Reklama

Stanowski o książce Jadczaka: liga splątanych rąk

redakcja

Autor:redakcja

21 października 2019, 22:19 • 3 min czytania 0 komentarzy

Czy jest to książka, którą powinni przeczytać tylko kibice Wisły Kraków? Nie, oni powinni ją przeczytać w szczególności i z ogromną uwagą, ale pochylić się nad lekturą powinna cała piłkarska Polska. Bo w naszym kraju zdecydowana większość klubów tkwi w patologicznym związku z grupami kibicowskimi, które co jakiś czas przeobrażają się w mniej lub bardziej groźne grupy przestępcze.

Stanowski o książce Jadczaka: liga splątanych rąk

„Wisła w ogniu” nie jest książką o piłce nożnej, w zasadzie futbol stanowi niezbyt istotne tło. Jest to książka o… mafii? Ktoś słusznie napisał, że mafia to może zbyt duże słowo i nie każdy gangster jest od razu jak Vito Corleone. Ujmijmy więc to tak, że książka jest o gangsterce – młodej, agresywnej, rozpychającej się coraz śmielej, bezczelnej. Tej z Wisły i tej z Cracovii. O gangsterce z Krakowa, ale przecież pewne zachowania są identyczne, powtarzalne i dzieją się w największych polskich miastach codziennie. O przymykaniu oczu, gdy jeszcze można zareagować i o odwracaniu ze strachu głowy, gdy jest już na to za późno. O parszywych sojuszach, zawieranych dla świętego spokoju. O dopuszczaniu do nich ludzi, których nie warto dopuszczać.

Skąd wziął się „Misiek”, „Zielak” i inni? Jakimi metodami wdrapywali się na swój prywatny szczyt? Jak wyglądała struktura gangu, gdy powstawał i jak, gdy się rozwinął? Jak to możliwe, że zwykłe typki sterroryzowały pół miasta, a potem czuły się bezkarne i do tego stopnia zuchwałe, że przejęły jeden z najbardziej znanych klubów piłkarskich w kraju? Kto ich wspierał? Dla kogo na początku „latali”? Kogo oszukali? Jak bardzo byli bezwzględni? Interesująca analiza świata przestępczego, który skrzyżował się ze światem futbolu.

Czy czegoś mi zabrakło? Tak, myślę, że kilka razy autor przesadnie dba o swoje bezpieczeństwo procesowe, czego efektem są niedopowiedzenia lub też anonimowość postaci, o których chciałbym jednak dowiedzieć się trochę więcej. Myślę też, że nie wszystkie mechanizmy zrozumiałem, nie wiem, jakiego rzędu pieniędzmi obracały krakowskie gangi i jaka jest skala ich biznesu, nie wiem, jak ukrywali majątek. Ale wiem nieporównywalnie więcej niż wiedziałem przed lekturą. To, że z kilkoma szczegółami się nie zgadzam nie ma dla mnie większego znaczenia – nie muszę się zgadzać. Brakuje mi mocniejszego wglądu w etap sprzedaży klubu oszustom i odzyskiwania go. Zgaduję, że autor chciał uniknąć zarzutów, iż opisuje coś, co wszyscy już wiedzieli i postawił wyłącznie autorskie informacje, ale wydaje mi się, że czasami dla zachowania kompozycji książki po prostu trzeba i schylić się po takie troszkę bardziej znane treści. Chciałbym czasami dostać jakąś postać „odmalowaną” literacko, by lepiej ją zrozumieć (a cała historia pełna jest postaci tragicznych, wciągniętych w gangsterski wir wcale nie na swoje życzenie). Niemniej – jest to książka bardzo mocna, o zdumiewającym stopniu szczegółowości, porywająca. Odważna.

Bardzo smutny jest fakt, że być może ten reportaż śledczy – niby nie o piłce – jest czymś co najprawdziwiej opisuje polską ligę ostatnich 20 lat. To nie jest liga wielkich piłkarzy, to nie jest liga błyskotliwych trenerów. To liga gangów, haraczy, zawłaszczeń i przestraszonych prezesów, tkwiących w niebezpiecznych związkach, o których wcale nie marzyli. Liga, nad którą nikt nie ma kontroli.

Reklama

KRZYSZTOF STANOWSKI

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...