Reklama

Cracovia podziękowała za fotel lidera

redakcja

Autor:redakcja

06 października 2019, 18:00 • 3 min czytania 0 komentarzy

No i taka jest ta nasza liga. Pogoń Szczecin sensacyjnie przegrywa u siebie z beniaminkiem z Częstochowy, a i tak podczas przerwy reprezentacyjnej będzie patrzyła na wszystkich z góry. Najpierw za fotel lidera podziękowała Lechia Gdańsk, która poległa z Zagłębiem Lubin, teraz z kolei Cracovia pozwoliła Górnikowi na wywiezienie trzeciego wyjazdowego „oczka” w tym sezonie. W efekcie Lech Poznań, o którym ciągle się mówi, że trwoni swój potencjał, do pierwszego miejsca traci zaledwie trzy punkty. Znów nikt nie potrafi dominować w Ekstraklasie. 

Cracovia podziękowała za fotel lidera

Cracovia w razie zwycięstwa nad drużyną będącą wciąż wygranej w delegacji, zrzuciłaby Pogoń z tronu. Wygląda jednak na to, że łatwiej gonić niż bronić się przed naporem reszty, dlatego „Pasy” postanowiły się nie wychylać. Mecz z zabrzanami zaczęły najgorzej jak się da. Erik Janża dośrodkował, a Szymon Matuszek głową posłał piłkę do siatki. W zasadzie podwójnie zawalił tutaj Michal Siplak, bo najpierw się poślizgnął, dzięki czemu szarżować mógł David Kopacz, co dało gościom korner. A potem słowacki obrońca nie pokrył Matuszka. Przynajmniej w przerwie przed kamerami nie uciekał od odpowiedzialności i przyznał wprost, że to był jego zawodnik.

Siplak potrafił zareagować pozytywnie (lub – jak mawiał trener Kasperczak – pozitiwnie), później harował za dwóch. Gdyby wszystko poszło po jego myśli, miałby dwie asysty i kluczowe podanie. Skończyło się na asyście, gospodarze poszli śladem rywali i też strzelili z rożnego. Słowak wrzucił, a Ukrainiec Dytiatjew przechytrzył Koja i Matrasa. Co natomiast nie wyszło? W drugiej połowie Siplak idealnie dośrodkował sprzed linii końcowej do niepilnowanego Rafy Lopesa, ale świetnie interweniował Martin Chudy. To była zdecydowanie obrona meczu. Lopes potwierdził, że nie przez przypadek w portugalskiej ekstraklasie strzelał zawsze między trzy a pięć goli na sezon. Po przyjściu do Krakowa trochę się rozbestwił, szybko zdobył dwie bramki w lidze, ukąsił też w pucharowym starciu z Dunajską Stredą. Dość szybko się jednak uspokoił, później trafił tylko raz. Teraz zaliczył piąty z rzędu występ bez gola.

W doliczonym czasie krakowianie dostali naciągany rzut wolny. Siplak wrzucił, Jablonsky przedłużył i Dytiatjew po raz drugi cieszył się z bramki. Tym razem jedynie parę sekund, Mariusz Złotek z pomocą asystentów odgwizdał minimalnego spalonego. Sędzia ten wrócił na ligowe boiska i długo dobrze mu szło, ale w końcówce zaczął się lekko gubić. Gdyby Cracovia wygrała po tym wolnym, byłoby wiele dyskusji o zasadności jego przyznania.

Co możemy powiedzieć o Górniku? Marcin Brosz zaskoczył nawet własnych kibiców wystawiając od początku Matuszka i Matrasa. Ewidentnie chciał zaryglować środek pola i to mu się udało, na dodatek Matuszek trafił do siatki. Cracovia niemal wszystkie ataki przeprowadzała bokami, skąd niezliczoną liczbę wrzutek w pole karne posyłali Siplak i Cornel Rapa. Innego sposobu na atakowanie nie było. Warto to podkreślić, bo skrzydłowi w osobach Sergiu Hanki i wobec kontuzji Wdowiaka grającego od początku Tomasa Vestenickiego praktycznie nie istnieli w ofensywie, podobnie jak ustawiony za Lopesem Pelle van Amersfoort. Gorzej rzecz przedstawiała się z przodu. Zabrzanie strasznie partolili okazje do kontr, kilka razy wystarczyło celnie podać i trochę pomyśleć, by wyjść sam na sam lub w przewadze. Mimo to i tak mogli znów prowadzić, skuteczność zawiodła Davida Kopacza i Przemysława Wiśniewskiego. Po przerwie oglądaliśmy już głównie stawianie autobusu na swojej połowie.

Reklama

Kompletnie wyłączony z gry został Igor Angulo. Jasne, miał trudne zadanie grając przeciwko Dytiatjewowi i Jablonskiemu, ale mimo wszystko należy wymagać więcej od takiego wygi. Hiszpan przydał się tylko wtedy, gdy raz wrócił do defensywy i wślizgiem wybił piłkę adresowaną do Rapy. Oprócz tego – nie było chłopa.

Jedni i drudzy zrobili swoje głównie w tyłach, w całym meczu padło raptem pięć celnych strzałów. Remis ten nikogo nie krzywdzi, chyba że mówimy o obserwatorach.

 

cracovia gornik grafa pomeczowa

Fot. Michał Stawowiak/400mm.pl

Najnowsze

Hiszpania

Od Pucharu Syrenki do… Złotej Piłki? Jak rozwijał się Jude Bellingham

Patryk Fabisiak
2
Od Pucharu Syrenki do… Złotej Piłki? Jak rozwijał się Jude Bellingham

Komentarze

0 komentarzy

Loading...