Reklama

Z cyklu „życie po życiu”: król strzelców został „królem śmieciarzy”

redakcja

Autor:redakcja

14 listopada 2019, 17:30 • 3 min czytania 0 komentarzy

Różnie układają się losy byłych piłkarzy, tak zwane życie po życiu to w zasadzie temat na grubą książkę. George Weah został prezydentem Liberii, Vinnie Jones natrzaskał trochę lepszych lub gorszych filmów, a znany z występów w Jadze Marco Reich zatrudnił się w domu spokojnej starości. To ledwie szczyt długiej listy, na której kilka pozycji na pewno zajęliby również byli gracze z Polski. Całkiem niedawno Sebastian Szałachowski opowiadał o tym, jak to jest być pomocnikiem egzorcysty, ostatnio serwis Sportowe Fakty opisywał życie Wana Geworgiana, który handluje na bazarze fajkami, a teraz głośno jest o innym graczu z ligową, a także reprezentacyjną przeszłością. Niestety w takim kontekście, że nie możemy wam zdradzić jego nazwiska. 

Z cyklu „życie po życiu”: król strzelców został „królem śmieciarzy”

Możemy napisać, że chodzi o Mariusza Ś., byłego gracza głównie Ruchu Chorzów, ale też Legii Warszawa. O piłkarza, który w sezonie 1997/98 był królem strzelców polskiej ligi. O zdobywcę 103 goli w najwyższej klasie rozgrywkowej. O zawodnika, który pięć razy wystąpił w reprezentacji Polski – po raz pierwszy przeciwko Japonii w 1996 roku, a po raz ostatni z Izraelem dwa lata później.

Co u niego?

Ano głupia sprawa. Właśnie został ponownie uznany za winnego nielegalnego składowania odpadów. Ponownie, bo wcześniej były piłkarz i jego wspólnik odwołali się od wyroku Sądu Rejonowego w Prudniku, który nałożył na nich za wspomniany czyn karę grzywny w wysokości kolejno 10 tysięcy i 6 tysięcy złotych. Sąd Okręgowy w Opolu ten wyrok podtrzymał. Dodatkowo obaj panowie mają zapłacić po 2 tysie nawiązki na rzecz Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz podzielić się kosztami procesu.

Powiemy szczerze, że mieliśmy na temat przygotowanych kilka żartów, ale nie użyjemy żadnego, bo gdy się nad tym głębiej zastanowimy, sprawa wydaje się cholernie przykra i wygląda jak kiepski temat do dowcipkowania. Począwszy od tego, że zatruwanie środowiska przez ex-gracza wcale nie wygląda na jakieś niedopatrzenie i czepialstwo ze strony państwowych organów. Zajrzyjmy choćby do artykułu TVP Info na temat pierwszej decyzji sądu. „Ś. oraz prezes jego firmy Witold W. zostali oskarżeni przez prokuraturę o przestępstwo przeciwko środowisku, czyli nielegalne składowanie odpadów, które mogą zagrażać zdrowiu lub życiu ludzi albo spowodować znaczne zniszczenia w środowisku”. Albo to… „Biegła sądowa potwierdziła, że hałda może zatruwać sąsiedni potok i wodę w rzece Białej Głuchołaskiej. Wskazała, że znaleziono tam nawet fragmenty odpadów medycznych”.

Reklama

Wstyd jak… wiadomo co.  Kompletny brak wyobraźni. Oczywiście po panu Ś., który siłą rzeczy kojarzy nam się z utraconą sztuczną szczęką w trakcie imprezy (odsyłamy do „Szamo”), nie spodziewaliśmy się nie wiadomo czego, ale mówimy o kwestii, która powinna być oczywista dla każdego przyzwoitego człowieka.

Inna sprawa jest taka, że zasądzona kara 10 patyków wydaje nam się… tak śmiesznie mała, że aż absurdalna. Media podają, że chodziło o 10 transportów z odpadami, łącznie 300 ton jakiegoś cholerstwa. Dzielimy, dodajemy, mnożymy, wznosimy się na wyżyny naszych matematycznych umiejętności i nijak nie wychodzi nam, że byłemu reprezentantowi kara pójdzie w pięty.

Już sami nie wiemy, co straszniejsze – zajęcie pana Mariusza czy ten wyrok.

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Gotowi na czarną godzinę. Dlaczego kluby muszą dać sobie prawo do gorszego sezonu

Michał Trela
1
Trela: Gotowi na czarną godzinę. Dlaczego kluby muszą dać sobie prawo do gorszego sezonu

Komentarze

0 komentarzy

Loading...