Reklama

Sposób na zmotywowanie debiutanta, poziom: ogień w oczach

redakcja

Autor:redakcja

07 września 2019, 17:24 • 3 min czytania 0 komentarzy

– Nie otrzymałem żadnych zadań. Trener Brzęczek powiedział: „Krystian próbuj”, to samo powiedział do Kuby Błaszczykowskiego – zwierzył się w Super Expressie wczorajszy debiutant, Krystian Bielik, a cała Polska zaczęła się zastanawiać, czy w podobny sposób selekcjoner Jerzy Brzęczek przygotowuje cały zespół i jeśli tak – to czy porażka 0:2 ze Słowenią nie jest właściwie naszym sukcesem.

Sposób na zmotywowanie debiutanta, poziom: ogień w oczach

Mamy ograniczone zaufanie co do roli selekcjonera, wielokrotnie to podkreślaliśmy. W przeciwieństwie do trenerów klubowych ma bardzo ograniczoną moc tworzenia jakichś wyjątkowych schematów, niespecjalnie ma szansę rozwinąć poszczególnych zawodników, bazuje w głównej mierze na tym, co przygotowały mu kluby. Ale jednak, gdy patrzymy sobie na dziesiątki zawodników, którzy tuż przed zmianą śledzą na tabletach wyjaśnienia spisane przez sztab szkoleniowy, a potem słyszymy słowa Krystiana Bielika… Wypada się chwilę zastanowić.

Oczywiście, nie zamierzamy tu wciskać się w buty populistów i twierdzić, że Jerzy Brzęczek przez całe zgrupowanie nie zamienił z Bielikiem słowa, po czym wyjaśnił mu rzeczowo: Krystian, weź tam polataj trochę z przodu, może coś wpadnie. Jest absolutnie oczywistym, że czas przed zmianą to nie jest moment, by tłumaczyć periodyzację taktyczną, omawiać reguły średniego pressingu w fazie bezpośrednio po stracie piłki oraz kreślić schematy ofensywne. Nie mamy wątpliwości, że każdy z kadrowiczów otrzymał szczegółowe wytyczne na długo przed pierwszym gwizdkiem, a sposób gry został omówiony z całym sztabem przynajmniej kilkukrotnie.

Ale kurczę, wielką zaletą Jerzego Brzęczka miały być przecież słynne ognie w oczach, coś, co sprawia, że gdy selekcjoner przemawia, reszta słucha w skupieniu, po czym bez chwili wytchnienia realizuje misje powierzone przez trenera.

Tymczasem wchodzi na boisko debiutant, rzecz ostatnio w kadrze raczej rzadka. Wchodzi debiutant, który po pierwsze w paru niezłych klubach już miał okazję być, a po drugie – w młodzieżówce zdążył już parę fajnych meczów zagrać. Bielik w przeciwieństwie do innych młodych na wcześniejszych zgrupowaniach nie poprzestał na przywitaniu się z Lewandowskim i grze w dziadka z dorosłą reprezentacją. Miał wejść na boisko w meczu o punkty, by po raz pierwszy w życiu poczuć smak gry o zwycięstwo dla – że tak to górnolotnie ujmiemy – Ojczyzny.

Reklama

– Krystian, próbuj – to są ostatnie słowa, jakie spodziewalibyśmy się w tej chwili usłyszeć od trenera.

Przecież to jest jak kapitulacja, jak trener Wójcik na Widzewie, gdy kazał dawać tego Włocha, sru. Zwłaszcza, że to słowa wypowiada Bielik, który akurat w język gryzie się rzadko i swego czasu diagnozował na przykład Marcina Dornę.

Chcielibyśmy głęboko wierzyć, że to było „Krystian, próbuj” w stylu: „Krystian, przerabialiśmy materiał tysiąc razy, teraz po prostu zrób to, co tłumaczyliśmy przez całe zgrupowanie”. Ale coś nam się wydaje, że było to raczej „Krystian, próbuj”, bo „ja już nie mam pomysłu, co zrobić”.

fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...