Reklama

Materiał na ciekawy mecz w cieniu konfliktu trenerów

redakcja

Autor:redakcja

09 listopada 2019, 11:20 • 4 min czytania 0 komentarzy

Śledziliśmy tak sobie doniesienia prasowe przed meczem Wisły Płock z Cracovią i mamy nieodparte wrażenie, że zdecydowana większość zapowiedzi skupiała się do podgrzewania konfliktu między Radosławem Sobolewskim a Michałem Probierzem. Podadzą sobie rękę czy nie? Będą na siebie łypać spode łba czy jednak mrugną oczkami? Probierz wydusi wreszcie słowo „trener” przed nazwiskiem Sobolewskiego czy nadal będzie mówił o nim per „Sobolewski”? A przecież wokół tego starcia naprawdę można wykrzesać kilka innych smaczków.

Materiał na ciekawy mecz w cieniu konfliktu trenerów

Nie zrozumcie nas źle – to oczywiste, że temat dwóch niesamowicie charakternych gości, którzy mają sobie coś do udowodnienia, jest cholernie ciekawy. No bo w sumie nigdy wprost żaden z nich nie wydusił dlaczego tak bardzo się nie cierpią. Wiadomo, że chodzi o to, że Probierz miał za złe wiślackiej starszyźnie to, jak ta potratowała go w Krakowie. Że miał konflikt z szatnią, a przewodziły w niej doświadczone postaci – takie jak „Sobol”. Ale jak to się objawiało? Czy padły legendarne „mocne słowa w szatni?” Czy poszli krok dalej i pluli sobie w żarcie albo przeparkowywali auta za róg parkingu?

Pewnie nie dowiemy się w najbliższej przyszłości. Niemniej konsekwencje są takie, że Probierz na konferencji poprosił o brak pytań o Sobolewskiego, a Sobolewski też raczej nie garnął się do tego, by przy kawie wspominać czasy wiślackie. Zresztą pamiętamy, że panowie w 2017 roku nie podali sobie ręki przy okazji meczu Jagiellonii z Wisłą Kraków, później taka sama sytuacja miała miejsce przed derbami Krakowa. Ale chwila, bo sami zaczynamy się wkręcać w podsycanie tego konfliktu.

Halt, basta, wystarczy.

Zastanówmy się lepiej – co ciekawego można napisać o tym meczu?

Reklama

Rośnie nam ligowy kozak?

Gdybyśmy mieli stworzyć ranking pięciu najlepszych letnich transferów do Ekstraklasy, to mamy przeświadczenie, że ktokolwiek z redakcji by go układał, to wcisnąłby na krótką listę Pelle van Amersfoorta. Gość broni honoru ludzi z „van” w nazwisku w Ekstraklasie, no bo przecież Van der Harta byśmy w tym rankingu nie zmieścili, no bo z jakiego klucza.

A pan Pelle – o, jak najbardziej. Trochę dziwiliśmy się, że Cracovia ściąga sobie ofensywnego pomocnika, który mierzy prawie dwa metry. Już przed oczami mieliśmy jakiegoś niezdarnego kloca w stylu Koena van der Biezena, który będzie zwrotny jak nasz 120-kilogramowy kumpel w przedpokoju swojej ciasnej kawalerki. Wiecie, jak wiąże sznurówki w butach, to nikt nie przejdzie ani w jedną, ani w drugą stronę.

Tymczasem gość nie dość, że przy swoich 193 centymetrach jest całkiem zwrotny, to jeszcze ma technikę, balansik, niezły drybling. I grać głową też potrafi, co pokazał tydzień temu w meczu z Lechią. Po czternastu kolejkach ma na koncie trzy gole, trzy asysty i dwa kluczowe podania. A od miesiąca grał na środkach przeciwbólowych po tym, jak wrócił przedwcześnie po urazie kolana. Sam przyznaje, że ból puścił dopiero przed meczem z Lechią, zatem teraz spodziewamy się najlepszej wersji Holendra. I więcej takich asyst, jak ta na Jadze, gdy wysłał jednym zwodem dwóch przeciwników na grzyby, a później nawinął jeszcze jednego rywala no-look passem.

Albo Daehne, albo ręcznik

Przed tygodniem stała się rzecz z gatunku niesłychanych. Powiedzieliśmy to – głośno i wyraźnie – że Wiśle Płock brakowało Thomasa Daehne. Być może gość rzucił jakieś fatum na pozostałych bramkarzy Nafciarzy, a może oni po prostu są tacy słabi. Natomiast spójrzmy na fakty – w czternastu kolejkach tego sezonu trzykrotnie w bramce stawał ktoś inny niż płocki Neuer. Jak to się kończyło?

Reklama

W 1. kolejce Żynel sprokurował karnego.

W 2. kolejce Żynel sprokurował karnego.

W 14. kolejce Wrąbel zaprezentował prawdopodobnie najgorszy bramkarski występ tego sezonu.

A Daehne – i znów piszemy to wyraźnymi literami, by nikt nie uznał tego za pomyłkę – broni nadspodziewanie… nie, nie przejdzie nam przez klawiaturę „dobrze”. Rzetelnie. Solidnie. Bez poważniejszych wpadek. Tak naprawdę kojarzymy tylko jeden słaby mecz Thomasa, gdy do Płocka przyjechał ŁKS, a on chciał koniecznie pomóc będącym w kryzysie łodzianom. Ale robił to na tyle nieefektywnie, że Wisła i tak wygrała 3:1. Poza tym w naszych ocenach ma prawie same piątki i szóstki w dziesięciostopniowej skali.

Jeśli Wisła liczy na jakieś punkty, to Sobolewski musi dziś wystawić Daehne. Nawet na jednej nodze, jeśli uraz wykluczający go z meczu ze Śląskiem jeszcze się za nim ciągnie.

Przechodni lider

W piątek o 18 swój mecz wygrał Śląsk Wrocław, dzięki czemu został liderem. Dwie godziny później o trzy punkty więcej bogatszy był Piast, który zluzował wrocławian na pierwszym miejscu. Jeśli Cracovia wygra w Płocku, to około 17:00 to ona będzie na pierwszym meczu. Oczywiście do starcia Legii z Górnikiem, bo jeśli wicemistrzowie Polski ograją zabrzan, to oni wskoczą na czoło Ekstraklasy.

A wtedy my sprawdzimy, czy kiedykolwiek niemal na półmetku rozgrywek była taka sytuacja, gdy lider zmieniał się czterokrotnie w trakcie jednej kolejki. I coś czujemy, że nie.

 screencapture-207-154-235-120-przedmeczowka-507-2019-11-09-10_56_08fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...