Reklama

Ekstraklasa na platformie DAZN? Sprawdziliśmy, z czym to się je

redakcja

Autor:redakcja

12 listopada 2019, 09:50 • 10 min czytania 0 komentarzy

W ostatnich tygodniach wyszło na jaw, że władze Ekstraklasy rozmawiają z platformą DAZN o prawach transmisyjnych, w przypadku których nowe rozdanie nastąpi od sezonu 2021/22. Porozumienie w tej sprawie stanowiłoby wielki przełom na polskim rynku i wprowadziłoby nową jakość w pokazywaniu piłki. Co ciekawe, mimo iż DAZN na razie nie jest dostępny w Polsce, to właśnie między innymi w naszym kraju tworzone jest oprogramowanie dla tej platformy. Skoro więc nie można wykluczyć, że w najbliższych latach wejdzie ona do Polski, już teraz postanowiliśmy sprawdzić, z czym dokładnie się to je.

Ekstraklasa na platformie DAZN? Sprawdziliśmy, z czym to się je

Ulica Francuska w Katowicach, wielkie przeszklone budynki, tuż przy drodze prowadzącej na autostradę A4. DAZN w jednym z nich zajmuje kilka pięter, choć to już końcówka, w przyszłym roku przeniesie się do biurowca w innej części miasta. Trudno się dziwić, że firma potrzebuje tyle przestrzeni, bo to naprawdę wielkie przedsięwzięcie. Tylko przy projektach programistycznych grupy pracują 194 osoby. Poza samym serwisem DAZN, zajmuje się również innymi projektami grupy, czyli m.in. takimi portalami jak dobrze wam znany Goal.com czy sportingnews.com. Od strony informatycznej tworzone są właśnie tutaj w Katowicach. Do tego około 100-osobowy dział finansowy obsługujący globalnie całą grupę.

Czym tak w ogóle jest DAZN? To platforma streamingowa oferująca sportowe transmisje zarówno na żywo, jak i z odtworzenia w każdej chwili. Wystarczy mieć urządzenie mobilne z dostępem do internetu. To wciąż dość młody projekt, ale rozwija się niezwykle dynamicznie. O wszystkim opowiadać nam będą Jonasz Borys (Head of Quality Assurance, na zdjęciu z lewej) i Paweł Nabiałkowski (Software Engineering Team Leader). Pytaliśmy o polskie odpowiedniki ich stanowisk, jednak stwierdzili, że są w zasadzie nieprzetłumaczalne. Niech będzie.

najlepsi

DAZN narodził się w 2015 roku jako idea. Pierwszym krokiem było nabycie praw do Premier League w Niemczech. Dość duże wydarzenie, bo od lat na tamtym rynku karty rozdawał Sky. Zaczęła się gorączka, mieliśmy tylko 12 miesięcy, żeby stworzyć platformę umożliwiającą spożytkowanie tych praw. Udało się. Na kilka dni przed pierwszą kolejką Premier League sezonu 2016/17, DAZN został uruchomiony w Niemczech, Austrii i Szwajcarii. Miesiąc później wystartował w Japonii. W 2017 roku weszliśmy do Kanady, w 2018 do USA i Włoch, a w tym roku do Hiszpanii i Brazylii. Na tym nie kończymy, chcemy być na największych sportowych rynkach. Sami o sobie nie mówimy „Netflix z treściami sportowymi”, ale najczęściej właśnie tak piszą o nas media – opowiada Jonasz Borys.

Reklama

To już teraz naprawdę wielki projekt, biorąc pod uwagę inwestycje w prawa sportowe – podkreśla Nabiałkowski.

Pytanie, na czym polega wyjątkowość tego rozwiązania, bo przede wszystkim o to tu chodzi. Nasi rozmówcy argumentów mają sporo.

Głównym celem jest zrewolucjonizowanie tego, jak ogląda się sport. Wydaje się, że podążamy trochę strategią Netflixa, którego przykład pokazuje, że kanały klasycznej telewizji może nie tyle znikną za jakiś czas, ale ich udział w rynku będzie się ciągle zmniejszał. Główną różnicą między takimi platformami jak nasza a klasyczną telewizją jest to, że mamy dostęp do treści w tym momencie, w którym chcemy. Nas program telewizyjny nie obowiązuje, zakończenie transmisji z jakiegoś wydarzenia nie oznacza, że nie ma już szans go zobaczyć. Mając DAZN możesz spóźnić się do domu na mecz i mimo to śledzić go od samego początku, albo wrócić do niego po jego zakończeniu – albo w całości, albo poprzez skrót, który dość szybko jest zamieszczany – mówi Jonasz Borys.

Paweł Nabiałkowski wtrąca: – Innym atutem jest minimalizacja zobowiązań. Dziś, żeby mieć dostęp do kanałów sportowych, musisz związać się dwuletnią umową z którymś z dostawców, a w danym pakiecie dostajesz ze 100 innych kanałów, których przeważnie nie oglądasz. DAZN umożliwia ci taką selekcję treści, masz tylko sport. W każdej chwili możesz zakończyć subskrypcję i w każdej chwili ją odnowić.

 – Przychodzą wakacje, ligi pauzują, więc robisz przerwę, a wracasz w sierpniu czy we wrześniu. Pełen komfort. Kolejnym dużym plusem – mogę to powiedzieć również z punktu widzenia użytkownika aplikacji [pracownicy DAZN na Polskę w drodze wyjątku zyskują dostęp do aplikacji, PM] jest oglądanie transmisji, gdzie chcesz i na czym chcesz. Nie musisz być w domu podpięty do dekodera, DAZN działa w zasadzie na każdym możliwym urządzeniu. Nieraz wracając z pracy „słucham” meczu w aucie, a jak już jestem w domu, przełączam się na telewizor. Jadąc pociągiem, oglądam sobie skróty z weekendu. Dostęp do tych treści jest stały – tłumaczy Borys.

Koszty? Patrząc na inne kraje, spokojnie do przełknięcia. W Niemczech miesięczna subskrypcja kosztuje 12 euro, a roczna 120 euro. W Stanach Zjednoczonych odpowiednio 20 i 100 dolarów. W Hiszpanii i we Włoszech za miesiąc oglądania zapłacimy 10 euro. A jest za co płacić. Przykładowo: DAZN we Włoszech ma prawa do Serie A (trzy mecze w kolejce na wyłączność) oraz wyłączność na Primera Division czy Ligue 1. Oferta jest mocno dostosowywana do lokalnych rynków. W Brazylii tylko na tej platformie zobaczysz mecze Copa Libertadores, a w Japonii posiada ona wyłączne prawa do trzech najwyższych lig w tym kraju. W USA i Kanadzie z kolei duży nacisk kładzie są na sporty popularne wśród tamtejszych odbiorców. DAZN za oceanem bardzo zdecydowanie inwestuje też w boks. Niektórych bokserów – jak Anthony Joshua – ma tylko na swoje potrzeby.

Reklama

Nabiałkowski: – DAZN nie ogranicza się do samych transmisji. Są zapowiedzi, wywiady, sylwetki zawodników. Tam, gdzie mamy coś na wyłączność odpowiadamy również za całą otoczkę – na przykład we Włoszech produkujemy magazyny o Serie A. Polecam wygooglować panią Dilettę Leottę, ona jest „dazonowa”. Ale transmisje stanowią nasz zdecydowany priorytet, według najnowszych statystyk live to 90 procent tego co ludzie oglądają. Co nie znaczy, że reszta jest zaniedbywana. Ostatnio zaczęły powstawać autorskie filmy dokumentalne, chociażby o Cristiano Ronaldo, Neymarze czy Jose Mourinho, którzy są zresztą ambasadorami marki. Trzeba próbować przyciągnąć użytkowników do platformy również w okresie wakacyjnym czy świąteczno-noworocznym, gdy ligi pauzują.

_DSC3670Jose Mourinho_Press Association Ltd._ DAZNNeymar_Photoshoot_Image

Pewnie wielu z was zastanawia się, dlaczego akurat w Polsce to wszystko powstaje, skoro tej platformy nadal nie ma na naszym rynku. Pora odpowiedzieć na to pytanie.

Borys: – Wywodzimy się z Perform Group, które podjęło się stworzenia DAZN. Byliśmy oddziałem developerskim dla Perform. Gdy kupiono prawa do Premier League, na naszych barkach spoczęło stworzenie platformy transmisyjnej. Startowaliśmy tu od zera, nie było ani know-how, ani czasu. Nie mieliśmy zasobów, które moglibyśmy przerzucić z innych projektów. Do przygody we współtworzeniu DAZN dołączyliśmy w sierpniu 2016 roku, kiedy włodarze DAZN z centrali przyjechali zobaczyć, jak wyglądało nasze ówczesne biuro. Do dziś cały rozwój aplikacji mobilnych i dostarczanie metadanych potrzebnych dla video odbywa się w Katowicach. Z czasem dochodziły kolejne zadania. Mimo że na świecie mamy już cztery biura – do Katowic i Londynu dołączyły Amsterdam i Leeds – nadal jesteśmy odpowiedzialni za tę ścieżkę krytyczną dla DAZN. Oprócz tego w ramach DAZN specjalizujemy się w rozwoju tzw. living roomu, czyli telewizorów, konsoli, dekoderów telewizji cyfrowej, rozwijamy Apple TV czy platformę Roku, która w Europie jeszcze nie jest tak popularna jak w Ameryce Północnej. Celem jest to, by wchodząc na dany rynek być odbieralnym na możliwie największej ilości dostępnych tam urządzeń.

Nabiałkowski: – Nie jesteśmy jeszcze dostępni na lodówkach, niektóre z nich mają już ekrany.

W tym pomieszczeniu testuje się wszystkie sprzęty pod kątem DAZN.

Firma niesamowicie się rozwija i nie jest to slogan. W maju Sensor Tower donosił, że DAZN był najlepiej zarabiającą aplikacją sportową na świecie, rosnąc prawie dziesięciokrotnie w porównaniu z analogicznym okresem w zeszłym roku. Co jednak nie oznacza, że wszystko zawsze idzie jak z płatka, że nie ma wpadek i problemów, że nie istnieją żadne ograniczenia.

Borys: – Wejścia na rynek kanadyjski i włoski dużo nas nauczyły. W Kanadzie bardzo popularne jest Fantasy NFL. Ludzie grają w nie non stop, mają swoją drużynę w aplikacji na telefonie i bawią się między sobą. Dla nich kluczowe jest to, żeby wiedzieć, co się dzieje na boisku w czasie rzeczywistym. Jest to coś, nad czym bardzo ciężko pracujemy, ale na dziś nie jesteśmy jeszcze w stanie pokazać czegoś tak szybko jak telewizja klasyczna. Czas od uchwycenia obrazu przez kamerę do wyświetlenia w aplikacji wynosi około 25 sekund. W klasycznej telewizji w granicach 15 sekund. Dla tych graczy był to problem i jeszcze tego nie przeskoczyliśmy, na razie uruchomiliśmy kanał DAZN na platformie telewizji satelitarnej. Pracujemy nadal nad dalszą redukcją tego opóźnienia – współpracujemy np. z Apple nad Low Latency HLS, który jest nowym protokołem transmisji video z minimalnym opóźnieniem. Teraz streaming napotyka jeszcze różne technologiczne ograniczenia, ale to cały czas będzie szło do przodu.

Nabiałkowski: – Mówimy o Fantasy NFL, ale takie rzeczy są też bardzo istotne u grających w zakładach. Nie brakuje zapaleńców, którzy obstawiają live i dla nich prawie pół minuty różnicy może mieć znaczenie.

Borys: – Włochy z kolei były o tyle ciekawym przypadkiem, że choć dotarł tam już światłowód, to przepustowość całej infrastruktury jest bardzo niska. Są takie regiony, zwłaszcza na południu kraju, w których internet jest bardzo słabej jakości.

Nabiałkowski: – We Włoszech tylko 70 procent ludności ma dostęp do internetu. De facto co trzecia osoba nadal nie jest tam w sieci. A co jest najistotniejsze w streamingu? Żeby nic się nie zacinało. To ważniejsze nawet od tego, czy masz jakość full HD. Na szczęście rozwiązaliśmy ten problem i od samego początku tamtejsi subskrybenci mogli normalnie oglądać mecze. Stawka była wysoka, bo wchodziliśmy tam z Serie A na wyłączność, a nie muszę tłumaczyć, jak Włosi interesują się swoją ligą. I tak niektórzy nadal nas tam nie kochają, bo wyciągnęliśmy Serie A z tradycyjnej telewizji.

Signing Shot - MEDIA AND SOCIAL

W tym kontekście ciekawą kwestią było dla nas to, ile mniej więcej transferu danych zużyjemy podczas jednej transmisji, co jest ważne, gdy nie mówimy o oglądaniu meczu w domu. Nasi rozmówcy zapewniają, że zaplecze internetowe w Polsce – chociażby w porównaniu z Włochami – jest naprawdę dobrze rozwinięte i gdyby wszędzie tak to wyglądało, nie byłoby żadnych problemów. Nadal jednak nie sposób stwierdzić, że podróżując po kraju swobodnie możemy korzystać ze stabilnego wi-fi, na tym etapie jeszcze się nie znajdujemy. Gdybyśmy więc chcieli obejrzeć mecz w podróży, prawdopodobnie musielibyśmy opierać się na własnym pakiecie danych.

Po testach okazało się, że 90 minut w jakości HD pobrało prawie 5 GB. Nie ma się co czarować, to na teraz dużo, ale też nie są to wyniki różniące się od tego typu platform z inną treścią. Warto dodać, że serwisy typu Netflix czy YouTube podpisują umowy z operatorami, co oznacza, że transfer zużyty na ich treści nie jest zabierany z pakietu danych. Można domniemywać, że DAZN będzie działać podobnie. W Japonii już jest sprzedawany jako usługa łącznie z abonamentem telefonicznym w DoCoMo.

 – Zużycie danych? Nigdy nie mieliśmy sygnałów, że jest to większe wyzwanie, a w tym temacie czas powinien działać wyłącznie na naszą korzyść. Sieć 5G może rozwiązać sporo problemów – komentuje Paweł Nabiałkowski.

On i Jonasz Borys uważają, że większe ograniczenia mogą być gdzie indziej.

Nabiałkowski: – Wydaje mi się, że w Polsce i chociażby we Włoszech ludzie nadal są przyzwyczajeni do standardowego oglądania sportu. To jeszcze nie jest moment, w którym są gotowi w całości przeskoczyć na aplikacje mobilne, nawet jeśli mogą ją przenieść na telewizor. Ale to się zmieni, kwestia czasu. Coś się faktycznie ruszyło, Polacy też coraz chętniej płacą za treści w internecie, czego Netflix jest najlepszym przykładem.

Na facebookowym profilu DAZN Poland co chwila pojawiają się pytania w komentarzach, kiedy wreszcie ta platforma wejdzie do Polski. Odpowiedzi („damy znać”) sugerują, że może się to stać w nieodległej przyszłości, ale w rozmowie niczego więcej się nie dowiemy.

Borys: – Jak mówiłem, chcemy być wszędzie tam, gdzie czekają na nas fani sportu.

Nikt tego wprost nie powie, ale sprawa jest oczywista: uzyskanie praw do Ekstraklasy w kontekście pojawienia się na naszym rynku będzie tu kluczowe. Jeśli się to uda, otrzymamy coś zupełnie nowego jeśli chodzi o oglądanie meczów. Osobnym zagadnieniem pozostaje fakt, że nawet przy najnowocześniejszej i najbardziej atrakcyjnej technologii najważniejsza będzie jakość pokazywanego produktu. Kiksy Janickiego, pudła różnych Serrarensów i Djermanoviciów czy ślamazarne tempo gry nie staną się przez to łatwiejsze do strawienia. Niestety.

PRZEMYSŁAW MICHALAK

Fot. własne/DAZN

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...