkę na bramkę zamienił Kovacević.
Trzeci – Pacinda wpadł w pole karne, uderzył nie najlepiej, ale piłka odbiła się od Piątkowskiego (farciarz!) i zmyliła Szumskiego.

Reklama

Przecież gdybyśmy ostatnią bramkę zaliczyli na konto młodego obrońcy (a mamy wątpliwości, czy piłka po strzale Słowaka zmierzała w światło bramki), to Piątkowski byłby – jakkolwiek to zabrzmi – drugim najskuteczniejszym strzelcem Korony Kielce w tym sezonie.

Inna sprawa jest taka, że Raków rozegrał najgorsze spotkanie w Ekstraklasie. Nawet w tym meczu na inaugurację ligi, w którym podopieczni Papszuna byli – mówiąc wprost – zesrani, gra kleiła się im bardziej niż dzisiaj. Nieporozumieniem była większość stałych fragmentów gry, Musiolik z Nouvierem nie potrafili utrzymać się przy piłce i podejmować dobrych decyzji, środek nie kreował sytuacji. Po 45 minutach do bazy zjechali Azemović i Babenko, ale wejście Malinowskiego i Szczepańskiego też nic nie zmieniło.

Bardziej niż na bramkę dla Rakowa zanosiło się na więcej trafień Korony. Przecież na początku drugiej połowy kapitalną sytuację miał Papadopulos, ale uderzył wprost w Szumskiego. Chwilę później w słupek pocelował najlepszy na placu Cebula. I to chyba największa miara beznadziejnej postawy beniaminka – Marcin Cebula na tle zawodników Rakowa wyglądał jak jakiś Jadon Sancho.

Marcin Cebula.

No wstyd taki, że szkoda gadać. A Korona dzięki temu zwycięstwu wyskoczyła ponad strefę spadkową! Bramki bramkami, ale po cichu nazbierało się też siedem punktów w trzech ostatnich meczach. Tak jak mówiliśmy – cuda.

screencapture-207-154-235-120-mecz-532-2019-11-23-17_32_42

Reklama

Najnowsze

Tenis

Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Sebastian Warzecha
0
Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Komentarze

0 komentarzy

Loading...