Reklama

Szczyt bezproduktywności, a na nim Cebula. Ofensywni gracze bez liczb

redakcja

Autor:redakcja

25 października 2019, 14:49 • 3 min czytania 0 komentarzy

Za nami dwanaście kolejek Ekstraklasy, na ligowych boiskach można było w tym sezonie spędzić już 1080 minut plus to, co doliczyli sędziowie, więc był czas, żeby się pokazać. Zapisać się w pamięci kibiców dobrą grą, a najlepiej konkretami w postaci goli czy asyst. Niestety nie wszystkim się ta „trudna” sztuka udała i to właśnie tym, którzy wciąż czekają na jakiekolwiek liczby, postanowiliśmy poświęcić ten tekst. 

Szczyt bezproduktywności, a na nim Cebula. Ofensywni gracze bez liczb

I „czekają” to w wielu przypadkach samo sedno problemu, bo oglądając poczynania niektórych, mamy wrażenie, że robią bardzo niewiele, by swój bilans poprawić. Gdy zobaczycie nazwiska, zapewne sami skapniecie się, kogo mamy na myśli.

Zanim ruszmy w kompletnie nieekscytującą podróż, kilka kwestii technicznych. Po pierwsze – braliśmy pod uwagę tylko graczy, których mamy za ofensywnych, czyli napastników, skrzydłowych i ofensywnych pomocników. Kilku będącym na pograniczu, mającym wiele zadań defensywnych daliśmy spokój. Po drugie – asystę definiujemy we własny, dość rygorystyczny sposób, bo czasami łapiemy się za głowę, gdy widzimy, że na przykład Transfermarkt daje ją za strzał, który był obroniony przez bramkarza i dobity przez kogoś innego. Po trzecie – o miejscu w rankingu decydowała liczba minut spędzonych na boisku. Im więcej, tym wyżej, czyli tak naprawdę im więcej, tym gorzej.

No to jazda.

1. Marcin Cebula (Korona Kielce) – 805 minut w tym sezonie, 0 goli, 0 asyst
2. Patryk Kun (Raków Częstochowa) – 720 minut
3. Marcin Listkowski (Pogoń Szczecin) – 680 minut
4. Pirulo (ŁKS Łódź) – 554 minuty
5. Sebastian Musiolik (Raków Częstochowa) – 544 minuty
6. Daniel Bartl (Raków Częstochowa) – 471 minut
7. Fabian Serrarens (Arka Gdynia) – 439 minut
8. David Kopacz (Górnik Zabrze) – 423 minuty
9. Kamil Antonik (Arka Gdynia) – 381 minut
10. Krzysztof Drzazga (Wisła Kraków) – 364 minuty

Reklama

Nazwisko zwycięzcy jakoś w ogóle nas nie dziwi, bo zawodnik Korony Kielce wręcz już słynie z tego, że jest bezproduktywny. Pierwszą bramkę w Ekstraklasie Marcin Cebula strzelił dopiero w swoim 72. występie, a najwięcej mówi o nim fakt, że miał w tamtym momencie na koncie też tylko jedno asystę. Wydawało się, że ostatni sezon może być dla niego przełomem, bo 3 gole i 4 ostatnie podania to już nie jest bilans beznadziejny, ale wszystko wskazuje na to, że było to naiwne myślenie. Niejako szczęściem Cebuli jest to, że gra tylko w Koronie – chyba w żadnym innym ekstraklasowym klubie nie mieliby tyle cierpliwości w stosunku do piłkarza.

Mocną ekipę, która nie strzela i nie asystuje, wprowadził do ligi Raków Częstochowa. Oczywiście można sobie wmawiać, że w tej specyficznej taktyce Marka Papszuna ważniejsze jest odwalanie innej roboty, szczególnie na skrzydłach. Można, ale później patrzymy na takiego Michała Skórasia, który grając właśnie tam, zaliczył 3 asysty w nieco ponad 300 minuty i czujemy, że to tanie wymówki. Poza tym ta trójka z ekipy beniaminka problem z cyframi ma dopiero w Ekstraklasie. Na zapleczu w poprzednim sezonie Kun miał gola i 8 asyst, Musiolik – 7 goli, a Bartl – gola i 5 ostatnich podań. Ci goście po prostu zawodzą.

Martwi nas trochę to, że na liście mamy aż trzech młodzieżowców, ale na szczęście w dwóch klubach mają też gości, którzy prezentują wyższy poziom i nie są uzależnieni od tych bezproduktywnych graczy. W przypadku Pogoni radę daje Sebastian Kowalczyk, a w Górniku jest to choćby Przemysław Wiśniewski. Najgorzej ma Arka, bo o listę otarł się też Mateusz Młyński (326 minut), a ostatnio wystawiany Jakub Wawszczyk gra mizerniutko, choć jako lewy obrońca zdążył już dać asystę.

Listę zamyka Krzysztof Drzazga. Małe odkrycie wiosny poprzedniego roku i facet, który dostał szanse w Wiśle głównie ze względu na zimowe problemy klubu. Ale choć Biała Gwiazda dalej swoje kłopoty ma, sam piłkarz zdaje się pokazywać, że to dla niego za wysokie progi. Innymi słowy – swoją nieskutecznością jeszcze dokłada klubowi zmartwień. W przynajmniej dwóch meczach zawalał kluczowe z punktu widzenia wyniku sytuacje.

To co, teraz pozostaje nam już tylko liczyć, że zadziała tzw. klątwa Weszło i gracze, których krytykujemy, lada moment wypalą.

Fot. FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Niemcy

Oficjalnie: Julian Nagelsmann nie dla Bayernu. Niemiec zostaje w reprezentacji

Damian Popilowski
0
Oficjalnie: Julian Nagelsmann nie dla Bayernu. Niemiec zostaje w reprezentacji

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Droga Kapralika wiedzie przez Górnika. „Może być wart więcej niż 10 milionów euro”

Jakub Radomski
5
Droga Kapralika wiedzie przez Górnika. „Może być wart więcej niż 10 milionów euro”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...