Reklama

Głosy z zaświatów, promocja siatkówki i jeden (uznany) gol w Rzeszowie

redakcja

Autor:redakcja

25 września 2019, 16:59 • 3 min czytania 0 komentarzy

Pogoń Szczecin przełamała pewne fatum związane z Pucharem Polski. W poprzednich dwóch sezonach odpadała z niżej notowanymi rywalami – najpierw z Bytovią, rok później z GKS-em Katowice. W obu przypadkach ówcześni pierwszoligowcy lepiej wykonywali rzuty karne. Tym razem „Portowcy” wreszcie stanęli na wysokości zadania i na drugim końcu Polski bez wielkiego stresu pokonali Stal Rzeszów. 

Głosy z zaświatów, promocja siatkówki i jeden (uznany) gol w Rzeszowie

A nie było to wcale takie oczywiste, bo choć Stal formalnie jest beniaminkiem II ligi, to w praktyce jej możliwości są znacznie większe. Wyniki zresztą mówią same za siebie, aktualnie podopieczni Janusza Niedźwiedzia są wiceliderami tabeli. Klub ma pieniądze, dlatego nawet w ubiegłym, jeszcze trzecioligowym sezonie był w stanie oferować nawet kilkunastotysięczne kontrakty. Nic dziwnego, że przyszedł m.in. Grzegorz Goncerz, który co prawda końcówkę w Katowicach miał słabą, w Podbeskidziu również rozczarował, ale z pewnością nie musiał jeszcze schodzić na tak niski poziom. W kadrze rzeszowian znajduje się też kilka twarzy dobrze znanych z Ekstraklasy, na czele ze Sławomirem Szeligą, który w Cracovii irytował nas jako wyjątkowo niekreatywny pomocnik. Dziś jednak wystąpił jako stoper.

Środa, godzina 14:30. To mała ekskluzywna pora na rozgrywanie jakiegokolwiek meczu, a już zwłaszcza takiego, który dla lokalnej społeczności powinien być świętem. Tyle dobrze, że Polsat Sport ostatecznie zdecydował się na przeprowadzenie transmisji. Ba, zadbano o dodatkowe atrakcje. Przez pierwsze minuty głos komentatorów był podwajany i potrajany, więc mieliśmy wrażenie, że Marcin Feddek z Dariuszem Kubickim mówią do nas z zaświatów. Z kolei w drugiej połowie postanowiono promować żeńską siatkówkę poprzez męski futbol i zamiast wydarzeń z boiska puszczano nam klipy z paniami na parkiecie. Udało się to wszystko pogodzić, bo generalnie w tym okresie nic wielkiego się w meczu nie działo. Gorzej, że jak już transmisja znów stała się dostępna dla widzów, w ogóle nie pokazywano powtórek.

Co do samego spotkania. Przed przerwą wiało nudą. Scenariusz typowy: faworyt sprawdzał, czy samym spacerowaniem można wygrać, a ci skazani na pożarcie niby toczyli zażarty bój, ale argumentów z przodu mieli niewiele. Mimo trybu slow-motion, Pogoń już schodząc do szatni na naradę powinna prowadzić, ale Sebastian Kowalczyk po otrzymaniu świetnego podania od Ikera Guarrotxeny i nawinięciu obrońcy, nie trafił w bramkę. Później Damian Dąbrowski nawet znalazł drogę do siatki, ale na drodze strzału stał będący na spalonym Soufian Benyamina. Wystąpił on w ataku w duecie z Michalisem Maniasem. Cóż, Adam Buksa mógł się utwierdzić w przekonaniu, że na dziś realnej konkurencji do składu nie ma. Benyamina przynajmniej nieco się rozkręcił po zmianie stron. Grek natomiast długo był wyłączony z gry, a na początku drugiej połowy zmarnował bardzo dobrą sytuację. Nie przez przypadek wybraliśmy dla was zdjęcie go przedstawiające. Zapamiętajcie, jak wygląda, bo zapewne prędko go nie zobaczycie.

Stal nawet zdobyła bramkę po błędzie Jakuba Bursztyna, tyle że na szczęście dla młodego golkipera, odgwizdano spalonego. Oprócz tego gospodarze mieli jedną niecelną główkę i groźną akcję Goncerza, któremu finalnie także zabrakło trochę precyzji. Jak na 90 minut – mimo wszystko mało.

Reklama

Pogoń w drugiej połowie osiągała coraz większą przewagę. Gerard Bieszczad wykazał się po strzale Benyaminy, ale gola zawalił. Odbił piłkę przed siebie po próbie Tomasa Podstawskiego z dobrych trzydziestu metrów, a tam z dobitką czekał już Benedikt Zech. Na sam koniec skompromitował się Srdjan Spiridonović. Zvonimir Kożulj dograł mu patelnię, ten zaś skiksował jak największy dziad.

Tak czy siak, mimo skromnego wyniku, sam awans „Portowców” jest dość pewny. Po objęciu prowadzenia przez Pogoń, Stal nie posiadała żadnych argumentów. Goście mogliby mieć między słupkami pijanego Ladislava Rybansky’ego, a i tak nic by się nie wydarzyło.

Stal Rzeszów – Pogoń Szczecin 0:1 (0:0)
0:1 – Zech 72′

Fot. newspix.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...