Reklama

Sprawa Furmana nie spędza nam snu z powiek

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

13 września 2019, 12:09 • 5 min czytania 0 komentarzy

Po czterech latach Płock zrobił się dla Dominika Furmana za ciasny. Pośrednio, ujawniając swoją klauzulę wykupu i deklarując chęci ponownego spróbowania futbolu na wyższym poziomie, przyznaje to sam zawodnik, a i również władze Wisły nie zamierzają udawać, że nie mają świadomości jego ambicji. Trwają rozmowy w sprawie ewentualnego przedłużenia kontraktu.

Sprawa Furmana nie spędza nam snu z powiek

– W piłce nie ma niewolników, a już na pewno nie w Wiśle Płock. Będziemy próbować przygotowywać jak najgodniejszą ofertę, ale musimy myśleć realnie i mieć świadomość jakim klubem jesteśmy. Same pieniądze to nie wszystko. Nie mydlimy sobie oczu. Furman znajduje się jeszcze w odpowiednim wieku, żeby móc występować na wyższym poziomie, pięknym stadionie i na zwyczajnie większym rynku. Rozsądek jest najważniejszy. Oczywiście, zrobimy wszystko, żeby go zatrzymać, ale jego sytuacja nie spędza nam snu z powiek – tłumaczy w rozmowie z nami prezes Wisły Płock, Jacek Kruszewski.

Zapraszamy.

***

Nie doskwiera panu ostatnio ból głowy?

Reklama

Absolutnie nie, czuję się dobrze, proszę być o to spokojnym.

Ale na pewno martwicie się tym, że niedługo szeregi Wisły opuścić może Dominik Furman.

Nigdy nie będzie łatwo i przyjemnie w przypadku, kiedy czołowemu zawodnikowi zespołu kończy się kontrakt, a rozmowy w sprawie jego prolongowania się przedłużają. I w takich sytuacjach faktycznie może pojawić się ból głowy, ale też to dla nas żadna nowość, bo w przeszłości mieliśmy do czynienia z podobnymi problemami do rozwiązania. Nie trzeba daleko szukać. Chociażby kiedy bardzo długo walczyliśmy, żeby umowę przedłużył Arkadiusz Reca, a naprawdę istniało poważne niebezpieczeństwo, że odejdzie od nas całkowicie za darmo. Ostatecznie nam się udało i potem mogliśmy sprzedać go do Atalanty Bergamo za ponad 3 miliony euro.

Każda sytuacja jest jednak inna.

W sprawie Furmana aktualnie najważniejsze jest to, że dalej znajduje się w naszym składzie, pełniąc rolę lidera, kapitana, wyróżniającego się zawodnika. Cały czas podkreślam też, że zatrzymanie go w drużynie przez cztery lata, to nasz wielki sukces. Nie ma między nami żadnego konfliktu, przeciągania liny, kłótni w gabinetach. Absolutnie. W czwartek spotkałem go na porannym treningu, normalnie rozmawialiśmy i wszystko jest w porządku. Rozumiemy stanowisko Dominika i jego agenta, bo według nas, a myślimy racjonalnie, on mógłby spokojnie znaleźć sobie miejsce w każdym klubie w PKO Bank Polski Ekstraklasie.

Nikt nie ukrywa, że jego ambicje są wyższe niż gra w Wiśle Płock. Jesteśmy małym klubem miejskim, grającym na mało nowoczesnym stadionie i zrozumiałe dla mnie jest to, że rozgląda się za innymi opcjami. Z drugiej strony, kilka lat temu pomogliśmy mu, wyciągnęliśmy go z piłkarskiego niebytu, przypomnieliśmy środowisku piłkarskiemu o jego talencie, daliśmy mu poważną szansę, bardzo mu zaufaliśmy, więc korzyść z gry Furmana w Wiśle jest obopólna. A teraz? Dalej rozmawiamy. Żadna strona nie zadeklarowała, że rezygnuje z negocjacji.

Reklama

Skąd więc jego słowa, że przedstawiciele klubu od wiosny nie złożyli mu żadnej propozycji?

Pewnie pośrednik nie przekazał mu wystarczających informacji, bo to z nim rozmawialiśmy w tej sprawie. Dla mnie to nie jest żaden problem i żadna kontrowersja. Fakty są takie, że od maja prowadzimy bardzo intensywne spotkania z agentem Dominika, Marcinem Kubackim. Możliwe, że uznał, iż do jakiegoś momentu nie będzie zawracał głowy swojemu klientowi i stąd to nieporozumienie. Nie zamierzam tego rozstrzygać. Nasze propozycje są bardzo konkretne. Do tego mam w zwyczaju w poważnych sprawach komunikować się na piśmie, więc jest dowód na wszystko, co zostaje teraz powiedziane. Dominik Furman również został o tym poinformowany, poznał nasze propozycje i piłka leży po jego stronie.

Przedłużenie umowy do 1 stycznia stanowi dla was sprawę priorytetową czy dopuszczacie myśl, że Furman się nie zgodzi i będziecie musieli pogodzić się z jego odejściem już zimą?

W piłce nie ma niewolników, a już na pewno nie w Wiśle Płock. Będziemy próbować przygotowywać jak najgodniejszą ofertę, ale musimy myśleć realnie i mieć świadomość jakim klubem jesteśmy. Same pieniądze to nie wszystko. Nie mydlimy sobie oczu. Furman znajduje się jeszcze w odpowiednim wieku, żeby móc występować na wyższym poziomie, pięknym stadionie i na zwyczajnie większym rynku. Rozsądek jest najważniejszy. Oczywiście, zrobimy wszystko, żeby go zatrzymać, ale jego sytuacja nie spędza nam snu z powiek. Sprzedanie go zimą wydaje się mało prawdopodobne, bo takie przypadki należą u nas do rzadkości. Według przepisów już wtedy będzie mógł podpisać kontrakt z nowym zespołem za darmo. Bez żadnego ekwiwalentu. Oczywiście, istnieje szansa, że nagle pojawi się fantastycznie satysfakcjonująca oferta, choć powtarzam, bardziej prawdopodobne wydaje się też, iż będzie grał dla nas do końca sezonu.

zaglebie lubin wisla plock przedmeczowka

Pojawiały się w lecie jakieś konkretne oferty za niego?

Żadna konkretna propozycja do klubu nie spłynęła, choć pojawiały się zagraniczne zapytania.

Ubezpieczacie się na wypadek odejścia waszego lidera? Czy Marek Jóźwiak już dostał przykaz o konieczności sondowania rynku na pozycji środkowego pomocnika z predyspozycjami do bycia lidera?

Oczywiście, że sondujemy rynek. Nie jest tak, że czekamy do ostatniej chwili. Z Markiem cały czas zastanawiamy się, w jaki sposób rozwiązać nasz problem. Mamy też jednak świadomość, że takich zawodników, jak Dominik Furman nie pozyskuje się zawsze. Potrzeba do tego dobrego oka, intuicji i wielomiesięcznej pracy w selekcji grupy piłkarzy, z którymi warto będzie rozmawiać. Nic nie przyjdzie tu i teraz.

Scenariusz idealny wygląda tak, że 27 latek zostaje w Płocku?

Oczywiście, że tak. Podziwiam go za to, jak wspaniale poradził sobie ze wszystkimi negatywnymi i fałszywymi opiniami, które w swoim czasie pojawiały się na jego temat, kiedy zaczynał grać w Wiśle. Od tego czasu stał się liderem, pokazał charakter, stał się ulubieńcem trybun, a to zdarza się u nas bardzo rzadko. Sam często odnosiłem wrażenie, że jechaliśmy razem na jednym wózku, będącym do tego na równej pochyłej, a dziś przetrwaliśmy to i liczymy, że będziemy razem współpracować przez kolejne lata.

Jak wyglądała wasza wspomniana czwartkowa rozmowa?

Tak jak zawsze. Uśmiechał się, podaliśmy sobie ręce, spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Rozumiemy się. Nie unikamy poważnych rozmów. Często gościłem go w swoim gabinecie. Zresztą podobnie jak innych piłkarzy Wisły. Może powiedzieć mi wszystko. Teraz jeszcze nie wracaliśmy do tematu, ale dalej negocjuję z Marcinem Kubackim, z którym ostatnio spotkaliśmy się przed poniedziałkowym meczem eliminacyjnym Polski z Austrią. I nie, nie ma między stronami żadnego konfliktu. Normalnie pracujemy. My w gabinetach, a Dominik Furman, żeby jak najlepiej przygotować się do meczu z Zagłębiem Lubin.

JM

Fot. Fotopyk

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...