Reklama

Tabela absurdalna jak cała liga

redakcja

Autor:redakcja

07 października 2019, 12:25 • 5 min czytania 0 komentarzy

Kto ogląda mecze Ekstraklasy, ten się w cyrku nie śmieje. Gadaliśmy o tym w nieco szerszym gronie i chyba większość jest zgodna – oglądamy najgorszy sezon od lat, najbardziej najeżony kuriozalnymi zagraniami, pozbawiony prawdziwych gwiazd czy choćby gwiazdeczek, regularnie wybijających się ponad przeciętność. Nic dziwnego, że wyniki często wyglądają jak wyplute z maszyny losującej, a koniec końców również tabela wygląda jak jeden wielki absurd.

Tabela absurdalna jak cała liga

Wczoraj w Lidze Minus Wojtek Kowalczyk śmiał się, że kibice ŁKS-u słusznie zastanawiają się na kogo trafią w Lidze Europy – przecież Wisła Płock dopiero co pałętała się w strefie spadkowej grając z łodzianami o „sześć punktów”, a dziś może śmiało celować nawet i w mistrzostwo Polski. Bo w sumie kto jej zabroni, przecież nie Legia, obecnie pozostająca poza górną ósemką. A skoro Wisła Płock mogła, to czemu o marsz w górę tabeli nie miałby się pokusić Łódzki Klub Sportowy, który zaliczył wcześniej serię ośmiu kolejnych porażek. Przesadzamy? Pewnie tak, to hiperbola, ale przyznacie, że absurd goni absurd.

No bo tak:

– bilans bramkowy Wisły Płock

Czwarta siła Ekstraklasy, która obecnie znajduje się na miejscu dającym nadzieję na pucharowe występy, strzeliła w tym sezonie mniej goli niż straciła. Serio. 15 zdobytych bramek, 18 straconych – bilans, który pasowałby bardziej do miejsc 10.-13., w Ekstraklasie jest wystarczający, by oglądać z góry mistrza Polski, wicemistrza Polski i generalnie większość ligowej stawki. To o tyle ciekawe, że przecież Wisła Płock żadnej gwałtownej rewolucji nie wykonała – ot, po prostu w pewnym momencie zaczęła sobie wygrywać taśmowo mecze. Ba, więcej – wygrała 5 z 6 spotkań, ale w tym jednym wtopiła aż 0:5 z bijącym się gdzieś w dole tabeli Zagłębiem Lubin.

Reklama

– Śląsk Wrocław nadal ma kontakt z liderem

Śląsk wprawdzie spadł na szóste miejsce i w teorii fotel lidera znajduje się w dość znacznej odległości, ale w praktyce – Pogoń jest zaledwie trzy punkty wyżej, dystans do odrobienia na przestrzeni jednego meczu. Dlaczego to takie dziwne? Ano dlatego, że wrocławianie ostatni mecz wygrali w połowie sierpnia, gdy niektórzy z nas dopiero planowali 2-tygodniowe turnusy nad Bałtykiem. Obecnie zdążyli już wrócić, zeszła im opalenizna, kąpielówki zostały zastąpione puchowymi kurtkami, a Śląsk nadal nie może zdobyć 3 punktów. Po drodze jeszcze przegrał z II-ligowym Widzewem w Pucharze Polski. Ale wystarczą dwa lepsze mecze i znów będzie kandydatem do mistrzostwa. A co, każdy może.

– bramkostrzelny jak pan lider

Pogoń Szczecin zdobyła w tym sezonie szalone 14 bramek, o dwie więcej niż ostatni w tabeli ŁKS, o jedną więcej niż typowane do spadku Raków Częstochowa i Wisła Kraków, wreszcie aż o siedem mniej niż dziesiąte w tabeli Zagłębie. Pogoń Szczecin strzela tak rzadko, że nawet w starciu z łodzianami, których klepał każdy, łącznie z rezerwami Legii Warszawa i wspomnianą Wisłą, jedyny gol padł po strzale Buksy prosto w mur. Kosta Runjaić bronił się: patrzę w tabelę i nie widzę, byśmy strzelali za mało. No i w sumie ma rację. Pogoń wprawdzie z ostatnich pięciu meczów wygrała dwa, ale to nie przeszkodziło jej w utrzymaniu pozycji lidera. Zastanawiamy się – czy gdyby Portowcy w ogóle przestali strzelać, to jakiś klub Ekstraklasy zdecydowałby się ich wyprzedzić w tabeli? Ubiegła kolejka pokazała, że niekoniecznie.

– zagadkowy jak ŁKS

O, jak już jesteśmy przy tej Pogoni Szczecin. Oto Łódzki Klub Sportowy w starciach z ligowym podium: pechowa (po wspomnianym strzale w mur) porażka z liderem, zwycięstwo 2:1 na terenie wicelidera, Cracovii, 0:0 z Lechią Gdańsk po meczu, gdzie można było spokojnie pokusić się o trzy punkty, ale zabrakło skuteczności. Ależ ten ŁKS mocny, co? No tak. Przed zwycięstwem z Koroną Kielce jedyne punkty w lidze ugrał na zespołach z podium, za to koncertowo przerżnął m.in. z Arką Gdynia (1:4) czy Wisłą Kraków (0:4). Wszyscy ubolewali, że ŁKS miał na początku ligi trudny terminarz, a okazuje się, że oni potrafią grać tylko z najtrudniejszymi rywalami.

Reklama

– Rafał Kujawa i Łukasz Sekulski mają więcej goli niż Igor Angulo. Nie razem wzięci, każdy osobno.

Nie no, pozwólcie, nie będziemy tego komentować, podajemy suchy fakt. Napastnicy ŁKS-u, który gra jednym napastnikiem (czyli nigdy nie grają równocześnie) mają po 4 gole, a supersnajper Górnika Zabrze ma trzy.

– Łukasz Broź w bramkach ściga się z najlepszymi napastnikami młodego pokolenia

Realia są takie: w reprezentacji U-21 jest trzech snajperów, Patryk Klimala, Patryk Szysz oraz Paweł Tomczyk. Dwóch pierwszych zebrało jak dotąd po dwie bramki, trzeci ma na koncie trzy. To pozwala mu równać się z samym Łukaszem Broziem, który wprawdzie przez całą karierę poza jednym sezonem był obrońcą bez wielkiego talentu do pokonywania bramkarzy, ale w tym sezonie nie odstaje od naszych snajperskich nadziei.

– czas budowania prawdziwych fortyfikacji

Znacie to, nie? Twierdza Gdańsk niezdobyta od 11 miesięcy! Śląsk nadal bez porażki w Twierdzy Wrocław! No to słuchajcie – w całej 16-zespołowej lidze tylko trzy zespoły wygrały na swoim terenie ponad połowę meczów – są to czwarta Wisła Płock (4/6), jedenasty Górnik Zabrze (3/5) oraz trzynasta Wisła Kraków (3/5). Mniej niż 50% skuteczności u siebie mają m.in. Legia Warszawa, Lech Poznań, Lechia Gdańsk czy Jagiellonia Białystok. Wielki stadion z fanatycznym wsparciem kibiców sprawia, że rywalom uginają się nogi? No nie w Ekstraklasie.

***

Moglibyśmy tak wymieniać dalej, punktować, że Korona Kielce wygrywa u siebie z chwalonym Śląskiem Wrocław, by po chwili zostać rozjechanym przez ŁKS, moglibyśmy analizować, że najlepszy strzelec lidera ma dwa razy mniej bramek niż Jesus Imaz, moglibyśmy rozpisywać się o przejściach z nieba do piekła i odwrotnie – by wspomnieć, jak Maciej Stolarczyk z cudotwórcy lepiącego z emerytów skład na puchary w dwa tygodnie zjechał do człowieka na – jak chciałaby część kibiców! – gorącym krześle. Ale po co. Przecież to wszystko zawiera w się w jednym haśle-parafrazie z NBA.

Ekstraklasa. Where absurdity happens.

Fot.400mm.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Trela: Napastnicy drugiego wyboru. Kto w Ekstraklasie ma w ataku kłopoty bogactwa?

Michał Trela
1
Trela: Napastnicy drugiego wyboru. Kto w Ekstraklasie ma w ataku kłopoty bogactwa?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...