Reklama

To jest właśnie wejście z buta

redakcja

Autor:redakcja

10 września 2019, 16:27 • 8 min czytania 0 komentarzy

Pierwszy raz od początku meczu Patryk Szysz w PKO Ekstraklasie zagrał przy Łazienkowskiej. Legia Warszawa jeszcze łudząca się, że jest szansa na mistrzostwo Polski, Zagłębie Lubin już niemal na wakacjach. W składzie duże stężenie talentu: Oko, Jagiełło, Slisz, Poręba, no i wreszcie Patryk Szysz. Trochę patykowaty napastnik, który niespełna po godzinie gry rozpoczął swoje strzelanie w krajowej elicie. 

To jest właśnie wejście z buta

Myślę, że do strzelania jest potrzeba chłodna głowa. Tak samo starałem się panować nad sobą w drugiej lidze, w pierwszej i teraz w Ekstraklasie. Cieszę się z tego wejścia do ligi, ale może to trochę na wyrost, że „wszedłem do Ekstraklasy z buta”. Do Lubina przyszedłem pół roku temu, te miesiące były na zaadoptowanie się. Czekałem na swoją szansę i gdy ją dostałem, to ją wykorzystuję – mówi w rozmowie z nami Patryk, którego odwiedziliśmy podczas zgrupowania kadry U-21. Czuć tam cały czas atmosferę walki z największymi w Europie, czuć jeszcze zarówno dumę z meczów z Belgią czy Włochami, jak i ukłucie rozczarowania, że Igrzyska Olimpijskie przeszły koło nosa. Widzimy się przed meczem z Łotwą, na boisku treningowym Czesław Michniewicz pokrzykuje: „uważajcie, bo u nich z przodu gra szybki, trzy razy szybszy od Szyszki”.

Uśmiechy, żarty. Przecież od „Szyszki” nie ma szybszych.

Szybkość, w nowoczesnej piłce to bardzo ważny atut – bez wahania odpowiadał nam jakiś czas temu Veljko Nikitović, prezes Górnika Łęczna, zapytany o największe zalety piłkarza Zagłębia Lubin. – Do tego uniwersalność, w ofensywie może grać na kilku pozycjach, a to bardzo ważne. Przy jego szybkości i wydolności ktoś może się pokusić, by zrobić z niego nawet lewego obrońcę albo wahadłowego.

Reklama

BELEK 22.01.2019 MECZ TOWARZYSKI: ZAGLEBIE LUBIN - UJPEST FC BUDAPESZT 2:0 --- FRIENDLY FOOTBALL MATCH: ZAGLEBIE LUBIN - UJPEST FC BUDAPEST 2:0 PATRYK SZYSZ FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

To było jednak zanim Szysz stanął na szpicy Zagłębia Lubin, zanim wygrał rywalizacje z Patrykiem Tuszyńskim i zanim znalazł się wśród najlepszych młodzieżowców pierwszej fazy sezonu 2019/20. Dziś nikt nie myśli o przesuwaniu Szysza na bok czy do tyłu – z każdym kolejnym meczem Szysz dokłada przecież kolejne atuty charakterystyczne stricte dla napastnika. Wracamy do meczu z Jagiellonią, do pewnego wykończenia, ale też do kilku zagrań tyłem do bramki, do przytomnego przytrzymywania piłki, do fizycznej rywalizacji z przeciwnikami. Postępy widać niemalże gołym okiem – Szysz mężnieje, już na dobre pasuje do piłki seniorskiej. Albo inaczej: do piłki ekstraklasowej.

Tak naprawdę w dorosłej piłce jest już przecież czwarty sezon.

– Musimy sobie jasno powiedzieć, że bardzo dużo dało mu wypożyczenie do Motoru Lublin – przyznaje Nikitović. – Rok spędził pod okiem trenera Marcina Sasala i Piotra Zasady, a także prezesa Leszka Bartnickiego. Obserwowaliśmy go w każdym meczu, w którym miał okazję wystąpić. Wszyscy byliśmy zgodni, że bardzo dojrzał. Wyjechał chłopczyk, a wrócił mężczyzna. I chodzi mi tutaj o to, że dojrzał nie tylko pod względem piłkarskim, ale także życiowym… Trochę jest tak, że Patryk skorzystał na tym, iż Górnik spadł z ekstraklasy. Rok temu w I lidze graliśmy młodzieżą, ale on grał dlatego, że był dobry.

Szysz obecnie pewnie jest jednym z beneficjentów przepisu o młodzieżowcu, wtedy z kolei skorzystał na dość oryginalnym krajobrazie lubelskiej piłki. Urodził się i wychował w małej miejscowości pod Łęczną, w górniczej rodzinie. Jak każdy w tym regionie był związany z kopalnią – poprzez pracę ojca – oraz klubem, w którym rozpoczął piłkarską karierę. Sytuacja wyglądała tak: mocniejszy i bogatszy Górnik Łęczna chwiał się gdzieś na granicy Ekstraklasy i I ligi, podczas gdy bardziej popularny i pochodzący z o wiele większego miasta Motor bezskutecznie próbował się wydostać z III-ligowej szarzyzny. Kibiców obu klubów łączy zgoda, a same kluby – możliwość tworzenia dość oryginalnych sojuszy, nie zawsze zresztą aprobowanych przez kibiców – by wspomnieć o meczach Górnika na Arenie Lublin w ich ostatnim sezonie w Ekstraklasie.

Poszedłem na wypożyczenie, zamieszkałem na stancji z dwoma innymi kolegami. Była taka nieprzyjemna sytuacja, nie dostawałem pieniędzy od klubu. Musiałem sobie z tym poradzić i to mnie napędzało, że muszą się zaprzeć. Że boisko kiedyś mi to odda – twierdzi Szysz. Nikitović podkreślał, że to była szkoła piłki, ale też szkoła życia. Szysz wchodził do szatni z Oziemczukiem czy Tadrowskim, a więc piłkarzami, z którymi swego czasu wiązano spore nadzieje. W Motorze nie brakowało też ekstraklasowego doświadczenia, by wspomnieć Kaczmarka czy Gieragę. 4 gole w 24 meczach III ligi (1077 minut grania) to nie jest szczyt marzeń, ale kto już wówczas obserwował mecze Motoru, widział potencjał. Tak zresztą było i z łęcznianami, którzy po przerwie między sezonami od razu postawili na Szysza.

Reklama

Pilka nozna. Ekstraklasa. Legia Warszawa - Zaglebie Lubin. 19.05.2019

Co przykuwa uwagę? Z jednej strony zaufanie drużyny do nastolatka, z drugiej jego pewność siebie. Młody napastnik już w drugiej kolejce wykonywał rzut karny, zdobywając zresztą tego dnia obie bramki dla Górnika w starciu z Zagłębiem Sosnowiec. Wykonywania jedenastek nie oddał już do końca sezonu, nawet po Pogoni Siedlce, z którą zmarnował „wapno” na dziesięć minut przed końcem przy wyniku 1:1.

Już wtedy stało się jasne, że Górnik ma w składzie gościa z papierami na duże granie.

– Musiałem cały czas udowadniać swoją wartość. Nawet podczas wypożyczeń, gdzie chciałem pozostawiać po swojej dobrą opinię. Patrzyłem też sobie na specyfikę poszczególnych lig. Bo dzisiaj mam już gole na koncie w każdej z trzech najwyższych lig w Polsce. Im wyżej, tym więcej taktyki – twierdzi „Szyszka”. Najważniejsze było utrzymywanie równej formy – 10 goli w I lidze, 11 goli jesienią, w II lidze. Zagłębie mogło na to spoglądać z zadowoleniem, ale i spokojem, transfer został dopięty już wcześniej.

To zasługa przede wszystkim dyrektora sportowego, Michała Żewłakowa – przyznawał Mateusz Dróżdż, prezes Zagłębia Lubin. Choć Szyszem interesowało się kilka klubów Ekstraklasy i właściwie cała I liga, to Miedziowi wygrali wyścig. Sprawnie, szybko, konkretnie – podkreślali to w rozmowach z nami i działacze Górnika Łęczna, i sam Patryk Szysz. Widać było po prostu, że to Zagłębie jest najbardziej zdeterminowane, a i sam Patryk chyba był zadowolony z przedstawionej wizji rozwoju.

– Zagłębie było konkretne w rozmowach z Górnikiem i ze mną. Zdecydowałem się na taki krok też pod kątem wizji, którą w Lubinie mi przedstawili. Dzisiaj też widzę, że ten plan na mnie jest realizowany, więc nie muszę panikować, że coś idzie nie po mojej myśli – analizuje Szysz. Jak charakteryzują go ludzie z Lubina? Skupiony na pracy. Ambitny. Skromny. Sporo mówi nawet jego miejsce na parkingu, na którym długo stała Toyota jeszcze z czasów II ligi. W Zagłębiu słyszymy, że to już dobry znak, bo wielu zawodników pierwsze dni po podpisaniu kontraktu poświęca właśnie na wybór nowego auta. Szysz zresztą nawet w rozmowie z nami wykazuje sporą pokorę. Zahaczamy o kopalnie – wszak do tej pory poza krótkim epizodem w Lublinie reprezentuje dwa górnicze zespoły.

– Miałem przyjemność zjechać kiedyś pod ziemię i cieszę, że życie tak się potoczyło, że pewnie na tym zjeździe się skończy. Chyba nie dałbym rady codziennie wstawać, wskakiwać w górniczy rynsztunek i tak codziennie przez 25 lat. Byliśmy wtedy na takiej wizycie z klubem, pojechaliśmy całą drużyną, chodziliśmy tam z sześć godzin. Powiedziałem tylko do taty „tato, duży szacunek do ciebie, że jesteś w stanie to robić tak długo”. Ja chyba nie dałbym rady. I staram się robić wszystko, by codziennie wychodzić na boisko, a nie zjeżdżać pod ziemię – uśmiecha się. Motywacja jest, miejsce do rozwoju – również. Znamy przecież jednego młodego napastnika, który trafił do Zagłębia Lubin oraz kadry U-21. Jego koszulka wisi w Lubinie, zresztą obok tych Jagiełły czy Zielińskiego.

 Czasami spojrzy się na te koszulki. Można sobie pomyśleć – chłopaku, jesteś w dobrym miejscu, masz dobre przykłady na to, że w Zagłębiu można się rozwinąć. Możesz podążać tą drogę i celować wysoko. Faktycznie widać w naszych początkach pewne podobieństwa. Też wchodziliśmy do Zagłębia po tym, jak wychowywaliśmy się w innych drużynach. Kariera Piątka na pewno jest dobrym przykładem, ale ja jestem dopiero gdzieś na jej samym początku. 

Z Szyszem spotykamy się najpierw przy… hotelowym stole ping-pongowym. Załatwiamy paletki do gry, uśmiech politowania budzi jedynie piłeczka, którą mamy zagrać. – Nie no, za miękka, nie damy rady – śmieje się Szysz. Ale ostatnie rozgrywamy krótką partyjkę, która kończy się nokautem dla nas. – Nowym Lucjanem Błaszczykiem bym nie został, nie przesadzajmy. Ale lubiłem grać i w sumie lubię do dziś. W domu mam stół, jak jest czas i rywal, to lubię poodbijać piłeczkę. Jeździłem na zawody szkolne, ale od zawsze piłka była priorytetem. Kto w Zagłębiu dawał radę? Bartek Pawłowski. Bywało, że przegrywałem. Mateusz Kucha też daje radę – opowiada.

Pilka nozna. PKO Ekstraklasa. Legia Warszawa - Zaglebie Lubin. 18.08.2019

Na zgrupowaniu kadry młodzieżowej nie miał jeszcze okazji rozpoznać umiejętności rówieśników, ale za to wpadł w oko Czesławowi Michniewiczowi. – Szyszka, ruch, ruch. Którą nogą ty grasz? Na pewno lewą? – krzyczy do młodziaka podczas treningu. – Obserwujemy go od dłuższego czasu. Półtora roku temu robiliśmy konsultacje w Bydgoszczy, zagraliśmy grę wewnętrzną z reprezentacją U20. On grał wtedy w Łęcznej, jego trenerem był tam Tomek Kafarski, rozmawialiśmy o nim. Chcieliśmy go powołać, ale ostatecznie za późno podjęliśmy decyzję – wspomina selekcjoner młodzieżówki: – W poprzedniej kadrze nie miał szans na rywalizację z Kownackim czy Świderskim, ale dzisiaj jest jednym z nielicznych napastników z roczników 1998 i młodszych, którzy regularnie grają w Ekstraklasie. Będziemy na niego bardzo liczyć w kontekście przyszłości. Dopiero co go poznałem, sympatyczny chłopak, niezłe umiejętności. Bardzo dobrze przygotowany motorycznie. W żartach nazywam go Arkiem Klimkiem, który też grał w Zagłębiu, też był lewonożny i nawet biegał w podobnym stylu. Fajny czas przed Patrykiem. Liczę, że nowy trener w Lubinie dalej będzie na niego stawiał.

Obecnie Patryk Szysz walczy o tytuł młodzieżowca miesiąca PKO Bank Polski Ekstraklasy, strzela gole, bierze na siebie ciężar gry, poznaje specyfikę pracy również u Czesława Michniewicza. Najważniejsze jest jednak to, że bezustannie się rozwija, i to o sporą chwilę wcześniej, niż się od niego oczekuje. Czy w Górniku wierzyli, że stanie się filarem bezpośrednio po powrocie z Lublina? Czy w Zagłębiu liczyli, że będzie trzeba skrócić wypożyczenie, bo dłuższy pobyt w II lidze nie dałby już Szyszowi żadnego bodźca do rozwoju? Czy wreszcie wierzono, że Szysz tak szybko przeskoczy w hierarchii i starych, i nowych napastników?

Ręce na kołdrę, to „tylko i aż” niezły początek sezonu. Ale już teraz widać, że Szysz ma wszystko, by wykonywać kolejne skoki do przodu. Już niekoniecznie na nogę Jędrzejczyka.

JAKUB OLKIEWICZDAMIAN SMYK

fot. FotoPyk

Najnowsze

Anglia

Jakub Moder najszybszym pomocnikiem w obecnym sezonie Premier League

Damian Popilowski
0
Jakub Moder najszybszym pomocnikiem w obecnym sezonie Premier League
Niemcy

Nagelsmann pozostanie selekcjonerem kadry Niemiec? Rozmowy po świętach

Szymon Piórek
0
Nagelsmann pozostanie selekcjonerem kadry Niemiec? Rozmowy po świętach

Komentarze

0 komentarzy

Loading...