Reklama

Genialny gol Lewego nawet nie otarł łez, Bayern ośmieszony

redakcja

Autor:redakcja

02 listopada 2019, 18:15 • 4 min czytania 0 komentarzy

Robert Lewandowski na stadionie Eintrachtu Frankfurt rozgrywał swój trzysetny mecz w niemieckiej ekstraklasie. Uświetnił go kapitalnym golem, którego sam sobie wypracował, gdy po obróceniu się z piłką minął trzech rywali, wpadł w pole karne i strzelił pod nogą bramkarza. Polak śrubuje własne rekordy, trafił w dziesiątym meczu Bundesligi z rzędu, a po dziesięciu kolejkach ma już na koncie 14 bramek. Brzmi super i to nawet wszystko prawda.

Genialny gol Lewego nawet nie otarł łez, Bayern ośmieszony

Co się więc nie zgadza?

Ano to, że gol „Lewego” okazał się jedynym dla Bayernu, który zebrał największe ligowe baty od dziesięciu lat. 4 kwietnia 2009 roku monachijczycy, prowadzeni wówczas przez Jurgena Klinsmanna, dostali 1:5 w Wolfsburgu, a Grafite zdobył bramkę piętą po fantastycznej akcji ośmieszającej całą defensywę rywali.

Przypomnienie tych kilku faktów pokazuje, ile czasu już minęło. Dziś Bayern dokładnie taki sam oklep otrzymał od Eintrachtu. Hasztag #KovacOut może być teraz najpopularniejszym na całym Twitterze, kibice stracili resztki cierpliwości. Awantura wisiała w powietrzu już kilka dni przed meczem, kiedy chorwacki trener stwierdził na konferencji, że to publiczność we Frankfurcie tworzy najlepszą atmosferę w Bundeslidze. Gwoli przypomnienia: Kovac do czerwca 2018 prowadził właśnie Eintracht, z którym zdobył Puchar Niemiec po wygranej z Bayernem i to z tego klubu przywędrował do Monachium. Prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne niż znajdziemy dziś fana „Die Roten”, który nie stwierdziłby, że w takim razie Chorwat może już sobie zostać we Frankfurcie na stałe z najlepszymi kibicami.

Reklama

Bayern zagrał tak, jakby wyciągnął esencję ze wszystkiego co najgorsze w ostatnich tygodniach w Manchesterze United, Milanie, obronie Southampton i Wiśle Kraków. Wielopoziomowa katastrofa, zwłaszcza w grze defensywnej. Wszystko zaczęło się od Boatenga, który najpierw minął się z piłką, a później sfaulował próbującego wyjść sam na sam Paciencię. Sędzia najpierw podyktował rzut karny i pokazał winowajcy żółtą kartkę. Po obejrzeniu powtórek zamienił to na rzut wolny i wywalenie Boatenga z boiska. Od tego momentu monachijczycy na skrzydłach oferowali przeciwnikowi przejazdy autostradą i to bez winiet, więc ci skwapliwie korzystali. Pierwsze trzy gole Eintrachtu to był ten sam schemat: niepilnowany gość na boku dogrywał, a niepilnowany gość na drugim boku skutecznie finalizował całość. To też po takiej akcji Neuer cudem obronił strzał Dosta, który jednak oznaczał rzut rożny dający gospodarzom prowadzenie 4:1. Wszystko często było doprawione jakąś okropną stratą i dziecinnym błędem na własnej połowie, jak Gnabry’ego przy trzecim golu. Tego dnia facet lepiej podawał do przeciwników niż swoich partnerów.

Na tle takiego dziadostwa Lewandowski jeszcze raz pokazał, że jest aktualnie najlepszą „dziewiątką” świata, powtórki jego gola obejrzymy jeszcze co najmniej dwadzieścia razy i za każdym razem cmokniemy z zachwytu.

Robert chwilami mógł się czuć jak w najgorszych meczach reprezentacji: co chwila się cofał, rozgrywał, schodził na skrzydła. Krótko mówiąc, dwoił się i troił, żeby coś z tego było. Czy mógł coś zrobić lepiej? Tak, David Abraham na początku drugiej połowy okazał się jego przekleństwem. Najpierw Polak w bardzo dobrej sytuacji po zgraniu głową Muellera (ten „świętował” mecz nr 500 w Bayernie) trafił w Argentyńczyka, a potem Abraham wyrósł jak spod ziemi i w ostatnim ułamku sekundy zdjął mu z nogi piłkę, którą oczyma wyobraźni pakował już do pustaka. Całościowo jednak „Lewy” był dwa poziomy nad resztą kolegów z pola, a nad takim Alphonso Daviesem może nawet trzy. Co do Abrahama, nim tak wspaniale interweniował, strzelił na 3:1. Skubaniec.

Patrząc na samą tabelę, dla Bayernu dramatu jeszcze nie ma, choć strata do prowadzącej Borussii M’gladbach wzrosła już do czterech punktów. Jeśli jednak patrzymy na wyniki, styl gry i morale zespołu, to gołym okiem widać, że Kovac chyba już tego nie ogarnie, czas na out i zatrudnienie trenera otrzaskanego z prowadzeniem największych klubów.

Reklama

Eintracht Frankfurt – Bayern 5:1 (2:1)
1:0 – Kostić 25′
2:0 – Sow 33′
2:1 – Lewandowski 37′
3:1 – Abraham 49′
4:1 – Hinteregger 61′
5:1 – Paciencia 85′

Czerwona kartka: Boateng (10′ Bayern).

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Anglia

Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Bartek Wylęgała
4
Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami
1 liga

Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Piotr Rzepecki
11
Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Niemcy

Niemcy

Niespodziewany trener Bayernu. W tym tygodniu ma podpisać kontrakt

Szymon Piórek
2
Niespodziewany trener Bayernu. W tym tygodniu ma podpisać kontrakt
Niemcy

Florian Wirtz nie na sprzedaż. „Jest bezcenny, nie można go kupić”

Arek Dobruchowski
0
Florian Wirtz nie na sprzedaż. „Jest bezcenny, nie można go kupić”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...