Reklama

„Lech w zeszłym sezonie miał 20 mln straty. Do spięcia budżetu brakuje 5 mln”

redakcja

Autor:redakcja

07 września 2019, 08:00 • 8 min czytania 0 komentarzy

Sporo dziś w prasie o porażce reprezentacji, ale paradoksalnie najciekawsze testy są o Ekstraklasie. „Przegląd” pisze o tym, że Zagłębie Lubin chciało wykupić z Jagiellonii Ireneusza Mamrota. Z kolei „Wyborcza” daje rozmowę z dyrektorem finansowym Lecha Poznań, w którym pada sporo konkretów. – W prognozie finansowej dla komisji licencyjnej mieliśmy założoną sprzedaż piłkarza. 2 września zamknęło się okno i tego nie zrobiliśmy. Przepisy nakazują nam poinformować komisję o tym fakcie i o działaniach zaradczych, zrobimy to. Wtedy komisja licencyjna wypowie się na temat naszej kondycji finansowej – mówi Kacprzycki.

„Lech w zeszłym sezonie miał 20 mln straty. Do spięcia budżetu brakuje 5 mln”

„SPORT”

Oceny Polaków – najniższe noty mają Pazdan i Piątek, jako jedyny powyżej noty wyjściowej stoi Fabiański.

MICHAŁ PAZDAN 2 Już w pierwszych sekundach spacyfikował, w walce o górną piłkę, jednego z rywali. W 28. minucie fatalnie obliczył tor lotu piłki i Szporar zbyt łatwo mu uciekł. Na szczęście bez konsekwencji. Ale to zza jego pleców wyskoczył Struna i straciliśmy pierwszego gola w tych eliminacjach. W drugiej bramkowej sytuacji dla rywala znów nie zdążył za Słoweńcem. Nawet w najmniejszym stopniu nie zastąpił Kamila Glika. Nawet, kiedy ten jest w słabszej formie. Kiedy rywal, wraz z piłką, pojawiał się w jego pobliżu, to serca polskich kibiców drżały za każdym razem.

screencapture-207-154-235-120-przedmeczowka-183-2019-07-29-10_42_02

Reklama

Dalej relacja, klasyczna minutówka, więc nie ma sensu cytować. Hiszpanie wygrali na wyjeździe z Andorą, a Ramos dostał kartkę za… gest „okularków”

Ale przy rzucie karnym wykonanym przez Ramosa był bez szans. „Jedenastka” podyktowana została za faul na Ceballosie. Fetując gola Ramos wykonał gest imitujący okulary. Nie bardzo wiadomo było, o co mu chodzi, ale sędzia na wszelki wypadek… pokazał mu żółtą kartkę. Dopatrzył się w tym prowokacji wobec kibiców, może obrazy swojej osoby. Okazało się, że Ramos przesyłał informację swojemu bratankowi! Tak to potem tłumaczył. Gdy Hiszpanie „rozklepali” rumuńską obronę i zdobyli drugiego gola, można był sądzić, że jest po meczu. Jednak na boisku pojawił się Florin Andone, zdobył kontaktowego gola i Hiszpanie stracili koncept. Czerwona kartka dla Diego Llorente sprawiła, że pilnowali korzystnego wyniku i atakujący Rumuni byli bliscy wyrównania.

Bez tytułu

Z ciekawych meczów w kwalifikacjach – Anglia kontra Bułgaria. Na debiut w zespole Lwów Albionu czeka chociażby James Maddison.

Być może szansę debiutu w narodowych barwach otrzymają również ofensywny pomocnik Leicesteru, James Maddison, a także odkrycie ostatnich tygodni, Mason Mount. Gracz Chelsea zadebiutował w Premier League, w czterech meczach strzelił dwa gole i mówi się, że opiekun „The Blues”, Frank Lampard, chce uczynić z niego… nowego Lamparda. W zeszłym sezonie pracował już z tym piłkarzem, kiedy był szkoleniowcem Derby County, a Mount występował tam na zasadzie wypożyczenia z Chelsea. W czerwcu zagrał w młodzieżowych mistrzostwach Europy, ale jego drużyna drużyna nie wyszła z grupy.

67224307_868507556851134_2763882416425664512_n (2)

Reklama

Czy udany, to nie do końca wiemy, ale na pewno zwycięski początek eliminacji w wykonaniu kadry U21. Jedynego gola w starciu z Łotwą strzelił Patryk Klimala.

Ostatecznie biało-czerwoni zdołali dowieźć zwycięstwo do końca i eliminacje Euro 2021 otworzyli trzypunktową zdobyczą. Niemniej jednak uczciwie trzeba przyznać, że to była istna męczarnia. Zarówno dla garstki łotewskich kibiców oglądających to spotkanie, jak i dla piłkarzy. Kolejne spotkanie w ramach kwalifikacyjnej kampanii nasz zespół rozegra w najbliższy wtorek. W Białymstoku biało-czerwoni podejmą reprezentację Estonii i oby z rywalem, który teoretycznie jest jeszcze słabszy od Łotyszy, zagrali zdecydowanie lepiej.

screencapture-207-154-235-120-przedmeczowka-156-2019-07-21-10_13_58

Waldemar Fornalik na dłużej w Piaście. Umowa z trenerem mistrzów Polski została przedłużona do 2021 roku, a w kontrakcie jest też opcja przedłużenia go o kolejny rok.

Fakt, że na początku września gliwicki klub ogłosił ten podpis jako bombę i zamknięcie letniego okna transferowego, pokazał priorytety dla szkoleniowca. Najpierw drużyna, potem on. Dlatego działacze mistrzów Polski do końca starali się wzmocnić drużynę, która przechodzi przeobrażenie po największym sukcesie w dziejach i nieuniknionych odejściach. Dopiero gdy transfer Tomasza Jodłowca godzinę przed zamknięciem okna można było uznać za dopełnienie gliwickiej szatni, sfinalizowano umowę trenera i jego sztabu. Dotychczasowy kontrakt Fornalika z Piastem obowiązywał do końca tego sezonu, bo automatycznie został przedłużony, gdy gliwiczanie zagwarantowali sobie w poprzednich rozgrywkach awans do grupy mistrzowskiej.

67224307_868507556851134_2763882416425664512_n

Poza tym trzy rozmowy I-ligowe:

– z Arturem Derbinem

– Maciejem Małkowskim

– Grzegorzem Goncerzem

„PRZEGLĄD SPORTOWY”

Albo gra na maksa, albo taki mecz, jak ze Słowenią. Biało-czerwoni wciąż są jednak faworytem do wygrania grupy.

Słoweńcy odarli zespół Brzęczka ze złudzeń i jeszcze raz pokazali, że jeśli wszyscy reprezentanci Polski nie zagrają na maksimum swoich możliwości oraz zabraknie im szczęścia, mogą mieć problemy z każdym. Poniedziałkowy mecz z Austrią na PGE Narodowym pokaże, jak radzą sobie z kłopotami, o których od listopada mogli już zdążyć zapomnieć. Pozostają faworytem grupy G, ale muszą pokazać, że 0:2 w Lublanie było chwilowym momentem słabości. Inaczej kwalifikacje zaczną się od nowa.

screencapture-207-154-235-120-przedmeczowka-183-2019-07-29-10_42_02

Trafne wnioski Michała Treli po meczu. Zwłaszcza ten o fakcie, że styl gry kadry się nie zmienia i wystarczy się mądrze zaryglować w tyłach, a Polacy będą bezradni.

Zawodnicy Jerzego Brzęczka pokazali w Słowenii futbol bardzo podobny do tego, który prezentowali w meczach z Austrią, Macedonią Północną czy Łotwą. Inaczej wyglądało jedynie starcie z Izraelem, którego zawodnicy pozostawiali Polakom bardzo dużo przestrzeni. Słoweńcy, tak jak pozostali rywale, skupili się na odbieraniu zawodnikom Brzęczka przestrzeni na własnej połowie, której ci nie potrafili sobie wykreować. Polacy mieli z tego powodu olbrzymie problemy ze stwarzaniem sytuacji. Planowali bazować na szybkich zrywach po przechwytach piłki i wrzutkach ze skrzydeł. Wtedy o polskich wygranych decydowały pojedyncze indywidualne błyski Polaków oraz pomyłki obrońców rywali. Wystarczyło jednak zagrać w sposób bardzo zdyscyplinowany, by Polacy byli kompletnie bezradni.

Oceny, ocenki. Najwyższe noty dla Fabiańskiego i Zielińskiego, najgorsi ponownie Pazdan i Piątek.

PIOTR ZIELIŃSKI OCENA: 6 Rozpoczął od kiepskiego uderzenia z rzutu wolnego, posyłając piłkę w trybuny, choć miejsce było dogodne, jednak kolejne zagranie – ładny, techniczny przerzut do Kamila Grosickiego – rozpoczął niebezpieczny atak biało–czerwonych. Jeszcze efektowniejszy popis dał wkrótce. Piętą idealnie zagrał do Kędziory, lecz ten oddał ni to strzał, ni to dośrodkowanie. W pierwszej części najlepszy w ofensywie biało-czerwonych. Identycznie w drugiej części. 

KRZYSZTOF PIĄTEK OCENA: 3 W pierwszej części spotkania miał trochę spokoju, bo Słoweńcy w dużej mierze byli zajęci nękaniem i obijaniem Lewandowskiego. Napastnik Milanu nie skorzystał jednak z tej okazji. Bez wyrazu, ospały, czyli tak, jak na początku sezonu w Serie A. Chyba zbyt długo trzymany na boisku. To nie był „Pistolero”, który zachwycał do połowy tego roku. 

Bez tytułu

Austria rozgromiła Łotwę 6:0, a efektownego samobója strzelił Pavels Steinbors, poszukajcie w necie, w gazetach jej nie pokażą.

Austriacy podnieśli się więc po fatalnym początku, gdy przegrali w marcu oba mecze eliminacyjne, odnieśli trzecie zwycięstwo z rzędu i gonią nasz zespół w tabeli. Jeśli zwyciężą w poniedziałek w Warszawie, zostaną liderem grupy. Dla nich pewnie ważniejsze jest, że wyprzedzili Izrael i awansowali na drugie miejsce, też premiowane awansem. Z kolei Łotwa poniosła piątą porażkę w tych eliminacjach.

67224307_868507556851134_2763882416425664512_n (2)

Zagłębie Lubin szuka trenera. Nie wyszło ze Skorżą i Magierą, toczą się rozmowy ze Słowakiem i z Arturem Skowronkiem, a do Jagiellonii wysłali ofertę za Ireneusza Mamrota.

Nie wiadomo, ile Zagłębie proponowało Jagiellonii, ale oferta została odrzucona. W Lubinie uważali, że dla Mamrota kusząca może być perspektywa powrotu na Dolny Śląsk. Przypomnijmy, że wcześniej przez lata pracował w Chrobrym Głogów. Drużynę Miedziowych miałby przejąć dopiero w przyszłym roku, ponieważ przepisy PZPN zabraniają jednemu trenerowi prowadzić dwa zespoły z tej samej klasy rozgrywkowej w jednym półroczu sezonu. Do tego czasu poczynaniami graczy Zagłębia kierowałby tymczasowy szkoleniowiec Paweł Karmelita (o ile dostałby warunkową zgodę PZPN, co jest formalnością), który 1 września zajął miejsce zwolnionego Bena van Daela.

screencapture-207-154-235-120-przedmeczowka-156-2019-07-21-10_13_58

„SUPER EXPRESS”

Więcej o koszykówce i siatkówce, o piłce dziś tylko skromna relacyjka i zdjęcie Fabiańskiego na pół strony.

A Słoweńcy byli cierpliwi i kiedy nadarzyła się okazja, bezlitośnie skarcili Polaków. Przy biernej postawie polskiej defensywy w 35. min gola strzelił Struna. To był pierwszy stracony gol Biało-Czerwonych w tych eliminacjach. Po przerwie, choć Polacy odważniej zaatakowali, do siatki trafili Słoweńcy. Po fatalnym błędzie Pazdana Fabiańskiego pokonał Sporar i jasne stało się, że o punkty będzie piekielnie trudno. Na domiar złego sędzia nie uznał prawidłowo zdobytej bramki przez Kamila Grosickiego, choć to i tak nie zmienia negatywnej oceny naszych piłkarzy

67224307_868507556851134_2763882416425664512_n

„GAZETA WYBORCZA”

Na kolejne potknięcia nie ma już marginesu błędu, ale póki co nic strasznego się nie stało, czyli relacja z Lublany.

Polska obrona w ogóle nie przypominała tej, przez którą w tych eliminacjach nie przebili się Austriacy, Łotysze, Macedończycy i Izraelczycy. W Lublanie czuło się, która drużyna gra mecz o wszystko. Gospodarze ocknęli się, wygrywając na Łotwie, ale dopiero zwycięstwo z Polską daje im nadzieję i motywację. Drużyna Brzęczka zaczęła korzystać z marginesu na błąd, który powstał po czterech kolejnych zwycięstwach. Na razie nic strasznego się nie stało, Polska pozostała liderem grupy z przewagą trzech punktów nad Austrią, którą w poniedziałek podejmuje w Warszawie w meczu o to, kto będzie liderem grupy. Na kolejne potknięcie nie ma miejsca, jeśli to mają być w miarę kontrolowane kwalifikacje.

screencapture-207-154-235-120-przedmeczowka-183-2019-07-29-10_42_02

I chyba najciekawsza rzecz w dzisiejszej prasie, którą znaleźliśmy na stronach dodatku poznańskiego do GW. Rozmowa z Tomaszem Kacprzyckim, dyrektorem finansowym Lecha Poznań. O budżecie, konieczności sprzedaży Gumnego, 20-milionowej stracie. Dwie strony konkretów.

Ile?!

– 20 mln straty. I mam zgodę prezesa, żeby to kibicom ujawnić. Zatem zostało nam zero. Budżet na kolejny sezon 2019/2020 mamy zrobiony. Bez sprzedaży piłkarza latem, z założeniem, że nie sprzedamy nikogo zimą, bo to się jednak rzadko wtedy zdarza, brakuje nam do spięcia go 4-5 mln zł. To jest skala naszego problemu w tej chwili.

4-5 mln zł deficytu budżetowego oznacza, że Lech może dostać od komisji licencyjnej nadzór finansowy, tak jak Legia Warszawa?

– W prognozie finansowej dla komisji licencyjnej mieliśmy założoną sprzedaż piłkarza. 2 września zamknęło się okno i tego nie zrobiliśmy. Przepisy nakazują nam poinformować komisję o tym fakcie i o działaniach zaradczych, zrobimy to. Wtedy komisja licencyjna wypowie się na temat naszej kondycji finansowej. Jest tu sędzią.

To znaczy, że zaakceptują deficyt?

– Deficyt akceptują, nie akceptują braku wypłacalności i tego, że zobowiązania nie są regulowane. Wtedy dostaje się go z automatu. W moim przekonaniu ryzyko nadzoru finansowego to może 10 procent. To znaczy jest to możliwe, ale mało prawdopodobne. Pięć innych klubów otrzymało w maju licencje z nadzorem, w tym Legia Warszawa, która ma go od dwóch lat. W tym roku też prawdopodobnie nie zrealizują prognozy. To będzie pewien wyznacznik tego, gdzie my jesteśmy w trudnych czasach, a gdzie inni. Ja jestem dość spokojny.

Bez tytułu

Najnowsze

Hiszpania

Wiceprezydent Barcelony potwierdza. „Nie rozpoczęliśmy rozmów z innymi trenerami”

Patryk Fabisiak
0
Wiceprezydent Barcelony potwierdza. „Nie rozpoczęliśmy rozmów z innymi trenerami”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...