Reklama

Odmieniony Milan. Na co stać Rossonerich w tym sezonie?

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

25 sierpnia 2019, 11:18 • 13 min czytania 0 komentarzy

Był taki moment poprzedniego sezonu, gdy wydawało się, że AC Milan ze spokojem i sporym marginesem bezpieczeństwa zajmie miejsce premiowane udziałem w Champions League, co zagwarantowałoby klubowi zastrzyk gotówki i prestiżu, którego tak bardzo mediolańczykom w ostatnich latach brakuje. Krzysztof Piątek grał jak z nut, Gigi Donnarumma bronił wszystko, defensywa trzymała fason, a środek pola zaryglowany był na cztery spusty. I co? I się posypało. Skończyło się piątą lokatą w tabeli. Która i tak nie pozwoliła Rossonerim zagrać w europejskich pucharach, bo klub wyleciał z Ligi Europy za złamanie zasad Finansowego Fair Play.

Odmieniony Milan. Na co stać Rossonerich w tym sezonie?

W przypadku Milanu co sezon spekuluje się o „przełomie”, o „powrocie na szczyt”, o „odbudowie dawnej potęgi”. Niech zatem tradycji stanie się zadość – pospekulujemy także i na starcie kampanii 2019/20.

NOWY TRENER

O co właściwie Milan w tym sezonie gra? Naprawdę trudno zdefiniować, jak wysoko mediolańczycy powinni umiejscowić poziom swoich ambicji. Oczywiście łatwo spojrzeć na klub z przymrużeniem oka, mając w pamięci jego wątpliwej klasy wyczyny w ostatnich latach. Milan swoje ostatnie scudetto zdobył w 2011 roku, jeszcze z Massimiliano Allegrim u steru i Zlatanem Ibrahimoviciem na szpicy. Z kolei 2013 rok to ostatnie miejsce na ligowym podium. Od tego czasu Rossoneri nie należą już do ścisłej, lecz szerokiej czołówki w lidze. A raz zdarzyło im się kompletnie wylecieć z topu, gdy w 2015 roku zakończyli walkę w Serie A na dziesiątej lokacie.

Patrząc z tej perspektywy, zapominając na moment o wielkich tradycjach klubu, o gablocie pełnej najcenniejszych trofeów – nikt po czerwono-czarnej stronie Mediolanu nie powinien się nadymać na jakieś mega-sukcesy. Walka o TOP4 to jest dzisiaj szczyt możliwości klubu.

Reklama

A jednak zdaje się, że na San Siro wciąż nie potrafią zapomnieć o swojej chwalebnej przeszłości. W gruncie rzeczy Rossoneri od lat nie mogą uchodzić na klub wyspecjalizowany w ligowych triumfach. Nie licząc może okresu dominacji w latach dziewięćdziesiątych, gdy Milan rzeczywiście rozstawiał w Serie A konkurencję po kątach, sięgając po scudetto aż pięciokrotnie, pomimo nieprawdopodobnie potężnej konkurencji. Ostatecznie włoska ekstraklasa była w tamtym czasie dla futbolu tym, czym dzisiaj jest Premier League. Ale XXI wiek to przecież tylko dwa mistrzowskie tytuły Milanu. Wspomniany triumf z 2011 roku i jeden, jedyny sukces za kadencji Carlo Ancelottiego, który w sobie tylko wiadomy sposób potrafił z klubem trzykrotnie zawędrować do finału Ligi Mistrzów i odnieść dwa zwycięstwa w najbardziej prestiżowych rozgrywkach w Europie, a w lidze zwykle rozczarowywał, mimo że w pewnym momencie mógł złożyć prawie całą wyjściową jedenastkę z mistrzów świata.

Puchar Włoch? Jedno zwycięstwo Milanu w bieżącym stuleciu.

milan sukcesy

Mimo to, od lat nie było w klubie takiego zamysłu, żeby pozwolić temu czy innemu trenerowi na spokojne budowanie drużyny, rozwijanie zespołu w perspektywie kilku lat, a nie koncentracji wyłącznie na wyniku w najbliższych rozgrywkach. Odkąd z klubu w niezbyt eleganckich okolicznościach wyleciał wspominany Allegri, żaden szkoleniowiec – choć właściwie wszyscy byli blisko związani z klubem emocjonalnie – nie potrafił na dłużej zagrzać miejsca na ławce trenerskiej Rossonerich. Mauro Tassotti poprowadził Milan w jednym spotkaniu, Clarence Seedorf w 22 meczach, Filippo Inzaghi w 40, Sinisa Mihajlović w 38, Christian Brocchi w siedmiu spotkaniach. Trochę więcej zaufania otrzymał Vincenzo Montella, który popracował na San Siro przez półtora roku, ale i na niego kryska przyszła raczej prędzej niż później. No i wreszcie Gennaro Gattuso, który objął stery w swoim ukochanym klubie jesienią 2017 roku i dotrwał do końca sezonu 2018/19.

Karuzela trenerska kręci się w najlepsze, a drużyna wciąż pozostaje zlepkiem ciekawych (i mniej ciekawych) zawodników, którym raz się coś na boisku klei, a innym razem nie potrafią przez 90 minut meczu sklecić jednej składnej akcji. Marco Giampaolo ma stanowić antidotum na tę niezdrową sytuację.

52-letni Włoch prowadził już w swojej karierze szereg klubów. Nigdy nie był wielkim piłkarzem, więc swoją karierę trenerską musiał budować od zera, a nie na skróty, jak choćby wspomnieni Inzaghi czy Seedorf. Giampaolo jako samodzielny szkoleniowiec przewinął się kolejno przez Ascoli, Cagliari, Sienę, Catanię, Cesenę, Brescię, Cremonese i Empoli, aż wreszcie zagrzał na dłużej miejsce w Sampdorii, gdzie spędził trzy sezony i zdobył sławę wybitego taktyka. Sampa pod jego wodzą grała dość specyficzny, ale na pewno godny uwagi futbol, nawet jeżeli nie zaowocowało to żadnymi wielkimi sukcesami. Choćby takimi, jakie w ostatnich latach święci Atalanta.

Reklama

W końcówce lat osiemdziesiątych Milan został wyniesiony na piłkarski Olimp przez Arrigo Sacchiego – dziś trenerską legendę, mędrca, filozofa futbolu. W 1987 roku traktowano go jednak w Mediolanie jak jakiegoś gościa wyciągniętego z kapelusza, który nie jest godny pracy w ekipie Rossonerich. Odpierając ataki krytyków, Sacchi – również trener bez wielkiej przeszłości piłkarskiej – rzucił jednym ze swoich najsłynniejszych bon motów: – Nie wiedziałem, że należy najpierw być koniem, żeby potem zostać dżokejem. Giampaolo pewnie mógłby posłużyć się jeszcze kilkoma wypowiedziami swojego zacnego poprzednika, który szermierkę słowną opanował do perfekcji, ale nowy szkoleniowiec Milanu chce na San Siro – przynajmniej dopóki kultowy stadion jeszcze istnieje, bo już zaplanowano wstępnie jego wyburzenie – budować swoją historię.

STYL

Gdyby się zastanowić, dlaczego poprzedni managerowie Milanu tak często tracili pracę, odpowiedź jest oczywista. Chodziło zwykle o kiepskie wyniki. Marcin Długosz z ACMilan.com.pl nie ma wątpliwości, że nad Giampaolo również wisi miecz Damoklesa. – Giampaolo ma prawo narzekać w pewnym sensie na to, co działo się w poprzednich latach. Mimo obiecujących przebłysków, mimo ciekawego pomysłu na Milan, jeśli nie poprze tego wynikami, będzie miał ciężko. Kibice w ostatnich latach wielokrotnie obiecywali sobie, że teraz już będzie dobrze – tak było za Mihajlovicia, Montelli, Gattuso. Może bywało, ale przez chwilę. Giampaolo też nie dostanie wielkiego kredytu zaufania, nikt mu czasu nie da jeśli nie wywalczy go sam wynikami. Zdenek Zeman powiedział co prawda kilka tygodni temu, że jest spokojny o Giampaolo, bo on nie ma obowiązku wygrywać, ale ja się z tym kompletnie nie zgadzam i inni kibice również. Wiadomo, że scudetto nie będzie celem, wiadomo, że Milan nie nawiąże klasą do dawnych wyników, ale jaki by ten Milan nie był, cokolwiek by się działo, to klub tej rangi ma obowiązek wygrywania.

Nie jest to najwygodniejsza sytuacja dla szkoleniowca, który, mówiąc kolokwialnie, nigdzie nie grał i niczego nie wygrał, żeby wystartować z takim bagażem presji na swoich barkach. Byłoby to do przełknięcia w Juventusie, gdzie na ławce mecz zaczynają Dybala, Rabiot, Mandżukić, Cuadrado czy de Ligt. Ale nie w Milanie, gdzie szkoleniowiec naprawdę nie ma możliwości, by przebierać w doskonałych zawodnikach jak w ulęgałkach.

February 10, 2019 - Genova, Italia - Foto LaPresse - Tano Pecoraro.10 02 2019 Genova - (Italia).Sport Calcio.Sampdoria vs Frosinone.Campionato di Calcio Serie A TIM 2018/2019 - Stadio "Luigi Ferraris".nella foto: giampaolo marco..Photo LaPresse - Tano Pecoraro.10 Febraury 2019 City Genova - (Italy).Sport Soccer.Sampdoria vs Frosinone.Italian Football Championship League A TIM 2018/2019 - "Luigi Ferraris" Stadium.in the pic: giampaolo marco (Credit Image: © Tano Pecoraro/Lapresse via ZUMA Press) PILKA NOZNA SEZON 2018/2019 LIGA WLOSKA FOT. ZUMA/NEWSPIX.PL POLAND ONLY! --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: info@newspix.pl call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Ringier Axel Springer Poland

Sytuacja jest tym trudniejsza, że – jak przekonaliśmy się w ubiegłym sezonie, kibicom Milanu wcale nie zależy wyłącznie na wynikach. Są jeszcze bardziej łapczywi. Gennaro Gattuso przez wiele tygodni trzymał się z klubem w ligowym TOP4, co było przecież przedsezonowym założeniem Rossonerich, a jednak na jego głowę sypały się gromy z powodu fatalnego stylu gry zespołu. I rzeczywiście, Milan w minionych rozgrywkach grał paskudny futbol. Oparty na żelaznej defensywie, kompletnie wypruty z kreatywności. Gdy mediolańczycy mieli swój dobry dzień, od oglądania ich boiskowych popisów wyłącznie zgrzytały zęby. Gdy dyspozycja dnia była słaba, krwawiły oczy.

Wychodzi zatem na to, że Giampaolo nie tylko musi zakwalifikować się do Champions League, ale dołożyć do tego jeszcze niezłą grę.

Tymczasem mówimy o szkoleniowcu, który uchodzi przede wszystkim za specjalistę od układania zespołu w grze obronnej. Aczkolwiek nie do końca świadczą o tym suche liczby. Jego Sampa przez dwa pierwsze sezony straciła w lidze więcej goli niż zdobyła. Dopiero w poprzednich rozgrywkach udało się Giampaolemu odwrócić ten trend, bo ustawił swój zespół nieco bardziej ofensywnie, co zresztą zaowocowało koroną króla strzelców dla wiekowego Fabio Quagliarelli. Analitycy portalu Total Football Analysis zauważają, że preferowane przez szkoleniowca ustawienie 4-3-1-2 pozwala jego zespołom zachować niezwykłą organizację gry w środkowej strefie boiska, która bywa po prostu zaryglowana na cztery spusty.

– Marco Giampaolo zbudował w Sampdorii jedną z najlepiej broniących drużyn w Europie – chwalił trenera David Selini z TFA. Jednak zauważył też w swoim opracowaniu, że Sampdoria to nie tylko przeszkadzanie przeciwnikowi, ale również duża intensywność gry piłką. – Jednocześnie udaje mu się świetną defensywę łączyć z atrakcyjną grą podaniami. To bez wątpienia jeden z najbardziej ekscytujących włoskich managerów. Jego siłą nie jest to, że gromadzi w zespole zawodników, którzy znają jego taktykę na pamięć. On potrafi dostosować do niej każdego.

Pytanie zatem – czy dostosuje również zawodników Milanu? Tak się złożyło, że Giampaolo w swojej karierze prowadził wielu zawodników z Polski, zatem z ich opowiadań wiemy doskonale, że współpraca z tym szkoleniowcem nie należy do łatwych i przyjemnych. Jak to się pięknie mówi – trzeba być wiernym żołnierzem trenera, żeby odpowiednio zafunkcjonować w jego taktycznych kajdanach. – To taktyczny fanatyk i chyba każdy to o nim powie – opowiadał Bartosz Bereszyński na łamach Weszło. To chyba zawodnik najmocniej odmieniony przez Włocha, jeżeli chodzi o Polaków. Do Italii „Bereś” trafiał mając jeszcze w pamięci swoje występy w ataku. Giampaolo wyszkolił go na doskonale broniącego bocznego defensora, ograniczył natomiast jego wycieczki do przodu. – Dużo czasu poświęca na analizę naszej gry, na analizę gry przeciwników, dużo mamy zajęć pod tym względem, umiejętnie wprowadza też młodych zawodników. Gdy był trenerem w Empoli, to z Łukaszem Skorupskim i Piotrem Zielińskim osiągnęli 11. miejsce, co było dla nich fajnym wynikiem.

Mecze towarzyskie zwiastują, że zawodnicy Milanu zaczynają już pomału łapać, o co chodzi nowemu szkoleniowcowi. Oczywiście dopracowanie tej maszyny, tak żeby żadne koło zębate się nie zacinało zajmie jeszcze trochę czasu. Ale drużyna ewidentnie odchodzi o siermiężnego stylu preferowanego przez Gattuso.

– Sparingi w USA, szczególnie mecz z Benficą, wyglądały obiecująco, bo Milan grał piłką – mówi Marcin Długosz. – To duża odmiana w porównaniu do stylu, jaki preferował Gattuso, który wolał ustawić się na swojej połowie i wyczekać przeciwnika. Giampaolo chce grać atrakcyjnie, ofensywnie – pytanie czy może wdrożyć z sukcesami ten styl przy takich wykonawcach. Te półtora miesiąca od zatrudnienia Giampaolo to testy na żywym organizmie. Pierwsze poważne testy przyjdą w lidze, ale wciąż nie będą jeszcze pokazywały w pełni ukształtowanego Milanu według Giampaolo. Nowe nabytki jeszcze niekoniecznie wdrożyły się w grę, a Theo Hernandeza wyłączyła kontuzja – w praktyce Milan w pierwszych kolejkach będzie wciąż grał głównie zawodnikami, którzy stanowili trzon zespołu w zeszłym sezonie.

ZAWODNICY

Ano właśnie – zawodnicy. To właśnie chaotyczna polityka transferowa wpędziła Milan w kłopoty, które zaowocowały wykopaniem klubu z Ligi Europy. – To cios wizerunkowy i cios dla kibiców. Coś takiego Milanowi nie przystoi. Natomiast to kara za przeszłe winy wobec finansowego Fair Play, teraz Milan będzie miał dużo łatwiejszą drogę do zbilansowania budżetu – zauważa Długosz.

Rzeczywiście – pewnie trudno w to uwierzyć patrząc na kondycję sportową Milanu, ale ten klub w ostatnich latach wręcz szalał na rynku. Według zestawienia portalu Transfermarkt, mediolańczycy w sezonie 2017/18 wydali na transfery 173 miliony euro. Potem – 167 milionów euro. Trzysta baniek to już jest kwota, za którą – nawet w dzisiejszych realiach – można zbudować kozacką ekipę. A jednak Milan wciąż potencjałem kadrowym zdaje się odstawać nie tylko do Juventusu, ale i na przykład od Napoli. Choć przed sezonem 2019/20 dokonano kolejnych wzmocnień za blisko 100 baniek. Do zespołu dołączyli Rafael Leao z Lille, rewelacji zeszłego sezonu Ligue 1, a także Theo Hernandez z Realu Madryt i Ismaël Bennacer z Empoli. Wykupiony został również Franck Kessie.

To wszystko ciekawe nazwiska, które wzmocnią rywalizację o pierwszy skład. Jednak – pomimo setek milionów przepalonych na rynku transferowym – Milanowi od lat nie udało się przyciągnąć na San Siro żadnej gwiazdy światowego futbolu, która przeżywałaby akurat okres swojej najlepszej formy. Od czasu Zlatana Ibrahimovicia i Thiago Silvy, światowa czołówka zwykle omija San Siro szerokim łukiem. Jednocześnie Milan nie zarabia też na zawodnikach wypromowanych, a to nie pozwala szastać forsą na transfery przychodzące.

Klub wpadł w błędne koło transferowej niemocy.

CHILDRENS MERCY PARK KANSAS CITY KANSAS USA 23.07.2019 KRZYSZTOF PIATEK AC MILAN PODCZAS MECZU Z BAYERNEM MONACHIUM W RAMACH INTERNATIONAL CHAMPIONS CUP N Z KRZYSZTOF PIATEK KAMIL KRZACZYNSKI / NEWSPIX.PL --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: info@newspix.pl call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Ringier Axel Springer Poland

– Sytuacja finansowa Milanu jest stabilna – mówi Długosz. – Jak stwierdził Maldini, dziś dyrektor techniczny: Milan ma plan „średnio-długo terminowy”, takiego dokładnie użył sformułowania. Elliott, który jest właścicielem klubu, to fundusz inwestycyjny, czyli nie będzie kopiował wyczynów Berlusconiego, wydawał wielkich kwot, ale jak sądzę daje sobie kilka lat, żeby wyprostować Milan całkowicie finansowo, zrobić z niego zespół na miarę fazy pucharowej Ligi Mistrzów, a potem zainkasować bardzo dużo pieniędzy za sprzedaż klubu inwestorowi. Kto to będzie – trudno wyrokować, ale media cały czas spekulują o Arabach, Katarczykach, natomiast bez konkretów. Kluczową postacią jest dyrektor generalny Ivan Gazidis, były szef wykonawczy Arsenalu, skuszony przez Milan ogromnym wynagrodzeniem i pewnie też wyzwaniem. Widać po jego działaniach, że wie co robi, ma też szersze spojrzenie na klub. Sam powiedział, że to szokujące jak Milan nie mógł mieć wcześniej klubowej aplikacji – jest 2019, sierpień, dopiero teraz takowa powstała. Oczywiście nie zajmują go tylko aplikacje – przede wszystkim zajął się porządkowaniem finansów. W Arsenalu może wyniki nie były na miarę oczekiwań kibiców, ale finansowo klub nie miał problemów w żadnym aspekcie. Trudno porównywać rynek włoski do angielskiego, ale zaczął ciekawie, przy klubie dzieje się sporo, włącznie z planem budowy nowego stadionu, co jest kolejnym zapewnieniem, że fundusz Elliott ma poważne plany, bo to poważna inwestycja na kilka lat.

Plany są zatem – jak to w Milanie bywa – szeroko zakrojone, ambitne. Ale realizacja założeń sportowych – czyli, krótko mówiąc, powrót do Ligi Mistrzów – już w tym sezonie to naprawdę nie będzie proste zadanie. Skład jest szerszy niż w poprzednich rozgrywkach, to jasne. Osłabili się niektórzy bezpośredni rywale, jak choćby Roma. To kolejny plus. Jednak Milan powinien pilnować własnego nosa, bo w ubiegłym sezonie to nie przeciwnicy byli największym problemem Rossonerich. Mediolańczycy z pucharów wyrzucili się sami.

W składzie Milanu wciąż nie brakuje dziur i niewiadomych. „La Gazzetta dello Sport” przewiduje, że tak będzie wyglądała galowa jedenastka klubu. Założono, że Angel Correa jednak wzmocni ofensywę mediolańczyków.

67512340_471346057042808_1254806293600796672_n

Czy jest to ekipa zdolna, by na przestrzeni całego sezonu zagrozić Juve, Milanowi, a nawet wzmocnionemu Interowi? Nie. Gra znowu będzie się toczyć o miejsce numer cztery, na które chrapkę mają Atalanta, Lazio i Roma.

Wiele będzie zależało od Krzysztofa Piątka. Polak miał efektowne wejście do zespołu. Szybko rozkochał w sobie publiczność i prędko sprawił, że nikt nie podważał wydania 32 milionów euro na napastnika, który w poważnej europejskiej piłce rozegrał pół sezonu. Ale w pewnym momencie minionych rozgrywek Polak, tak jak i cały klub, wyhamował. Punktem zwrotnym były przegrane Derby Mediolanu. Defensorzy Interu schowali Polaka do kieszeni, kompletnie go stłamsili. Milan przegrał, wytracił siłę rozpędu i ostatecznie wyleciał z ligowego TOP4. Piątek w od 28 do 38 kolejki zdobył natomiast tylko trzy gole, raz zaczął nawet mecz jako rezerwowy.

Coś się zacięło, a teraz – na domiar złego – Polak nie błyszczał formą w przedsezonowych sparingach. Atmosfera gęstnieje. – Drugi sezon to zawsze weryfikacja. Piątek dziś nie jest jakimś napastnikiem ściągniętym za grosze z Polski, który akurat ma dobry moment, tylko piłkarzem o mocnej pozycji. Wiadomo jak się mniejsi podwójnie motywują na Milan, a teraz też podwójnie motywują się na zatrzymanie Piątka, to dla nich okazja by się pokazać. Z tego względu będzie mu ciężej – mówi redaktor ACMilan.com.pl.

Mimo wszystko – nie sposób uwierzyć, by Piątkowi strzelanie bramek trudniej przychodziło w drużynie poukładanej przez Marco Giampaolo niż w Genoi albo Milanie dowodzonym przez Gattuso. Do zespołu dołączyło też kilku kreatywnych zawodników, a zatem bardzo możliwe, że Polak nie będzie aż tak często notował meczów w stylu pustego przelotu. 90 minut walki, harówki i kopaniny z obrońcami, żeby dostać od partnerów jedno, na dodatek zbyt wysokie dośrodkowanie.

Jeżeli Polak dojedzie z własną formą na odpowiedni poziom, na pewno otrzyma od kolegów więcej wsparcia niż wiosną. No i został mianowany podstawowym wykonawcą rzutów karnych, co powinno zagwarantować mi kilka dodatkowych goli, którymi fajnie można sobie podreperować statystyki.

– Nie ma spektakularnych transferów, ale musimy mieć na uwadze, że Milan opuścili głównie zawodnicy, którzy dużo zarabiali, a nie dawali wiele: choćby Mauri, Montolivo czy Bertolacci. Jeżeli chodzi o piłkarzy, którzy dużo grali, to odszedł tylko Bakayoko, ale tu sprawa była jasna od dłuższego czasu, do tego dochodziły problemy dyscyplinarne – optymistycznie mówił Długosz. Zadowolenia ze zmian w klubie nie kryją też poszczególni zawodnicy. Pacqueta nazwał nowego trenera „profesorem”, bardzo przychylnie o zmianach kadrowych wypowiadał się natomiast Donnarumma. Z kolei Alberto Gilardino, były super-snajper Milanu i reprezentacji Włoch, w swoich prognozach sięga wręcz gwiazd: – Przyjście Giampaolo to może być zwrotny punkt w karierze Piątka, który może na stałe wejść do elity najlepszych napastników na świecie.

***

Dzisiaj, na inaugurację sezonu ligowego, Milan o 18:00 zmierzy się na wyjeździe z Udinese. To nie jakiś super-wymagający przeciwnik, ale jednak rywal wartościowy. Dobry egzamin dla Rossonerich. Nie ma jednak co oczekiwać cudów – sparingi są cenne, przedsezonowe zgrupowania dają wiele, ale dostosowanie się zespołu do nowej taktyki odbędzie się przede wszystkim w kolejnych meczach o stawkę.

69468908_463135757751016_6628543424440041472_n

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Niemcy

Oficjalnie: Julian Nagelsmann nie dla Bayernu. Niemiec zostaje w reprezentacji

Damian Popilowski
0
Oficjalnie: Julian Nagelsmann nie dla Bayernu. Niemiec zostaje w reprezentacji

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...