Reklama

Każdy to powie, Lechia sobie słabiutko radzi w Krakowie

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

02 listopada 2019, 09:39 • 4 min czytania 0 komentarzy

Nie ma ostatnio dobrej passy gdańska Lechia. Udało się wprawdzie gdańszczanom awansować do kolejnej rundy Pucharu Polski, no ale bądźmy poważni – odpadnięcie z Chełmianką Chełm, klubem który dostaje po głowie praktycznie od każdego rywala w III lidze, byłoby niesłychaną kompromitacją. W lidze biało-zieloni nie unikają natomiast wpadek – zaczęło się od porażki z Zagłębiem Lubin, a potem przyszła kolej na dwa frajerskie remisy. Najpierw nie udało się Lechii utrzymać dwubramkowej przewagi w derbach Trójmiasta, a później nie powiodło się dowiezienie zwycięstwa w starciu z Górnikiem Zabrze.

Każdy to powie, Lechia sobie słabiutko radzi w Krakowie

Co może być dla podopiecznych Piotra Stokowca okolicznością dodatkowo niepokojącą? Że przełamania przyjdzie im dzisiaj szukać w Krakowie. A wyjazdowe starcia z Cracovią i Wisłą to nie są mecze, które kibice Lechii wspominają najlepiej.

KURSY ETOTO NA MECZ CRACOVIA – LECHIA: 1 – 2.35; X – 3.45; 2 – 3.20

Dwanaście razy Lechia mierzyła się z Cracovią na wyjeździe w lidze od czasu powrotu do ekstraklasy w sezonie 2008/09. I tylko dwukrotnie udało się gdańszczanom przywieźć na północ trzy punkty. Poza tym? Jeden remis i aż dziesięć porażek. Fakt, że jedno ze wspomnianych zwycięstw miało wyjątkowo słodki smak. Mowa oczywiście o spotkaniu z sierpnia 2009 roku, gdy biało-zieloni pokonali Cracovię na wyjeździe aż 6:2. Sęk w tym, że akurat tamto spotkanie rozgrywane było na Stadionie Ludowym w Sosnowcu. Przy Kałuży zdołała zatem gdańska drużyna zatriumfować de facto raz – przed trzema laty, za kadencji trenera Piotra Nowaka. Goście wygrali 1:0, a gola na wagę trzech punktów zdobył Marco Paixao. W realiach ekstraklasy ten mecz to już niemalże prehistoria – obie drużyny od tamtego czasu niemal całkowicie przebudowały swoje składy.

zapka

Reklama

Niektóre porażki Lechii w wyjazdowych potyczkach z Cracovią były wyjątkowo bolesne. W ostatniej kolejce sezonu 2015/16 „Pasy” gładziutko ograły u siebie gdańszczan 2:0. Stawką spotkania było czwarte miejsce w lidze i udział w eliminacjach Ligi Europy. Podopieczni Jacka Zielińskiego nie dali gościom szans. Spotkanie zostało rozstrzygnięte fatalnym samobójem Rafała Janickiego.

W poprzednim sezonie „Pasy” przed własną publicznością pokonały Lechię aż dwukrotnie. Najpierw w połowie kwietnia, gdy w ostatniej kolejce sezonu zasadniczego Cracovia zwyciężyła aż 4:2. Wynik robił wrażenie, bo w tamtym czasie defensywa biało-zielonych uchodziła jeszcze za niezwykle trudną do sforsowania, tymczasem ekipa Michała Probierza zrobiła z niej marmoladę, choć długo się na to nie zanosiło. Lechia znacznie lepiej weszła w mecz, miała nawet w garści prowadzenie. Ale indywidualne błędy obrońców zaburzyły plan taktyczny Stokowca.

Szkoleniowiec Lechii w tamtym spotkani nie kalkulował – grał o mistrza, potrzebował kompletu punktów. No i nazbyt odkryta Lechia została rozszarpana kontratakami.

Drugie spotkanie – już w grupie mistrzowskiej – było bardziej wyrównane, ale również summa summarum zwycięskie dla krakowian. 2:0 po dwóch bramkach zdobytych w końcowej fazie meczu.

Reklama

CRACOVIA WYGRA PIERWSZĄ POŁOWĘ MECZU? KURS: 2.85 W ETOTO!

Co ciekawe – niemal równie źle wiedzie się Lechii w wyjazdowych spotkaniach z Wisłą Kraków, przynajmniej jeżeli chodzi o ligę, ponieważ w Pucharze Polski bilans wygląda nieźle. Ale ekstraklasa? Katastrofa. Dwanaście meczów, dwa remisy, dwa zwycięstwa, osiem porażek. W tym kilka wyjątkowo dotkliwych oklepów. Wiślacy aż dwukrotnie zdołali zasadzić u siebie gdańszczanom pięć sztuk. Pierwszy raz w sezonie 2010/11, jeszcze za kadencji Roberta Maaskanta. Lechia – dowodzona przez Tomasza Kafarskiego, a zatem z natury usposobiona ofensywnie wyszła wtedy przy Reymonta na prowadzenie po trafieniu Krzysztofa Bąka i miała sporo okazji, by pójść za ciosem, ale skończyła rozgromiona 2:5. Koncert Andraża Kirma, świetny gol Radosława Sobolewskiego i mnóstwo kontrowersyjnych decyzji Szymona Marciniaka.

Drugie 5:2 dla Wisły w starciu z Lechią to oczywiście znacznie świeższa historia – poprzedni sezon i szalejąca maszyna do strzelania bramek zmontowana przez Macieja Stolarczyka. To był naprawdę spektakularny triumf „Białej Gwiazdy”. Lechiści po siedmiu ligowych kolejkach mieli bilans bramkowy 11:3, aż tu nagle przyjęli piątkę w plecy.

Jak to wygląda łącznie? Podsumujmy sobie ligowy bilans Lechii Gdańsk, jeżeli chodzi o wyjazdowe starcia z krakowskimi klubami:

  • 4 zwycięstwa (dwa przy Reymonta, jedno przy Kałuży, jedno w Sosnowcu)
  • 3 remisy (dwa przy Reymonta, jeden przy Kałuży)
  • 17 porażek (osiem przy Reymonta, dziewięć przy Kałuży)

FLAVIO PAIXAO TRAFI DZISIAJ DO SIATKI? KURS: 2.80 W ETOTO!

Cóż – można się pokusić o brawurowe stwierdzenie, że znajdą się na mapie Polski miasta, gdzie gra się Lechii łatwiej niż w Krakowie. Tymczasem ewentualna porażka w dzisiejszym spotkaniu może popchnąć biało-zielonych w stronę dolnej połówki tabeli. Co oczywiście na tym etapie sezonu niewiele znaczy – stawka jest mocno spłaszczona, wystarczy zanotować jedną porządną serię zwycięstw, żeby przebić się do czołówki. Dowodem szaleńczy rajd Wisły Płock, zakończony na szczycie tabeli. Niemniej – gdańszczan stać przecież na znacznie więcej niż szwendanie się gdzieś w środku stawki.

***
O sprawach związanych z Arką Gdynia i Lechią Gdańsk możecie posłuchać w audycji „Trójmiasto jest nasze”.

Najnowsze

Polecane

Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Sebastian Warzecha
1
Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Komentarze

0 komentarzy

Loading...